Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

A mi się tam miejska jazda podoba, może nie mam doświadczeń z wawą bo ja z prowincji i po zgorze i wrocku jedynie jeździłem. Dla mnie jazda po mieście to takie bardziej niebezpieczne MTB z adrenaliną - tutaj człowiek musi skręcić 90stopni z prędkością 40km na dole górki  pośród zaparkowanych samochodów na całej szerokości jezdni, tam omijać panie z pieskami co smycz rozciągnięta na ścieżkę i pobocze, madki z wózkami na DDRże, kolesi na hulajnodze co powyżej 20km zapitalają ze słuchawkami na głowie. Nawet przedmioty martwe to przeszkody: donice z betonu, krawężniki wysokie na 20cm, latarnie na środku ścieżki, samochody na łuku skrzyżowania zaparkowane, butle rozbite.
Jedzie sobie człowiek slalomem, głowa na każdą stronę lata, słuch wytężony niczym u szakala - jest adrenalina i jest akcja.

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, RabbitHood napisał:

A mi się tam miejska jazda podoba, może nie mam doświadczeń z wawą bo ja z prowincji i po zgorze i wrocku jedynie jeździłem. Dla mnie jazda po mieście to takie bardziej niebezpieczne MTB z adrenaliną - tutaj człowiek musi skręcić 90stopni z prędkością 40km na dole górki  pośród zaparkowanych samochodów na całej szerokości jezdni, tam omijać panie z pieskami co smycz rozciągnięta na ścieżkę i pobocze, madki z wózkami na DDRże, kolesi na hulajnodze co powyżej 20km zapitalają ze słuchawkami na głowie. Nawet przedmioty martwe to przeszkody: donice z betonu, krawężniki wysokie na 20cm, latarnie na środku ścieżki, samochody na łuku skrzyżowania zaparkowane, butle rozbite.
Jedzie sobie człowiek slalomem, głowa na każdą stronę lata, słuch wytężony niczym u szakala - jest adrenalina i jest akcja.

To nie jest adrenalina i akcja. To jest głupota. Niebezpieczna na dodatek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jest tu kilku "specjalistów" od straszenia ludzi, zwierząt itp. - nawet lata temu byłem świadkiem takiego zachowania, swojego o dekadę młodszego kolegi (turbo slalom między pieszymi na Nowym Świecie, polegający na skręcaniu w ostatniej chwili, żeby się bali) - zwalam to na karb jeszcze poniekąd młodzieńczej głupoty, a właściwie bardziej bezmyślności i nieumiejętności przewidywania przykrych konsekwencji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Między Wieliszewem a Łajskami jakiś rowerzysta darł się jak zarzynane prosię do kierowcy dostawczaka, że ma go mijać zachowując odstęp co najmniej półtora metra. Problem w tym, że na ulicy Kościelnej, gdzie to miało miejsce, był postawiony zakaz wjazdu rowerów oraz wytyczona, szeroka i pusta, droga dla rowerów. Ubliżający kierowcy rowerzysta jechał oczywiście wąską jezdnią. Może to mnie nie wkurzyło, ale było dość niesmaczne. Kolarz miał oczywiście nieodłączne atrybuty zawodowca: trykot, gravel itd., tylko nadwagi jakieś 30 kg. Może regenerował się po olimpiadzie w Pekinie 😅

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Między Wieliszewem a Łajskami jakiś rowerzysta darł się jak zarzynane prosię do kierowcy dostawczaka, że ma go mijać zachowując odstęp co najmniej półtora metra. Problem w tym, że na ulicy Kościelnej, gdzie to miało miejsce, był postawiony zakaz wjazdu rowerów oraz wytyczona, szeroka i pusta, droga dla rowerów. Ubliżający kierowcy rowerzysta jechał oczywiście wąską jezdnią. Może to mnie nie wkurzyło, ale było dość niesmaczne. Kolarz miał oczywiście nieodłączne atrybuty zawodowca: trykot, gravel itd., tylko nadwagi jakieś 30 kg. Może regenerował się po olimpiadzie w Pekinie 😅

Podobne sytuacje mają miejsce na rogatkach Trójmiasta. Między Chwaszczynem a Gdańskiem Osową jest wytyczona droga dla rowerów, a na szosie co skrzyżowanie stoi znak "zakaz ruchu rowerów", co nie przeszkadza ustawkowiczom jeździć tamtędy w grupie po jezdni.

