Skocz do zawartości

[Dystans] jaki pokonujecie w roku.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

45 minut temu, Zigfir napisał:

 A tak z ciekawości to ile kilometrów robicie przy tych wypadach typowo zimowych?

 

Różnie. Jak nie ma dużego wiatru i mrozu to koło 20 km czasem wiecej czsem mniej, a jak duzy wiatr i mróz  to bywa że z 10 km,. choc w takich warunkach to wolno si ejeździ, wieć raczej czas spezony na dworze bardziej determinuje nież dysstns. Od 1 h do 2-3, no różnie wszystko zależy od warunków, czasu... ja sie nei spinam, jak przejadę 5 km to też dobrze nie biuję rekordów i nie robię "treningów" od pokonuję tylko sibie, bez spiny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie chodzi im o średnia długość tras, nie całościowy przebieg.

Całościowo w tym roku na świerzym mam raptem 605 km, z łącznych po wczorajszym 2260 km. Tyle że to nie do końca z wyboru. 20 Grudnia, konkretnie zbiłem bark - nie bardzo dało jeździć w terenie, do czasu aż przestało boleć. Za to poszedł w ruch trenażer.  Po półtora tygodnia wyskoczyłem powitać nowy rok i coś tam jeszcze, ale jak porządnie sypnęło śniegiem - odpuściłem, bo jeszcze nie chciałem nadwyrężać barku. Założenie było takie, że przynajmniej jeden wypad w tygodniu (60km) ma być na świerzym. Ale na początku lutego trafiła się "koronka" co nieco wyłączyło mnie z obiegu, na półtora tygodnia, a i potem wolałem delikatnie się w domu rozkręcać, a i liga pl zwifta była do dokończenia (w generalce wyszło 4 miejsce w grupie B). Za to w zeszłym roku do 8 marca było 2321 km tylko na świerzym.

 

Godzinę temu, Sansei6 napisał:

Jak nie ma dużego wiatru i mrozu to koło 20 km czasem wiecej czsem mniej, a jak duzy wiatr i mróz  to bywa że z 10 km,. choc w takich warunkach to wolno si ejeździ, wieć raczej czas spezony na dworze bardziej determinuje nież dysstns. Od 1 h do 2-3, no różnie wszystko zależy od warunków, czasu... ja sie nei spinam, jak przejadę 5 km to też dobrze nie biuję rekordów i nie robię "treningów" od pokonuję tylko sibie, bez spiny.

Widzisz to mamy nieco inne cele. Na 10 km, nie chciało, by mi się wyciągać roweru i co gorsze go potem myć.

Tak dla porównania - średnia z ostatnich wypadów 9 wypadów mtb wyszła 70 km per trening Przy czym to raczej względnie płaski teren (lasy, drogi pożarowe, leśne, polne itp, piachy, błocko, kamole itp) , bo nie mam gór pod ręką. Jeździmy grupowo i to ma swoje + i -. Łatwiej się zmotywować i wyjść, na umówione spotkanie, ale towarzystwo, dość że wolno nie jeździ, ma większe doświadczenie, to jeszcze bywa głodne dystansu (samego dolotu na zbiórkę mam 15 km, z czego 10 km odkrytego terenu).

Nawiasem pokonany w tym roku poczułem się tylko raz po 60 km, w głębokim śniegu i ścieżkach ze zamarzniętymi koleinami, po 4 godzinkach w średniej temperaturze -6 (odczuwalna -011). Do tego było to następnego dnia, po wieczornej wirtualnej szybkiej setce. Nawiasem, nie tylko ja :)

