1938 Napisano 11 Czerwca 2017 Autor Udostępnij Napisano 11 Czerwca 2017 Raczej na 1 miejsce open nie masz co liczyć (tak jak i ja) ale w kategorii wiekowej warto powalczyć...Nigdzie nie napisałem, że całkowicie rezygnuję z kolarstwa. Kiedy nie ma efektów lub cel wydaje się nieosiągalny, nadchodzą chwile zwątpienia. Najlepszy czas na rozwój (okres dojrzewania) minął bezpowrotnie. Jednak po ostatnim wyścigu widzę światełko w tunelu. Największe ograniczniki u mnie to technika i wydolność beztlenowa. Raczej na 1 miejsce open nie masz co liczyć (tak jak i ja) ale w kategorii wiekowej warto powalczyć...Akurat walka w mojej kategorii wiekowej jest najtrudniejsza. Kiedy skończę 30 lat, będzie lżej. Większość 20-30 trenuje co najmniej od gimnazjum. Ja wtedy wstydziłem się jeździć składakiem i nie jeździłem wcale (nawet na wycieczki szkolne) aż do IV roku studiów. Wtedy kupiłem rower crossowy. takiego finału tego wątku spodziewałem się od samego początku, jaki pomysł na kolejny sport?Szeroko pojęte kolarstwo. No dobre, faktycznie kolego nie męcz się tyle, bo szkoda twoich nerwów. Proponuję odpuścić całkowicie zawody, trenować, trenować i jeszcze raz trenować, a za dwa lata już naprawdę przygotowany wystartuj sobie.W tym roku odpuszczam jakiekolwiek zawody MTB i trenuję pod kątem PBC (50 km szosa). W przyszłym roku lub jak sugerujesz za 2 lata będę chciał wrócić do XC/MTB. U mnie leży przede wszystkim technika. Czytam w autobusie książkę „Jazda rowerem górskim”. Zawiera dużo cennych rad, ale dobrze by było, gdyby ktoś dostrzegł błędy w trakcie nauki. Samemu to szybciej trafię na SOR lub od razu na cmentarz. Dlatego szukam trenera. Nie zdalnie, lecz żeby chodzić z nim na treningi. W kulturystyce tego problemu nie ma - pójdziesz na siłownię, zaczniesz ćwiczyć i trener sam cię znajdzie. W kolarstwie nie ma tak łatwo. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 11 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 11 Czerwca 2017 W tym roku odpuszczam jakiekolwiek zawody MTB i trenuję pod kątem PBC (50 km szosa). I znowu to samo, po kiego znowu nastawiasz się treningiem pod jakieś zawody? Chłopie, skoro w MTB dostajesz takie baty, to na szosie gumę będziesz wąchał już po pierwszych 3 kilometrach trasy. Maraton MTB to przede wszystkim amatorzy dwóch kółek, na szosie startują już tylko pasjonaci ścigania, mocno wyselekcjonowani chłopacy (powiedzmy, że 10 do 20% najlepszych z takich maratonów MTB). Nie sądź, że ot tak po kilku miesiącach jazdy rowerem będziesz w stanie utrzymać tępo peletoniku 40km/h, a na zrywach znacznie +50. Tak się nie da, a skoro boisz się ostrych zjazdów, to pomyśl sobie co się dzieje w peletonie gdzie pomiędzy zawodnikami ciężko wsadzić żyletkę. Oczywiście chcesz to próbuj, ale obyś się znowu nie rozczarował. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
montell81 Napisano 11 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 11 Czerwca 2017 Moja skromna rada to zamiast w trenera zainwestuj w dobry sprzęt i dobre terenowe opony. Mniej czytaj, więcej jeździj. Z tego wątku robi się niezły "serial" i idealna antyreklama kolarstwa. Z niecierpliwością czekam na pierwszą relację z wyścigu szosowego Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 11 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 11 Czerwca 2017 Z niecierpliwością czekam na pierwszą relację z wyścigu szosowego Wiesz jak będzie wyglądała? O k..., kto im zamontował silniki? Odpadłem po pierwszych 100 metrach, a po 3 kilometrach dałem sobie spokój jazdą. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
