Skocz do zawartości

[Dystans] jaki pokonujecie w roku.


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team
Napisano

provayder
Też sobie ostatnio odpuszczam - np. wczoraj się usyfiłem w lesie, a dzisiaj wieje, więc z asfaltu nici 😉
Na upartego, to też mógłbym pójść za modą, ale nie chcę być większym masochistą niż jestem :no:
Wspomnienia z jazdy po nierównościach na rowerze bez amorka należą już do przeszłości, i jednak chyba nie chcę do tego wracać..., chyba że jakiś karbonowy wideł, ale do MTB z niskim ciśnieniem w oponach - wtedy niewykluczone 😎

Napisano
13 minut temu, provayder napisał:

Generalnie, jak ktoś z boku spojrzałby na moje jazdy to stwierdziłby, że mam nie taki rower, że lepszy byłby gravel albo cross i kto wie, może jak będę kiedyś zmieniał rower towlasnie pójdę w gravela 😏

Skąd ja to znam ? :)

Do tego full taki trochę nabotoksowany XC i jest komplet :) Bo jednak czasem się ciężki teren trafi.

Napisano

@provayder na twój problem jest proste rozwiązanie.   Zmień piwnicę.   Drugie to powieś w salonie taką pieruńską ramę....  i w niej wieszaj rower a wszystkim wmawiaj że to dzieło sztuki ;)

@KrissDeValnor  masochizm jest kwintesencja tego sportu.  Jak by mnie przestało do masochizmu ciągnąć to bym się zaczął martwić.   Co któryś wyjazd musi zabić żeby poczuć że to ma sens...   A z tym amortyzatorem to przereklamowane.  Cienka opona szutry czy nawet coś trudniejszego i karbonowy widelec...  No jest to inny rodzaj zabawy ale jest to zabawa przednia... na pewno nie "bezmyślne napieranie przecinakiem" bo szybko by się jazda skończyła.   Cudzysłow jestbistotny ;)

A z rowerami to jak z nartami... niestety jak można mieć kilka to ilość bananów na pysku wzrasta wprost proporcjonalnie do posiadanych sztuk..  niestety dobór odpowiedniej zabawki do odpowiednich warunków i tego co i jak chcemy robić bardzo wpływa na poziom radości i satysfakcji.  Szkoda tylkobze to takie cholernie drogie jest.  

 

Napisano
2 godziny temu, leejoonidas napisał:

Żadnej ściemy na trenażerze tylko 13700 kilometrów prawdziwej jazdy na rowerze MTB w błocie, śniegu, w mrozie, deszczu, wietrze, słońcu, kurzu.

 

Nie wiem czemu jazdę na trenażerze nazywać ściemą? Oczywiście, km na trenażerze nie są tak miarodajne jak w terenie, ale...

Po pierwsze, na trenażerze wcale nie jeździ się lżej, wręcz przeciwnie, godzina jazdy na trenażerze jest bardziej wyczerpująca niż godzina jazdy po drodze.

Po drugie, samo podawanie dystansu rocznego tak czy inaczej jest zwykłą statystyką. Bo ilość km bardzo szybko nabije ktoś, kto np. dojeżdża rowerem do pracy 5-10km w jedną stronę. Więc ma nabite jakieś 400-800km w miesiąc, chociaż w sensie wysiłku, treningu, robienia formy, takie przejazdy niewiele znaczą. Na pewno mniej, niż te z trenażera.

Napisano
44 minuty temu, kuba79 napisał:

Nie wiem czemu jazdę na trenażerze nazywać ściemą?

Niewiedza, zazdrość ... 

45 minut temu, kuba79 napisał:

Po pierwsze, na trenażerze wcale nie jeździ się lżej, wręcz przeciwnie, godzina jazdy na trenażerze jest bardziej wyczerpująca niż godzina jazdy po drodze.

Na powietrrzu te kilometry się nabija szybciej.

Napisano
57 minut temu, kuba79 napisał:

Nie wiem czemu jazdę na trenażerze nazywać ściemą? Oczywiście, km na trenażerze nie są tak miarodajne jak w terenie, ale...

Osobiście nic do trenażera nie mam byle było to jakiś sensownych normach a nie połowa czy więcej rocznego dystansu w roku bo to jednak nie jest to samo. Z kolei ja wliczam jak każdy poważnie po górach jeżdżący poza szosą oczywiście butowanie. Nie będę przecież odliczał kilku % z łącznego kilometrażu na dzień jak się trafi. 

