amoniak Napisano 12 Czerwca 2005 Napisano 12 Czerwca 2005 Coraz częściej słyszymy te słowo - Cykloza. Może znajomy w pracy coś napomykał, może dziecko zapadło na tę straszliwą chorobę. W ostatnich latach z zjawiska rzadkiego i urosła do problemu społecznego. Czym więc właściwie jest? Etiologia: Przyczyny choroby są nieznane. Podejrzewa się, że choroba jest zakaźna (tzn Cykloza Przenoszona), ale wielokrotny kontakt chorych z osobami zdrowymi często nie prowadzi u tych drugich do powstania choroby więc podejrzewa się także inny czynnik. Ciekawą natomiast jest Cykloza Pierwotna która powoduje, że u osoby zdrowej nagle pojawiają się pierwsze objawy choroby. Prawdopodobnie jest to uwarunkowane czynnikami genetycznymi które obniżają odporność na czynnik chorobowy. Na chorobę zapadają głównie mężczyźni. Bezpośrednią przyczyną powstania stanu chorobowego jest bakteria RTX która atakując ośrodkowy układ nerwowy i powoduje rozwinięcie się objawów chorobowych. Przebieg: W począkowym okresie chory wydaje się być silnie pobudzony i rozkojarzony. Znanym objawem jest patrzenie za okno. Spytany o zamairy często odpowiada ,że "wyszedłby na dwór/na pole". Wtedy najczęściej przychodzi do odkurzenia lub kupna fetysza cyklotyków - roweru. Jeżeli zakażony wykona pierwszych parę jazd to szok tlenowy spowoduje szybki rozwój bakterii. Ogniska zakażenia poznać można po bolących mięśniach i stawach. Jeżeli chory okaże się dość odporny choroba przeminie. Niestety w 25% przypadków objawy przechodzą w dwa najbardziej znane przebiegi - eksplozywny i przewlekły. Przebieg eksplozywny charakteryzuje się okresowym nasileniem objawów, często do monstualnych wielkości. W okresach spokoju objawy czasem wręcz całkowicie zanikają. Jeden okres może trwać od paru tygodni do nawet paru lat. Ten przebieg daje szanse na remisję po każdym zakonczonym okresie aktywności bakterii. Przebieg przewlekły charakteryzuje się zwykle łagodniejszym przebiegiem. Choroba jednak cały czas zbiera swoje żniwo i chory najczęściej jeździ na rowerze nawet podczas brzydkiej pogody. Ten przebieg od strony leczenia jest prawie beznadziejny - bardzo rzadko udaje się osiągnąć wyleczenie. Chorzy na cyklozę przejawiają wiele objawów które można uznać, za niepokojące, omówmy niektóre z nich: Periheptaloza - chory odczuwa potrzebę ciągłego ulepszania swojego roweru. Często wymienia częsci nie całkowicie zużyte, ale nawet wręcz nowe. Oczywiście wymiana jest zawsze w górę. Ten dewastujacy dla kieszeni objaw jest najczęstszym u cyklotyków. Maksspidoza - dążenie do osiągania największych prędkości. Samo w sobie mało niebezpiecznie (chociaż może prowadzić do wypadków) to częśto prowadzi do dwóch ekstremalnych przebiegów - zjazdowacicy i szosolozy. Zjazdowacica - wykorzystywanie wszelakich spadków terenowych do osiągania jak największych prędkości. Często chory ustala trasę przejazdu tak, aby uwzględniała jak najwięcej długich zjazdów. W ostrym przebiegu przechodzi w downhilozę czyli zjazd terenowy (po bezdrożach). Szosoloza - najczęstsza w przebiegu przewlekłym polega na ciągłym dążeniu do osiągania jak najleszych prędkości średnich na asfalcie. Chorzy na ten objaw często również cierpią na periheptalozę. W ekstremalnym przypadku prowadzi do prozy czyli do regularnych treningów. Wyzwanowica - objaw polegający na stawianiu sobie coraz to bardziej trudnych do osiągnieca celów, najczęściej podjazdu pod jakieś wzniesienie. Często prowadzi do Ikscozy lub Prozy. Te objawy są głównymi i najczęsciej spotykanymi. Inne to: Trialica, Poziomica, Włóczykijostwo, Welodromiza, Śrubkoza, Festynowiloza i inne bardziej jeszcze bardziej niszowe. Leczenie: Leczenie jest długotrwałe i często nie przynosi rezultatów. Najłatwiejszą do opanowania jest periheptaloza gdyż wystarczy odciąć cyklotykowi źródło pieniędzy. Inne objawy częśto są nieuleczalnie i trzeba mieć nadzieję, że ustąpią samoistnie. Pamiętać należy, że cykloza jest chorobą przewlekłą i osoba raz zarażona bardzo rzadko wraca do pełnego zdrowia, choć czasem choroba potrafi trwać w uśpieniu przez paręnaście lat. Pamiętać należy, że kontakt z rowerem w okresie dziecinstwa rzadko prowadzi do cyklozy, aczkolwiek znane są przypadki iż tak się własnie stało - dlatego nalezy zwracać uwagę na poczynania dziecka i nie dopuścić do rozwinięcia się objawów. Czasem efekty przynosi leczenie poprzez kontakt z motoryzacją, ale również może to doprowadzić do rowerowego fanatyzmu co jest efektem wręcz odwrotnym do zamierzonego. Sliczny opis. Ale co wy wiecie o cyklozie... Mnie to juz Pan Doktor z Panem Ordynatorem probujom leczyc od dobrych kilku lat w oddziale zamknietym. Pigulki, zastrzyki, to, tamto... Nawet arcymodne szpitalne wdzianko nie pomaga - jak sobie przypomne o rowerze, a zwlaszcza o mojej ukochanej Mongusi, to szwy puszczaja od razu. Kiedys to sie zaczelo tak, ze podjechalem sobie jak gdyby nigdy nic do mojego USR-a kupic nowa przerzutke STX-RC do przodu. Wszystko inne juz dawno apgrejdowalem. Sprzedawca bardzo dziwnie reagowal, zwlaszcza, kiedy zazadalem w koncu XTR-a. Ja szukalem ostatnich pieniedzy, on gdzies dzwonil. Wychodzilem ze sklepu z nowym nabytkiem a tu nagle 2 drabow mnie napada. Zlapalem Mongusie i robilem, co sie dalo z mocnym postanowieniem, ze mnie beda musieli nozem odciac od roweru. Jakos nie bardzo mogli mnie odciac, wiec wrzucili mnie na pake razem z rowerem i sami siedli potwornie zmachani obok. Pojechalismy gdzies. Wyladowali mnie i przyszli Pan Doktor mowiac lagodnie, ze nic sie nie dzieje, za chwile wszystko bedzie w porzadku, zaraz mnie od roweru oddzieli. Dali mi zastrzyk (ale bylo fajnie!). Nastepnego ranka obudzilem sie kurczowo zaciskajac scierpniete rece na rowerze a Pan Doktor z Panem Ordynatorem stali nade mna i wygladali, jakby zobaczyli jakis cud. Potem byly dlugo jakies pigulki (takie zielone, mietowe, czy te rozowe, eukaliptusowe a nawet takie ohydne, niebieskie, jak nie chcialem zostawic roweru na korytarzu przed gabinetem Pana Ordynatora - i tak musialy byc drzwi otwarte a Mongusia 3 u-lockami