arek_wro Napisano 11 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 11 Czerwca 2017 1) Po trzydziestce nie będzie łatwiej. 2) Na szosie nie będzie łatwiej 3) Techniki nie nauczysz się od trenera. Ci, którzy wyprzedzają cię na technicznych zjazdach, po prostu jeżdżą i ćwiczą w terenie, co bywa często bolesne. Tyle, że inaczej się nie da. Trenera od techniki to ma Maja Włoszczowska, i nie dlatego, że jest słaba, tylko żeby urywać ułamki sekund na sekcjach technicznych. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
firefoks Napisano 12 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2017 Akurat walka w mojej kategorii wiekowej jest najtrudniejsza. Kiedy skończę 30 lat, będzie lżej. Nie wiem dlaczego ale cały czas myślałem,że jesteś po czterdziestce Ale skoro masz dwadzieścia parę lat to cofam to co napisałem Jeśli chodzi o wyścigi szosowe to zalecam ostrożność lub ITT. Prędkości na szosie to jednak inny rząd wielkości i tu jest dopiero niebezpiecznie: co innego leżeć na leśnej ścieżce przy 20 czy 30 km/h a co innego przy 60 km/h na asfalcie... Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 12 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2017 Najpierw trzeba te 60 osiągnąć W szosie jest też trochę inaczej jeśli chodzi o wiek amatorów, tam często najlepsi przekraczają 30, a nawet 40 lat, to starzy Mastersi, byli zawodnicy pro, którzy dali już sobie spokój z brudem i wariacjami na MTB, tu raczej nie ma słabych, a 16/20 latkowie nie mają raczej szans. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
tomek1234 Napisano 12 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2017 W tym roku odpuszczam jakiekolwiek zawody MTB i trenuję pod kątem PBC (50 km szosa). Masz zerowe doświadczenie w jeździe w peletonie i na swój pierwszy start wybrałeś Poznań Bike Challange. Ogólnie spoko, tylko wybierz sobie jakiś totalnie tylny sektor, bo w tych wyższych to będziesz tylko powodował zagrożenie. Po 30 na szosie dopiero zaczyna się zabawa. Moim zdaniem tam własnie grupują się Ci którzy już skończyli się ścigać zawodowo, albo Ci którym to zawodowe ściganie nie wyszło, ale mają juz poukładane zycie i mogą sobie do tego wrócić. Osobiście uważam, że M3 to jest chyba najtrudniejsza kategoria (sam w niej startuje właśnie na szosie). Tak czy inaczej życze powodzenia w PBC. Na Twoim miejscu nie nastawiałbym się na wynik, a po prostu przejechał się dla przyjmeności. Pewnie się domyślasz - albo nie, ale 50km to jest jakieś 1:10.00 - 1:20.00 ścigania i przyjedziesz gdzieś w środku stawki. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 12 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2017 50km w takim czasie daje średnią 43-37km/h, dla kogoś z ostatnich miejsc maratonu MTB nieosiągalna prędkość, a gdzie w tym trwania tępa? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
