Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

Droga przez wieś na której miejscowi jeżdżą "szybko ale bezpiecznie" nie ma roku bez ofiar śmiertelnych. Co robi "lokals"? Stawia sobie chatę, całość ogradza płotkiem z betonu (już pomijając kwestie estetyczne - czyli bezguście) i skrzyżowanie skutecznie zasłania. Nie da się teraz nawet rowerem stamtąd wyjechać bez całkowitego stopu. I ja się pytam gdzie taki wieśniak ma godność i rozum człowieka? Gdzie jest prawo? Gdzie milicja?

IMG_20240721_104603.jpg

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piątek, szybki wypad enduro jeden z trudniejszych zjazdów w beskidzie sądeckim, powrót do samochodu, wjazd na drogę asfaltową, dohamowanie przed zakrętem, nagle słysze jakieś "trzeszczenie" i na wprost mnie leci drzewo, udało się uciec i spadło jakiś metr za mna, gdzieś tam jeszcze oberwałem gałęzią, poteżnę nerwy zawracam pod wpływem emocji z duża agresją podchodzę do gościa, który sciął to drzewo i puścił je na drogę, gość jakby nic się nie stało jeszcze dziwnie oburzony, że mam jakieś pretensje do niego. Pomijając mnie gdzie byłem mocno zabezpieczony, full face ochraniacze, ale niedaleko mnie przejeźdzało dziecko na hulajnodze, wiem, że nawet ja nie miałbym szans gdyby spadło to wprost na mnie nie mówiąc już o dziecku. Wyjeżdżasz na rower, ufasz swoim umiejętnością a nagle taka sytuacja, na która kompletnie nie jesteś w stanie sie przygotować stwarzające realne zagrożenie śmierci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba było robić zdjęcia i zgłosić na Policję czy innemu leśniczemu. Jakby nie przyjęli sprawy to wrzucić na wszystkie możliwe media społecznościowe, żeby odpowiedzialni za trasę dostali wizerunkowo po dupie - to często "boli" bardziej niż mandat

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze mówiąc nie miałem zupełnie pojęcia jak w takiej sytuacji się zachować, emocje które pod wpływem tego zdarzenia się pojawiły spowodowały potężna agresję we mnie, a miałem z  tyłu głowy, że lepiej odjechać niż robić sobie jakieś dodatkowe problemy. Teoretycznie był to fragment GSB do rytra, jednak zdarzenie miało miejsce na drodze dojazdowej, zwykły asfalt prowadzący wzdłuż domów do początku szlaku, tak więc nie wiem czy podlega to pod jakąś jurysdykcję leśniczego. Masz rację, że takie sytuacje powinny być nagłaśniane, tym bardziej, że stanowi to realne zagrożenie nie tylko dla rowerzystów ale zwykłych ludzi korzystających z takich dróg. Jednak początkowy szok i brak doświadczenia z takimi sytuacjami doprowadził, że po prostu odpuściłem. Najbardziej jednak zdziwiła mnie reakcja osoby odpowiedzialnej za to, która całkowicie uznała, że jest to normalna sytuacja, boli mnie taka głupota ludzi, gdzie kompletnie nie bierze się pod uwagę możliwych ewentualności, a jednak uderzenie kilkustet kilowego drzewa z impetem na kogoś jest poważna sprawa, z doświadczenia wiem, że w takiej sytuacji zanim dotnie się całość drzewa trzeba linami ukierunkować miejsce upadku, chociażby aby nie zerwać linii energetycznych, być może trafiłem na jakiegoś wioskowego debila, dla którego sukcesem jest, że potrafi jednocześnie oddychać i sie poruszać, więc rzeczywiśce może nie mam co więcej wymagać( wiem, że może sarkazm nie potrzebny ale inaczej nie da sie odnieść do takiej osoby). 

Edytowane przez Xzc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakty są takie, że wypadki, wpadki w lesie przy zrywkach oraz w prywatnych i nie tylko gospodarstwach przy wycinkach drzew to absolutny top więc nie ma co nawet próbować niektórych kwestii zrozumieć. Tym bardziej na jakiejś wsiowej górskiej bocznej drodze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet na wioskach nie można sobie ot tak ścinać drzew, trzeba to zgłosić w urzędzie gminy, dostać pozwolenie, itd. Za samowolne ścięcie bez zezwolenia też są mandaty. Jak by się udokumentowało i zgłosiło, to jest szansa, że by go ścigneli. 

