Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,
 
pierwsza część rowerowych wakacji w tym roku - Jura Krakowsko-Częstochowska. Trasa krótka - po śląskiej części, bo jeszcze czekały inny miejsca. Auto zostaje w Częstochowie, na rower i powrót pociągiem z Zawiercia.
 
Nie byłem na Jurze kilka lat, a na rowerze - ze 25. Mnóstwo rzeczy się zmienia. W większości na dobre, choć czasem ręce człowiekowi opadają gdy widzi, jak wygląda spędzanie wolnego czasu w Polsce. No cóż, wymagać by wszyscy jeździli podczas urlopu na rowerze to jednak za dużo ;)
 
 
Najfajniejsza rowerowa zmiana na Jurze - około 20-30 kilometrów regularnych, "europejskich" dróg rowerowych wokół Żarek - Żarki, Ostrężnik, Przewodziszowice, Mirów. Prawdziwe, asfaltowe trakty przez lasy, z miejscami postojowymi, z których kilka może być i biwakowymi - w spokojnych miejscach na uboczu. Oczywiście wyznakowane że tylko dla rowerów, ale i tak lokalne patafiany robią sobie skróty samochodami. Szkoda, bo jeśli na jednym kilku krętych zjazdów spotkać się wyjeżdżającym z zakrętu autem... Trzeba będzie mieć szczęście, dużo szczęscia, by wyjść z tego cało.
 
Jednak drogi są, proszę jeździć dużo i głośno o tym mówić, by lokalne samorządy widziały, że zrobiły coś wyjątkowego. Bo zrobiły!
 
jura-2016-szymon-nitka-8141jpg-jura-2016
 
droga-rowerowa-przed-mirowem-jura-2016-s
 
jura-2016-szymon-nitka-8155jpg-jura-2016
 
Droga chyba ma jakiś istotny status, że stawia się na niej tablicę z nazwą miejscowości? :)
 
 
Poza tym szlaki na Jurze są mocno "klasyczne". Tu jakaś gruntówka, tam kawałek przez las - taka zwyczajowa polska turystyka rowerowa. Większosć odcinków bardzo w porządku, klimatyczne odcinki po jurajskich lasach, czy nad Wartą, zaraz koło Częstochowy...
 
jura-2016-szymon-nitka-7839jpg-jura-2016
 
szlak-rowerowy-nad-warta-jura-2016-szymo
 
jura-2016-szymon-nitka-8439jpg-jura-2016
 
rowerowy-szlak-orlich-gniazd-jura-2016-s
 
jura-2016-szymon-nitka-8486jpg-jura-2016
 
 
... choć czasem jest i tak, i tak:
 
jura-2016-szymon-nitka-8494jpg-jura-2016
 
jura-2016-szymon-nitka-8525jpg-jura-2016
 
Nie są to na szczęście odcinki kilometrowe, ale czasem człowiekowi chodzą po głowie myśli, że trzeba mieć było sporo fantazji byakurat tam prowadzić trasę, podczas gdy niedaleko prowadzi rozsądny gruntowy objazd. A może to po prostu cisza przed kolejnymi inwestycjami i nie ma sensu już mieszać w dawnej rowerowej materii? Mam nadzieję.
 
 
Generalnie cisza, spokój, także lokalne puste asfalty, szerokie szutrówki. Mimo niewątpliwej popularności regionu to wciąż takie okolice, że można sobie stanąć na środku drogi, wyciągnąć bidon i bezstresowo odetchnąć pełną piersią.
 
jura-2016-szymon-nitka-8354jpg-jura-2016

 

jura-2016-szymon-nitka-8420jpg-jura-2016
 
 
Na Jurę jedzie się oczywiście po zamki. Tych jest sporo, nie ma co Wam tutaj przewodnika pisać, bo podejrzewam że Jura jest w topie tego typu wydawnictw. Więc tylko historia taka, która nam bardzo się podobała: zamek w Bobolicach.
 