montell81 Napisano 12 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2017 Dodając do tego, że zawodnik ma zamiar przejechać wyścig na rowerze crossowym. No ale poczekajmy. Może okaże się, że asfalt to jego żywioł. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 12 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2017 Patrzałem na fotki z tego PBC, to kolega chyba będzie jednym z wielu na tym krosie, a wręcz będzie miał nawet rower bardziej dostosowany do takiej jazdy niż gro innych startujących. Swoją drogą to te PBC to jakiś dziwny spęd, a nie zawody szosowe. 5000 uczestników jadących na wszystkim co ma dwa koła, matki z dziećmi, starcy, osoby o widocznym kalectwie. Może na kolarski czwartek na torze Poznań? To są już prawdziwe zawody szosowe. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
1938 Napisano 12 Czerwca 2017 Autor Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2017 I znowu to samo, po kiego znowu nastawiasz się treningiem pod jakieś zawody? Żeby zdobywać doświadczenie? Moja skromna rada to zamiast w trenera zainwestuj w dobry sprzęt i dobre terenowe opony. Mniej czytaj, więcej jeździj. Zainwestowałem w opony Kenda Small Block do roweru crossowego, a jeśli mam pójść dalej w MTB, muszę zainwestować w porządny rower MTB, ale to wydatek na później. Mam inne priorytety, niestety ważniejsze od nowego roweru. 1) Po trzydziestce nie będzie łatwiej. 2) Na szosie nie będzie łatwiej 3) Techniki nie nauczysz się od trenera. Ci, którzy wyprzedzają cię na technicznych zjazdach, po prostu jeżdżą i ćwiczą w terenie, co bywa często bolesne. Tyle, że inaczej się nie da. Trenera od techniki to ma Maja Włoszczowska, i nie dlatego, że jest słaba, tylko żeby urywać ułamki sekund na sekcjach technicznych. Ad 3) Ale oni ćwiczą od lat. Zanim ja się sam tego nauczę, zostanę dziadkiem. Nie wiem dlaczego ale cały czas myślałem,że jesteś po czterdziestce Ale skoro masz dwadzieścia parę lat to cofam to co napisałem Jeśli chodzi o wyścigi szosowe to zalecam ostrożność lub ITT. Prędkości na szosie to jednak inny rząd wielkości i tu jest dopiero niebezpiecznie: co innego leżeć na leśnej ścieżce przy 20 czy 30 km/h a co innego przy 60 km/h na asfalcie... Zgadza się. Na ostatnim wyścigu zaliczyłem porządną glebę, ale nie bolało. Ślady pojawiły się dnia kolejnego, w tym odnowiła się rana na kolanie, która nie zeszła po bolesnym wypadku na ścieżce rowerowej (pies wpadł pod koła - opisywałem to). A czy groźniejsze są gleby w terenie, czy na asfalcie - zależy od przypadku. Najpierw trzeba te 60 osiągnąć W szosie jest też trochę inaczej jeśli chodzi o wiek amatorów, tam często najlepsi przekraczają 30, a nawet 40 lat, to starzy Mastersi, byli zawodnicy pro, którzy dali już sobie spokój z brudem i wariacjami na MTB, tu raczej nie ma słabych, a 16/20 latkowie nie mają raczej szans. Nie piszę o poważnym wyścigu szosowym, a o PBC - imprezie dla wszystkich. Masz zerowe doświadczenie w jeździe w peletonie i na swój pierwszy start wybrałeś Poznań Bike Challange. Ogólnie spoko, tylko wybierz sobie jakiś totalnie tylny sektor, bo w tych wyższych to będziesz tylko powodował zagrożenie. Wybrałem sektor ze średnią prędkością 30 km/h (będę w stanie tyle uciągnąć przynajmniej na początku), ale myślę nad zmianą na 25 km/h ze względu na to, że to będzie mój pierwszy wyścig szosowy. Tak naprawdę dym idzie we wszystkich sektorach. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
