Skocz do zawartości

[Gniew rowerzysty] Co cię wkurzyło na rowerze?


Rekomendowane odpowiedzi

9 godzin temu, 4kwiatek napisał:

Nie bez powodu małe psy to tzw. "dzwoneczki" - takie który atakuje wszystko co się rusza. Bywa że duży pies też podkuli w takiej sytuacji ogon.

Psy jak ludzie, kazdy inny wiec generalizowac nie moge. Ale mam nieduzego psa (jamnik - kundelek) ktory rzuca sie na kazdego innego. Nawet na psa wielkosci doroslego owczarka niemieckiego. Ale sa psy na ktore sie nie rzuca. Do ktorych  nawet nie probuje i ktorych sie boi. Kaukazy i inne rottweilery. Oczywiscie jakis york i tak bedzie szczekal, bo on na wszystko szczeka. Ale ja nie pisze o szczekaniu tylko normalnym atakowaniu, bo moj piesek dziala w ten sposob, ze sprawia wrazenie chetnego do zabawy, a jak zblizy sie na 2 cm to przestaje machac radosnie ogonkiem, jeży sie i od razu zaczyna atak. Wyczekuje z tym skubany do ostatniej chwili ^^ Ale tak jak pisalem - do niektorych nawet sie nie zbliza przez plot. Jakos to musza psy wyczuwać ktory z nich jest przekozak.

A w przypadku ataku psa tylko gaz pieprzowy. Zadne inne odstraszacze. No chyba ze sam sie tym czlowiek spryska i bedzie dla psa smierdzial, ale jak cos smierdzi nawet dla psa to obawiam sie jak to capi dla czlowieka.

8 godzin temu, Borsuczy napisał:

Jakiś gorzki sprej w pysk lepiej by zadziałał.

Jezeli chcesz go wkurzyc to i owszem. Ale jakby z otwartej dzialki wylecial owczarek kaukaski (kaukaz) to uwierz mi ze chcialbys miec w tej chwili nie gorzki sprey, nie jakis slaby gaz pieprzowy tylko najmocniejsze cholerstwo na rynku.

Edytowane przez verul
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po przeczytaniu sporej części postów z tego tematu, widzę że spora część problemów z jakimi borykamy się na rowerach jest stworzona na życzenie i wynika ona z samego faktu istnienia ścieżek rowerowych.
Gdyby ścieżki (czy też DDR jak tam zwał) nie istniały, a rowrzyści jeżdziliby po ulicach, nie byłoby problemów z kierowcami skręcającym na strzałce, czy ustąpieniem pierwszeństwa powdczas skrętu w prawo.

Slaczego na skrzyżowaniach łączy się ruch rowerowy z pieszym, zamias łączyć go z samochodowym jakimiś sluzami i za skrzyżowaniem znów zjazd na DDR.
Za stary chyba jestem, żeby to zrozumieć.

 

Sam zamysł istnienia dróg rowerowych może jest i ok, ale wykonanie tego to tragedia i według mnie strata pieniędzy. Wystarczyłaby edukacja rowerzystów i kierowców. I tak zawsze będzie część rowerzystów którzy wybiorą chodniki.

Ścieżki rowerowe (czyt. DDR) zazwyczaj prowadzą do nikąd i najdłuższą drogą - takie jest moje subiektywne odczucie. 
Ileż trzeba się czasami nakombinować chcąc dojechać gdzieś rowerem, żeby ominąć te wszystkie drogi rowerowe, na które nie ma żadnego wjazdu z ulicy, a które najczęście łaczą ze sobą jakieś jedno lub dwa skrzyżowania i kończą się tak jak się zaczęły.