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zigfir w śniegu to robimy sobie trasy 20-40 na taki Turbacz i na dół masz chyba 25....  Wypad na wał Tęczyński 20-40. A zimowe jazdy ale bez białego g pod kołem? Różnie, bo jest 25 wieczorem, ale i 100.  Z córką w tym roku zrobiliśmy festivę. Od Wigilii do 31 ponad 600km wyszło. Kilka setek tam wpadło do zestawu.
Był zarówno mróz jak i parszywe okolice zera i deszczowe +2 no i  dużo błotnego syfu a kilka jazd po zmroku robionych.    Tak ze jak się chce można tłuc wszytsko, ale fakt jest taki ze to zupełnie inna jazda niż w temp +7 w górę w normalnych ciuchach.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i właśnie tak to jest... Ktoś wyśmieje jazdę na trenażerze, bo to oszukiwanie dla mięczaków, bo lepiej walczyć z trudnymi warunkami... Tylko, że ja jak już wyjeżdżam zimą, to też raczej robiąc chociaż 30-50km. Po prostu jak jadę, to chcę żeby to miało jakikolwiek sens treningowy, a nie tylko po to, żeby zmarznąć i zmoknąć, bo 5km to za mało żeby zrobić choćby rozgrzewkę.

Co do tych strasznych huraganów, w których trzeba walczyć, żeby roweru nie zwiało, to mieszkam na terenach raczej płaskich, gdzie wieje notorycznie z racji dużych otwartych przestrzeni. Mimo tego nie kojarzę, żeby mnie kiedyś wiatr z roweru zrzucał, a i nie widzę za wielu chętnych do jazdy jak wieje dziesiątka. Wiec sorry, ale walka z wiatrem to jest dla mnie nadal kwestia kręconych watów, a jak ktoś lubi jeździć w sztormach i zawiejach to jego prawo. Tylko nie piszcie, że inna jazda się nie liczy. Dla mnie rower to jest hobby i nie każda pogoda się nadaje na każdy rodzaj sportu i tyle.

Nie uważam też, żeby zrobienie 10km przy -20 stopniach miało mnie przygotować kondycyjnie do sezonu, a co najwyżej obawiam się, że odezwie się na starość w kościach. Nie moja bajka i tyle.

Deszcze itd. to normalna sprawa w trasie, mogą zaskoczyć. Ale to jest tylko jakaś dodatkowa nieprzyjemność i utrudnienie. Jak mnie łapie w trasie to trudno, trzeba przeżyć, ale jak wiem że będzie lało, to nie planuję roweru i tyle.

Ultramaratonów nie jeżdżę póki co, moje trasy kończyły się na 200km z kawałkiem, to nie jest tak, że nie wiem że na trasę sobie trzeba zaplanować siły na powrót itp. Dla mnie trenażer jest dobrym narzędziem do przygotowania się na sezon i tyle. Na pewno więcej mi da 1,5h solidnych interwałów na trenażerze, niż zmarznięcie na 10km w terenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

JWO
Dojeżdżasz te 8 dych w obie strony, bo lubisz, czy jest po prostu szybciej ?
Szacun, mi by się nie chciało - nawet mimo kilkunastu km w jedną stronę, nie zdecydowałem się na jazdę komunikacyjną...
Preferuję kręcenie w czasie wolnym ;)

Zigfir
No ja w sumie też bym się nie zadowolił 10 km, ale +/- 30 do 40 w kiepskich warunkach jak najbardziej.
Ostatnio w podobnych warunkach do opisanych przez Ciebie, strzeliłem 4 dychy ( trochę za dużo powiedziane, że strzeliłem, bo była jednak walka - np. w kopnym śniegu na polu, który hamował czasem do zera + slajdy w koleinach, i telepka na nierównym zmrożonym śniegu ), ale nie czułem się pokonany, a z tym to nie ma u mnie reguły.
Bardziej mnie pokonał upał na jakiejś 50 -tce w odsłoniętym polno - łąkowym terenie ( przeważnie chowam się w lesie, więc co mnie podkusiło przy 30 stopniach :wallbash:), kiedy za mało piłem, a potem na ostatnich kilometrach dwugłowy się zbuntował, i musiałem się zatrzymać ( na spacer nie miałem ochoty, więc po rozruszaniu dojechałem już bez niespodzianek )...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, kuba79 napisał:

Nie uważam też, żeby zrobienie 10km przy -20 stopniach miało mnie przygotować kondycyjnie do sezonu, a co najwyżej obawiam się, że odezwie się na starość w kościach. Nie moja bajka i tyle.