Kupił dawną, piękną ruinę człowiek - tę ze stojącą jedną ścianą z oknami, na pewno znacie. Nie było dawnych planów, wskazówek jak odbudować. Więc chyba tak trochę po swojemu zbudowali takie coś:
 
jura-2016-szymon-nitka-8277jpg-jura-2016
 
zamek-w-bobolicach-jura-2016-szymon-nitk
 
jura-2016-szymon-nitka-8283jpg-jura-2016
 
Jak to w Polsce - jednych oburza, drugich mniej, a takich nas - w ogóle. Nam się podoba. Trudno nam widzieć w tym "disneyland", jak gdzieś czytaliśmy. Dla nas to rzeczywiście pobudzająca wyobraźnię próba przywrócenia historii. Gdyby tak odbudować więcej pałętających się po Polsce zrujnowanych zamków? 
 
I jest coś jeszcze wokół - jakaś minimalna klasa. Nie ma dziesiątek straganów, zapiekanek i hot-dogów. Jest elegancka kawiarnia, kawałek dalej hotel. Życzyłbym sobie więcej takiego miłego tchnienia Europy jak w Bobolicach.
 
 
Z miłych nam akcentów jeszcze... jedzenie. Po raz kolejny na Jurze rowerową marszrutę wytyczały nam między innymi "Śląskie Smaki" - śląski smak kulinarny. I tak trafiliśmy do hodowli ryb w Sygontce, na północ od "właściwej" Jury, za Złotym Potokiem. Na talerzach rosół z jesiotra, a potem pierogi z pstrągiem i suszonymi pomidorami. Wyjazdowo miejsce kompletne - siadasz na słoneczku, na stole pyszne żarcie, obok piwko i wiesz, że u góry czeka na Ciebie łóżko. I że już naprawdę nic dzisiaj nie musisz... :)
 
Następne takie rybne miejsce jest w Złotym Potoku. Z Sygontki, z której wyjeżdżaliśmy, to było ledwie kilka kilometrów, a że nie przywykliśmy takich miejsc opuszczać, więc rybę na obiad mieliśmy na śniadanie. :P
 
jura-2016-szymon-nitka-8068jpg-jura-2016
 
 
Cały Złoty Potok ciekawy, z pałacem, dworem, Bramą Twardowskiego, wspomnianą hodowlą, fajnym szlakiem rowerowym lasem, zamiast przejazdu ruchliwą trasą, o, między innymi tutaj, nad stawem "Amerykan":
 
jura-2016-szymon-nitka-8045jpg-jura-2016
 
 
To co nam się jeszcze wyraźnie rzuciło w oczy, to projekt unijny który przyniósł na Jurę dziesiątki miejsc postojowych jak to - tu w okolicach Zawiercia:
 
jura-2016-szymon-nitka-8573jpg-jura-2016
 
Stawiane rzeczywiście przy szlakach rowerowych wyglądają efektownie, może skromnie, ale bardzo przyjemnie "eko". Gdyby jeszcze trochę podciągnąć w górę standard rowerowych tras i z piaszczystych, naturalnych zrobić je chociaż utwardzanymi szutrami. Jak w Borach Tucholskich, na Kaszubskiej Marszrucie? Byłby następny rowerowy hicior.
 
 
I tyle rowerowo w pigułce. Więcej krajoznawczo, więcej wrażeń, 150 zdjęć i cały ślad trasy jak zawsze na blogu, zapraszam :)
 
www.znajkraj.pl/szlakiem-orlich-gniazd-slaskie-na-rowerze
 
 
Z pozdrowerem :)
 
Szy.

Edytowane przez szy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W Złotym Potoku jest najlepszy pstrąg jakiego jadłem w życiu, zawsze wracając z południa Polski dokładamy te 40km żeby go posmakować :)

 

http://www.pstragarnia.pl/

 

Fajna relacja. Z zamków jednak wole ruiny w Mirowie :) Ale pewnie też tam cos niedługo odbudują po swojemu ;)

Edytowane przez michalr75
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to przez fakt, że rzadko której hodowli z własną restauracją odpuszczamy podczas rowerowej wycieczki i smaków smażonych lub gotowanych pstrągów mamy w głowach mnóstwo, ale aż tak nie byliśmy w Złotym Potoku zachwyceni. Było po prostu smacznie, tak jak powinno :)

 

A naprawdę, większe wrażenie zrobiła na nas Sygontka oryginalnością smaków - tymi wspomnianymi wyżej potrawami. To może 10 kilometrów od Złotego Potoku, jeśli nie byliście, to warto choć raz "na spróbowanie" :)

 

Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze mnie cieszy promowanie Jury, bo to moje rodzinne strony. Kilka spraw muszę jednak skomentować.