 

No to wylałem swoje żale z jazdy po Warszawie :)

 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Powiem tak : byle psa się nie boję, a zdarzało mi się mijać bezproblemowo rasy uznawane za agresywne lub po prostu duże psy puszczone samopas ( 2 kaukazy lub podobne - zgaduję, że po 60 kg, albo jakiegoś pitbulowatego z "wilczurem" w parze, nagle biegnące z przeciwka leśną drogą... ).
Oczywiście człowiek wtedy jest jednak w niepewności, bo nie wiadomo jak to spotkanie się zakończy.
Najgorsze jest to, że byle kundelek lub dwa - każdy przy innej nodze, są trudne do ogarnięcia podczas jazdy, bo niestety nie ma się oczu z tyłu głowy, ani nie można zerknąć w tył jak kameleon...
Wbrew pozorom takie popiardółki są stosunkowo szybkie i jak się nie jest przygotowanym i nie jedzie akurat po piachach, czy szutrach z prędkością 40+ ( co umówmy się, jest sprawą rzadką, nawet jak się człowiek nie ociąga ), to upierdliwce potrafią chwilę pobiec za rowerem.
No i oczywiście te małe to prowodyrzy - miałem kiedyś sytuację, że chyba z 5 psów z nieogrodzonej działki mnie obskoczyło i małe sprowokowały duże do działania ( w efekcie poczułem muśnięcie zębów wilkowatego psa na łydce ).
Czasem zaskoczony, odpowiadam im tym samym, czyli one ujadają, a ja się odgryzam i odpowiadam po swojemu - mam wrażenie, że to działa, ale oczywiście mogę się mylić, chociaż jak rzeczywisty poziom agresji danego psa nie jest duży, to całkiem niewykluczone, że jest zdziwiony nagłą i być może niecodzienną dla siebie sytuacją, że ktoś mu odpowiada i to raczej bez cienia sympatii ( jest jeszcze możliwość, że niektóre np. dostawały w skórę i wtedy rezygnują lub uznają, że ich teren został opuszczony i odpuszczają ).
Oczywiście na te duże raczej się nie drę, bo lepiej jednak unikać konfrontacji, a jakiś instynkt samozachowawczy chyba jeszcze posiadam.
Z chęcią poznam opinie o jakichś humanitarnych metodach odstraszania.
Mogę się mylić, ale wydaje mi się, że użycie gazu w niektórych przypadkach mogłoby się zakończyć śmiercią psa...
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Militaria sprzedaja gaz na psy jako humanitarny. Nie pisza co  prawda czy dla nich bezpieczny, ale dziala na tej samej zasadzie co na czlowieka wiec nie wiem dlaczego mialby mu zaszkodzic. Zwlaszcza ze przeciez nie bedziesz trzymal psa i wpryskiwal mu 10 pojemnikow do pyska tylko psiknie sie z 1 -2 m w jego strone tak dlugo az nie zrezygnuje i tyle. Cos tam dostanie do oczu, cos tam do nosa, popiecze i przejdzie.

Sa tez odstraszacze ultradzwiekowe na baterie. Moze na malego burka pomoga, ale przy prawdziwym ataku agresywnego psa nie mialbym zludzen.

Lubie psy, sam mam w domu dwa, ale nie jestem ich fanatykiem. Dziko biegajace po wsiach uwazam ze nalezy wylapac do schronisk, a w przypadku ataku bronilbym sie w kazdy skuteczny sposob, bo ja jestem wazniejszy niz napastnik - nie wazne czy pies czy czlowiek. Gaz pieprzowy to i tak calkiem humanitarne rozwiazanie, bo mozna przeciez wozic z soba palke teleskopowa. Wtedy to faktycznie jeden strzal i po psie.

Edytowane przez verul
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Psy zwykle nie lubią intensywnych zapachów które są przyjemne dla ludzi. Nie wiem z czego to wynika (może z poziomu wrażliwości psiego węchu). Teoretycznie buteleczka perfum może być równie skuteczna jak gaz pieprzowy :). Uważam jednak że wożenie ze sobą gazu to czysta teoria. W lesie, na piasku - walcząc o równowagę nie wyobrażam sobie skierowania strumienia gazu pieprzowego na psa. Prędzej sam bym się opryskał (przy okazji zaliczając klasyczną glebę :).

