Skocz do zawartości

[długość treningu] Dojazdy do pracy 2x45 km dziennie


Mayfly

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Chciałbym poznać Wasze zdanie na temat częstotliwości i długości treningów. Mam zamiar dojeżdżać na rowerze do pracy, dystans 45-48 km w jedną stronę, czyli dziennie ok. 90 km, 4-5x w tygodniu. głównie szosa. Czy jest to możliwe przez dłuższy okres czasu? Oczywiście zacząłbym od krótszych odcinków np. podjazd samochodem i kontynuwanie jazdy rowerem lub dojazd pociągiem w jedną stronę i powrót na rowerze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam jednego człowieka jeżdżącego od 2 lat 35km w jedna dzień w dzień. Nie jest to jakiś poważnie trenujący gość,  chciał tylko schudnąć i tak mu zostało z tym dojeżdżaniem ;-) zupełnie niechcący zrobił niezła formę. Zaczynał od jazdy co drugi dzień.

Jak dla mnie 45km w jedna stronę na dojazd to ... z jednej strony sporo, ale jak masz czas, to czemu nie.  Początkowo może być cięzko, ale jak już się wkręcisz...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli pytasz o sam dystans to nie jest to jakiś wielki wynik, zwłaszcza na szosie. Natomiast musisz wziąć pod uwagę że do pracy jedziesz pracować a nie odpoczywać po jeździe rowerem :D

Pozostaje jeszcze jeden aspekt, czyli czy nie "zrazisz" się do roweru po takiej jeździe. Ja osobiście wolę iść na rower po pracy, wyszaleć się przez 1-2h i zrobić jakiś dłuższy wypad w weekend po fajnym terenie/ trasach, niż miałbym codziennie katować tą samą trasę do pracy.

Owszem, fajnie będzie się pochwalić na koniec sezonu że zrobiłeś 15k km, tylko będziesz musiał sobie odpowiedź na pytanie z ilu km miałeś radość ^_^

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie napisałeś jak wygląda Twój dojazd pociągiem/samochodem - tzn. ile czasu na to poświęcasz. Bo 45km można przejechać w 45 minut (albo i krócej) a można też tkwić w korkach 1,5godziny. Nie napisałeś też gdzie pracujesz - bo jak zostało powiedziane zwykle nie jeździ się tam odpoczywać :) 

Z doświadczenie powiem że jeśli będziesz oszczędzał czas (albo różnica na minus będzie niewielka) to ma to sens. Dużo bardziej wolę jechać rowerem niż stać w korku. 

U mnie wygląda(ło) to tak: dojazd do pracy 16km, rowerem pół godziny, samochodem nawet 45minut w korkach - wybieram rower. 

Dojazd 18km - rowerem 45 minut, samochodem 20 minut - mimo wszystko wybierałem samochód. Zawsze to godzina dziennie do przodu którą można wykorzystać na wieczorną rundkę czy samemu czy z kumplem. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego czynniki ryzyka, czasu ekspozycji na potrącenie, skażenie pyłem drogowym i spalinami, regularny ucisk na prostatę oraz podniesiona temperatura jąder...

Ale np dojeżdżanie np 45 km przez puszczę dzień po dniu w przewiewnych porteczkach i podnoszeniem pupy co korzeń, dziura czy wydma w zasadzie wydaje się działaniem prozdrowotnym.

Czas zabrany np nauce języka, czytaniu literatury fachowej, zabawie z dziećmi, czy żoną, ... Dzień po dniu...  po prostu trzeba ułożyć scenariusz dokładnie dla siebie, np dla mnie życie jest za krótkie żeby 20 godzin tydzień w tydzień tracić na rowerze...

może najlepiej zrobić sobie np rowerową środę  z dojazdem na rowerze, a pozostałe dni jechać inaczej, to byłby dobry test i fizyczny i mentalny, w drugim etapie zamienić srodę np na wtorek, czwartek i trzeci trening już bez pracy w weekend.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do tego co napisał kolega wyżej dorzuciłbym jeszcze czynniki losowe. Czasami poczujesz się źle, czasami pojawi się gigantyczna burza albo zostaniesz po godzinach. 45km to nie jest dystans który przeskoczysz na szybko. Żeby dać radę jeździć tak często musiałbyś robić to z jakąś rozsądną średnią, czyli tak na oko 4h dziennie na dojazdy.

