Skocz do zawartości

[dłuższy dystans] 400 km w jeden dzień - jak?


Rekomendowane odpowiedzi

Dobry wieczór,

 

Chciałabym przejechać 400 km w jeden dzień. Taki mam pomysł na przyszły maj.  Dotychczas najwięcej przejechałam około 200 km w 9 godzin na rowerze turystycznym. Teraz mam już kolarkę, więc muszę mierzyć wyżej  :thumbsup:  Marzy mi się 400 km w 16 godzin. 

 

Czy ktoś z Was ma doświadczenie w przesuwaniu kolejnych granic odległości? Jeśli tak, to chętnie posłucham, jak Wy sobie radziliście/radziłyście.

 

Matylda

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

jak Wy sobie radziliście/radziłyście

Banany, batoniki, jak już wyznaczysz sobie trasę to zadbaj o to by była tam jakaś knajpa by normalnie zjeść. Niby szczegół ale jak ktoś nie jest sportowcem to takie coś bardzo pomaga. Dobrym sposobem jest też między posiłkami stanąć parę razy na 5 minut by się trochę rozruszać. Jak masz blisko do Częstochowy to przesuń termin na lipiec - będzie kolejna orbita. Link do tegorocznej klik.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsza jest psychika i mocny tyłek ;)

A poza tym:

- nigdy nie myśl że przed Tobą jeszcze np. 300km. Stosuj "technikę małych celów": pomyśl że do miasta X tylko 30km. Jak dojedziesz do miasta X pomyśl że do miasta Y tylko 20km. A potem do miasta Z tylko 25km itd...

- zawsze miej przy sobie kofeinę w jakiejkolwiek postaci i jakiegoś energybara albo coś w tym stylu

- lepiej trasa typu pętla, żeby od razu po powrocie wskoczyć pod prysznic i do łóżka. A jeśli już z punktu A do B to lepiej zamówić jakiś nocleg niż wracać wykończonym w pociągu. Bo jeszcze uśniesz i ukradną rower.

- najlepsze miesiące na rekordy to chyba lipiec/sierpień. Cieplejsze noce i lepsza forma.

- tylko sprawdzone rozwiązania, żadnego nowego siodełka, nowych spodenek itp.

 

Ja swoje 400 wykręciłem w tym sezonie. Co prawda zajęło mi to więcej niż 16 godzin ale rower mam mało szosowy ;)

http://pidzej.bikestats.pl/1492208,Czworka-z-przodu.html

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

tylko sprawdzone rozwiązania, żadnego nowego siodełka

Dyć prawda, choć ja swoją życiówkę machnąłem na nie sprawdzonym siodle. Tzn 3 dni wcześniej zrobiłem jakieś 4 km to na dwie raty ale szczerze nie polecam.

 

 

najlepsze miesiące na rekordy to chyba lipiec/sierpień. Cieplejsze noce

Czerwiec/lipiec - to z mojego doświadczenia. Jedna Orbita była właśnie na początku lipca i w nocy było na krótki rękawek. Przy pozostałych już nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję Wam Panowie za odpowiedzi. Wszystko to są słuszne uwagi - trzeba jeść dużo węgli w trakcie, dobrze jest jechać pętlę, najlepiej jak dzień długi i ciepło, tylko sprawdzony sprzęt.

 

Ciekawa jestem jednak Waszych doświadczeń z wydłużaniem dystansu. Na przykład, co zadecydowało o Twoim ostatecznym sukcesie Pidzej. Jak uważasz? Kilka wcześniejszych prób zakończyło się przecież niepowodzeniem.

