Skocz do zawartości

[Zdrowie, trening] Trenażer, zwift vs siłownia


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

12 godzin temu, lukasamd napisał:

@nossy moim zdaniem o inne partie dbać warto zawsze, a nie tylko w okresie luźniejszego rowerowania. No i zaznaczę raz jeszcze, tu nie chodzi o wzmacnianie, budowanie formy kolarskiej stricte, bo ścigać się nie mam i tak zamiaru. Raczej zachowanie obecnej formy + po prostu dla zdrowia.

...ja też tak uważam, no ale...hmmm....pytałeś o obecny okres więc tak odpisałem. Z jednej strony nie chcesz trenować, a z drugiej zachować obecna formę tak więc trochę na jakąś formę treningu jesteś skazany.  To może po prostu rób to na co masz w danej chwili ochotę i tyle. Jest to dość ciekawe bo nagle spada presja w stylu "muszę coś pokręcić żeby forma nie spadła".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, nossy napisał:

Jest to dość ciekawe bo nagle spada presja w stylu "muszę coś pokręcić żeby forma nie spadła".

Moim zdaniem to trudne, chyba że Kolega ma silną wolę i motywację. Z rozpiską jest duuuużo łatwiej, przynajmniej dla mnie. Bo zaplanowane są zarówno treningi jak i odpoczynki, więc z jednej strony jest presja, a z drugiej - nie ma wyrzutów sumienia, jak się planowo odpoczywa :) Sęk w tym, żeby plan nie był zbyt ambitny i obciążający oraz angażujący czas, bo wtedy łatwo o demotywację. Ale jeśli chodzi o utrzymanie a nie progres, to nie ma potrzeby zwiększania obciążeń i nie ma ryzyka, że w pewnym momencie plan i treningi wypełniają już cały wolny czas a zmęczenie urośnie i się skumuluje.

Oczywiście, jak się człowiek czuje zmęczony albo przeziębiony, to się plan odpuszcza...

Ja generalnie nie widzę siebie bez planu, np. w poniedziałek po pracy odpuszczam bo jestem zmęczony i obiecuję sobie we wtorek bieganie. Niestety, we wtorek leje, może w środę... Owszem, w końcu się zmuszę i wyjdę ale i wartość takich treningów od przypadku byłaby chyba mała....

No ale ja sam się ruszyłem z kanapy półtora roku temu i uczę się dopiero :)

Odkąd kupiłem zegarek to planuję z dnia na dzień, więc też nie jestem do końca zgodny ze swoimi radami, wiem że ma to być wtorek, czwartek sobota i niedziela.

Dziś sobie pobiegam lekko, 5 km na 3-ciej strefie ale jutro chyba trzasnę 10 km w spokojnym tempie. Wtorek odpada - wigilia, pewnie zrobię znów dwa lekkie treningi w oba świąteczne dni - ale nie na bieżni tylko w terenie, chyba że jeden z nich - w zależności od pogody - zamienię na jednodniowy wypad na jakąś górę ;)

Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez odwołanie tych zawodów zdecydowałem się na zakup trenażera. Będzie więc zwift ;) 

Dodatkowo znajomy doświadczony mi doradził, że w moim przypadku jednak kalistenika jest lepsza: ciężary są ok, szybko budują siłę, ale ryzyko kontuzji większe. Mi na sile nie zależy, za to trening z własną masą pozwoli na większą elastyczność.

 

13 godzin temu, nossy napisał:

To może po prostu rób to na co masz w danej chwili ochotę i tyle. Jest to dość ciekawe bo nagle spada presja w stylu "muszę coś pokręcić żeby forma nie spadła".

 

O to mi właśnie chodzi, dlatego biłem się z myślami - bo rozsądek mówił, że powinna być siłownia, ale emocje i ochota na trenażer... W efekcie pewnie i tak bym go kupił czując niedosyt. A to aby presji nie było praktykowałem niemalże cały ten rok i powiem szczerze: to jak głęboki oddech, bardzo przyjemny powrót do pasji i rozpalanie jej na nowo. 

 

@spidelli Nie wiem czy próbowałeś kiedykolwiek zwifta, ale tam nie można narzekac na nudę. Jest cała masa gotowych treningów i całych programów treningowych, włacznie z takimi, które robią Ci plan na cały tydzień np. interwały, rozjazd, odpoczynek (dzień bez jazdy z zaleceniem czegoś innego) itd. Otwarcie powiem, że jak na nim jeździłem, to na nudę nie narzekałem. Nie dość że jest to, to można jeszcze samemu cos zrobić np. pomordować się na podjeździe Alpe du Zwift, są wyścigi, a są także luźne jazdy jak np. Coffee Ride organizowane co tydzień przez Zwift Polska. Nie wiem jak w tym roku to wygląda, ale w zeszłym to co jazda pojawiało się po 100-150 osób. Można jeździć nawet codziennie i nie odczuwać nudy, bo ciągle coś jest. 

Jeśli chodzi o bieganie to fakt, pogoda może nieco pokrzyżować plany.. ale jak jest ciepło, a ma się odpowiedni strój, to nie ma problemu aby wybrać się w lekki deszczyk - polecam spróbować (choć latem to o wiele przyjemniejsze). Ja staram się uważać, bo już dwa razy miałem tzw. kolano biegacza (raz jedno, raz drugie), do tego codziennie się rozciągam, co kilka dni roluję itd. No ale i biegam nieco więcej, bo typowo to po 8-12 km na granicy 3/4 strefy, przeplatam to okolicznymi wyścigami do 10 km gdzie ciągle jest "w trupa", a jak czas i pogoda pozwolą, to w weekendy dłuższe wybiegania po około 15 km w 3 strefie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku chodziłem wokół trenażera ale miał być ten najprostszy z Dekla. Postawiłem jednak na zegarek i bieganie, mam cele biegowe na 2020, rower bardziej turystycznie w przyszłym roku.


Oczywiście trenażera nie wykluczam bo zimą szosówka i tak stoi, jeśli pedałuję to na „gravelu”. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.12.2019 o 15:45, wkg napisał:

Na rowerze zanim się zorientuję to pół godziny mija w mgnieniu oka - co chwilę się coś dzieje. Po pół godzinie to jestem dobrze rozgrzany. Tu postaci obok mnie motywują, niby sobie zakładam spokojną jazdę z pulsem 130 ale jakoś to nie wychodzi :D Po kwadransie puls 160+  trzyma się równo ale wiatru nie ma. Pot się zaczyna lać strumieniami, zalewa podłogę, okulary i coraz trudniej gapić się w monitor. Uczy pokory :D

Polecam cyrkulator podłogowy. U siebie mam taki 70 wat, na razie wystarcza na drugim biegu. Koszt to ok 130 zł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...