Jeżeli dojazd samochodem masz dobry i możesz sobie na to pozwolić, to ja na Twoim miejscu wróciłbym szybko do domu, zjadł i wskoczył na rower z bananem na twarzy. Ja tak robię o 4 lat i każdy kilometr to jest zabawa a nie przymus :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Mayfly napisał:

Chciałbym poznać Wasze zdanie na temat częstotliwości i długości treningów

Niczego nie napisałeś o sobie ani o trasie jaką pokonujesz (korki,natężenie ruchu,podjazdy itp) więc trudno ocenić czy dasz radę.Ja na przykład w wolny dzień zrobiłem trasę na rowerze do roboty by ocenić czy to ma sens.Dojazdy do pracy to jednak nie jest trening bo wydaje mi się,ze trzeba mieć plan i go realizować by to dało efekty.Tyrając po 90 km dziennie jest spora szansa,że zajedziesz się i rzucisz rower w krzaki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem za dużo . Szybko się zajedziesz i stracisz w ogóle ochotę na rower . No ale nic nie wiemy o twoich dotychczasowych wyczynach . Jak często jeździsz , jak daleko i z jaką średnią . Dla normalnego rowerzysty 45km to realnie ok 2 godź jazdy . Może trochę mniej ale żeby ten dystans przejechać w 1 godź to trzeba mieć już dobrą kondycję i dobry rower .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brzmi jak trochę dużo na codzienny dojazd. Nawet nie chodzi mi o to, że organizm nie wytrzyma (bo wytrzyma na pewno, ewentualnie przez pierwsze parę dni byłby w szoku), ale pochłaniałoby to dość dużo czasu. Zakładając szosową średnią 30 km/h (pewnie robialną), 3 godziny jazdy dziennie – sporawo... 

Z drugiej strony – biorąc pod uwagę że autem też się trochę jedzie (a drugie "trochę" stoi w korkach i szuka miejsca parkingowego), może się okazać że ta nadwyżka wcale nie jest tak duża. Ile czasu normalnie zajmuje Ci dojazd?

Wg mnie zależy czy sama jazda po tej trasie sprawia Ci przyjemność. Jeśli miałbyś np. dojeżdżać WTRem, czyli zdala od aut i po dobrej nawierzchni  – pewnie sam bym tak dojeżdżał. Wtedy możesz sobie pozwolić na ten dodatkowy koszt czasowy, bo odpoczniesz po pracy a i na paliwie zaoszczędzisz. Ale gdyby to miało być dojeżdżanie ruchliwą drogą w porannym szczycie komunikacyjnym – zrezygnowałbym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, WaGiant napisał:

Może trochę mniej ale żeby ten dystans przejechać w 1 godź to trzeba mieć już dobrą kondycję i dobry rower .

Dodatkowo być zawodowcem i jechać w peletonie. Dam sobie uciąć mały palec że taka średnia w pojedynkę jest nie do zrobienia przez 99,9% użytkowników roweru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja powiem tak - 2 lata jeździłem codziennie do szkoły 3km w jedną stronę, teraz do pracy jeżdżę codziennie (zdarza się i maraton 20 dni pod rząd) 6km w jedną stronę  od 6 lat.. i jakoś po pracy już nie bardzo mam ochotę wsiadać na rower. Ew jak mam jakiś wolny weekend to wyskocze w góry i jest ok ;)
Ale zmierzam do tego - zmęczenie mięśni. Jak zrobię przerwę tak 2-3 dni i wsiadam na rower to jest całkiem inna moc..
Mięsień musi mieć kiedy się zregenerować..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6km a 45km to jest różnica. Natomiast wydaje mi się nieco dziwne że po 12km dziennie, rozłożonych na dwa przejazdy odczuwasz zmęczenie mięśni. 6km to jest mniej więcej dystans po którym ja zaczynam wchodzić w swoje normalne tempo jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że jest różnica - dlatego o tym napisałem. 8 lat jazdy non stop, prace też mam fizyczną (spawacz) z diety żadnej nie korzystam. Czasu na regeneracje też mało, w samym grudniu mam ponad 200h w pracy.. Co do tempa jazdy - ja odrazu wchodze w tempo jako takie mniej więcej trzymam się 28km/h od samego ruszenia, zadnych rozgrzewek czy rozciągania później.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No ok, praca fizyczna robi swoje.

Wchodzenie od razu na wysokie tempo jest kiepskim pomysłem. Musisz dać trochę organizmowi żeby przestawił się w tryb wysiłku. Takie "ciśnięcie" od pierwszego metra spowoduje tylko tyle że będziesz mocno zmęczony po krótkim odcinku.

6km to jest +/- 20 minut jazdy. Poświęć te pierwsze 5 minut na jazdę z trochę niższą prędkością żeby rozbudzić organizm. Nie masz "zadyszki" po chwili jazdy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z "dziennika praktyka" ... 75 kg wagi, prawie 40 lat przebiegi roczne na poziomie 7Mm.
Do pracy mam 21 km w jedna stronę ... mieszanka asfaltu, ddr`ek, pola i lasu. 
Praca "niefizyczna" ...
Do tego przeciętnie 3 x 1h  treningu ogólnorozwojowego z odważnikami w tygodniu ...
W sezonie po sobotniej pauzie niedzielna runda 40 - 50 km terenu na MTB lub 50+ mieszanki gravelowo asfaltowej. 

Powiem to tak ... w sezonie jak wpadnie 5 dojazdów do pracy to czuć taki tydzień wyraźnie w nogach soboty wypatruje jak wybawienia ... 
U mnie korelacja czasowa wygląda tak że samochodem mam około 30 min ... komunikacja miejska 1h 10min samej jazdy, rower przeciętnie 45 - 55 min.