  • Mod Team
Napisano

Faktem jest, że na trenażerze nie da się przygotować dobrej formy tak jak w plenerze - o czym np. mówił Tomek Marczyński...
Ciężej, bo więcej potu - zwłaszcza bez wiatraka ;)
Łatwiej jednak o wyższe tempa, co widać u przeciętnych amatorów, którym w realu będzie sporo brakować...
Może niektóre cele treningowe łatwiej zrealizować, choćby przez brak niekorzystnych czynników zewnętrznych.

Napisano
Godzinę temu, kuba79 napisał:

Po pierwsze, na trenażerze wcale nie jeździ się lżej, wręcz przeciwnie, godzina jazdy na trenażerze jest bardziej wyczerpująca niż godzina jazdy po drodze

A to ciekawe co piszesz. 

Pewnie jak chcesz symulować jazdę w zimie to kręcisz przy otwartej lodówce, a jak chcesz symulować jazdę w opadach deszczu to idziesz z trenażerem pod prysznic, jazda w porywistym wietrze to pewnie kręcenie w przeciągu. Ciekawe jak zasymulujesz jazdę po dziurach, czyżbyś w sąsiedztwie trenażera stawiał ubijarkę do kamieni lub jakiś kafar?

Napisano

 

16 minut temu, KrissDeValnor napisał:

Faktem jest, że

To trochę nie tak. 

Ciężej - bo w przypadku workoutów po prostu trzeba je dojechać - na powietrzu można nieco odpuścic a tu nie - można najwyżej się poddać i stanąć. O wiele łatwiej dojśc do HRMax,

Ciężej - bo gorsze natlenienie choćby nie wiem jak wietrzyć, od razu puls rośnie i VO2Max spada :) 

Łatwiej o wyższe tempa bo na Zwifcie każdy wybiera najszybszy rower szosowy za kilkadziesiąt tysi :D No i wiatr nie przeszkadza.  Po wybraniu mtb szybkości są bardzo podobne, VAM na podjazdach również. Zreszta jakie znaczenie ma tempo na trenażerze ? 

Co do formy to fakt - bardzo trudno jest wysiedzieć powyżej półtorej godziny robiąc konieczne dłuższe wyjeżdżenia. Ale za to mocne interwały niesamowicie procentują na podjazdach :) No i właśnie one ułatwiają osiągnięcie cełów treningowych.

Napisano

Generalnie ciężko porównywać dystanse bo każdy jeździ inaczej, w innych warunkach i na różnych rowerach. 200 km na szosie na płaskim to jednak co innego niż chociażby tyle samo w DH :-). U mnie w zeszłym roku było trochę ponad 8700km (z tego 1500 na trenażerze) i jakieś 140k metrów w górę. Większość to enduro, trochę XC weszło w zeszłym roku bo trenowałem do wyścigu, trochę CX, mało szosy bo nie mam jakieś fajnej na której by się chciało jeździć i trochę DH w bike parkach. Trenażer kupiłem po kilku latach przerwy rok temu przed covidem, bo faktycznie pomaga realizować treningi bardzo dokładnie niezależnie od warunków zewnętrznych, ale więcej niż 1,5 godziny nie jestem w stanie na nim wytrzymać. A który trening cięższy? To zależy od tylu czynników, że moim zdaniem nie można uogólniać, każdy trening może być ciężki, mnie najbardziej męczy DH, zarówno fizycznie jak i psychicznie :-).

Pozdrawiam

Krzysiek

Napisano
Godzinę temu, leejoonidas napisał:

Pewnie jak chcesz symulować jazdę w zimie to kręcisz przy otwartej lodówce, a jak chcesz symulować jazdę w opadach deszczu to idziesz z trenażerem pod prysznic, jazda w porywistym wietrze to pewnie kręcenie w przeciągu. Ciekawe jak zasymulujesz jazdę po dziurach, czyżbyś w sąsiedztwie trenażera stawiał ubijarkę do kamieni lub jakiś kafar?

I po co od razu przybierać taki sarkastyczny ton? Ciężej, bo jest gorsza wentylacja, gorsze natlenienie, bo trzeba non stop kręcić równo, bez krótkich przerw w pedałowaniu. Jeśli nie próbowałeś jazdy na trenażerze, to spróbuj, później będziesz jeszcze miał czas szydzić... Udowodnione jest, że na trenażerze ilość wykręconych watów jest nieco niższa niż w realnej jeździe, że spala się więcej kalorii, poci się więcej i trzeba uzupełniać więcej płynów. Więc pod tym kątem jest jak najbardziej cięzej.

