Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

@TheJW,ale  ja akurat nie mam z tym najmniejszego problemu czaisz? :) radze sobie z takimi tematami doskonale :)  (jakbyś przeczytał ze zrozumieniem to co w tym temacie ogólnie napisałem to byś to wywnioskował)

Po prostu poruszyłem temat, a dokładnie jak taką sytuacje rozegrać, jeżeli ktoś ma z tym problem ;)

Zapomniałem, no tak...można zasygnalizować zejście i puścić korby, no ale nie przyszło mi to na pierwszy rzut oka do głowy, bo przecież nie stosuje :)

10 godzin temu, burz napisał:

Nie bardzo rozumiem problem, ten jadący "na kole" wytwarza jakieś turbulencje, że pierwszego hamuje, czy tylko chodzi o zwyczajny ból doopy, jak już raczył zauważyć @KrissDeValnor?

Ten jadący na kole korzysta w pasożytniczy sposób ( w przypadku gdy nie daje zmian) z pracy osoby jadącej z przodu. Zawodnik na zmianie( jadący  jako pierwszy) bierze na siebie cały opór powietrza wytwarzając jednocześnie tunel aerodynamiczny w którym jedzie osoba z tyłu ( jak w opakowaniu). Dzięki temu osoba z tyłu zaoszczędza 30% wydatku energetycznego przy tej samej prędkości. A więc jeżeli ja jadę jako pierwszy na 100% , druga osoba jeżeli się dobrze ustawi 70%, zaś trzecia już tylko 50. Jeżeli ten z tyłu nie daje zmiany, a pierwszy nie ma możliwości, umiejętności jak to rozegrać to może czuć się "rucha..y w d..ę"  na całym dystansie ;)  i to jest ten ból, bo jazda w grupie polega na współpracy i przy odpowiednim ustawieniu i doborze  chociażby częstotliwości zmian na bardzo szybką, efektywną i ekonomiczną jazdę, a nie kozaczeniu na zasadzie "kontroluje byś się całkowicie wyrzygał do cna, bo jestem kolarz i cie od tylca rozegram". Oczywiście , dobrze założony zawodnik z tyłu też generuje pewien ruch powietrza co pozwala troszeczkę uszczknąć, ale ludzie często z tyłu jada na tyle źle ( z braku wiedzy najczęściej, wiedzy i strachu ), że i tak efekt jest jakby jechał sam. Jazda na kole, po kole to podstawy z podstaw, które wykorzystuje się już do konkretnych szyków. Podwójny + rant potrafią zrobić niezłe kuku :)

I nie mieszajmy do tego zawodowego świata , bo to zupełnie inne sytuacje i okoliczności

Jeżeli chodzi o mnie , to w przypadku gdy mam przeczucie ( a w 90% tak jest), że jakiś turysta, którego przed momentem objechałem będzie się zbierał i da z siebie wszystko by tylko siąść na koło, to kontrolując przez łokieć od razu rozwiewam jakiekolwiek możliwości powodzenia tego. Dlaczego, ano dlatego, że prędkości 40-50 km/h  nie służą takim osobom. Kurs udzielania pierwszej pomocy ( RKO), mam ukończony, ale problemy z tytułu, ze ktoś zszedł na zawał i wyjechał do rowu nie są mi potrzebne zwłaszcza, że  już kilka takich przypadków miałem i na szczęście skończyło sie to bez większych szkód. Nie biorę odpowiedzialności za przypadkowe osoby , a zwłaszcza takie które nie mają krzty wyobraźni w głowie, tylko chcą "pozapier... kolarzowi na kole zwłaszcza, że za darmoszkę"

To tyle :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artykuł to jak zwykle śmieciowa treść + clickbajt w tytule. Jeśli nie chce wam się czytać tego bełkotu, to polecam przeczytać ostatni akapit: ministerstwo nie planuje żadnych zmian w tym zakresie, tzn nie ma planów wprowadzenia obowiązku rejestracji rowerów i hulajnóg elektrycznych.

