Skocz do zawartości

[Łańcuch] – ślizgnie się nowego i jego smarowanie


2wheels4ever

Rekomendowane odpowiedzi

Spotkałem się z teorią, że fabrycznie pokryty jest smarem technicznym, który natychmiast należy zastąpić „właściwym” smarowidłem, uprzednio łańcuch w miarę możliwości odtłuściwszy. Wydaje mi się jednak, że nie jest to zbyt częsta praktyka i zazwyczaj smaruje się dopiero wtedy, gdy robi się suchy. I od razu mam też pytanie, czy normalne jest przeskakiwanie nowego łańcucha po starych zębatkach (nie jakoś szczególnie zjechanych, mających przebieg raptem ok. 2 tys. km). W moim przypadku są to tylko niektóre zębatki i jeśli pedałuje się delikatnie, to potrafi przez dłuższy czas nie strzelić/przeskoczyć. Wierzę, że wszystkie elementy muszą się dotrzeć/ułożyć. Oby tylko nie trwało to kilkaset km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, 2wheels4ever napisał:

 Wydaje mi się jednak, że nie jest to zbyt częsta praktyka i zazwyczaj smaruje się dopiero wtedy, gdy robi się suchy. 

Źle Ci się wydaje ;) to akurat częsta praktyka. Fabryczny smar, to smar konserwujący, na czas przechowywania. Jest lepki i pozostawienie go na łańcuchu sprawi, że wszystko będzie się do niego lepić. Smar należny dokładnie usunąć, łańcuch wysuszyć i ponownie nasmarować już odpowiednim do swojej jazdy olejem, czy innym specyfikiem.

6 minut temu, 2wheels4ever napisał:

czy normalne jest przeskakiwanie nowego łańcucha po starych zębatkach (nie jakoś szczególnie zjechanych, mających przebieg raptem ok. 2 tys. km). W moim przypadku są to tylko niektóre zębatki i jeśli pedałuje się delikatnie, to potrafi przez dłuższy czas nie strzelić/przeskoczyć. Wierzę, że wszystkie elementy muszą się dotrzeć/ułożyć. Oby tylko nie trwało to kilkaset km.

Tak, to normalne, ale w przypadku kiedy już kaseta jest zajechana. Wtedy tak, łańcuch będzie zeskakiwał. To się nie dotrze. To wymaga wymiany kasety.

Jeśli nie dbałeś odpowiednio o napęd, łańcuch był kiepskiej jakości, to mógł się już wyciągnąć po 500-1000km. W tym wypadku kolejne 1000km robiłeś na wyciągniętym łańcuchu i niszczyłeś resztę napędu. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Mareckik napisał:

Fabryczny smar, to smar konserwujący, na czas przechowywania.

Nie tylko konserwuje i smaruje - wystarczy tylko odtłuścić łańcuch i nie trzeba lać od razu na niego rowerowych olejków. Na fabrycznym smarowidle robi się zawsze najwięcej km. Najgorsze co może być to wszelkiej maści szejki z benzyzny na nowym łańcuchu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Mareckik napisał:

Źle Ci się wydaje ;) to akurat częsta praktyka. Fabryczny smar, to smar konserwujący, na czas przechowywania. Jest lepki i pozostawienie go na łańcuchu sprawi, że wszystko będzie się do niego lepić. Smar należny dokładnie usunąć, łańcuch wysuszyć i ponownie nasmarować już odpowiednim do swojej jazdy olejem, czy innym specyfikiem.

 

Kompletna nieprawda. To nie lata '80, że łańcuchy leżały w towocie. Fabryczny olej jest w środku łańcucha dzięki jego aplikowaniu w gorącej kąpieli a jego gęstość i lepkość uszczelnia ogniwa, nie pozwala dłuższy czas brudowi wnikać do środka. Wyszejkowanie nowego łańcucha i smarowanie oliwkami jest błędem i głupotą - łańcuchy szejkowane na starcie szybciej się zużywają.

Kiedyś uległem modzie na sterylny napęd, szejkowanie nówki, potem stopniowo dochodziłem do wniosku, że jest to błąd, obecnie nowe łańcuchy tylko wycieram dokładnie z zewnątrz i przez pierwsze 500km są one bezobsługowe. Potem co 250km czyszczenie szmatką z odtłuszczaczem i kolejne dosmarowywania. No chyba, że wjadę w teren i mam 1kg błota na napędzie i 3kg na rowerze, wtedy nie ma zmiłuj - bez szejka się nie obejdzie. Ale to dopiero po absurdalnym topieniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ja gdzieś pisałem o szejkowaniu?

Dokładnie oczyścić można z zewnątrz szmatką ze środkiem do odtłuszczenia...

Jak dla mnie, pozostawienie łańcucha na rowerze ze smarem fabrycznym, to pomyłka i jak pisałem, ta powłoka działa, jak lep na muchy dla każdego napotkanego na drodze syfu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo osusza, wyciera się do sucha nawet świeżo nasmarowany łańcuch.

Do tego, jeśli ktoś potraktuje sporą ilością np benzyny taki łańcuch, to zrobi błąd jeśli nie odczeka, aż benzyna z niego odparuje, także pomiędzy ogniwami, bo tam tez może się dostać.