 

Nie ma czegoś takiego jak "śląska część Jury". Wyżyna Krakowsko-Częstochowska graniczy z Wyżyną Śląską. Jest co najwyżej część Jury leżąca w województwie śląskim i część położona w woj. małopolskim lub po prostu północna część Jury.  Wobec tego coś wewnętrznie we mnie zgrzyta, gdy czytam, że na Jurze poszukiwałeś śląskich smaków... Ani geograficznie, ani historycznie to się nie spina.

 

Mam też trochę inne zdanie na temat nowych szlaków rowerowych. Ty wpadasz w zachwyt a ja mam mieszane uczucia. Fakt, że ułatwiają przemieszczanie się po Jurze i dla wielu osób są świetnym i oczekiwanym udogodnieniem. Ja jednak czuje się mtbowcem i boli mnie, gdy jadę czerwonym szlakiem pieszym między Ostrężnikiem i Trzebniowem po idealnie gładkim asfalcie. Jest to fragment czerwonego pieszego Szlaku Orlich Gniazd. Wylanie go asfaltem jest nieporozumieniem i pewnie tak samo uważają turyści piesi. Takie szlaki powinny powstawać, ale  według jakiejś koncepcji a teraz wygląda to tak, jakby chcieli wylać tam asfalt na wszystkie okoliczne szlaki. Pojawił się obszar, na którym trudno ominąć asfalt. Powinny być alternatywy. Pocieszeniem jest to, że fajnie się tam jeździ szosą, z czego korzystam. Mam nadzieję, że asfalt nie zestarzeje się za szybko i nie skończy się tak, że ani szosą, ani mtb nie będzie tam można przyjemnie przejechać.

Dobrze natomiast oceniam Gościniec Mirowski. Tam wylano asfaltem szlak i tak był trudno przejezdny, więc nie ma czego żałować. Jest autostrada rowerowa Żarki - Mirów, czyli można sprawnie przejechać z punktu A do punktu B i nie zostały wyssane wszystkie okoliczne szlaki terenowe jak w przypadku pętli Ostrężnik-Trzebniów-Przewodziszowice.

 

Po trzecie, pstrąg. Ależ mi zrobiłeś ochotę na pstrąga!!! :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czegoś takiego jak "śląska część Jury".

Masz oczywiście rację, choć... ja też nie jestem tak zupełnie bez racji ;)

 

Tak, miałem na myśli część Jury leżącą w granicach województwa śląskiego, tak nam się wygodnie ułożyły plany, że w kilka leniwych dni akurat ten fragment nam pasował. Ale rzeczywiście - przyznaję - czytelniej byłoby nazwać ją północną :)

 

Jednak "Śląskie Smaki" to już niezaprzeczalny fakt, nazwa własna szlaku tematycznego, za którym podążam podczas rowerowych wyjazdów. Ot, jeszcze jeden motywator do zajechania tu i tam. I właśnie wspominane przeze mnie knajpy w Częstochowie czy smażalnia w Sygontce to punkty na trasie "_Śląskich_ Smaków" jakkolwiek może to dla Ciebie brzmieć dziwnie (i boleć, co naprawdę rozumiem).

 

 

A co do szlaków rowerowych. Niestety, wydaje mi się, że jednak zmierzając do światowych standardów ludkowie jak Ty i zapewne wielu, wielu z Was tutaj na forum, jesteście na straconej pozycji. Trendy jednak zmierzają prosto w kierunku przygotowywania rowerowym turystom jednak asfaltowych dywaników, wypychając pozostałych rowerzystów na specjalne przygotowane górskie trasy, albo gdzieś na jakiś lokalny, bardziej dziki margines.

 

I to wcale nie jest jakiś akt rowerowej, turystycznej agresji :), a jedynie bardzo rozsądna kalkulacja. Brak drogi zniechęca do uprawiania turystyki osoby słabsze, młodsze, moze niepełnosprawne, rodziny z przyczepkami.