A teraz pytanie: po co mam symulować jazdę w zimie przy otwartej lodówce? Praktycznie nikt się nie ściga zimą itp. więc jaki miałbym w tym cel? Ja na trenażerze kręcę, żeby utrzymać/wyrobić formę na cieplejszy okres. Jak zawodowcy wyjeżdżają zimą trenować w Hiszpanii to też oszukują? I znów, po co mam "symulować jazdę w deszczu" itd? Jazda w porywistym wietrze to jest tak naprawdę kwestia kręconych watów nadal... Naprawdę nie rozumiem, co chcesz udowodnić... Ja już słyszałem ludzi, dla których jazda szosówką to jest oszukiwanie, bo na MTB po asfalcie jedzie się ciężej :D Chyba taki syndrom udowadniania, że tylko moja jazda jest prawdziwa i najprawdziwsza... Po co?

Ja wiem, że jazda po drogach ma zupełnie inną specyfikę, niż trenażer, ale naprawdę jadąc na trenażerze, jakimś cudem nie czuję, żebym "oszukiwał" pod względem wkładanego wysiłku... Więc serio nie wiem, czemu wliczanie trenażera miałoby być oszukiwaniem, a np. dojazdy do pracy po 5-10km jednorazowo, spokojnym tempem, już nim nie są? Można nakręcić 800km miesięcznie dojeżdżając 10km do pracy, a można ten dystans zrobić na 50-200km trasach jednorazowo albo jadąc jeden ultramaraton i jakie to ma przełożenie?

Napisano

Jak czytam to po prostu harpagany same u nas okrutne. Deszcz, śnieg i burze z piorunami im niestraszne. Fajnie tylko ilu faktycznie jeździ w takich warunkach? 
Też się bujam zimą na mtb. I owszem lubię sobie wyskoczyć w teren i zimą, ale jak są w miarę sprzyjające warunki. Targanie po raz n-ty po zamarzniętych koleinach, zaspach i po lodzie dla mnie przestaje być w pewnym momencie przyjemnością. A że od wiosny mam porządny trenażer, to gdy warunki wychodzą poza mój zakres akceptowania wolę pościgać się z innymi na zwifcie, albo zrobić sobie jakiś wirtualny podjazd na rouvy. Zaraz ktoś się doczepi, że to nie to samo co realne podjazdy. Jasne, że to nie to samo, ale też to nie działa na tej zasadzie, że wybieram to zamiast wyjazdu tylko wybieram - bo inaczej tam nie dotrę.  I jeszcze jedna uwaga - dla mnie sens trenażera dotyczy tylko szosy, bo faktycznie przy mtb zbyt wiele czynników odpada.
Co do kwestii samego wysiłku... to zapraszam na ligę zwiftową, ewentualnie na ewent pokroju dzisiejszych mistrzostw. Jak postaracie zając się sensowne miejsce to zobaczycie, jaki to lajcik, mimo braku niekorzystnych warunków.

Napisano
4 godziny temu, kuba79 napisał:

Jazda w porywistym wietrze to jest tak naprawdę kwestia kręconych watów nadal...

No tu to kolega poleciał po bandzie :D 
Tu pokazujesz jak trenażer wyłącza ludzi z realiów..  nic z watami nie ma wspólnego jak walczysz, żeby roweru z drogi nie zwiało.

Za bardzo sie oburzyłeś tym tekstem o warunkach.  Chociaż jakoś się stało faktem, że jak wieje mocniej albo kropi albo jest za gorąco to kolarze znikają...
Wymiata w pierony wszystkich. Coraz częściej obserwuję, że musi być pogoda idealna, żeby ludzie na kolarkach byli na ulicach widoczni.
Dla mnie taki trening jest o tyle do D że nie przygotowuję sie do zawodów. a na pewno nie do krótkich szybkich "biegów".  Co mi z nogi jak zmiana pogody mnie zabije?   Zdarzało mi się wyjechać przy 15st w słońcu a wracać w marznącym deszczu  z temperaturą poniżej  zera.  
W tej kwestii trenażer to oszustwo.
W kolejnej takiej ze jak jedziesz na nim to możesz cisnąć ile dała  fabryka. W realu niestety musisz myśleć o siłach na powrót. Pełne odcięcie w trasie potrafi być sporym problemem. Już sam ten komfort dużo zmienia.

