Skocz do zawartości

[pierwsze 100km] nietypowo


Rekomendowane odpowiedzi

12 godzin temu, wkg napisał:

Dlaczego nie ? Z odpoczynkami po drodze ... właśnie chodzi o to, żeby się nie napinać. W każdym razie nie za pierwszym razem :D Za dwa, trzy lata pyknie w 4 godziny.

W 10h to pewnie tak brutto, z obiadkiem w połowie, z 4 postojami w sklepie, z jukami przy tym rowerze MTB - turystycznie :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popatrzyłem sobie na statystyki, bo zwykle robię 100km plus minus tą samą trasą. Czy fullem czy gravelem zawsze wychodziło mi ok 6 godzin jazdy, 8h brutto. Tylko to jakieś 1300m przewyższenia.

Po płaskim, co u mnie i tak wyszło 500m do góry, jechałem raz i zajęło 5h jazdy.

Tylko to było tak totalnie rekreacyjne i na luzie. Słabo widzę robienie 200km w takim tempie :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi po płaskim (okł 150m przewyższenia) 100km na MTB zajmuje 4 godziny z małymi minutami, najszybciej to 4 godziny. Do tego przerwy na picie itd ... niezbyt długie. Większość ubite ścieżki gruntowe, szuter ale prawie połowa to asfalt. Ale 170km mieszane teren/asfalt to już cały dzień - z przerwą na obiad, pływanie w jeziorze itd ... jak w tym trochę trudniejszego terenu to się robi jak dla mnie ambitnie.

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, arturooo3 napisał:

W 10h to pewnie tak brutto, z obiadkiem w połowie, z 4 postojami w sklepie, z jukami przy tym rowerze MTB - turystycznie :D.

I tak jest najlepiej ja jechałem mtb w lato asfalt. Szutry. Lasy. Polne drogi jak trafiło jeden obiad reszta jedzenia z sobą piękne widoki mam tylko czas btutto. 

Największą radość z podziwiania widoków 

 

Screenshot_20190906_213730_com.endomondo.android.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

^ I to jest konkretny plan :) .

Jak ktoś regularnie jeździ 40-50km to zrobienie setki nie jest ogromnym wyzwaniem. Zabrać dętkę, pompkę, kilka narzędzi 2 bidony i coś do przekąszenia. Czasem warto wpakować jeszcze jakąś kurteczkę do kieszonki i w drogę. W obecnych czasach najgorsze jest jeżdżenie w niedzielę, bo sklepy pozamykane. Jak większość trasy idzie wioskami to jest bieda. Dobrze jest przed wyjazdem poszukać gdzie po drodze są jakieś stacje benzynowe albo sklepy z pod znaku płaza :) .

Edytowane przez Mareq_BB
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabukuj, przy jeździe na takich sucharach, te 400 kilometrów do otwartego morza może Cię wykończyć.

Swoją pierwszą setkę pamiętam, głównie dlatego, że w sumie to się nie wybierałem i pojechałem w jeansach i bardziej to one mi dały popalić, niż dystans (dyskretnie zwracam uwagę na odzież, nie podejrzewam nikogo o jazdę w jeansach, ale nawet sportowe ciuchy potrafią dać po dupsku, czego przykładem dla mnie są ostatnie szorty rowerowe z lidla). Kolega dopiero zaczyna i jeśli ma szczęście mieszkać gdzieś przy linii kolejowej, na której odbywa się ruch pasażerski, to może się wypuścić wzdłuż niej - to daje dużo komfortu, o jedzeniu koledzy napisali - ja dodam, że po drodze, zatrzymując się na obiad można zdecydować się na dłuższą przerwę i wypić piwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheJW słuchaj Twój plan jest czymś nieco innym. Kolega wiele lat temu porwał się, na taki wypad Kraków-Morze bodajże w tydzień, czy tam odwrotnie, spanie na dziko, przejazd pociągiem. Grupa kilka osób. Zadowolony bardzo ale z ukończenia. Było mu ciężko bardzo ale doświadczenie miał małe, jeździł raczej rekreacyjnie 30-50km 2-3 razy w tygodniu a tu dzień w dzień cisnęli ponad 70km. Zrobić zrobił. Obecnie już nie jeździ praktycznie rowerem.

To było wiele lat temu, ja zacząłem więcej jeździć dopiero zdecydowanie później. Klasycznie jednym z moich pierwszych celów była pierwsza setka ale mnie to pamiętam życie srogo weryfikowało i uczyło pokory, raz za mało żarła raz za mało wody innym razem tempo złe lub siodełko kiepsko ustawione itd. :D. Zresztą na wiosnę 2020 też elegancko się zbombiłem na... 70km! Ja to potrafię. No niemniej po prostu trzeba częściej sobie pojeździć te 50+, czy to 60km czy 70km (raczej jako uzupełnienie treningu, nie zastąpienie - ot raz na czas taka 70tka elegancka). I jak w sezonie w ciągu kilku miesięcy pykniesz taką 70-tkę czy 80tkę, to 100km nie będzie stanowiło problemu. Po prostu weźmiesz pojedziesz i będzie przejechane. Wtedy już tylko izo, jedzenie, węgle. Tylko tyle.