Podając znowu przykład z Niemiec, jesienią jechałem sobie tam przez las i była jakaś akcja, że ludziska z pobliskiej wioski dostali chyba zgodę na jakąś wycinkę i całe rodziny, z dziećmi cięły sobie drzewa i przy okazji robili piknik, kiełbaski, itp. ale rejon był pilnowany, obstawiony przez ludzi i jak jechałem to się już darli, że jadę i żeby przestać ciąć na chwilę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście do samej ścinki wykonywanej w lesie nic nie mam, w sensie wiadomo niszczy szlaki ale jest to legalnie przeprowadzone z informacją o ścince i jeśli doszło by do podobnego zdarzenia mam świadomość , że to moja wina bo wszedłem tutaj mimo informacji o robotach leśnych, natomiast kwestia czy w sytuacji z piątku wycięcie było dokonane legalnie czy nie jest kwestią drugorzędną, tak naprawdę problem rodzi sie w braku zabezpieczenia drogi, która jest w normalnym użytku bez żadnej informacji pomijając już kompletny brak odpowiedzialności za tak naprawdę cięcie na pałe i niekontrolowanie upadku. Czy mandat dla tego gościa w tej sytuacji byłby dla mnie jakimś pocieszeniem, niekonieczne chodzi mi szczególnie o brak poczucia odpowiedzialności za to co sie stało, czy chociaż jakakolwiek próba przeprosin a nie podejście na zasadzie nic sie nie stało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.07.2024 o 10:31, Tyfon79 napisał:

Fakty są takie, że wypadki, wpadki w lesie przy zrywkach oraz w prywatnych i nie tylko gospodarstwach przy wycinkach drzew to absolutny top więc nie ma co nawet próbować niektórych kwestii zrozumieć. Tym bardziej na jakiejś wsiowej górskiej bocznej drodze. 

No ja przyznam że nie rozumiem. Nie wiem jakie są tu konkretnie przepisy, ale na logikę to powinno się zamknąć drogę w tym miejscu gdzie mogą upadać ścinane drzewa, np postawić jakiś szlaban i znak ostrzegawczy. Można się domyslać, że skoro to jakaś wiejska boczna droga gdzie przejeżdza 3 pojazdy dziennie to ktoś to olał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dokładnie @leon zadupiasta droga to olał jak i tonę innych przepisów i nakazów na prowincji a tym bardziej w górach. Tu się życie toczy inaczej albo w ogóle pewne kwestie się nie przyjęły. Albo częsty temat czyli coś nie pykło. Ja też kiedyś wycinałem z ojcem sporego orzecha. Poucinane gałęzi ile się dało by masę zmniejszyć liny i tak dalej a i tak poszedł kilka metrów w stronę domu i pobrudziło się elewację. Z kolei raczej nie ma sensu wymagać czasem od prostych ludzi sensownego myślenia w kwestii konsekwencji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma co roztrząsać, bo jest już po fakcie. :) 

Kolega @Xzc źle zrobił, że nie nagrał, że nie porobił zdjęć z miejsca, że nie zgłosił gdzie się takie rzeczy zgłasza itp... A wioskowy pseudo-drwal spowodował ewidentne zagrożenie życia lub zdrowia i wykazał się ignorancją, bezmyślnością i brakiem profesjonalizmu, popełniając poważny błąd przy wykonywaniu pracy szczególnie niebezpiecznej i określonej jasnymi procedurami. Ot i tyle. Trzeba było działać od razu, nawet będąc wściekłym.

A kto tam i co robił legalnie albo nie, to już nie nam oceniać. Droga mogła być prywatna i oznaczona w wielu miejscach ale niekoniecznie tam gdzie kolega akurat jechał... Jak i z drugiej strony, ścięcie drzewa mogło być nielegalną samowolką jakiegoś przygłupa. Teraz już jest po fakcie i można tylko gdybać. :)

Dodam tylko, że piłę mechaniczną słychać z dosyć daleka, a spadające drzewo raczej jest poprzedzone właśnie takim dźwiękiem. Jak ja słyszę takie coś w lesie, to się raczej rozglądam i zwalniam wcześniej, jeszcze zanim przelecę na pełnej w jego pobliżu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Doprecyzowując odnośnie dźwięku piły i całego zdarzenia z rozglądnięciem się, doszło do tego dokładnie w tym miejscu:

image.thumb.png.f51f86e383ae19aa1bec5b3dfd5a2449.png

tak więc zaraz po wyjeździe z za zakrętu, droga jest na pewno drogą gminna nie prywatną jest to klasyczny dojazd do zabudowań, które znajdują się wyżej. Odnośnie dźwięku piły, dojeźdząjąc do zakrętu wyhamowałem do ok 15 km/h ponieważ jest tam nawrót i usłyszałem specyficzny dźwięk jakby ktoś palił liście, takie szeleszczenie nie było słychać zupełnie dźwięku piły wynika to z tego co wiemy już po fakcie czyli drzewo w momencie jak znalazłem się na zakręcie już spadało, po wyjeździe zobaczyłem, że leci wprost na mnie i zaczałem ile sił uciekać do przodu, czy mogłem zatrzymać się i sprawdzić czy akurat drzewo nie leci, teoretycznie tak, ale czy wychodząc na rower jadać publiczną drogą, ktoś z nas bierze pod uwage, że zaraz może spaść drzewo na niego i zatrzymuje się aby to sprawdzić ? Raczej nie, podobnie ja nie przypuszczałem, że może dojść do czegoś takiego, oczywiście w zakręcie staram się na tyle rozsądnie jechać mając na uwadze, że może auto nagle wyjechać ale niestety takiej ewentualności jak tutaj zupełnie nie brałem pod uwagę, tak jak wspomniałem jedyny dźwięk jaki usłyszałem to taki przypominający palące się liście, który też nie powodował jakichś wielkich obaw we mnie aby to dokładnie sprawdzić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisząc "wcześniej", chodziło mi o kilkaset metrów wcześniej. :) Ja w lesie zasuwając pożarówką te 25-30km/h, piłę słyszę z 500m. Widocznie miałeś pecha, bo ci wiało w uszy, albo coś... No trudno. Możliwe, że sam drwal popełnił błąd i drzewo miało jeszcze nie spaść, a spadło. Tu nie chodzi o to, tylko o to, że gość miał w d*pie twoje bezpieczeństwo i się tym nie przejął, a ty tak samo zaraz zanim, bo mu zwyczajnie odpuściłeś. 

Nie zrozum mnie źle. Nie chodzi mi o bycie tzw. mendą i uprzykrzanie mu życia dla zasady, ale raczej o to, że ja na twoim miejscu i po takim zdarzeniu, bym go chociaż je**ał od najgorszych, aż by poczerwieniał.

Jak byłem głupim, małym gnojkiem i nie docierało do mnie, że czegoś mi nie wolno, to po kilku zwykłych ostrzeżeniach od rodziców, które raczyłem olewać, porządny opieprz albo kij zawsze działał. Widać gość z tego jeszcze mentalnie nie wyrósł. :) Teraz to ci tylko rzucenie klątwy na niego zostało... Ale nie polecam. Lubi wrócić do rzucającego. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie jeszcze jako niespełnionego rowerzyste wkurzają ceny rowerów w Polsce, są oderwane od rzeczywistości i kosmiczne około 30-40% droższe na wielu modelach niż na zachodzie europy.

Kosmiczne ceny serwisów i totalny brak możliwości przestestowania większości rowerów, ostatnio chciałem kupić jeden egzemplarz i mi go wycenili na 12 tyś zł, po czym zdałem sobię sprawę że mnie po prostu nie stać na rower, za 12 tyś zł

Za 12 +/- 2 tyś zł ja kupuję stary motocykl enduro i przygotowuje go na wyprawę i mogę nim pojechać gdzie mnie fantazja poniesie a rowerem tylko wokoło komina maksymalnie do 50  - 100 km niestety. 

Rower to droga pasja i nie ma co się czarować kosztuje krocie :( to mnie irytuje ...... ceny i koszta.

Wiem jestem biedakiem i nie powinienem sobię marzyć o rowerach takich jakie mi się podobają, ale takich na jakie mnie stać .... cóż nie chce kupować czegoś czym nie będę chciał jeździć. 

Edytowane przez hehass
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Używany rower też kupisz taniej.
Rowerem na wyprawę tez można pojechać.
Rynek europejski jest otwarty, nie ma problemu żeby kupić gdzieś indziej niż w Polsce. Kolega kupił tak w zeszłym roku na jakiejś wyprzedaży całkiem fajny.

Każde hobby jest drogie, a rowery wcale nie są najdroższe.
Inna sprawa, że na tańszym rowerze też można mieć zabawę. Grunt, żeby był sprawny i wygodny, reszta to trening, w tym techniczny jak ciągnie w trudniejszy teren.
Jeżeli kierujesz się jedynie wyglądem, ewentualnie marketingiem, to faktycznie będzie trudno dobrać.