Z dawnych czasów pamiętam jeszcze że psy mają szalenie wrażliwy koniec nosa na uderzenia. Wystarczy lekki prztyczek i pies potrafi się skulić z bólu. Nos psa zwykle wypada w lesie na wysokości mojej stopy ;).

verul ma rację - w przypadku ataku psa należy się bronić wszystkim co jest pod ręką. Z doświadczenia wiem że pęk kluczy bywa szalenie skuteczny na prawie każdego napastnika. W przypadku ataku nie ma czasu na kalkulację "sięgnę do kieszeni po gaz, wyceluję, obliczę poprawkę na wiatr, obliczę trajektorię biegnącego psa". Bidon, klucze, własna andrenalina (wrzask), kalkulacja co i czym osłonić (rower też może być niezłym narzędziem do obrony). To oczywiście ostateczność :). Unikanie jest pewnie jedną z najskuteczniejszych strategii.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na piasku w lesie to sie najwyzej mozna zatrzymac i wtedy pryskac. Jak jade po drodze ~30km/h i mi kolo nogi lata burek to irytuje ale generalnie jestem mysle calkiem bezpieczny, bo ciezko by mu bylo w takim biegu gryzc. Przy spacerowej predkosci na piasku mialbym juz powazne obawy.

Co do psa nosa to moze i jest wrazliwy, ale wez tu go pstryknij w nos jak ujada i chce gryzc? A nos jest blisko zebow ;) Klucze albo woreczek z monetami sa dobre jak sie chce oduczyc czegos wlasnego psa w mieszkaniu.Rrzucone blisko niego (nie w niego) strasza go i moga pelnic funkcje kary. Na obcego moze i tez by zadzialalo, ale wracaj do domu bez kluczy... ;)

Ogolnie na kilkanascie lat jezdzenia sytuacji z psami mialem mniej niz 10 wiec nie jest zle. Nie ugryzl mnie zaden. Ale jakbym mial okolice gdzie bylyby to czeste przypadki to wozilbym gaz.

Edytowane przez verul
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do radzenia sobie z psami, jedyną skuteczną metodę jaką udało mi się opracować i przetestować (bez pogryzienia) podczas ataku i pogoni przez psa lub dwa, to natychmiast się zatrzymać i powoli odejść. Pies dość szybko tracił zainteresowanie ofiarą, która mu nie ucieka. Czasami bywało trudniej, ale machanie rowerem pomagalo w odstraszeniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 3.10.2018 o 07:04, 4kwiatek napisał:

nie wyobrażam sobie skierowania strumienia gazu pieprzowego na psa

W większości przypadków nie trzeba celować, wystarczy rozpylić w powietrze.

W dniu 3.10.2018 o 07:04, 4kwiatek napisał:

Teoretycznie buteleczka perfum może być równie skuteczna jak gaz pieprzowy

Jak celnie rzucisz, to tak ale sam zapach niekoniecznie odstraszy.

W dniu 3.10.2018 o 07:04, 4kwiatek napisał:

Nos psa zwykle wypada w lesie na wysokości mojej stopy

Chyba nie miałeś psa, więc nie wiesz jak szybki potrafi być podczas zabawy, kiedy nie chce zrobić krzywdy. Tutaj mowa o atakującym, wymachiwanie kończynami w jego stronę, to głupota.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Dzisiaj w lesie natknąłem się chyba na grzybiarzy, których piesek postanowił w biegu poujadać przy mojej nodze - zero reakcji, żadnego przywołania...
Olałem to i jechałem sobie bez niepotrzebnych negatywnych emocji, choć nie ukrywam, że w przypadku ugryzienia musieliby spierniczać w krzaki, bo bym tego płazem nie puścił :no:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Nie wiem, czy to ja mam takie "szczęście", ale dzisiaj prawie mnie capnął pies w lesie - jechałem dość szybko, ale widząc ludzi przed sobą wyhamowałem do jakiejś śmiesznej prędkości ( właściwie prawie do zera, bo przede mną szła powoli starsza kobieta ) i w tym momencie doskoczył pies, próbując mnie ugryźć w łydkę ( znów poczułem muśnięcie, ale skończyło się tylko na obślinieniu ).
Ciśnienie mi się trochę podniosło, bo w lesie jest zakaz wprowadzania psów, a ten oczywiście był bez smyczy - właścicielka powiedziała tylko do niego "co ty robisz ?"
Ciekawe, czy pytałaby mnie o to samo, jakbym zasadził pupilowi kopa...
Potem jeszcze uwaga dla innej panci, która na co prawda szerokiej, ale i ruchliwej w weekend leśnej drodze, dała psu kilka metrów luzu na smyczy typu linka.

Edytowane przez KrissDeValnor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.09.2018 o 11:45, zekker napisał:

Mam 3 raz napisać to samo? Spróbuję.

Dlaczego ten pieszy/biegacz na ddr denerwuje? Co jest istotą tego zdenerwowania?

Z prostego powodu mówionego tu już wiele razy.

art11 pkt.4 Prawo o ruchu drogowym

" Korzystanie przez pieszego z drogi dla rowerów jest dozwolone tylko w razie braku chodnika lub pobocza albo niemożności korzystania z nich. Pieszy, z wyjątkiem osoby niepełnosprawnej, korzystając z tej drogi, jest obowiązany ustąpić miejsca rowerowi."

Rowerzysta nie jeździ po chodniku, a pieszy nie chodzi, biega, czołga się po drodze dla rowerów.

I tyle w tym temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego pieszy/biegacz na DDR denerwuje?

Wg mnie:

- bo jego zachowanie jest nieprzewidywalne (często nie trzyma toru ruchu, nie sygnalizuje zmiany toru ruchu, często używa słuchawek i jest przez to odcięty od bodźców zewnętrznych - z tych samych powodów IMHO nie jest też możliwy do pogodzenia ruch rowerowy z wszelkiego rodzaju rolkarzami - tu dodatkowo machanie odnóżami i jazda po całej szerokości DDR to praktycznie standard, deskorolkarzami, hulajnogami, itp. w jakiś sensowny i bezpieczny dla wszystkich sposób)

- bo porusza się dużo wolniej niż przeciętny rowerzysta i może się nagle i praktycznie w miejscu zatrzymać (oczywiście nie usprawiedliwia to bezmyślnych "wyścigów" po DDR rowerami, chodzi o samą różnicę TYPOWYCH prędkości i wynikające z tego zagrożenia)

- bo wg przepisów nie powinno go być na DDR, jest pieszym i wykazuje wszystkie zachowania typowe dla pieszego i niegroźne jedynie w ruchu pieszym

 

 

Edytowane przez m0d
  • +1 pomógł 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Jest jedna rzecz która mnie wkurza. Matki polki terrorystki. Potrafią łazić z wózkami obok siebie przez całą drogę rowerową i przejechać się nie da. A jak przelatujesz obok to wielkie pretensje się pojawiają, że robisz za duży wiaterek i ich pociechy mogą przez przypadek umrzeć od tego wiaterku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jechałem dziś DDRem, ogólnie pusto, daleko z przodu jakiś janusz starszy na rowerze typu Wigry 3. Wiadomo że się turlał powolutku, ja bez spiny, ok 25 km/h,  ale i tak szybko się zbliżałem. Jak już byłem kilka metrów od niego zjechał na lewą stronę. "Pijany, czy co?" jeszcze pomyślałem i wyprzedzam jadąc prawą prosto. Tymczasem gość skręca w prawo, prosto we mnie (w boczna drogę). Aż się otarłem o niego, do srogiej gleby było o włos. Oczywiście żeby wyciągnąć wcześniej rękę sygnalizując zamiar skrętu to za leniwy był. Grrr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...