przypieta do kaloryfera). Pigulki sa nadal, ale za to Pan Doktor doszli do wniosku, ze mnie wyleczom i zrobiom habilitacjem. W tym celu zaczeli sie blizej interesowac zagadnieniami dotyczacymi cyklozy, co chwile studiowali opasle tomiszcza dzwigane z biblioteki i co chwila brzydko mowili, kiedy dochodzili do konca opisu choroby ,,...choroba jest nieuleczalna''. Ciagle siem klocili z Panem Ordynatorem o mozliwosc leczenia i po kazdej rozmowie odchodzac od siebie kazdy lykal jakas pigulke. Pan Doktor to jednak dobra dusza, tak bardzo mi chcom pomoc... Pan Ordynator tylko mowiom cos o leczeniu ustawicznym i dbaniu o to, zebym jakiej krzywdy nie wyrzadzil komus, czy sobie, ale Pan Doktor som potwornie zdeterminowani. Pamietam ta awanture w szpitalu, kiedy z kolegami - pacjentami musielismy Panu Doktorowi i Panu Ordynatorowi zastrzyki dawac na uspokojenie. Zal nam sie ich zrobilo po prostu, bo to tak naprawde dobrzy ludzie, konowaly, ale o zlotym sercu. A cala awantura poszla o to, ze Pan Doktor kupili sobie rower, zeby poznac cykloze na sobie (rasowy naukowiec, i jaki etyczny - nie na pacjentach, jak zwykle, tylko na sobie!). Pan Ordynator po kilku godzinach wciagnal Pana Doktora do swojego kapowniczka pod rubryke, w ktorej ja juz bylem i tak sie to toczylo. I tak zawsze bylo - jak Pan Ordynator zamknal rowery w kanciapie i ich nie chcial oddac, to mu sie terenowka psula i tylko my z Panem Doktorem wiedzielismy, co jej jest ;-). Na terapie jezdzilismy z Panem Doktorem (ale sie Pan Doktor wczuwali - robiom wrazenie, ze naprawde som chorzy na cykloze). I tak, wiele przygod minelo, kwintale pigulek zesmy zjedli (bo Pan Doktor mowili, ze biorom placebo, zeby jeszcze lepiej siem wczuc, ale cos mi siem ostatnio nie wydaje, ze to nie placebo, bo Pan Doktor cos mruczy pod nosem lykajac to-to:
Soulfly Napisano 12 Czerwca 2005 Napisano 12 Czerwca 2005 399 A jak bym zabieral ze soba papier toaletowy w trase to kto wie Ogólnie juz chyba jestem w stanie nieuleczalnym :grin:
Ecia Napisano 13 Czerwca 2005 Napisano 13 Czerwca 2005 Soulfly, ty dogorywasz :grin: ! Pozdrówko nieuleczalne absolutnie :-) :-) :-) .
Soulfly Napisano 13 Czerwca 2005 Napisano 13 Czerwca 2005 Ciekawe ile mi jeszcze zostało a tyle rzeczy ma jeszcze w życiu do zrobienia
KAZUMI Napisano 13 Czerwca 2005 Napisano 13 Czerwca 2005 Zrobiłem test mojej dziewczynie i wyszlo jej 156 punktów Ale oboje stwierdzilismy ze stan się pogarsza i po wakacjach 300 będzie :grin: 8)
Bizon Napisano 13 Czerwca 2005 Napisano 13 Czerwca 2005 Zrobiłem test mojej dziewczynie i wyszlo jej 156 punktów Ale oboje stwierdzilismy ze stan się pogarsza i po wakacjach 300 będzie To może być wybuchowa mieszanka :twisted:
KAZUMI Napisano 13 Czerwca 2005 Napisano 13 Czerwca 2005 Zaryzykujemy Jak wyjdzie to będzie fajnie a jak nie to też będzie fajnie 8)
karolyfer Napisano 2 Lipca 2005 Napisano 2 Lipca 2005 273 coraz bliżej 300 :niach: Od lutego 93 punkty przybyło. Czyli średnio ~ 18,5 pkt na miesiąc ::smile::
