Skocz do zawartości

[Przełajówka czy szosówka] co wybrać?


MarcinMik

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Mam pytanie do zorientowanych. Od lat jeżdżę na góralu, ale teraz chciałbym spróbować szosówki. Od czego zacząć? Słyszałem, że najlepiej od przełajówki, a potem stopniowo przejść na szosówkę. Jakie jest wasze zdanie?

I co powiecie o tym rowerze https://www.najlepszyrower.pl/rower-marin-gestalt-rama-54-cm-28-srebrny-p-824.html? Podobno dobra firma? Warto?

Napisano
Teraz, MarcinMik napisał:

Słyszałem, że najlepiej od przełajówki, a potem stopniowo przejść na szosówkę. Jakie jest wasze zdanie?

Że to jakieś z tyłka wzięte mądrości :) Wybierz typ roweru do tego gdzie chcesz nim jeździć i tyle. Przymierzałeś się już w ogóle do jakiejkolwiek szosy/przełaja/gravela? Wiesz mniej więcej z czym to się je (baranek, klamkomanetki, wąskie opony, itp.)? 54cm to dobrany rozmiar czy tak po prostu wrzuciłeś linka?

Napisano

skąd takie prawdy objawione? Chcesz jeździć po szosie- kupujesz szosę, chcesz łączyć szosę i szutry- kupujesz gravela, chcesz skakać przez konarki, gibać po błocie i piachu- kup przełaja. Ja z mtb przechodziłem od razu na szosę. 2 jazdy i wiesz o co chodzi z hamowaniem i oponami. Kup sobie szosę, ew. gravela i po temacie. Przełaja sobie odpuść. Jak się nie znasz to kupisz coś z geometrią typowo przełajową, a wtedy na szosie nie rozwiniesz skrzydeł, nie ułożysz się dobrze itp. Przerabiałem to. Ten marin to właśnie taki lekki gravel/ szutrówka. Zapewne będzie nieco bardziej ociężały w przyśpieszaniu i na szosie niż np.: trek domane al2, jakaś merida scultura 80. W podobnej cenie masz jeszcze tribana rc500 też z możliwością włożenia opon 35c. Z doświadczenia powiem, że mi spodobała się przesiadka z mtb na typową szosę- wtedy z oponami 23c. To była taka miła odmiana z stosunku do mtb, nowe trasy, nowe doświadczenia, lekkość itp. Dopiero po paru latach szosy zachciało mi się powrotu na lekkie szutry i wtedy dopiero doszedł lekki gravel/ szutrówka.

Napisano

Powiem Ci z doświadczenia, że musisz przemyśleć czy masz gdzie jeździć szosą. Przejedź się po okolicy i uczciwie oceń czy asfalt nadaje się do jazdy.

Ja kupiłem szosę, rower jest świetny a sama jazda jest mega przyjemna. Tylko co z tego, skoro cała okolica usiana jest beznadziejnym asfaltem i jeszcze gorszymi DDR. Także wszystko fajnie, tylko jeździć nie ma gdzie.

Jaki budżet? Fajnym połączeniem może być All Road, czyli taka szosa z miejscem na większe opony. Zobacz sobie Giant Contend AR 3, według mnie prezentuje się super, a jak zajdzie potrzeba to i założysz szersze opony z małym bieżnikiem.

Napisano
57 minut temu, skom25 napisał:

cała okolica usiana jest beznadziejnym asfaltem i jeszcze gorszymi DDR. Także wszystko fajnie, tylko jeździć nie ma gdzie

qrde, w Warszawie? No chyba ze nie wysciubiasz nosa poza centrum ;) 

Napisano

To gdzie jeździcie szosówką? po mieście ciężko?

Godzinę temu, skom25 napisał:

Powiem Ci z doświadczenia, że musisz przemyśleć czy masz gdzie jeździć szosą. Przejedź się po okolicy i uczciwie oceń czy asfalt nadaje się do jazdy.

Ja kupiłem szosę, rower jest świetny a sama jazda jest mega przyjemna. Tylko co z tego, skoro cała okolica usiana jest beznadziejnym asfaltem i jeszcze gorszymi DDR. Także wszystko fajnie, tylko jeździć nie ma gdzie.