montell81 Napisano 12 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 12 Czerwca 2017 Mogę zapytać dlaczego masz takie parcie na ściganie? Nie lepiej zacząć od ciekawych tripów po bliższej i dalszej okolicy? Zrobić coś dla przyjemności a nie dla przymusu? Nie wszyscy muszą się ścigać i nue ma w tym nic wstydliwego. Jest dużo ciekawych atrakcji przy użyciu roweru. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 13 Czerwca 2017 Udostępnij Napisano 13 Czerwca 2017 1938, nie obraź się, ale sam sobie przeczysz. Chcesz nabierać doświadczenia w ściganiu, piszesz o wyścigu, a po chwili o udziale w imprezie dla wszystkich. Na tej imprezie żadnego doświadczenia nie nabierzesz, ot tylko się przejedziesz rowerem wraz z innymi. Do czego ty chcesz się przygotowywać, do zaliczenia 50 czy 100km? Jak byś normalnie trenował, to takie dystanse robił byś na codzień. Owszem, przejechać się z nimi możesz, fajna sprawa, ale na wyścig idź na tor Poznań i tam nabieraj doświadczeń po uprzednim dwuletnim przygotowaniu do sezonu. Jeśli przeraża cię 3 lata przygotowań, to poprzestań może na takich imprezach masowych i nie myśl o ściganiu, drogi na skróty nie ma. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
1938 Napisano 1 Września 2017 Autor Udostępnij Napisano 1 Września 2017 Witam po przerwie. Każdy wyścig to lekcja, z której można wyciągnąć wnioski lub powtórzyć te same błędy. Zaliczyłem 2 duże maratony MTB i kilka lokalnych. We wszystkich dostałem w d*** i jak się okazało, kondycja była najmniej istotnym czynnikiem. Maraton XC - maj Przygotowywałem się do niego od marca. To mało, ale zawsze coś. Przejechałem trasę ze 20 razy. Zmieniłem opony w rowerze crossowym na terenowe. No i fakap. Od rana zakwasy. Odpuściłem po 1 okrążeniu. W okresie marzec-kwiecień po każdej intensywnej jeździe dostawałem DOMS. Duży maraton w czerwcu Ćwiczyłem dalej. W okolicy praktycznie same podjazdy, co mi pomogło podnieść moc na wzniesieniach. Mój wysiłek zaowocował doskonałą formą w dniu zawodów. Do miasteczka zawodów pojechałem rowerem 40 km i wiecie co? Wcale się nie zmęczyłem. Tak długa rozgrzewka przygotowała moje mięśnie do wyścigu interwałowego, mimo że dojazd nie zawierał podjazdów. Tempo 25 km/h, aby nie wyczerpać sił przed startem. Wyprzedzałem na podjazdach tych samych zawodników. Dlaczego tych samych? Bo podjazdy szły mi dobrze, natomiast poległem na technicznych odcinkach. Skończyłem pod koniec tabeli (z 8 na 7 sektor). Moje grzechy: 1. Ustawiłem się na końcu sektora, w wyniku czego nie mogłem wyprzedzić zawodników przede mną jeszcze na asfalcie. 2. Słabo przygotowałem się technicznie do jazdy w terenie - ale dopiero zaczynam i dużo muszę się nauczyć. 3. Bałem się zjazdów - hamowałem - a gdy był stromy zjazd po bandzie, to poprowadziłem. 4. Wziąłem tylko 1 bidon, z którego większość wypiłem przed startem. Na wymagającej trasie brakowało wody. 5. Słabo szły mi zakręty w terenie (patrz pkt 2), szczególnie na zjazdach, na czym straciłem dużo cennych minut. 6. Wziąłem zatrzaski, choć na co dzień rzadko w nich jeżdżę - stąd lęk przed glebą na technicznych odcinkach. 7. Oznakowanie trasy było beznadziejne - zgubił się cały sektor, a potem ja sam wielokrotnie źle pojechałem. 