Spoke Napisano 2 Lipca 2005 Napisano 2 Lipca 2005 172 łagodna cykloza ale jak mam napisane w opisie "cykloza powoli sie rozwija", wiec mysle ze z czasem wynik sie powiekszy
Mod Team Maniak Napisano 2 Lipca 2005 Mod Team Napisano 2 Lipca 2005 304 nie jest ze mną tak źle jak myślałem
Mały Napisano 2 Lipca 2005 Napisano 2 Lipca 2005 249 troche malo musze sie wziasc do roboty :grin: jak tak patrze na niektorych wyniki to mi wstyd :oops:
Freaze Napisano 2 Lipca 2005 Napisano 2 Lipca 2005 A ja miałem wczoraj sen, w którym koleś skakał z dachu 3-piętrowej kamienicy na mojej ulicy... rowerek miał chyba jakiś full suspension bo takie miękkie były te jego lądowania na asfalcie a najlepsze to to, że za nim jakaś typiara na rolkach skakała z tego dachu... hehe też macie takie sny?? no ale to tak jest jak nie ma sie roweru to są marzenia ) pozdrówko rozwijające cyklozę ))
karolaq Napisano 3 Lipca 2005 Napisano 3 Lipca 2005 306p.... chyba popadn e w depresję :grin: hahahaha... nie wiem kto robił ten tescik (chodzi o autora) ale jest swietny
tichy Napisano 3 Lipca 2005 Napisano 3 Lipca 2005 265, ale mam rower dopiero od kwietnia 2004 (nigdy wcześniej nie jeździłem... :oops: ) ... jak widać rozwija się szybko 8) ps. rodzice mi mówią że jeździłem jak byłem w przedszkolu i do gdzieś-tak do 2-3 klasy podstawówki, ale ja tego nie pamiętam :roll:
karolaq Napisano 3 Lipca 2005 Napisano 3 Lipca 2005 ps. rodzice mi mówią że jeździłem jak byłem w przedszkolu i do gdzieś-tak do 2-3 klasy podstawówki, ale ja tego nie pamiętam Rolling Eyes ja dostałam pierwszy rower zanim sie jeszcze urodziłam. tata poprostu zwariował jak sie dowiedział że mu się pierwsza (i jak sie pozniej okazalo ostatnia) coreczka urodzi :grin: i rower kupil.
tichy Napisano 3 Lipca 2005 Napisano 3 Lipca 2005 ja dostałam pierwszy rower zanim sie jeszcze urodziłam.tata poprostu zwariował jak sie dowiedział że mu się pierwsza (i jak sie pozniej okazalo ostatnia) coreczka urodzi :grin: i rower kupil. :grin: Ja bym to dodał do testu na cyklozę... tzn. jak rowerzysta/rowerzystka dowiaduje się że coś przybędzie to kupuje rower dla pociechy która jeszcze świata nie ogląda 8) Myślę że za to powinno być 50+ punktów :roll: pozdrów tatę :-D --------------------------------------------------- [ Dodano: 2005-07-03, 20:51 ] 294 :]przyznać się kto wozi ze sobą papier taoletowy? :twisted: ja :mrgreen:
Gordon Napisano 4 Lipca 2005 Napisano 4 Lipca 2005 U mnie cykloza w pełni rozwinięta [323pkt] Mądry tatuś :!: BRAWO :!: Też tak zrobię, ale mam na to jeszcze czas Pozdr.
Gość Anonymous Napisano 4 Lipca 2005 Napisano 4 Lipca 2005 239............... ale będę apelował :grin: :grin: :grin:
set Napisano 4 Lipca 2005 Napisano 4 Lipca 2005 zdiagnozowano chorobę.....219 :grin: :grin: :grin: ale nie poddam się leczeniu :mrgreen:
karolaq Napisano 4 Lipca 2005 Napisano 4 Lipca 2005 rzeczywiście kochanego mam tatusia zresztą ma 62 na karku a jeszcze potrafi mnie wyprzedzić ::smile:: jestem z niego dumna
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.