Jaki budżet? Fajnym połączeniem może być All Road, czyli taka szosa z miejscem na większe opony. Zobacz sobie Giant Contend AR 3, według mnie prezentuje się super, a jak zajdzie potrzeba to i założysz szersze opony z małym bieżnikiem.

Do 3 tys.

Napisano

Nie tyle ciężko, co niektórzy są bardziej a niektórzy mniej uczuleni na rzeczy typu kiepskiej jakości asfalt, DDR z kostki, itp. Typowym "marzeniem szosowca" są setki kilometrów gładkich asfaltów, żeby bez dyskomfortu można było osiągać wysokie prędkości na gumach 23-25c nabitych do 8 barów ;)

Miasto jak miasto, wiadomo że bywa różnie, dlatego niegłupi pomysłem jest szosówka do której można załadować jednak szersze gumy lub gravel do którego zwykle bez problemu wchodzi nawet 40-42c (oczywiście dla hardkorowego szosowca to już mocno zamula i to nie to).

 

Napisano
26 minut temu, goTomek napisał:

qrde, w Warszawie? No chyba ze nie wysciubiasz nosa poza centrum ;) 

Warszawa to tylko wskazówka, bo nie każdy kojarzy małego miasto pod Warszawą, a np wystawiając coś na giełdzie, łatwiej skojarzyć okolicę ;) 

11 minut temu, m0d napisał:

Nie tyle ciężko, co niektórzy są bardziej a niektórzy mniej uczuleni na rzeczy typu kiepskiej jakości asfalt, DDR z kostki, itp

Dokładnie tak. Ja mam już ból tyłka jak pojawia się lekko nierówny asfalt. Natomiast są ludzie którzy tną i nawet się nie zastanawiają.

Szosa do miasta? Nie polecam. O ile jeszcze na te nierówności asfaltu i DDR można przymknąć oko jak ktoś się nie cacka ze sprzętem, o tyle krawężniki to jest dramat. Jak dorzuci się do tego szosowe pedały zatrzaskowe, to maluje się obraz bólu i rozpaczy.

Dodam tylko z doświadczenia, że zwłaszcza przy takim budżecie, warto wywalić fabryczne opony i wsadzić coś naprawdę dobrego. Miałem jakieś tanie Schwalbe i były mocno przeciętne, Continental GP był trochę lepszy ale nie wybierały nierówności. Za to GP5000 zmieniły kompletnie moje podejście do jazdy. Tam gdzie wcześniej się przetaczałem, na tych oponach przejeżdżam i prawie nic nie czuć.

Napisano

Mi od nierówności miejskich wszelakich jeszcze bardziej powstrzymuja skrzyżowania, przejazdy, światła... na szosie tak se sie jeździ jak trzeba co 300 metrów stawać, wypinać się z pedała i czekać.

14 minut temu, skom25 napisał:

małego miasto pod Warszawą

a, to podobnie jak ja, tez małe pod Warszawą, ale to jeszcze łatwiej się na dobre asfalty wydostać. Północ, południe wschód, zachód, wszędzie są fajne trasy na szosę

Napisano
5 minut temu, goTomek napisał:

Mi od nierówności miejskich wszelakich jeszcze bardziej powstrzymuja skrzyżowania, przejazdy, światła... na szosie tak se sie jeździ jak trzeba co 300 metrów stawać, wypinać się z pedała i czekać.

A jak zamiast szosy podstawi się dowolny inny rower to jakoś zmieni to sytuację i nie trzeba stawać? :) Ot specyfika miasta, a nie roweru.

Napisano

Zgadza się, ale właśnie cała przyjemność z jazdy na szosie to długie, szybkie przejazdy, w mieście sie tak nie da więc jazda na szosie w mieście zamiast przyjemności jest udręką

Napisano

Dokładnie tak, w mieście się nawet nie che człowiekowi rozpędzać do tych 35, bo raz że tłok a dwa, że cała para w gwizdek bo za moment heblowanie na światłach.

W mieście szosa jest bezsensu, nie skorzystasz z żadnej z jej zalet, za to odczujesz wszystkie wady.

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...