Zresztą mam wrażenie, że jakaś taka początkowa granica jest plus minus przy 50-70km. Dla każdego na pewno trochę inaczej, ale dajmy na to, że te 50-70km to jest taka granica, taki dystans, który da się zrobić bez wody i bez jedzenia. Powtórzę - DA SIĘ (zwłaszcza gdy nie ma upału), nie znaczy ani, że będzie to zdrowe ani, że przyjemne. Oczywiście jeden na takie dystanse weźmie 500ml wody i banana a inny wypije 2l izo i 5 bananów niemniej bardziej chodzi mi o to, że gdy tylko zacznie się śmigać nieco dłuższe dystanse, te 60-80km to już po prostu nie da rady bez jedzenia i bez wody, więc po prostu trzeba myśleć o doładowywaniu organizmu. I jeżeli mamy już to myślenie o jedzeniu i piciu (i dbaniu o odpowiednie waty na trasie) mamy dobrze wyrobione, to zakładam, że nie ma większego znaczenia czy robisz 100km czy 300km itd. Zakładam, bo sam jeszcze żadnego ultra nie zrobiłem - ale chętnie spróbuję ;).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, wojtasin napisał:

przy jeździe na takich sucharach,

Chyba nie rozumiem...

Ja generalnie nie lubię długich dystansów. 3-4 godziny to maksimum, ile wytrzymam na rowerze. Powyżej 100 km zrobiłem może 3 razy w życiu, na szosie. To jest po prostu nudne. No ale ja na szosie zawsze jeździłem solo, w grupie może jest inaczej...
Mówiąc szczerze - strasznie się boję tego wypadu nad morze. Mam zamiar pojeździć trochę dłuższych dystansów w grupie, na jakichś ustawkach, zanim zdecyduję, czy w ogóle porywać się na tę eskapadę.
No i ja będę jechał na szosie, a autor chce jechać rowerem MTB w terenie, więc to zupełnie co innego. Inny wysiłek, inne niebezpieczeństwa, większe ryzyko awarii...

Tak czy inaczej obserwuję wątek, bo na pewno kilka porad stąd i mnie się przyda. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja tam cienias jestem. Jeżdżę od 2 lat i w zeszłym roku miałem w planie zaliczenie chyba wszystkich najtrudniejszych podjazdów w okolicy. Jednym z nich była Przełęcz Salmopolska. Najprościej byłoby wyjechać i zjechać ale jakoś preferuję trasy w formie pętli. Zatem przy okazji zaliczyłem pierwszą setkę w życiu. Da się :) .

https://www.strava.com/activities/3842793707

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, TheJW napisał:

Chyba nie rozumiem...

No wpadanie do dyskusji gościa, którego na razie męczy 40 kilometrów, żeby się ponapinać czterysetką, to dla mnie kategoria suchar ;)

To ja też się ponapinam - robię już po 16 km, 10 dni temu umierałem po 6 kilometrach. Tak na niektórych działa covid-19.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Mareq_BB napisał:

To następnym razem na przełęczy skręć w lewo w pożarówkę i dalej albo fantastyczny zjazd żółtym szlakiem przez Cienków, albo jeszcze dalej i asfaltowo przez Przysłop. Tam jest generalnie dużo możliwości, wszystkie ciekawsze od po prostu asfaltu w dół ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, TheJW napisał:

Kurde, a ja chcę się porwać w maju na szosowy wypad w grupie z Warszawy nad morze... Jak tak czytam Was tutaj o tym przejechaniu 100 km, to zaczynam się zastanawiać, czy nie zabukować sobie od razu łóżka na OIOMie gdzieś po drodze. :P

Rok jakiś 2001 - Plan: piątek jazda - sobota Gdańsk - niedziela powrót... przejechane raptem 50km... i opel astra w Mińsku Mazowieckim... OIOM... - tak więc ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Ziomek24 napisał:

rowerem terenowym

Co to za rower?

Bo z Twych wypowiedzi, wynika że  małe doświadczenie masz. Może to jest jakiś markeciak z oponami jak kartofle, amorami z żuka i ważący tyle co księżyc.

JA jak wsiądę na zdezelowane wigry 3 to też mi ciężko jakieś wielkie kilometry wykręcić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na Wigrach robiło się kiedyś po 50-60km. Grunt, żeby łożyska i łańcuch nie były zardzewiałe :) .

Jak się nie ma pewności czy da radę to wystarczy sobie załatwić kogoś z samochodem, kto w razie potrzeby zgarnie cię z drogi.

Edytowane przez Mareq_BB
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Ziomek24 napisał:

Marlin 5 zielony,

Czerwony byłby szybszy....

 Ale na poważnie nie jest źle nawet opony takie lekko bieżne.

Tylko na wyjazd na plecy raczej plecak i to taki nie duży i gratów jak najmniej.

Spokojnie jechać prze siebie i  już, Grunt to równe tempo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...