 

Chodzi mi o to, że 400 km w 16 godzin, to nie jest po prostu 2 X 200 km w 8 godzin. Moim zdaniem każdy, kto jeździ w miarę regularnie na rowerze (a nawet i nie), jest zdrowy, w miarę wysportowany i nie poddaje się przy pierwszym zmęczeniu jest w stanie przejechać 200 km. Bo to żaden wyczyn. 400 km, to już jednak zupełnie co innego ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie to wyglądało tak, że nie jeździłem regularnie a na początku maja koleżka zaproponował wycieczkę i okazało się, że zrobiłem życiówkę. A później to co jakieś 3 tygodnie poprawiałem ją i tak na Tera Orbicie pękły 4 setki przy średniej 24. W międzyczasie standardowe jeżdżenie. Weź jednak pod uwagę, że ja jechałem w grupie a to co nieco ułatwia. Inna sprawa, że mieliśmy szczegółowo zaplanowaną trasę łącznie z cogodzinnym odpoczynkiem. To akurat pomysł koleżki, który w ten sposób dojechał do Gdańska - ode mnie to 500 z hakiem. Na góralu. Jeśli chcesz zrobić to sama to postaraj się dogadać się z jakąś garkuchnią, że jak już będziesz w pobliżu to dasz cynk na tel i jak zajedziesz to i miejsce będzie czekało i na szamonko nie będziesz długo czekać. A to z kolei pozwoli zaoszczędzić Twój czas. Chyba, że chcesz być samowystarczalna to polecam na ten jeden wypad bagażnik co by za wiele na plecach nie wozić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raczej zaplanuj tak trasę, by wracać inną drogą, nowe krajobrazy pozwolą zapomnieć ile jeszcze nudnej drogi powrotnej! :)

Ważne także precyzyjne ustawienie roweru do Ciebie, a nie na odwrót! Czasem 0,5 cm w regulacji siodełka robi ogromną różnicę!

Fajne takie plany, a jeszcze wspanialej, gdy uda się je zrealizować!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie przejechałem tyle na raz. Wydaje mi się jednak, że bardzo ważną rzeczą jest, żebyś wybrała sobie "szybką" trasę. Będziesz jechała na szosie, więc dobrze by było, żebyś mogła rzeczywiście jechać te 28-30 km/h (przynajmniej przez pierwsze 200 km :)   ).

 

pzdr

Fawlty

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Na przykład, co zadecydowało o Twoim ostatecznym sukcesie Pidzej. Jak uważasz? Kilka wcześniejszych prób zakończyło się przecież niepowodzeniem.

W sumie to nie wiem ale wydaje mi się że czas dobrej kondycji zbiegł mi się z okresem dobrej motywacji.

 

 

Będziesz jechała na szosie, więc dobrze by było, żebyś mogła rzeczywiście jechać te 28-30 km/h (przynajmniej przez pierwsze 200 km :)   ).

No, to akurat ZDECYDOWANIE nie jest dobra rada :icon_exclaim:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Będziesz jechała na szosie, więc dobrze by było, żebyś mogła rzeczywiście jechać te 28-30 km/h (przynajmniej przez pierwsze 200 km :) ). No, to akurat ZDECYDOWANIE nie jest dobra rada :icon_exclaim:

 

Hm, a możesz to rozwinąć? :)

 

Matylda pisze tam wyżej, że przejechała 200 km w 9h w rowerze turystycznym (trekingu?), co daje średnią ponad 22 km/h. Czyli pewnie już na turystyku "celowała" w jazdę koło 24-25 km/h. Co najmniej tyle musisz mieć "na budziku", jak chcesz mieć taką średnią z tripa normalnymi drogami. No chyba, że Matylda jeździ po torze...). 

 

Chce zrobić 400 km w 16h, co daje średnią 25km/h. Cudów nie ma :) ,żeby mieć taką średnią, musi celować w prędkość przelotową odpowiednio wyższą, moim zdaniem rzędu 28 km/h minimum.

 

Rozumiem, że chodzi Ci o to, żeby się nie zajechać. To oczywiście bardzo słusznie i tego nie kwestionuję.

 

pzdr

Fawlty 

 

   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Chyba, że chcesz być samowystarczalna to polecam na ten jeden wypad bagażnik

 

Chcę być samowystarczalna. Inaczej takie wyzwania nie przemawiają do mnie.

 

 

 

Cudów nie ma :) ,żeby mieć taką średnią, musi celować w prędkość przelotową odpowiednio wyższą, moim zdaniem rzędu 28 km/h minimum

 

Też mi się tak wydaje.Ale szczerze, to przeraża mnie to... Na 400 kilometrach... :icon_confused:

 

 

 

Pytanie czy te 9/16h to czas "brutto" czy "netto".