Co i rusz „powraca dyskusja” czy to o rejestracji rowerów, czy o obowiązku posiadania prawa jazdy, napędzana głównie przez media. To podobnie jak wysyp artykułów o skróceniu tygodnia pracy - że „ministerstwo planuje” i „toczy sie dyskusja” i że „ministerstwo wkrótce skróci tydzień pracy do 4 dni” tylko że ministerstwo nic o tym nie wie.

Edytowane przez leon7877
  • +1 pomógł 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Smycz w poprzek ścieżki rowerowej przez całą szerokość to standard. Sranie psami na ddr też, najgorzej wczesną wiosną bo wszytko co było wysrane gdy zalegał śnieg (w tym kraju ddr służy do usypywanie tam śniegu zagarniętego z chodnika) wychodzi na wierzch tak, że jest tylko jednolita warstwa gówna.

No bo wiadomo, można wyjść zimą, "pupil" nasra zakopie w śniegu albo przejedzie pług zasypie lub dopada i problemu nie ma, co mi kto zrobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tu pozdrowienia dla geniusza, który projektował DDR (i całą ulicę) na nowym osiedlu na mojej codziennej trasie dojazdowej. Osiedle w miejscu, gdzie 10 lat temu były chaszcze, więc można było zrobić dowolnie. To zaprojektował tak, że DDR idzie pomiędzy chodnikiem a trawnikiem. No to jak mają tymi psami srać, jak nie na DDR?

I kolejny temat - biegacze. Już zniosę jakoś tych rolkarzy na DDR, ale biegacze to już ponad moją granicę tolerancji. Jeszcze parami obok siebie i ze słuchawkami na uszach, że dzwonienia nie słyszy.

A wszystko to, to efekt myślenia, że DDR jest do rekreacji i zabawy, a nie poważnej komunikacji, bo od tego to są samochody na jezdni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Staberinde napisał:

I kolejny temat - biegacze. Już zniosę jakoś tych rolkarzy na DDR, ale biegacze to już ponad moją granicę tolerancji.

Podobno lepiej się biega po DDR bo tam jest miękki asfalt. Tak oni sami twierdzą. Nie mnie to oceniać czy to prawda, ale jakoś nie do końca w to wierzę. Mi się zawsze wydawało, że najważniejsze są buty z odpowiednią amortyzacją.

Edytowane przez leon7877
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to luz, już dawno jestem pełnoletni, ale dzieciaki to nie wiem jak to zniosą:)

A, miałem jeszcze napisać, że klasycznie wygięta końcóweczka presty. Mam nadzieję, że wynalazca smaży się w piekle:)

Edytowane przez Maciorra
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś se ogrodził "dukt" pieszo-rowerowy. Szkoda, bo lubiłam tę trasę. Mam nadzieję, że coś wymyślą, albo wynegocjują, albo już ktoś w nocy wyciepał jape 😆.

 

Ktoś z Poznania wie czy da się przejechać między Rusałką, a Strzeszynkiem tą drużką leśną (k. Bogdanki)? Na koomocie widziałam, że niektórzy twardo przejechali, acz no niekoniecznie chcę skakać z rowerem po płotach czy jeździć z tirami na plecach po Lechickiej 🫠

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zekker @Maciorra@itr ta gumka różowa  była już do pocięcia ale wpadł mi do łepetyny pomysł racjonalizatorski 😁 . W związku z tym przeprowadziłem eksperyment 😉.  Wynik był taki , że opona wyskoczyła z rantu  ( ciśnienie było przebogate z kompresora) i nastąpiła detonacja rzeczonej różowej landrynki . A psikuś zaworka był prosty  tylko tak na foto to wygląda jakby go przygarbiło.

Edytowane przez pecio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy wali się z kompresora razem z dętką mógł niezauważenie pęknąć kord opony, i teraz będzie zeskakiwać prędzej czy później, albo był pęknięty już wcześniej i eksperyment się nałożył, po dobrej ekspolizji kompresorowej nawet obręcz może być do kosza,  odkształcona. Mało mi palców nie urwało :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...