8. Tuż przed metą zaliczyłem glebę - brak wody, upał, zmęczenie - nie panujesz już wtedy nad pojazdem tak jak na początku. Duży maraton w sierpniu Przez kilka miesięcy udało mi się mocno podnieść formę. Najwięcej treningów wykonałem w czerwcu, w lipcu trochę się opuściłem, ale nadrobiłem w sierpniu. Okolice są mocno pagórkowate, więc podjazdów nie brakowało. Starałem się jechać na zmianę - trening interwałowy / trening płaski, ale zwykle wychodził trening interwałowy kilka dni pod rząd. Długość od 20 do 50 km, zwykle ok. 2 godzin. Były też długie kilkugodzinne, a nawet całodniowe wycieczki. Przez 3 miesiące nie ścigałem się. W końcu nadszedł ten dzień. Pogoda dopisała. Pędzę 5 km na pociąg, który za chwilę odjeżdża. Potem 8 km do miasteczka. Wydawało mi się, że dobrze mi poszło, ale spojrzałem wyniki i znów wylądowałem na dnie tabeli. Tym razem popełniłem takie grzechy: 1. Dzień wcześniej pojechałem na festiwal, wróciłem o 4:30 rano, o 8:30 pobudka. Nigdy nie jedzie się na wyścig po imprezie. 2. Znów ustawiłem się na końcu sektora. W tej sytuacji po starcie ciężko przedostać się do przodu. 3. Na szutrze chciałem pocisnąć, ale po obu stronach zawodnicy wlekli się jak krowy po pastwisku. 4. Zwalniałem przed piachem - i tu dużo traciłem - przecież rower, który pojechałem, to był MTB. 5. Pojechałem bez zatrzasków - dopadły mnie skurcze. Dziwne. Zakwasy ustąpiły, ale od niedawna łapią mnie skurcze. 6. Miejscami było tyle piachu, że trzeba było prowadzić - kiedy zostawiałem innych w tyle, to mnie doganiali. Zmiany Rezygnuję z PBC. Zmieniły się plany. Może uda się pojechać za rok. Sezon dobiega końca. Czekają mnie jeszcze 2 wyścigi pod rząd. Pierwszy traktuję poważnie, drugi to bardziej rajd krajoznawczy. Oba są łatwe, chociaż na tym pierwszym nie zabraknie podjazdów, kamieni, piachu (błota?) i nierówności na drogach gruntowych. Wnioski po sezonie nasuwają się same - udało mi się podnieść kondycję, ale brakuje mi techniki. Największy problem to znalezienie tras MTB w okolicy - takich, aby poćwiczyć technikę i się nie zabić. Zazwyczaj jeżdżę w pojedynkę. Kellys organizuje jednodniowe i dwudniowe szkolenia. Czy ktoś skorzystał z ich oferty i czy warto? Przez 2 dni co najwyżej poznam kilka sztuczek. Trzeba by ćwiczyć na co dzień z trenerem, a takiego ze świecą szukać. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
sapero Napisano 2 Września 2017 Udostępnij Napisano 2 Września 2017 Komiczny wątek. Nie ustawaj w swoich wysiłkach i koniecznie nam je tutaj opisuj. Powodzenia ! Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lederfox34 Napisano 2 Września 2017 Udostępnij Napisano 2 Września 2017 . Wziąłem zatrzaski, choć na co dzień rzadko w nich jeżdżę - stąd lęk przed glebą na technicznych odcinkach. pomijając inne równie ciekawe wątki to przypomina odwieczny motyw- kupiłem sobie wczoraj buty do biegania i pierwszy raz w nich półmaraton lecę... Boże, tyle jest tych gazet, portali, blogów... Przez 2 dni co najwyżej poznam kilka sztuczek. Trzeba by ćwiczyć na co dzień z trenerem, a takiego ze świecą szukać. masz ogromny dostęp do wiedzy tylko naucz się korzystać. Trener cudów ci nie zdziała i 'sztuczek' cię nie nauczy. Masz You tuba- poszperaj sobie chociażby w szkole Kross co oni proponują czy Karolina Kozela pisząca chociażby do magazynu Bike Board (czynna i utytułowana zawodniczka) blog Szajbajk gdzie opisuje treningi i technikę skoro może nie chce ci się czytać. wsiadasz- próbujesz, jedyny sposób. A motywacja i rozpisanie celów do osiągnięcia to już inna bajka.. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 2 Września 2017 Udostępnij Napisano 2 Września 2017 1938, kup sobie kolego normalny rower, a nie krosowy. Normalny czyli szosę do codziennych treningów i MTB HT do twoich startów, treningów techniki i na zimę. Znajdź grupę szosowców z którymi zaczniesz wreszcie normalnie trenować, bo na górkach w okolicznych lasach to ty se możesz. Jak zaczniesz w grupie trzymać koło na zmianach z prędkościami +42, to możesz zacząć myśleć o robieniu jakichś wyników także w maratonach MTB. Już po pierwszym takim treningu zweryfikujesz bardzo poważnie swoje możliwości i zrozumiesz, że twoja moc jest daleko, daleko z tyłu, a brak techniki nie znaczy aż tak wiele w całości. Przyjdzie zima, to zmienisz rower na MTB i zaczniesz tłuc sobie lasy, technikę i inne szutry, a dopiero po 2/3 sezonach zobaczysz jakąś poważniejsza poprawę. Powodzenia i samozaparcia życzę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
arek_wro Napisano 2 Września 2017 Udostępnij Napisano 2 Września 2017 Lądujesz na dnie tabeli bo twoja forma jest w lesie, a nie tam gdzie ci się wydaje. To że wyprzedzasz na podjazdach o niczym nie świadczy. Jedziesz na końcu stawki to wyprzedzasz. Przesunąłbyś się trochę do przodu, to umarłbyś próbując trzymać koło mocniejszym od siebie. Gdyby twoja forma w połowie dorównywała kreatywności w wymyślaniu uzasadnień porażek, jechałbyś teraz we Vuelcie W kilka miesięcy nie zaczniesz objeżdżać tych co od wielu lat robią po kilka-, kilkanaście tysięcy kilometrów rocznie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
lederfox34 Napisano 4 Września 2017 Udostępnij Napisano 4 Września 2017 Normalny czyli szosę do codziennych treningów i MTB HT do twoich startów, treningów techniki i na zimę. Znajdź grupę szosowców z którymi zaczniesz wreszcie normalnie trenować, bo na górkach w okolicznych lasach to ty se możesz. i tu chyba może być problem. Autor tematu wielokrotnie wspominał o budżecie(innych ważniejszych zobowiązaniach). Z jednej strony można to zrozumieć z drugiej jak aspiruje do stawki to musi znaleźć kompromis. Co do trenowania to też parę wątków wcześniej wspominał ze jeździ późno wieczorami i nie ma szans na grupę. Chyba ze zmieniła mu się specyfika pracy.No.. to też można zrozumieć (perspektywa pracy 8+2 / 2,5 h np na dojazd plus wyjście kiedy 'jest już ciemno' bywa faktycznie wyczynem który staram się zrozumieć.) Zastanawiam się czy kolega nie czułby się lepiej z np przełajką z drugim kompletem opon na szosę. (może mógłby to jakoś uniwersalnie połączyć) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
montell81 Napisano 4 Września 2017 Udostępnij Napisano 4 Września 2017 Jeśli ambitnie podchodzi do zawodów to zainwestowalbym w trenażer (do 500zł można już trafić dobrą używkę) i zimą popracował nad wytrzymałością. Tego ewidentnie tu brakuje. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
