Skocz do zawartości

[zderzenie] Zderzenie z psem i bolesna gleba


1938

Rekomendowane odpowiedzi

Na zwykłej drodze możesz walić w psa bez większych konsekwencji (oczywiście jeśli nie uciekniesz z miejsca wypadku, udzielisz pomocy rannemu zwierzakowi oraz zapewnisz bezpieczeństwo w miejscu wypadku). Na DDRiP musisz zachować szczególną ostrożność. Jeśli dojdzie do incydentu to wina spoczywa na osobie, która nie zachowała szczególnej ostrożności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pragnę też dodać, że gdyby rowerzysta potrącił psa na smyczy na zwykłym chodniku na którym zresztą nie miał prawa się znajdować to z powodzeniem mógłby żądać w procesie cywilnym wysokiego odszkodowania za szkody i materialne i zdrowotne. Cały czas rozchodzi się o "zapanowanie nad zwierzęciem". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby pies na Ciebie napadł i wyrządził jakąkolwiek szkodę na osobie lub rzeczy. Jeśli wjedziesz w psa, nawet jeśli nagle wlezie Ci pod koła to jesteś winny bo nie możesz jeździć po chodniku a nawet jeśli wyjątkowo możesz to "szczególna ostrożność".

 


Pies nie jest warunkiem ani sytuacją, na które trzeba reagować.

 

Ale biegające psy wokół lub wręcz po drodze którą się poruszam już są. A tu jeszcze dochodzą warunki słabej widoczności, które są dodatkowym obciążeniem dla Ciebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wyobraź sobie, że jedziesz, pies jest metr od Ciebie a nagle ktoś go Ciągnie i ładuje Ci go pod koła, to identyczna sytuacja jakby ktoś wziął tego psa w ręce i rzucił prosto w Ciebie. Serio widzisz tu winę rowerzysty?

 

I ja bym na tym zakończył ten temat.

 

Wina dziadków z pieskiem, nie ma co dłużej dyskutować. Właściciel jest odpowiedzialny za swoje zwierzę i powinien zadbać o to żeby nic nikomu nie zrobił.

 

@@vdcmike, twierdzisz, że smycz rozciągnięta przez całą DDRiP jest czymś normalnym, szczególnie po zmroku? Szczególną ostrożność powinien zachować również dziadziuś z pieskiem, ponieważ musi się liczyć z tym, że tą drogą może poruszać się rowerzysta. Nie chodzi mi tu już o przepisy, ale zwykły zdrowy rozsądek oraz szacunek dla innych użytkowników tej drogi!

 

No ale jeśli nadal będą tacy ludzie jak ty, którzy tam gdzie mają pierwszeństwo, to są świętymi krowami i to na was trzeba uważać, a wy możecie mieć wszystkich i wszystko gdzieś, to takie sytuację jak ta będą codziennością. Przykre to, ale niestety prawdziwe.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@beskid. Piszesz straszne głupoty.  Przykro to czytać.

 

Jak na razie z Was dwóch mamy tutaj bekę. Ja miałem kolizję z psem i z tej racji doskonale wiem co jest w prawie grane. Wy pociskacie jakimiś bzdetami nie popartymi żadnymi argumentami. Możesz sobie sprawdzić wyroki sądowe bo ja znam dwa przypadki gdzie wyrok był skazujący osobę prowadzącą psa chodnikiem, który wbiegł pod koła roweru. Fakt, że rowerzysta nie ma prawa być na chodniku nie ma tutaj znaczenia. Został za to ukarany mandatem. Wszystko rozchodzi się o wspomniany przeze mnie art 77. Wyroki na drodze procesów cywilnych. Bardzo jestem ciekaw też interpretacji owej "szczególnej ostrożności" gdyby rowerzysta na drodze zderzył się z dajmy na to krową czy koniem. Czy też miał by to przewidzieć, zwolnić a nawet zatrzymać się bo inaczej jest winny. To tyle w temacie co przykro czytać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SovalLTD: Zgadzam się, że nie powinno tam być smyczy ale jednak była czyli sytuacja wyjątkowa (sam przyznałeś, że nie jest czymś normalnym). Jak więc należy zareagować na sytuację wyjątkową? I zapewniam Cię, że "nie widziałem" nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla osoby zobowiązanej do SzO.
 
 

@Beskid: jeśli pokażesz wyrok że doszło do tego na DDRiP to zwrócę honor.
 
Powoływany przez Ciebie art. brzmi:

Art. 77. Kto nie zachowuje zwykłych lub nakazanych środków ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia,podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.  
 
Smycz jest nakazanym środkiem ostrożności - była.

Dodatkowo dziadek mógłby stwierdzić że przechodził przez DDRiP z psem na smyczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@beskid. Kręcisz. Raz piszesz:
 

"gdyby rowerzysta potrącił psa na smyczy na zwykłym chodniku [..]z powodzeniem mógłby żądać [..] odszkodowania"

 
a potem:
 

" wyrok był skazujący osobę prowadzącą psa chodnikiem, który wbiegł pod koła roweru."