Więc patrząc pod kątem treningu i zawodów to to ustrojstwo na pewno jest świetne.... Pod kątem jazdy robienia dystansów i włóczenia się... słaba alternatywa, ale i słaba forma treningu, bo pogoda przez kilka dni ultramaratonu czy wyprawy nie jest gwarantowana.

Napisano

Czy Ty przypadkiem nie założyłeś, że ludzie kręcący czasem na chomiku nie jeżdżą w realu ? Jeżdżą i to znacznie więcej :)

I nie szalejmy z tą pogodą - przez ostatnie kilka lat śniegu po hmmm ... kostki było może w sumie przez kilkadziesiąt dni :) A po prawdzie to nie śnieg i ulewy przeszkadzają naprawdę w jeździe tylko upał i tu jest potrzebna prawdziwa akomodacja. A w deszcz jest po prostu mniej przyjemnie i tyle.

Trochę dziwi ta antychomikowa krucjata u ludzi którzy nigdy nie spróbowali.

59 minut temu, KrisK napisał:

W kolejnej takiej ze jak jedziesz na nim to możesz cisnąć ile dała  fabryka. W realu niestety musisz myśleć o siłach na powrót. Pełne odcięcie w trasie potrafi być sporym problemem. Już sam ten komfort dużo zmienia.

Prawdę mówiąc nic nie zmienia. I tu i tu masz trasę którą założyłeś sobie, że przejedziesz, na chomiku interwal który ma zadaną moc i trzeba to wykonać. Za to nie ma przerw na wodopój, jedzenie, rozprostowanie nóg ... zwykle czas jazdy = czas treningu.

Spróbuj bo tak to trochę głuchy telefon :)

Napisano

U mnie to w 80% dojazdy do pracy. Biuro mam dość daleko, więc w jedną strone mam 40km. Jeżdże cały rok, bo u mnie mrozu nie ma. Za to często pada więc przerwy są. 
W zeszłym roku było 4kkm, ale z powodu pandemii i przyczym zdrowotnych 4 miesiące były zerowe. W tym juz 1.5kkm. Średnia do pracy to ok. 24-25km/h, z pracy troche wolniej 20-24km/h bo ruch większy, a mam do pokonania chyba 30 skrzyżowań ze światłami. Pozostałe 20% to weekwendowe jednodniowe wypady 100+.

Napisano

U mnie w zeszłym roku ponad 8134 km w 365 godzin. W tym okł. 2000 na trenażerze.  Miesiąc wypadł przez choróbsko więc z planowanej dychy nici. W tym roku niecałe 1500 - dwa wyjazdy narciarskie, trochę śladówek w okolicznych lasach zabrały w sumie z dwa tygodnie. Co zauważyłem - u mnie na rowerze w pionie jest 50% szybciej niż na nartach ale to oczywiste.  Choć porównując się z Bargielem na tej samej trasie można się podłamać - jest 2x szybszy, ma w pionie grubo ponad kilometr :D

Napisano

@wkg przeczytaj jeszcze raz co napisałem.  Obserwuję to jak pogoda zmiata ludzi na kolarkach z ulic. Tak się składa że jak jest kaszana to ladyluję najczęściej na takich klasycznych trasach kolarskich i jest pusto.   To zjawisko się nasila. Ewidentnke wzrost ilości trenażerów i to wymiaranie idą rączka w rączkę.  

Co więcej moją obserwacje sobie zweryfikowałem że stravą.  I co więcej obserwuje że coraz mniejsze niedogodności sa pretekstem do nie wyjechania na ulicę. Gość lata od lat w każdej pogodzie nagle pojawia się chomik.... i co tylko się pogoda pogorszy to jest już chomik... 

I nie ma tu żadnej krucjaty a jedynie spostrzeżenie. 

A co do upału to też tak działa że wymiata...  ja tam zasuwam i przy 40st.   A przyzwyczajenie to kwestia tak naprawdę po prostu jazdy w sezonie regularnie. 

  Co do planowania znowu chyba nie zrozumiałeś.  Na chomiku możesz lecieć do odcięcia zejść i paść na kanapę. To jest olbrzymi komfort...  bo już tonze na 100 czy 150km w upale musisz np zaopatrywać się się wodę czy chłodzić toninna bajka choć też lodówka w kuchni to nie szukanie sklepu po wsiach. 