Cytat

Jest tu kilku "specjalistów" od straszenia ludzi, zwierząt itp.

@KrissDeValnor w zasadzie to jest jeden @_Piotrek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, KSikorski napisał:

Podobne sytuacje mają miejsce na rogatkach Trójmiasta. Między Chwaszczynem a Gdańskiem Osową jest wytyczona droga dla rowerów, a na szosie co skrzyżowanie stoi znak "zakaz ruchu rowerów", co nie przeszkadza ustawkowiczom jeździć tamtędy w grupie po jezdni.

@KrissDeValnor w zasadzie to jest jeden @_Piotrek

 

Obejrzyj sobie "Krula Roferuw", to się dowiesz dlaczego prawdziwy szosowiec nie jeździ po DDR.

A wracając do tematu:

2 lipca, a tu hop, Angina. A tak się cieszyłem że ładna pogoda, forma wróciła i za chwilę zrównam się przejechanym dystansem z tamtym rokiem.

Patrząc optymistycznie, może powoli coś pokręcę w kolejny poniedziałek, a to będzie już prawie połowa lipca...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, teotym napisał:

Problem w tym, że na ulicy Kościelnej, gdzie to miało miejsce, był postawiony zakaz wjazdu rowerów oraz wytyczona, szeroka i pusta, droga dla rowerów. Ubliżający kierowcy rowerzysta jechał oczywiście wąską jezdnią.

Aż raz w życiu tamtędy jechałem to skomentuję. Po pierwsze nie wąska jezdnia tylko normalna, dwupasmowa jakich w tym kraju pewnie 90%. Po drugie nie droga dla rowerów tylko ciąg pieszo-rowerowy i to częściowo z kostki. Podsumowując - sam jechałbym jezdnią, czuję się bezpieczniej niż pomiędzy pieszymi, hulajnogami czy ludźmi jadącymi 10-15kmh.

A co do tematu to zdjęcie obrazuje moją "niepokorną" przerzutkę po spotkaniu z kołem jakiegoś małolata. Gdybym regularnie jeździł w grupie to chyba centrumrowerowe dałoby mi złotą kartę klienta, zawsze coś. 

W związku z tym wprowadzam następujące zasady:

1. Jeżdżę wyłącznie solo, dotyczy również (a może przede wszystkim bo przez nią też wypadłem w tym roku na dwa tygodnie) mojej życiowej partnerki - czy tam nazywając rzeczy po imieniu konkubiny 

2. Wyjątkiem od pkt. 1 może być wyłącznie jazda z kimś znajomym, 10 m od siebie, ja zawsze jadę drugi

3. Jak ktoś mi siądzie na kole podczas jazdy to bezapelacyjnie urywam, choćby był to nawet Armstrong

IMG_20220703_161748.jpg

  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mihau_ Tak, moja pomyłka, pusty w momencie incydentu ciąg pieszo-rowerowy - pozbawiony pieszych:

https://www.google.com/maps/@52.4317849,20.9569504,3a,75y,183.78h,69.95t/data=!3m6!1e1!3m4!1sRBTgJ5Q_z-x7kxCxOPyFPA!2e0!7i13312!8i6656

Resztę można sobie zobaczyć. 