 
Jest różnica czy pies wibegł czy nie. Pewnie z wtargnięciem dziecka pod rower czy samochód byłoby to samo. Pomijam to, że z twojego posta wynika, że to chodnik wbiegał. Z logiką posta o zaplątanej smyczy też było bardzo cienko.
 
Abstrahując od tego, osoba, która ładuje się między psa a właściciela (czy między dziecko a rodzica) niezależnie od formalnej winy ma problemy z przewidywaniem sytuacji trudnych. Dlatego autor tematu jest sam sobie winien szkody. I tylko zwierzaka szkoda (winię też właścicieli) bo gdyby nie bezmyślność, to zdarzenia można było uniknąć. I tego dotyczył mój post. Nie interesuje mnie czy masz ze mnie bekę czy nie. To twój problem.
 
Dodam jeszcze, że gdy idę z moimi psami (na smyczy, po chodniku) i mijają mnie "o włos" jadący "tylko 20km/h" rowerzyści to cieszę się jednak, że jeżdzą po chodniku a nie po ulicy, bo na ulicy zaraz by się zabili a tak to może jednak kiedyś zmądrzeją.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby pies na Ciebie napadł i wyrządził jakąkolwiek szkodę na osobie lub rzeczy. Jeśli wjedziesz w psa, nawet jeśli nagle wlezie Ci pod koła to jesteś winny bo nie możesz jeździć po chodniku a nawet jeśli wyjątkowo możesz to "szczególna ostrożność".

 

 

 

Ale biegające psy wokół lub wręcz po drodze którą się poruszam już są. A tu jeszcze dochodzą warunki słabej widoczności, które są dodatkowym obciążeniem dla Ciebie.

Warunkami jest ciemność, sytuacją jest wejście pieszego. Jakby człowiek biegnący po psa wpadł pod koła to była by sytuacja. Pies nie jest sytuacją.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się już powtarzać ale ostatni raz... Na DDRiP nie jesteś świętą krową i nie masz żadnych przywilejów. Ponadto masz cały czas zachować SzO i właśnie dlatego jeśli w cokolwiek lub w kogokolwiek przypieprzysz to będzie Twoja wina.
Jeśli zwierzowi coś by się stało, dałoby się Ciebie zidentyfikować oraz dziadek by się uparł to wystarczyłoby, zgłosić spowodowanie wypadku oraz ucieczkę z miejsca i byłbyś załatwiony. Dziadek na 99% (a jakby miał papugę to na 100%) zeznałby, że próbował bądź tylko zamierzał przekroczyć DDRiP prowadząc psa na smyczy i został potrącony przez szybko poruszający się rower.

 

@beskid: odnośnie krowy, konia - nawet mógłby być wielbłąd. Pisałem co znaczy SzO i kiedy ją zachować. Nie widząc na swojej drodze krowy czy konia to jest nie zachowanie ostrożności zwykłej a co dopiero szczególnej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wystarczy słowo "wbiegł" zastąpić "wplątał się w rower", które jest bardziej fachowe. I jak wspomniałem temat dotyczył zwykłego osiedlowego chodnika a nie żadnego DDR czy podobnej drogi dla....

 

Rozumowanie obu Panów jest na poziomie "pantofelka" i szkoda mojego jak i sądzę innych czasu by brnąć w te bzdury nadal. Kolizji ze zwierzyną łowną, gospodarską jest cała masa i znane jest orzecznictwo w tej sprawie. Generalnie kopia tego co usłyszałem od właściciela psa w moim przypadku. Też podskakiwał i zdawało się, że postradał wszystkie rozumy a dopiero policja wyprowadziła go z błędu. Życzę obydwu Panom szerokości i oczywiście "zachowania wszędzie szczególnej ostrożności". 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie brednie tutaj czytam, to sam nie mogę uwierzyć. Proponuję rozciągać linki w poprzek ścieżek rowerowych, a potem oskarżać rowerzystów o uszkodzenie mienia, bo pobrudzili metal krwią. Gdyby zostało potrącone dziecko, to wina wciąż leży po stronie opiekunów, bo nie dopilnowali podopiecznego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nad właścicielem psa ciąży nakaz zachowania kontroli nad nim. Natomiast zachowanie szczególnej ostrożności nie dotyczy "zawsze i wszędzie". Jeżeli jedziesz DDR czy też DDRiP i widzisz psy biegające przy niej to obowiązki należą do obu stron.Rowerzysta powinien spodziewać się możliwości wtargnięcia psów na DDRiP a właściciel psów zachować kontrolę nad psami aby przewidywalne negatywne zdarzenie i temu zapobiec aby to nie nastąpiło. Ocena jest subiektywna, jak w Twojej sytuacji. Odjechałeś, więc dyskusja jest czysto akademicka. Osobiście uważam, że nad psem należy mieć całkowitą kontrolę, lub nie mieć psa. Ale prawo traktuje to bardzo liberalnie.