Z tym deszczem to tez takie gadanie... na wiosnę i wczesnym latem przelotne deszczyki bywają takie że jedziesz w stojącej na jezdni wodzie. A pojawiają się one nieprognozowane w kilkanaście minut.  Co gorsza temp koze spaść o kilkanaście stopni w momencie. I jak Cie złapie takie coś na chomiku to zamkniesz okno żeby nie zalałoieszkania i jedziesz dalej... A w realu jedziesz dalej ale w zlewie. 

To są suche fakty. 

IMO dla wielu chomik stanie się czymś zamiast roweru.  Ci o traktują rower jak narzedzie do ćwiczenia szybko mogą przestać jeździć w realu. Ci o zacięciu sportowym też....  

6

 

Napisano

 

6 godzin temu, KrisK napisał:

przeczytaj jeszcze raz co napisałem.  Obserwuję to jak pogoda zmiata ludzi na kolarkach z ulic. Tak się składa że jak jest kaszana to ladyluję najczęściej na takich klasycznych trasach kolarskich i jest pusto.   To zjawisko się nasila. Ewidentnke wzrost ilości trenażerów i to wymiaranie idą rączka w rączkę.  

Co więcej moją obserwacje sobie zweryfikowałem że stravą.  I co więcej obserwuje że coraz mniejsze niedogodności sa pretekstem do nie wyjechania na ulicę. Gość lata od lat w każdej pogodzie nagle pojawia się chomik.... i co tylko się pogoda pogorszy to jest już chomik... 

Ale to dobrze czy źle ? :) I po co się umęczać w zamieć ? Przeciez to ma być przyjemność, nie jeździmy za karę. 

6 godzin temu, KrisK napisał:

Co do planowania znowu chyba nie zrozumiałeś.  Na chomiku możesz lecieć do odcięcia zejść i paść na kanapę. To jest olbrzymi komfort...  bo już tonze na 100 czy 150km w upale musisz np zaopatrywać się się wodę czy chłodzić toninna bajka choć też lodówka w kuchni to nie szukanie sklepu po wsiach. 

Chyba doskonale zrozumiałem :) I mnie również kilka razy odcięło. Odpocząłem, zjadłem i wróciłem ze zwieszoną głową - każdego to spotka wcześniej czy później. I co jest trudnego w znalezieniu sklepu na wsi czy wciągnięciu hotdoga na CPN-ie ? :) Nie demonizujemy ...

6 godzin temu, KrisK napisał:

IMO dla wielu chomik stanie się czymś zamiast roweru.  Ci o traktują rower jak narzedzie do ćwiczenia szybko mogą przestać jeździć w realu. Ci o zacięciu sportowym też.... 

Dajmy spokój :) To jakaś niepotrzebna krucjata. Spróbuj interwałów, zobacz jaki efekt. Wierz mi - o wiele większy efekt daje trening zróżńcowany niż cięgle to samo w kółko.

Napisano
17 godzin temu, Tyfon79 napisał:

I mam nadzieję, że nikt się tutaj nie chwali jazdą na prądzie bo to już by był szczyt wszystkiego. 

 

17 godzin temu, marvelo napisał:

Kilometry zimowe liczą się podwójnie, a te w grząskim śniegu i błocie pośniegowym, na oponach z kolcami o wadze po 1000 g sztuka to nawet potrójnie. 

No to muszę wszystko na nowo przeliczyć.
Zamiast napędu elektrycznego mam elektrownię, a na zimówkach się faktycznie ciężko jeździ i nawet nie z powodu masy, a samych oporów od kolców (mam obecnie porównanie z oponami o podobnej wadze ale innym bieżnikiem i suną gładziutko).

;)

Napisano
Cytat

I po co się umęczać w zamieć ? Przeciez to ma być przyjemność, nie jeździmy za karę. 

Jakie umęczać, jest świetnie, jest adrenalinka, a jaka potem satysfakcja, że dałem radę, bezpiecznie i pokonoałem takie warunki i siebie. Dla mnie największą frajda jest jechać w trudnych warunkach i bezpiecznei je pokonać, oczywiscie nie gardzę też przyjemną wiosenną pogodą ;) 

Napisano
5 minut temu, Sansei6 napisał:

Jakie umęczać, jest świetnie, jest adrenalinka, a jaka potem satysfakcja, że dałem radę, bezpiecznie i pokonoałem takie warunki i siebie. Dla mnie największą frajda jest jechać w trudnych warunkach i bezpiecznei je pokonać, oczywiscie nie gardzę też przyjemną wiosenną pogodą ;) 

 A tak z ciekawości to ile kilometrów robicie przy tych wypadach typowo zimowych?

 

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...