Jeżeli to wywołuje u Ciebie tak silny lęk, że musisz łamać przepisy, to sugeruję trenażer 😅

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Jeżeli to wywołuje u Ciebie tak silny lęk, że musisz łamać przepisy, to sugeruję trenażer 😅

Nie muszę ale przedkładam swoje bezpieczeństwo/poczucie bezpieczeństwa ponad 50 zł mandat. Poza tym trzymam się jak najdalej od tras z wyzaczoną ddr za wyjątkiem velo małopolska (i to wyłącznie części na wschód od Krakowa)

Cytat

No i super., pofałdowany asfalt już w 2013 a mamy 2022

Edytowane przez Mihau_
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, teotym napisał:

Między Wieliszewem a Łajskami jakiś rowerzysta darł się jak zarzynane prosię do kierowcy dostawczaka, że ma go mijać zachowując odstęp co najmniej półtora metra. Problem w tym, że na ulicy Kościelnej, gdzie to miało miejsce, był postawiony zakaz wjazdu rowerów oraz wytyczona, szeroka i pusta, droga dla rowerów. Ubliżający kierowcy rowerzysta jechał oczywiście wąską jezdnią. Może to mnie nie wkurzyło, ale było dość niesmaczne. Kolarz miał oczywiście nieodłączne atrybuty zawodowca: trykot, gravel itd., tylko nadwagi jakieś 30 kg. Może regenerował się po olimpiadzie w Pekinie 😅

Z formalnego punktu widzenia zasada zachowania bezpiecznego odstępu podczas wyprzedzania wciąż obowiązuje, nawet jeśli rowerzysta porusza się ulicą mając obok ścieżkę.

Ja też jechałbym tamtędy ulicą.

Ścieżka rowerowa - największy wróg i zabójca rowerzystów! Precz z tym!

Rowerzyści na drogi, a będzie bezpieczniej.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak tak, będzie bezpieczniej. Zwłaszcza jak ktoś się zagapi albo puszczą mu nerwy. Wtedy będzie bardzo bezpiecznie.

Mało to było wypadków w ostatnim czasie, gdzie kierowca samochodu ściął rowerzystów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś wyjątkowo zuchwały umieścił tam jeszcze tory kolejowe! Być może część czytających czuje się bezpieczniej przelatując przez tory na pełnej prędkości, bo przecież wtedy jest większa szansa, że się zdąży, niż zatrzymywać się i potem ruszać, zwiększając szanse na zderzenie z pociągiem. To podobna logika, więc myślę, że ma swoich zwolenników.

Poza tym ubliżając innym od "p........ch baranów" należy się liczyć nie tylko z możliwością zderzenia z samochodem, ale i czyjąś piąchą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To faktycznie bolesne. Ja jeżdżę kilkaset metrów przed żoną, a poza tym u mnie za 400 PLN można zmienić pewnie większość osprzętu 1/1 😂 A i tak ostatnio przewrócił mi się rower pod blokiem, gdy czyściłem błoto z kół i obdrapałem swoje duże, aluminiowe rogi 😢

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wasze kobiety nie marudzą, że traktujecie je z góry w temacie rowerowym ?

Co do DDR, to jako zwierzę leśne rzadko korzystam, a czasami wręcz unikam, bo wychodzę z założenia, że jednak ryzyko niespodzianek na ulicy jest mniejsze, zwłaszcza w tzw. sezonie, kiedy pojawia się sporo "niedzielnych" (którym notabene jestem, ale wydaje mi się, że nieco bardziej świadomym), dzieci, pewnie jeszcze czasem pieszych i psów...  Poza tym jeżdżę cały rok, więc praktycznie w każdych warunkach, a co za tym idzie, jeśli mam wybór : odśnieżona ulica vs. zaśnieżona/oblodzona "śmieszka", to wolę wybrać tę pierwszą.  Kiedyś żałowałem, że pojechałem DDR, bo wcześniej przez 1.5 -2 g. jazdy po lesie w zimowych warunkach nic się nie wydarzyło, a jak jechałem ścieżką rowerową, to niewiele brakowało do slajda na mikro krawężniku na granicy z chodnikiem (oczywiście w miejscu fantazyjnego mini zakrętu, ale to już chyba zagadnienie na odrębny temat)...  Trzeba dodać, ze służby często mają w głębokim poważaniu tę ziemię niczyją - czasem z oszczędności, albo po prostu dlatego, że "przecież zimą nikt nie jeździ, więc nie ma sensu odśnieżać"...  No OK, może ze statystycznego punktu widzenia jest to uzasadnione, ale ci, którzy jednak jeżdżą, mają raczej odmienne zdanie...  Siłą rzeczy czasem lepiej jeździć ulicą, nawet kosztem denerwowania niektórych kierowców, albo zarobienia mandatu.