U mnie szejkowanie łańcucha odbywa się wyłącznie wtedy, gdy zdarzy nam się wjechać w piach i zrobić w takich warunkach trochę kilometrów. po takiej jeździe nie ma szans, by pozbyć się go wyłącznie myciem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak widać, zdania co do (nie)smarowania nowego łańcucha są podzielone. :) Co się zaś tyczy mojej kasety, to łańcuch najbardziej przeskakuje na siódmym z dziewięciu blatów i trochę na czwartym oraz piątym. Generalnie jest spora poprawa po ok. 200 km w porównaniu z pierwszymi kilometrami na nowym łańcuchu. Po prostu na siódemce nie ma mowy o energicznym przyśpieszeniu. Z wiatrem w plecy lub po lekkim nachyleniu w dół można jechać (albo i bez tego, ale wtedy raczej delikatnie). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przy agresywnej sportowej jeździe to by było nie do przyjęcia, ale ja się raczej włóczę rekreacyjnie, tak więc niewykluczone, że trzeci łańcuch też zostanie założony do starej kasety, która będzie pewnie miała przejechane 3500-4000 km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Temat powraca niczym bumerang, jako że założyłem kolejny łańcuch, znowu nie zmieniając kasety (następnym razem postaram się już dać nową). 🙂  Tak jak to miało miejsce poprzednim razem, łańcuch „strzela” mniej lub bardziej na niektórych zębatkach. Żywię nadzieję, że tym razem uda się wcześniej dotrzeć układ (poprzednio nastąpiło to między 200 a 300 km i przez około 2000 km był spokój) – w tym celu staram się tak układać trasę, żeby było trochę stromych podjazdów😉 Tak kombinuję, żeby co trzy wymiany łańcucha zmieniać kasetę. Ciekawi mnie jaki procent rowerzystów jeżdżących bardziej rekreacyjnie niż sportowo wymienia za każdym razem łańcuch razem z kasetą (bo nie sądzę, żeby popularne było wymienianie z taką częstotliwością przednich zębatek [to nie motocykl, gdzie się wymienia komplet: łańcuch i obie zębatki]), a jaki procent postępuje podobnie do mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Żeby nie zakładać nowego tematu... Za jakiś czas czeka mnie kolejna wymiana łańcucha, już na czwarty (przy 6000+ km). Kaseta (SunRace, 9 zębatek) cały czas jest oryginalna i biję się z myślami, czy ją też wymieniać; wymiany przednich zębatek na razie nie przewiduję, podobnie jak tych dwóch małych przy haku tylnej przerzutki. Przy obecnie założonym trzecim łańcuchu dotarcie nastąpiło po jakichś 400-500 km licząc od momentu ustania przeskakiwania na ostatniej zębatce (wcześniej, przy drugim łańcuchu, pełne dotarcie nastąpiło wcześniej, po przejechaniu bliżej 300 km). Trochę kieruje mną wrodzone skąpstwo, a trochę zamiłowanie do posiadania maksymalnie wielu oryginalnych elementów w różnych sprzętach. 😉 Ja wiem, że teraz panuje taka moda, wykreowana przez różnych marketingowców i nie tylko, żeby wszystko możliwie często wymieniać/wyrzucać, ale pamiętajmy, że kiedyś jeździło się na jednym napędzie „całe życie”. 🙂 A tak całkiem serio, to istnieje (chyba minimalne) ryzyko, że nowy łańcuch z nowymi zębatkami, nawet tej samej firmy, niekoniecznie będzie od razu gładko współpracować i (chyba całkiem realne) że przy kolejnej wymianie łańcucha pojawi się ten sam problem co przy wszystkich poprzednich (aczkolwiek przez pierwsze 2 tys. km po założeniu kasety najprawdopodobniej będę miał spokój). Jest jeszcze takie, że w przypadku pozostania przy oryginalnej kasecie ułożenie się nowemu łańcuchowi zajmie jeszcze więcej czasu, np. 700 km.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, 2wheels4ever napisał:

Jest jeszcze takie, że w przypadku pozostania przy oryginalnej kasecie ułożenie się nowemu łańcuchowi zajmie jeszcze więcej czasu, np. 700 km.

Rozumiem, że uważasz to za normalne, jeździć rowerem przez 700km z przeskakującym łańcuchem.

Dotarcie po 400km? Nie wyobrażam sobie jazdy z łańcuchem, który sprawi, że przeskakując przy rozpędzaniu na stojąco sprawi, że np stracisz równowagę i zaliczysz glebe.

6 godzin temu, 2wheels4ever napisał:

to istnieje (chyba minimalne) ryzyko, że nowy łańcuch z nowymi zębatkami, nawet tej samej firmy, niekoniecznie będzie od razu gładko współpracować

nie wiem, pierwsze słyszę.

a kilka kompletów nowych wymieniałem... Za każdym razem, praca to bajka, jeśli chodzi o precyzję.

6 godzin temu, 2wheels4ever napisał:

Ja wiem, że teraz panuje taka moda

to nie ma moda. To normalne zużycie komponentów. Gdzie jeśli chcemy by napę działał bezproblemowo, to wymaga konserwacji wymiany na czas łańcucha, który jest kosztem śmiesznym, przy koszcie całego napędu.

Autem też jeździsz z oponami do czasu, jak wychodzą z niej druty, czy jednak wymieniasz, jak wysokość bieżnika nie pozwala na bezpieczną jazdę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...