 

Choć znowu - 100% racji, że musi to być robione z głową. I nawet co do pętli możesz mieć rację - my podczas naszego przejazdu "wzdłuż" Jury tej pętli nie wykorzystaliśmy. Więc może rzeczywiście wystarczyłby jeden wariant?

 

... ale na pewno zaraz się odezwie ktoś, kto widzi szansę dla Żarek i okolic w postaci stacjonarnych pobytów. I jego taka pętla cieszy... Nigdy wszystkim nie dogodzisz :)

 

 

Btw, za chwilę Małopolska ukończy prawie 200 kilometrów własnie takiej drogi wzdłuż Wisły, potem dojdzie Dunajec, dalsze etapy trasy wokół Tatr. Śląskie wielkimi krokami zmierza ku pokryciu dawnych torowisk też takimi trasami. Dziesiątki tysięcy takich dróg służą już w Niemczech. Itp...

 

:)

 

Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednak "Śląskie Smaki" to już niezaprzeczalny fakt, nazwa własna szlaku tematycznego, za którym podążam podczas rowerowych wyjazdów.

 

 

Nie znałem tego wynalazku. Zgłębiłem temat. Szlak Kulinarny "Śląskie Smaki" to taki ciekawy wynalazek, który ani nie jest szlakiem (nie ma wyznaczonej trasy), ani nie zawsze znajduje się na Śląsku :) Nazwa podwójnie myląca. Jak sami twórcy w filmiku twierdzą ma promować kuchnię regionalną w województwie śląskim. Rzeczywiście większość restauracji znajduje się na Śląsku. Po kilka na Jurze i Podbeskidziu. Więc nie Twoja wina, że tak głupio nazwano program promocji gastronomii województwa śląskiego. Ale też nie dziw mi się, że się krzywię na szukanie śląskich smaków w Złotym Potoku czy Sygontce, bo tam ani Śląsk ani śląska kuchnia.

 

Co do szlaków, (to w tej kwestii mnie boli) to rozumiem obecne trendy. Tylko uważam, że do takiej turystyki  potrzebne są trasy przelotowe, które łączą jakieś dwa ważne punkty. Mogłoby coś takiego lecieć przez Jurę. Już jest Szlak Orlich Gniazd w wersji pieszej i rowerowej. Można by zrobić rowerową autostradę przez Jurę, nie poświęcając zbyt wiele z obecnej sieci szlaków.  Wypada pomyśleć, co chce się osiągnąć i jak to zrobić, aby było z sensem. Tymczasem kilka gmin zaczyna asfaltować trochę na oślep. Zrobili pętle, którą nigdzie nie da się dojechać, ale trudno ominąć, gdy nie chce się asfaltu. Wygodny łącznik, gdy jeżdżę tam szosą, ale utrata szlaków mtb jest nieproporcjonalnie duża.

 

Śląskie wielkimi krokami zmierza ku pokryciu dawnych torowisk też takimi trasami.

Od uroczystego ogłaszania pomysłów do ich realizacji jest jednak pewna droga... 

Edytowane przez marcinusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do tych piaszczystych części szlaku.Nic tam raczej nie powstanie.Powinno się natomiast wprowadzić zakaz wiazdu ciężkim sprzętem do wycinki drzew po szlakach pieszych i rowerowych.Czasem w tamtych rejonach są to też skróty leśne dla miejscowych by dojechać do pola które znajduje się w innej miejscowości ;) W miesiącach podmokłych wszystko rozjadą a gdy przyjdzie lato zamieni się to w nieprzejezdną piaskownicę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Co do tych piaszczystych części szlaku.Nic tam raczej nie powstanie.Powinno się natomiast wprowadzić zakaz wiazdu ciężkim sprzętem do wycinki drzew po szlakach pieszych i rowerowych.

 

Jak tu?

 

szlak-rowerowy-zniszczony-przez-samochod

 

zdarzajace-sie-trudne-warunki-na-szlaku-

 

 

W dzisiejszej rzeczywistości rowerzysta, czy turysta w ogóle, dla Lasów Państwowych pewnie w ogóle przestanie istnieć. A to właśnie one powinny prezentować tę najwyższą świadomość.

 

Całe szczęście że podczas naszego wyjazdu to był margines.

 

Szy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...