Ja to sobie patrzę na Kwiatkowskiego, na Włoszczowską i myślę, że gdyby taka jazda była korzystna treningowo to zamiast wynosić sie do Monaco, na Kanary w zimie ciągnęliby na Syberii za rowerem kłody drewna oganiając się od niedźwiedzi i odcinając odmrożone palce :)

A w zimę to najlepiej: 

 

madshus.jpg

I przewyższenia wpadną konkretne ... 

Potem od czasu do czasu setka w plenerze dla zrobienia bazy (bo na chomiku to mordęga) i trenażer. Jest w sumie 9 miesięcy żeby się ujechać po pachy :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślałem, że to forum dorosłych ogarniętych ludzi. Pytanie pojawiło się proste wraz z wpisem:" Dystans jaki pokonujecie w ciągu roku" a tu zaczynają się jakieś dziwne przepychanki, że trenażer, trenażer tamto.

Serio?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać proste pytania mają to do siebie, że czasem wymagają doprecyzowania i przestają być proste 😅 Tu pojawiła się poważna rozbieżność zdań, w jaki sposób ten dystans mierzyć i teraz musimy to wyjaśnić , gdyż nie jest to sprawa błaha 😂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli to ma burzyć Twoje poczucie sprawiedliwości, w tak bezsensownej i niemiarodajnej kwestii, jaką jest chwalenie się przejechanym dystansem, to dobrze, gotów jestem nawet nie uwzględniać trenażera. Nie chciałbym stracić odznaki Uczciwego Rowerzysty 😅

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eeeeetam :) Jest stosowny wątek który ten wąątek w sumie dubluje, odbyła się dyskusja ustalono, że przewyższenie liczy się bez trenażera a dystans z trenażerem, wszyscy porządnie, sumiennie wpisują liczby i opisy jazdy a gapciuś postanowił zaistnieć i strzela focha psując zabawę. Szkoda w ogóle się odnosić... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, kuba79 napisał:

Mimo tego nie kojarzę, żeby mnie kiedyś wiatr z roweru zrzucał,

Znaczy że oszczędzasz się w kiepską pogodę.  Jak masz wiatr 35km/h z porywami do 50 to juz bywa wesoło.  A czasem się jeździ przy sporo mocniejszym. 

Ja raz zaliczyłem krótki lot do rowu jak przy wiertznej pogodzie wyprzedził mnie tir.  Jak tylko skończył wyprzedzać zmiotlo mnie z drogi  Młody byłem  i niedoświadczony.   Acz już w tym roku na lutowej GF wiało na tyle zacnie  że momentami więcej energii zajmowało utrzymanie kierunku niż jazda na wprost. Poprostu trzeba było się pilnować.

Problem z tym oszczędzaniem się jak jest syf na polu jest taki że dobrej pogody to w Polsce może jest z 50 dni... Jak się chce te 10k+ zrobić w roku to nie ma siły i trzeba w gorszej pogodzie jeździć. 

Ta to obrona Częstochowy... sorry chomika mnie śmieszy.  Przecież chyba nikt go nie neguje jako świetnego narzędzia treningowego. Ale ja nie traktuje roweru jako jedynie treningu. Dla.mnie istotne jest gdzieś dojechać. Istotne coś zobaczyć. Spędzić czas z dziewczynami... pogadać....    trenażer nie zasymuluje spotkania z stadem dzików  nie odda klimatu wieczornej jazdy we mgle i wyłaniających się z niej łbów saren...  jadąc trenażerem nie spotkam jelenia z łanią. Poza tym jak jade na rower to zostawiam wszystko co w pracy i domu dalekonza sobą.  

Trenażer to oszustwo bo łatwiej się zmotywować do niego niż do 100 w zlewie.  To tylko trening... choć teraz zrobiła się z tego fajna gra. Choćby kto robił festive w terenie wie jak wesołe to jest.  