KrisK Napisano 4 Września 2017 Udostępnij Napisano 4 Września 2017 Samemu to szybciej trafię na SOR lub od razu na cmentarz. Dlatego szukam trenera Ale jak się chcesz ścigać to SOR i cmentarz masz w to wpisane. Wiesz co sądzą dobrzy trenerzy o urazach? ZROŚNIE SIĘ a jak nie to trudno. Patrz na Kubicę patrz na Goloba Czy nawet na Majkę i wielu wielu innych Doznają groźnych urazów i albo jadą dalej jak się da albo po rehabilitacji się zbierają i żyją najlepiej jak potrafią. Ja się boisz cmentarza to sorry. Na SOR jest sposób.... Bierzesz an maraton dobra książkę żeby w czasie oczekiwania na przyjęcie się nie nudzić. Albo jedziesz prawdziwy hardkor żeby w razie W cię bez kolejki przyjmowali. Sport jest tak niebezpieczny jak życie... Z tym że to drugie zawsze kończy się śmiercią Trener za ciebie się nie odważy. Ten temat jest kolejnym.... Jak szkłem tyłek utrzeć. Szkoda słów. Jak Beskid napisał. Piękna pogoda piękne góry a ten o maratonach biadoli i renera szuka. WTF. Weź chłopie skontaktuj się z kimś takim jak Beskid ubłagaj żeby Ci góry pokazał.... Choć wiedząc że to gość który wali prosto z most wątpię żeby chciał zabierać taką lebiodę. Tak tak kolego narażam się niemiłosiernie ale taka jest prawda a Ty nie jesteś małym chłopcem. Chcesz iść na skróty. Technika? Rower na plecy jedź w góry i jeździj. Powolutku powoli troszkę szybciej coraz szybciej. LATA są potrzebne. Setki i tysiące godzin musisz przejeździć. Trener za ciebie tego nie zrobi.Żadnych skrótów nie ma. Dobrego trenera znienawidzisz po pierwszym trening bo będzie jechał po Tobie... A tak w ogóle to.... Rower to tez np turystyka. Nie musisz się ścigać. Ściganie w sporcie amatorskim powinno być miłym urozmaicaniem codziennej aktywności a nie celem samym w sobie. Przecież czytając Twoje wpisy odechciewa się jazdy na rowerze Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 4 Września 2017 Udostępnij Napisano 4 Września 2017 Jeśli ambitnie podchodzi do zawodów to zainwestowalbym w trenażer (do 500zł można już trafić dobrą używkę) i zimą popracował nad wytrzymałością. Tego ewidentnie tu brakuje.Trenażer z nikogo mistrza nie zrobi (no może z szajbajka ), a tym bardziej zrobić na nim wytrzymałość jest wręcz niemożliwe. Mało kto usiedzi na tym 2h, a co tu mówić dopiero o 3 czy 5 godzinach treningu? Zimą trzeba w naszym klimacie niestety biegać, chodzić na siłkę, kręcić góralami dla techniki i tłuc kilometry po jezdniach jeśli tylko lody zejdą. A trenażer traktować trzeba jako forma uzupełnienia i zastępstwa treningu jeśli warunki pogodowe totalnie na nic nie pozwalają. Kilometry, dieta, fajny plan, to jest klucz do sukcesu dla amatora, a nie personalni trenerzy czy trenażerki. Na amatorskim poziomie rywalizacji znacznie więcej nadrobimy formą sportową niż stracimy techniką jazdy. Zbyt duże są różnice pomiędzy startującym, by technika czy sprzęt miały odegrać istotną rolę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
montell81 Napisano 4 Września 2017 Udostępnij Napisano 4 Września 2017 Jak ktoś nie usiedzi dwóch godzin na trenażerze to faktycznie nie dla niego ta zabawka. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Arni220 Napisano 4 Września 2017 Udostępnij Napisano 4 Września 2017 Ale nawet gdyby, to co to są dwie godziny dla robienia wytrzymałości? 3-5h (ekwiwalent ok. 100/150km) musi być, jesteś w stanie tyle kręcić ze 2x w tygodniu + jeszcze ze 2/3x po godzince/półtora? Wytrzymałość to przede wszystkim czas i w 4h/tydzień nie da się tego zrobić, tu potrzeba nastu. A wytrzymać naście godzin na tej zabawce co tydzień i tak przez 2/3 miesiące, to trzeba mieć d... ze stali chyba. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.