Prawie nie pojechałem. Wpierw sprawy osobiste, później problemy z uzyskaniem urlopu, na który niby zgodę miałem od lipca ubiegłego roku; wyjeżdżałem w sobotę, urlop mi podpisali dopiero w piątek przed tą sobotą, także poszło trochę bez przygotowania. Gdybym nie pojechał - straciłbym niewiele, a tak osiem klocków (przeloty, ubezpieczenia, ponad tysiąc zielonego papieru na miejscu). Rowerowo Patagonia to, według mnie,  pomysł średni, żeby się pocieszyć widokami trzeba trochę odejść od drogi albo p