Po prostu jest jazda na rowerze o jest trening na chomiku. To już nie jazda a właśnie trening w sterylnych warunkach. Jak ktoś jezdzi dla wyniku to może to jest opcja. Ale gro ludzi jeździ dla jazdy  a nie dla pozycji w peletonie  nie dla pucharków i komów

  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

10 minut temu, KrisK napisał:

Przecież chyba nikt go nie neguje jako świetnego narzędzia treningowego.

i zaraz potem

10 minut temu, KrisK napisał:

Trenażer to oszustwo

Jakby tu powiedzieć .... kto sieje wiatr - zbiera burzę :D

Sam tego chciałeś Grzegorzu Dyndało :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, chudzinki napisał:

Może niech autor tematu rozstrzygnie, jakże istotne dla Was, 

A co ja niby mam rozstrzygać,w temacie brak jakiegokolwiek słowa ,,Roztrzygać" moj temat to- Ile robicie kilometrów w sakli roku Kalendarzowego?Podstawa dla mnie jest uzyskać informacje z wynikami dla siebie dla porównania.Żeby wyciągnąc wnioski i wziąć sie do roboty.A co do do Trenażera jak mam byc szczery to raz w zyciu na tym czymś siedziałem uznałem ze nie dla mnie i zsiadłem.  😊😊😊

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, KrisK napisał:

Znaczy że oszczędzasz się w kiepską pogodę.  Jak masz wiatr 35km/h z porywami do 50 to juz bywa wesoło.  A czasem się jeździ przy sporo mocniejszym. 

Porywy wiatru do 50km/h to akurat u mnie nie jest nic niezwykłego, przykro mi że do tej pory nie spadłem z roweru przez wiatr 😕 A jak mi prognoza pokazuje że będzie wiało po 70 i więcej, to faktycznie nie jeżdżę i tyle. Zdarzało się czasem jechać pod wiatr 12km/h z językiem na brodzie, jak się trafi to się trafi, co poradzić. A na drogi z tirami przy takim wietrze się nie pcham, bo lubię życie. Na pewno więcej kilometrów jeszcze zrobię, odpuszczając sobie takie okazje, niż pchając się pod koła. Kultura jazdy na naszych drogach jest jaka jest. Infrastruktura też.

42 minuty temu, KrisK napisał:

Problem z tym oszczędzaniem się jak jest syf na polu jest taki że dobrej pogody to w Polsce może jest z 50 dni... Jak się chce te 10k+ zrobić w roku to nie ma siły i trzeba w gorszej pogodzie jeździć. 

Można też jak zawodowcy wyjechać na zimę do Hiszpanii i sobie kręcić w normalnych warunkach... Czy jeśli nie mam możliwości wyjechania na całą zimę w cieplejszy klimat, to już nie mam prawa "uczciwie' trenować, bez taplania się w brei z rozjeżdżonego śniegu i soli? I znów powraca pytanie: jeśli jazda w mokrej brei, przy -10 stopniach, w wietrze i deszczu jest tak niezbędnym elementem prawdziwego treninu, to czemu zawodowcy tego nie robią?

42 minuty temu, KrisK napisał:

Ale ja nie traktuje roweru jako jedynie treningu. Dla.mnie istotne jest gdzieś dojechać. Istotne coś zobaczyć. Spędzić czas z dziewczynami... pogadać....    trenażer nie zasymuluje spotkania z stadem dzików  nie odda klimatu wieczornej jazdy we mgle i wyłaniających się z niej łbów saren...  jadąc trenażerem nie spotkam jelenia z łanią. Poza tym jak jade na rower to zostawiam wszystko co w pracy i domu dalekonza sobą.  

OK... Skoro tak, to nie liczmy do dystansu dojazdów do pracy? :D Przecież to żadna frajda, żadna odskocznia, niczego nie zobaczysz... Nie liczmy samotnego robienia po 50 razy tych samych tras w okolicy... Bo przecież to żadna integracja, wszystko już widziałeś, a jeszcze jak to trasa po ścieżkach w mieście, to i o zwierzynę ciężko :D A jeszcze jak do kogoś w trakcie jazdy z roboty zadzwonią, to już pełna dyskwalifikacja :D

No darujmy sobie, każdy jeździ z własnych pobudek i we własnym stylu. Jeden jedzie 10km/h i ogląda motylki, wypatruje grzybów przy drodze, a drugi za....la interwały podziwiając asfalt przed przednim kołem... I zaraz każdy zacznie po swojemu definiować, co to jest prawdziwa jazda na rowerze...