Moim skromnym zdaniem gdy ma się rodzinę i związane z tym obowiązki 1h w siodle w jedną stronę to optymalny czas, który można spędzić na pedałowaniu ...
45 km w jedna stronę to dobry dystans na jakieś 2 dojazdy do pracy w tygodniu, ja bym się na więcej nie pisał. 
No ale ... możne ja należę do tej słabszej części braci rowerowej :D .

Pozdrawiam 
    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam w jedną stronę jakieś 12 km i to jest dlamnie konkretwysiłek; jeżdżę na góralu z założeniem że średnia z prędkość na liczniku nie spada poniżej 20 kmh - dla mnie to jest zrywna jazda a i kraków nie jest płaski. Kiedyś tak jeździłem prawie codziennie ale w dłuższych okresach ewidentnie było widzać że organizm nie nadąża z regeneracją, ale z drugiej strony jeździłem też coś jeszcze wieczorami i w weekendy  ... teraz staram się jeździć do pracy  co drugi dzień albo 2 na 1

W przypadku 45 kmów to bym robił tak: w pierwszy dzień jazda do pracy  ale wracasz inaczej a w drugi dzień do pracy transportem i wracasz na rowerku ; ale trzeba mieć gdzie zostawić rower 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję za zimny prysznic i zdroworozsądkowe podejście do tematu. Wymyśliłem sobie taki właśnie sposób na rower, po to właśnie, żeby móc spędzać więcej czasu z dziećmi. Niestety nie tak łatwo pogodzić zainteresowania(w szczególności gdy jest ich kilka) z rolą rodzica. Obecnie jazda na rowerze ogranicza się do weekendów z dziećmi w przyczepce i kilku krótkich 2-3 dniowych wypadów z torbami. Niestety po odległościach i tempie widać, że to już nie ta kondycja (a najbardziej widać po krągłościach). Co do moich możliwości. Kiedyś (ponad 10 lat temu) przez dwa sezony dojeżdzałem do pracy rowerem (MTB) 20 km w jedną stronę i nie było z tym problemów (średnia 28-30 km/godz.). Odbyłem kilka dłuższych wycieczek z sakwami (np. Węgry ponad 1500 km w 12 dni). Dojazd samochodem zajmuje mi ok. 1 godz. w jedną stronę, a z powrotem 1 do 2 godz. Więc marnuję i tak średnio 2,5 godz. siedząc w samochodzie. Jeżeli miałbym średnią 22 km/godz. to przeznaczam na jazdę łącznie 4 godz.(rano musiałbym dołożyć 1 godz, ale powrót to już niewielka różnica). Co do trasy: to głównie drogi asfaltowe o bardzo małym nateżeniu ruchu samochodowego, trochę szuterku. Rower szosowy bez bagażu. Takie trasy jestem w stanie zrobić teraz na MTB, ale jak pisałem ogranicza sie to do dwudniowych wypadów z bagażem. A chciałem się dowiedzieć jakby to wyglądało przez dłuższy czas na rowerze szosowym(nigdy nie próbowałem, a mam zamiar taki sobie kupić). Czy to będzie wyglądało tak, że coraz dłuższe etapy nie będą sprawiały problemów czy na po miesiącu organizm odmówi posłuszeństwa (wszystko realizowane z umiarkowana intensywnością). Jak myślicie, czy taką jazdą można wyrobić sobie kondycję, aby ukończyć wielodniowy wyścig długodystansowy np. Wisła 1200?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę , że to może być metoda na trening ale nie codzienny . Jak napisali wyżej koledzy organizm potrzebuje czasu na regenerację , a długotrwałe zbyt intensywne treningi prowadzą do przetrenowania , przemęczenia . Nikt nie zabroni Ci spróbować ale musisz słuchać swojego organizmu i dać mu odpocząć . Codzienne dojazdy na takim dystansie są moim zdanie nierealne i ze względu na zmęczenie i warunki atmosferyczne .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do Wisły 1200 bez nastawiania się na wynik trening fizyczny ma mniejsze znaczenie jak mentalny / psychiczny ;).
Dystans i limit czasu pozwoli ukończyć przedsięwzięcie amatorowi na średnim poziomie. Ze średnia 20 km/h masz jakieś 7,5 h jazdy dziennie ... 4h na posiłki i zostaje 12 h na regeneracje ... do ogarnięcia.
Tylko czasem przekonanie samego siebie czwartego dnia rano ze te kolejne 150 km to tak właściwie pryszcz dla mojego tyłka z pęcherzami, może być trudniejsze niż wykręcenie tego dystansu nogami ;).
Moim zdaniem aby przygotować się do Wisły 1200 poza normalnym jeżdżeniem trzeba zrobić kilka rund na poziomie 150 km+ celem obserwacji samego siebie aby określić jak organizm reaguje na takie obciążenie.

Te twoje 45 km w jedna do pracy co dziennie  może być idealnym testem twojej psychiki ;).
W piątek rano po 4 dniach jazdy wstaniesz za oknem ulewa i zaczną się myśli ... może jednak dzisiaj samochodem ? 
Na W1200 będziesz musiał rowerem :D . 

Pozdrawiam 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...