PS   Co do tzw. "niedzielnych" rowerzystów, to nie bardzo rozumiem postępowanie w stylu jazdy parami, kiedy ktoś się zbliża i sygnalizuje, żeby osoba jadąca środkiem zjechała, co ta robi w ostatniej chwili, być może lekko ponaglona adekwatnym do sytuacji "zjeżdżaj ze środka" (szeroka pożarówka, z prawej strony biegaczka, a z przeciwka wspomniana parka)...  Oprócz tego denerwujący są mistrzowie jeżdżący bez trzymanki, kiedy ktoś nadjeżdża z przeciwka (jak dla mnie, to sobie mogą jeździć do pierwszego dzwona, ale nie lubię ich mijać).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżdżący stadnie, piesi, i inna zwierzyna "se idom/jadom i gadajom". Jeżeli dzwonię to albo nie słyszą, albo reagują jakbym miał syrenę okrętową, czyli paniką. A mam dyskretny, chiński dzwonek. Trzeba się przyzwyczaić.

PS. A co jest nie tak w jeździe bez trzymanki? Często tak jeżdżę, żeby wyprostować stare kości. Fakt, że można potłuc ryja, ale jak się trzyma kierownicę też można. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Pietern napisał:

Jeżdżący stadnie, piesi, i inna zwierzyna "se idom/jadom i gadajom". Jeżeli dzwonię to albo nie słyszą, albo reagują jakbym miał syrenę okrętową, czyli paniką. A mam dyskretny, chiński dzwonek. Trzeba się przyzwyczaić.

PS. A co jest nie tak w jeździe bez trzymanki? Często tak jeżdżę, żeby wyprostować stare kości. Fakt, że można potłuc ryja, ale jak się trzyma kierownicę też można. :)

Jak kiedyś Cie "zdmuchnie", to się dowiesz :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Mihau_ napisał:

1. Jeżdżę wyłącznie solo, dotyczy również (a może przede wszystkim bo przez nią też wypadłem w tym roku na dwa tygodnie) mojej życiowej partnerki - czy tam nazywając rzeczy po imieniu konkubiny 

Eh, dla mnie to słabe 😞 Rany, dla Żony wrzuciłbym wszystkie swoje rowery do pieca jeśli byłoby to konieczne.

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi też się to podoba. Zamiast nauczyć jeźdźić i robić to razem, jeżeli jest taka chęć, to lepiej zostawić bo zamula albo popsuje mi rower.

Jeźdżę czasami z narzeczoną. Czasami, bo ciężko ją zmotywować. W czasie kiedy sam bym zrobił 20 km, z nią robię 10 km. Wyjazd trwa 2h, a robimy 25 km, gdzie on na koniec już "wymięka". Mistrzem jazdy na rowerze nie jest i w wielu sytuacjach po prostu muszę czekać.

Tylko co z tego? Wolę żebyśmy poszli razem, niż żeby ona siedziała sama. Czas na wyjazd Solo też znajduję i wszyscy są szczęśliwi.

Co do tego, że taka osoba "psuje" wyjazd. To kiedy i jak ma się nauczyć, jak nie na wspólnych wyjazdach? Nie wiem, ma jeździć osobno, a jak już będzie dawała radę to dopiero razem?

Darek Baranowski by pewnie wciągnął 99% forumowiczów nosem, a nie przeszkadza mu wyjść z żoną i jeździć czymś, co przypomina rower miejski.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...