Ja np. nigdy do swojego dystansu nie wliczałem dojazdów do pracy w sezonie, a nawet z tych marnych kilku km dziennie coś by się uzbierało. Nie liczę nawet dojazdu "na trasę", czyli drogi od domu do wylotu miasta, więc znów mógłbym spokojnie do każdej trasy doliczyć +10km. Nie liczę bo traktuję to jako dojazd na trening. Ale nikomu nie wymawiam, że wszystko to sobie wlicza, bo w sumie czemu nie.

A zimą nie jeżdżę, poza momentami kiedy jest ładna pogoda, świeci słonko, jest -3 stopnie, leży śnieg i polecę sobie do lasu się przewietrzyć. Nie jeżdżę bo nie lubię, bo nie chce mi się inwestować w zimowe ciuchy, bo nie mam czasu jeździć w dzień, a po nocy zimą tym bardziej nie mam ochoty. I dlatego, że nie mam gdzie wyczyścić roweru po trasie, a szkoda mi żeby go sól żarła, mycie roweru na balkonie w ujemnych temperaturach raczej odpada. Nie jeżdżę, bo kiedy w innych częściach Polski jest -2 i słoneczko, to u nas na Podlasiu jest -10 i pizga że łeb urywa. Rower to ma być frajda, a nie umartwianie się. A co do motywacji, to akurat trenażer to jest coś, do czego wyjątkowo trudno mi się zmusić. Polecam popróbować jaka to frajda, pogadamy czy tak łatwo się zmotywować. Jeśli uważasz, że latem ciężko się jeździ w upale przy 30 paru stopniach, to kałuża pod nogami po godzinie kręcenia na chomiku i brak tlenu w pomieszczeniu, może pomóc ci jeszcze za takim upałem zatęsknić :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Zigfir napisał:

A tak z ciekawości to ile kilometrów robicie przy tych wypadach typowo zimowych?

Kwestia warunków. Jak się brnie po mokrym i śliskim śniegu to 2xkm jest ciężko zrobić. Jak jest ubity i trzymający, to i 50km wpadnie.
Ja się raczej po lasach chowam, więc wiatr mniej mi doskwiera.

Temperatura też może być przeszkodą, zwłaszcza przy większej intensywności jazdy (to uczucie jak migdałki zaczynają marznąć na podjeździe ;) ).
Dla mnie do -8° w większości przypadków nie ma problemu z jazdą. Kilkanaście stopni mrozu, to już trudniej, jak przy każdym wdechu włosy w nosie sztywnieją, a szronu na brodzie przybywa w tempie szybszym niż kilometrów. Na szczęście ta zima jest dosyć łaskawa i tak niskie temperatury były jedynie pod koniec wypadów.

21 godzin temu, kuba79 napisał:

Tylko, że ja jak już wyjeżdżam zimą, to też raczej robiąc chociaż 30-50km. Po prostu jak jadę, to chcę żeby to miało jakikolwiek sens treningowy, a nie tylko po to, żeby zmarznąć i zmoknąć, bo 5km to za mało żeby zrobić choćby rozgrzewkę.

Nie każdy trenuje, powiedziałbym, że większość jeździ rekreacyjnie.
Jeżeli jeździsz sportowo, w ramach treningu, to te 20-30km mogą nie mieć sensu, choć z drugiej strony 2-3h na powietrzu, to nie tak mało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Echhh  😒

Dystans nic nie mówi.   

Rower to zajawka wielokierunkowa. Ktoś robi trening żeby być szybszym... ktoś inny zwiedza świat. Jeszcze ktoś inny  "zbiera kwadraty"... I taki zbieracz  wsiada na rower I wali 150 do 300km w dzień 😀.  I to seryjnie.   

Jak ktoś trenuje inaczej liczy km.  Jak ktoś jezdzo do pracy inaczej Jak ktoś się włóczy jeszcze inaczej.  Dla mnie odległość jest zależna od celu nie od celów treningowych.  Każdy rodzaj aktywności zmusza do innego przygotowania żeby nie zabić warunkami.  I nie ma siły żeby oszukać tutaj z wiele. Kwestia przyjemności też jest dyskusyjna.  Wiele osób pisze ze jazda ma być przyjemnością nie karą... 