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jaki to niby chciałeś kupić rower za 12 tyś?

Kosmiczne ceny serwisu? Jak mniemam ci ludzie powinni pracować za darmo? Niestety inflacja wybiła w Polsce i dzisiaj nie wyżyjesz i nie utrzymasz rodziny za "flaszkę". A jak za drogo to nauczenie się podstaw serwisu rowerowego to dzień dwa z jutubem.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, hehass napisał:

Kosmiczne ceny serwisów i totalny brak możliwości przestestowania większości rowerów, ostatnio chciałem kupić jeden egzemplarz i mi go wycenili na 12 tyś zł, po czym zdałem sobię sprawę że mnie po prostu nie stać na rower, za 12 tyś zł

Za 12 +/- 2 tyś zł ja kupuję stary motocykl enduro i przygotowuje go na wyprawę i mogę nim pojechać gdzie mnie fantazja poniesie a rowerem tylko wokoło komina maksymalnie do 50  - 100 km niestety. 

Rower to droga pasja i nie ma co się czarować kosztuje krocie :( to mnie irytuje ...... ceny i koszta.

Wiem jestem biedakiem i nie powinienem sobię marzyć o rowerach takich jakie mi się podobają, ale takich na jakie mnie stać .... cóż nie chce kupować czegoś czym nie będę chciał jeździć. 

Serwis podrożał, bo koszty pracy wzrosły. Czasy kiedy ludzie pracowali za 1500 zł na umowę zlecenie minęły.

Dobry nowy rower kupisz za 3000 zł, a używany za 1500 zł albo mniej. Motocykl enduro wychodzi 10x drożej.

Rower to według mnie jedno z tańszych hobby. Wystarczy nauczyć się cieszyć z tego co się ma i nie dać się wodzić za nos marketingowi.

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, hehass napisał:

Mnie jeszcze jako niespełnionego rowerzyste wkurzają ceny rowerów w Polsce, są oderwane od rzeczywistości i kosmiczne około 30-40% droższe na wielu modelach niż na zachodzie europy.

Kosmiczne ceny serwisów i totalny brak możliwości przestestowania większości rowerów, ostatnio chciałem kupić jeden egzemplarz i mi go wycenili na 12 tyś zł, po czym zdałem sobię sprawę że mnie po prostu nie stać na rower, za 12 tyś zł

Za 12 +/- 2 tyś zł ja kupuję stary motocykl enduro i przygotowuje go na wyprawę i mogę nim pojechać gdzie mnie fantazja poniesie a rowerem tylko wokoło komina maksymalnie do 50  - 100 km niestety. 

Rower to droga pasja i nie ma co się czarować kosztuje krocie :( to mnie irytuje ...... ceny i koszta.

Wiem jestem biedakiem i nie powinienem sobię marzyć o rowerach takich jakie mi się podobają, ale takich na jakie mnie stać .... cóż nie chce kupować czegoś czym nie będę chciał jeździć. 

Ja pierwszy "poważny" rower (wcześniej ponad 20 lat jeździłem na mtb 26" ze sztywnym widelcem) kupiłem tuż przed pandemią, w styczniu 2020 roku na olx - rower, który jako nowy (dostałem rachunek) kosztował 3200 zł kupiłem za 1500 zł, niespełna dwuletni fitness Cube SL Road, stan idealny, przejechane może z 500 km. Ale jak napisałem to było przed pandemią i ceny jeszcze nie powariowały. Drugi też z olx, w listopadzie 2021, więc w "odwilży" w trakcie pandemii, gdzie życie zaczęło wracać do normy - niespełna roczny mtb, który jako nowy kosztował 4 tys. zł kupiłem za 3 tys. zł, stan też idealny, po jednym sezonie gość przesiadł się na fulla, rachunek zakupu, książeczka serwisowa w zestawie. Jak się chce to można znaleźć coś fajnego w dużo niższej cenie niż w sklepie, nie od handlarza, nie ściągane z niemieckich szrotów. Ludzie często się napalą, kupią dobry rower bo się u nas na forum naczytają, że bez hydrauliki, amora minimum Reba, sztywnych osi i minimum GRX-a lub innego Deore czy XT 1x12 jeździć się nie da, potem po miesiącu zapał mija, rower stoi rok w piwnicy i sprzedają często naprawdę fajne rowery w dobrych cenach

Edytowane przez Greg1
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele x powtarzam tutaj choćby w temacie zakupu fulli, że lepiej czasem kupić używany dołożyć 1,5-2 tys za przegląd niż bujać w obłokach szoku cenowego za nowe. Tym bardziej, że rowery i 5-10 letnie też dają mnóstwo frajdy z jazdy. Tak poza tym gówniarzeria nadal nie płaci w tym kraju podatków do pewnego wieku wiec nawet na min to już chyba 4-ka z przodu jest. Nie róbmy znowu jajec by za trochę czasu nie odłożyć sobie na rower nawet za dychę. No chyba, że ktoś ma mega kłopoty z kasą na mieszkanie i tym podobne ale to chyba odkłada się wtedy marzenia sportowe na potem. 