 

9 godzin to czas jazdy nie licząc jednej dużej przerwy na obiad. Małych przerw nie odliczam (na przykład na wyjęcie mapy i sprawdzenie na niej czegoś). 400 km w 16 godzin może oznaczać jazdę  od 4:30 do 23:30, w tym 3 godziny dużych przerw (na przykład półtorej godziny na obiad i dodatkowo dwa razy po 45 minut).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A śniadanie? Drugie śniadanie? trzecie? podwieczorek? Ze dwie kolacje? Taki dystans solo to sporo kalorii. Jak mnie pamięć nie myli to Endo wyliczyło mi coś koło 10 tysi. Po wszystkim myślałem, że nie dam rady się najeść. I uwierz mi, jak chcesz zrobić tyle przerwy na obiad to jednak zahacz o knajpę. Schabowy da ci więcej niż te wszystkie snikersy i pałer żelki. Co do średniej to cienkie opony robią robotę☺

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej.

 

Szpecem w tym nie jestem, ale doswiadczenie i np. przeczytana ksiazka o ultramaratonach mowi mi, ze zwyczajnie trzeba trenowac... trenowac i jeszcze raz trenowac [emoji6]

Kazdy musi wypracowac swoja metode.

 

pzdr!

 

Sent from my A 9+ using Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Chodzi mi o to, że 400 km w 16 godzin, to nie jest po prostu 2 X 200 km w 8 godzin. Moim zdaniem każdy, kto jeździ w miarę regularnie na rowerze (a nawet i nie), jest zdrowy, w miarę wysportowany i nie poddaje się przy pierwszym zmęczeniu jest w stanie przejechać 200 km. Bo to żaden wyczyn. 400 km, to już jednak zupełnie co innego ;)

Zgadza się. W pewnym momencie następuje odcięcie, nawet przy optymalnym jedzeniu podczas. A jeśli nawet wytrzymasz energetycznie, to przy tak długiej jeździe zazwyczaj coś zaczyna nawalać. Ja aż tyle nie przejechałem, ale mam kolegę, który potrafi przejechać z Krakowa wokół Tatr i z powrotem do Krakowa. I to sam. Twarda sztuka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

I uwierz mi, jak chcesz zrobić tyle przerwy na obiad to jednak zahacz o knajpę. Schabowy da ci więcej niż te wszystkie snikersy i pałer żelki. Co do średniej to cienkie opony robią robotę

 

Zahaczam o knajpę, to na pewno. Poza tym przez cały czas regularne przyjmowanie węgli - ale nie snikersów. Nie chcę się zasłodzić.

 

Cienkie opony robią robotę, ale muszą mieć po czym, więc odpowiednio dobrana trasa też na pewno.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadza się. W pewnym momencie następuje odcięcie, nawet przy optymalnym jedzeniu podczas. A jeśli nawet wytrzymasz energetycznie, to przy tak długiej jeździe zazwyczaj coś zaczyna nawalać. Ja aż tyle nie przejechałem, ale mam kolegę, który potrafi przejechać z Krakowa wokół Tatr i z powrotem do Krakowa. I to sam. Twarda sztuka. 

 

 

https://www.youtube.com/channel/UCbmtZkV-9BjPYirvCP_dEiQ/videos  ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na taki dystans to ja bym samemu się nie wypuścił, owszem jak mnie czasem poniesie, robię samemu pętle 200~230, ale jest to zakres lokalny np. Katowice - Szczyrk - Wisła - Katowice, gdzie znam drogi, jest jakiś transport zastępczy (pociągi), a promień odległości od miejsca zamieszkania zawsze jest poniżej 100km. Na Twoim miejscu bym jednak szukał jakiegoś kompana na taki dystans :)

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proponuje zabrać jeszcze jakieś leki przeciwbólowe i magnez. Na sto siedemdziesiątym kilometrze mojej trzystukilometrowej wycieczki zestaw takich "anabolików" pozwolił mi raz kontynuować jazdę. Dodatkowo radzę zabrać jakieś cieplejsze ubrania, ja wziąłem nogawki i rękawki, bo niby ciepłe noce latem, ale temperatura potrafi czasami niemile zaskoczyć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...