Ostatnio jazdy w deszczu były przyjemniejsze niż te bez deszczu.  Poprostu jechało się zarąbiście przyjemnie pomimo temp w okolicach 3st i deszczu...  zresztą takie zimowe jazdy też mają swój urok. Choćby taki Turbacz z pięknymi widokami i tym olbrzymim komfortem że jak upadamy to wpadamy w miękką kołderkę śniegu. Zero błota kamieni niszczących ciuchy uszkodzeń rowerów...  A upadków trochę się zaliczyło bo koło potrafiło zapaść się po ośki... włącznie  z szczupakiem nad kierownicą przy zjeździe że szczytu jak zjchalem.minimalnie z sladu wydeptanego...  Ale urok taki że się człowiek śmieje jedynie z tego. W lecie po takim locie nie wiem czy bym wstał...  w zimie często nie trzeba wcale  myć roweru...  A jazda w zimowym błocie nie wiele się różni od jazdy w terenie na wiosnę.   

16 godzin temu, kuba79 napisał:

Jeśli uważasz, że latem ciężko się jeździ w upale przy 30 paru stopniach, to kałuża pod nogami po godzinie kręcenia na chomiku i brak tlenu w pomieszczeniu, może pomóc ci jeszcze za takim upałem zatęsknić :D

Screenshot_20210309-093939_Connect.thumb.jpg.6ed601912393ba2bea3b38b2192dde45.jpg

  Chyba Najcięższa moja jazda.  Temperatura na mijanych termometrach 40st. Niemal cały dzień tak.  Dlugie odcinki bez cienia.  Od ujścia Dunajca do Niepołomic jazda WTR po wale gdzie nie ma praktycznie grama cienia.   Po 100km praktycznie przestałem sikać mimo ze starałem się pić.  Średnia temp z jazdy 33.  Te piki to zatrzymania. Stawałem i szybko ruszałem żeby się chłodzić w czasie jazdy bo to był jedyny sposób. Średnia jak na mnie niezła bo 25km na 170km. Chyba najtrudniejsza jazda w moim życiu. Najgorszy ten powrót wałem. Nudny i waliło słońcem.  Jechałem sam co dodatkowo nie pomagało.  

Niestety dystans dystansowi nierówny.  Te same kilometry przy optymalnej pogodzie były by tylko śmiertelnie nudne.  A czy bym pojechał jeszcze raz? Ta trasa mnie nudzi.  Ale same warunki jak najbardziej mogą być.  Kilka dystansów 100+  w skwarze zaliczałem nawet z dziewczynami. W ktorymś momencie 35st przestaje robić wrażenie.  Tylko trzeba mieć wodę do polewania głowy...  

Tu odpowiedź dla @wkg co za problem kupić picie albo wciągnąć hoddoga....  A no na wschód od KRK zaczyna się robić pustynnie a stacje nie sprzedają hotdogow. Nie mam fotki ale to dosłownie CPN 🤣 nawet remontu nie było.   A na pytanie tambylców o sklep słyszymy że 10km w nie naszym kierunku... Ale nie wiedzą czy w sobotę popołudniu jeszcze czynny  jest... :) To takie smaczki niektórych rejonów.  

WTR to pustynia sklepowa na kilkudziesięciu km trzeba zjeżdżać i szukać a wiedziałem  z wcześniejszych jazd że blisko nie ma nic.  Tam nie ma większych miejscowości a i stacje nie są tak częste.  A sklepy mogą być zamknięte i niestety nie zawsze właściciel otworzy sklep jak się zapuka do drzwi bo go w domu nie ma.  Futurystyczne reż są wsie które wyglądają na wymarłe.  Nawet psom się nie chce szczekać. Jak jechałem w tamtym kierunkubprzez wsie pierwszy raz z Karoliną była w lekkim szoku że przez tyle km nie zobaczyliśmy człowieka. 

Tak że licytacje na dystanse są bez wiekszego sensu.  Ogólnie daje pojęcie ale w szczególe można się zdziwić.  

@kuba79  nie możesz aż tak dosłownie brać tego co pisze a na pewno w oderwaniu od kontekstu. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...