Ta subiektywność znajduje swoje rozwiązania w prawodawstwie i innych państw. np pieszy ma pierwszeństwo bezwzględne na przejściu dla pieszych. Nie istniej zatem pojęcie wtargnięcia na przejście dla pieszych. Nie można "wtargnąć" na coś co jest moje jak i analogicznie na DDR. Takie proste zapisy, które mówią, że miasta nie są dla samochodów są przejrzyste. My zmierzamy do nich, ale jeszcze nie ten etap.

Z "prostszych" przypadków to wjechanie na przejeździe strzeżony pod pociąg. Winny jest kierowca, bo nie zachował szczególnej ostrożności (kodeks o tym mówi przy przejazdach kolejowych) dróżnik, bo nie opuścił rogatek; maszynista (jeżeli jechał za szybko lub nie za gwizdał co ma w obowiązku i co jest rejestrowane).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Pragnę też dodać, że gdyby rowerzysta potrącił psa na smyczy na zwykłym chodniku na którym zresztą nie miał prawa się znajdować to z powodzeniem mógłby żądać w procesie cywilnym wysokiego odszkodowania za szkody i materialne i zdrowotne. Cały czas rozchodzi się o "zapanowanie nad zwierzęciem". 

 

Zbyt ogólnie powiedziane. W przypadku gdyby rower nadjechał z naprzeciwka i pies wbiegłby mu pod koła to można mówić o "niezapanowaniu nad psem". Ale w sytuacji kiedy rower nadjechałby z tyłu, tak że właściciel psa by go nie widział, dodatkowo rowerzysta by nie dzwonił itp, i w psa wjechał, to była by tylko i wyłącznie wina rowerzysty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z tego co piszesz to brzmi jakby specjalnie wciągnęli go pod Twoje koła.

 

Nie można wykluczyć ale większość ludzi jest jednak normalna. Mi to wygląda na spóźnioną reakcję właściciela psa, za późno zauważył rower i nie zdążył przyciągnąć psa.

 

Osobiście dzieci i psy traktuję jako obiekty nieprzewidywalne, zwalniam i omijam możliwie szerokim łukiem. W nocy staram się pamiętać, że pies może być na smyczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli wina właściciela psa ewidentna, natomiast trudno rozstrzygnąć przewinienie rowerzysty. Niezależnie, kto ponosi odpowiedzialność, takie sytuacje będą się zdarzać. Ludzie przeważnie wychodzą z psami po 18:00. Najlepiej unikać ciemnych miejsc w nocy, nawet gdy rower jest wyposażony w lampę, a jeśli znajdujemy się w takiej sytuacji, nie przekraczać 10 km/h i zwolnić, gdy widać psy lub dzieci.

 

Ja wciąż się leczę. Rower nie doznał wielkich uszkodzeń:

 

(1) skręcona kierownica

(2) zdarte, skręcone i wypięte siodło

(3) zdarty lakier w kilku miejscach

(4) uszkodzony lewy chwyt na kierownicy

(5) potencjalnie wygięta kierownica (lewa strona w dół)

(6) przy upadku spadł łańcuch, ale sam się naprostował

 

Inne usterki wyjdą podczas dalszego użytkowania roweru. (1) mogę naprostować na oko, ale nigdy nie będzie idealnie, co wpłynie na bezpieczeństwo jazdy. Czy w serwisie mogą mieć jakiś przyrząd do poziomowania? (2) wymienię siodło. (4) jak mają, to wymienię. (5) mam nadzieję, że to tylko złudzenie.

 

Rower to Author Codex 2015 i jest na gwarancji. Jechać z nim do serwisu? W sumie nic poważnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

@1938, Gdzie dokładnie to było?
Na ścieżce rowerowej z kostki brukowej jak na obrazku.

 

 

 

Jeśli kierownica jest zgięta to ją wymień bo może się złamać
Może to tylko złudzenie, bo jest lekko skręcona. Po wyprostowaniu efekt znika. Muszę się jeszcze przyjrzeć dokładnie.

 

 

 

Gwarancja nie obejmuje zniszczeń powstałych w kolizji/wypadku. Także za ewentualne naprawy musiałbyś zapłacić.
Wiem o tym, że serwis byłby płatny w tym przypadku. Własnoręczne zmiany mogą prowadzić do utraty gwarancji. Oczywiście kierownicę mogę sam wyprostować (mam zestaw kluczy imbusowych), zniszczone części wymienić, ale jeśli w serwisie zrobią to lepiej (np. centrowanie kierownicy), to wolę wsiąść w pociąg i zawieźć rower (serwis w innym mieście).
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...