Co do kosztów serwisu to nie żadne koszty pracy, które są gdzieś tam hen daleko. Tym bardziej jak się ma serwis solo. Koszty najmu, naszej zasranej biurokracji to dziś problem nr 1. 

A wczoraj wnerwiło mnie otaśmowanie jakiegoś biegu przełajowego. O ile dla pieszego nie jest to jakiś problem o tyle jadąc rowerem  już tak. W jednym miejscu na szlaku w ogóle bez zejścia i plątania się w taśmach nie ma jak ani przejść ani przejechać bo tak wytyczyli, że trzeba by było przeciskać się przez druty kolczaste. Fajne odcinki dalej też w paru miejscach wypadły. Wszystko na miejscówce znanej z rowerowania i sporej liczby dzikich singli. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tyfon79 Zgodzę się tutaj z tobą w wielu aspektach ale jak się ma rodzinę i dzieci to nawet jak już uzbierasz te mityczne 10 tyś zł na rower to zaraz to stara zabierze ci bo wymyśli wczasy z dziećmi i zostajesz nadal z niczym i bez pieniędzy :) ale pewnie skończę na używanym rowerze za 1000 zł :) 

@marcina Co do motocykla Enduro nie masz racji bo jak porównasz koszta inne to wcale nie wychodzi to tak fatalnie a Chorwacje robisz w jeden dzień na rowerze robisz w jedeń dzień około 100 - 150 km max więcej nie ukręcę przy moim sercu słabym więc raczej nie ma tyle urlopu by poświęcić 10 dni na dojazd i 10 dni na powrót :) 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro Twoim celem jest robić jak najwięcej kilometrów w jak najmniejszej jednostce czasu to nie rozumiem po co w ogóle rozważałeś rower.

Odnośnie "kosztów innych" - jak Ci się to stare Enduro zacznie psuć to drugi tyle włożysz w części i naprawy. Zalicz awarię w Chorwacji, zobaczysz jak obcokrajowca skasują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, hehass napisał:

nawet jak już uzbierasz te mityczne 10 tyś zł na rower to zaraz to stara zabierze ci bo wymyśli wczasy z dziećmi i zostajesz nadal z niczym i bez pieniędzy

To se załóż tajne konto i tam odkładaj ;)

12 godzin temu, hehass napisał:

raczej nie ma tyle urlopu by poświęcić 10 dni na dojazd i 10 dni na powrót

A pociągów, samolotów, samochodów nie ma?
Jak jadę na urlop na południe Polski, to nie jadę rowerem tych 600km, tylko ładuję się w pociąg.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, hehass napisał:

Zgodzę się tutaj z tobą w wielu aspektach ale jak się ma rodzinę i dzieci to nawet jak już uzbierasz te mityczne 10 tyś zł na rower to zaraz to stara zabierze ci bo wymyśli wczasy z dziećmi i zostajesz nadal z niczym i bez pieniędzy :) ale pewnie skończę na używanym rowerze za 1000 zł :) 

No jak sobie tak babę ustawiłeś to masz co masz. Dla mnie jako pasjonata jazdy to jest niepojęte. Nieśmiało przypominam, że liczba mnoga w przypadku "dzieci" to min 1600 zeta co miesiąc czyli praktycznie 20 tys rocznie. Dla mnie kwota niebotyczna jako przedstawiciela starszego rocznika bez takich cudów. Jak by mi baba trzymała kasę i jojczyła jeszcze na realizację swojej pasji to było by to raczej tylko jeden jedyny raz. No także tego... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Jak by mi baba trzymała kasę i jojczyła jeszcze na realizację swojej pasji to było by to raczej tylko jeden jedyny raz. No także tego... 

Zgodzę się, o ile to zdziała w dwie strony, czyli nie ma jojczenia na realizację pasji partnerki w czasie gdy Ty zostajesz sam z dziećmi 😄

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...