Skocz do zawartości

[wyprawy] rower pod wyprawy alu czy karbon


Troglodyta

Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie wszystkich.

Obecnie jeżdzę na scott scale 750 koła 27,5 a moja żona na Scale 760 koła 27,5 i wszystko jest super : na długich wyprawach, w lesie , w górach rowery robią to co powinny. Kilka dni temu pojawiła się opcja na zakup scotta scale 720 i Santa Cruz Highball jak wiadomo oba rowery na ramie karbonowej i tu rodzi się pytanie. Jak ramy karbonowe spisują się w turystyce wyprawowej gdzie podpina się pod nie różnego typu bagażniki i sakwy ?  Oboja mamy bagażniki z Thule tour rack mocowane na tylny trójkąt i podpinamy do nich sakwy ortlieba, więc nasze rowery zawsze są mocno obciążone jak wybieramy się na 2 tygodniowe wyprawy. Wiem że karbon w sporcie jest super ale jak on się ma do turystyki wyprawowej z dużym obciążeniem ?
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ten filmik jest słaby bo autor mówi na zasadzie "ja tego używam, nie zepsuło się- więc pewnie inny by się popsuł więc ten jest najlepszy"

Aluminium jest lepsze pod tym względem że jeszcze nie widziałem ramy karbonowej z mocowaniem na bagażnik ;) a rozwiązania typu obejmy zawsze dają jakieś tam ryzyko uszkodzenia ramy, nie sprawdziłem tych rowerów o których piszesz ale jak mają otwory montażowe do bagażnika to raczej nie ma opcji żeby im bagaż zaszkodził, tylko czy warto? jedyna przewaga karbonu nad alu to 500g mniej ;)

 

Tapnięte z mojego Mi3. jeśli napisałem coś dziwnego to wina autokorekty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

co do tej przewagi karbonu nad alu to nie tylko waga - dobry karbon jest lepszy, twardszy i bardziej wytrzymały niż alu. Udowodniono to wielokrotnie , nawet na tym forum oglądałem test chłopaków z Santa Cruz gdzie przeprowadzili testy na swoich ramach alu i karbon - efekt - rama karbon pod każdym względem wytrzymywała dwa razy więcej. Mnie bardziej chodzi o doświadczenia z rowerem karbonowym na wyprawie, interesują mnie wypowiedzi osób które mają coś do powiedzenia w temacie - nie interesuje mnie pusta rozmowa o niczym. Tak przy okazji oba moje rowery nie mają możliwości mocowania bagażniku dlatego mamy bagażniki thula które mocuje się w całości do tylnego trójkąta. W dalszym ciągu czekam na info od kogoś kto jeździ na karbonie w daleką i ciężką turystykę z dużym obciążeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - gdybym miałe kupować wyprawowca to nie kupił bym karbonu ani aluminium. Kupił bym ( i mam ) porządnego stalowego rumaka na dobrej stali Cr-Mo.

 

Gdym miał już karbona to bez żadnych zahamowań brał bym go na wyprawę. Jedyne co to w kwestii montażu bagażnika nie używał bym jakiś chałupniczych metod ale kupił porządny bagażnik na obejmy ( jak wspomniany Thule) lub użył jakiegoś innego solidnego patentu jak np Tubus.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla niezorientowanych dodam, że post wyżej to oczywiście jest  żart.

 

Prawda jest taka że 

 

karbon - naprawa niemożliwa

 

aluminium - jest jakaś niewielka szansa, że trafi się na tyledobrze  wyposażony warsztat i spawacz z kwalifikacjami, że coś tam połata i jakoś dotargamy do domu. 

 

stal - idzie pospawać byle gdzie, byle czym i byle kto. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@troglodyta karbon jako materiał jest rzeczywiście mocniejszy, ale dlatego właśnie ramy karbonowe są lżejsze bo można użyć mniej materiału żeby otrzymać taką samą wytrzymałość, jest tylko 1 minus- bo alu jako metal jest tak samo wytrzymałe we wszystkich kierunkach, do tego się odkrztałca najpierw a dopiero potem pęka, a karbon w przypadku ram w okolicach 1000g i mniej jest na tyle chudy że słyszałem przypadki o pęknięciu ramy od kamienia który został napędzany oponą z ostrym bieżnikiem przy prędkości 40km/h, ale to ekstremalne i dość rzadkie przypadki, jedyne czego bym się obawiał na karbonie to to że jeśli dojdzie do przywrócenia roweru (szczególnie z bagażem) to o ile rama alu by się tylko lekko wgniotła i pozwoliła dokończyć podróż- tak rama z węgla najprawdopodobniej pęknie i jazda może ją złamać.

 

Tapnięte z mojego Mi3. jeśli napisałem coś dziwnego to wina autokorekty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Producenci np. kierownic karbonowych mówią,piszą, że nawet jak rower nam się przewróci na kierownicę i nie widać żadnych uszkodzeń należy i tak ją wymienić. Rama pęka zazwyczaj od środka i to duży minus bo zaskoczy nas w złym momencie.

 

Jak i tak jeździcie z bagażem i rower jest dociążony to po co bawić się karbon?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Dla niezorientowanych dodam, że post wyżej to oczywiście jest  żart.

 

Prawda jest taka że 

 

karbon - naprawa niemożliwa

 

aluminium - jest jakaś niewielka szansa, że trafi się na tyledobrze  wyposażony warsztat i spawacz z kwalifikacjami, że coś tam połata i jakoś dotargamy do domu. 

 

stal - idzie pospawać byle gdzie, byle czym i byle kto. 

 

A Jacek z United-Cyclists w kilku filmach jara się tą metodą na klej i bandaż i nie widziałem kszty żartu w tym ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie wszystkich.

Obecnie jeżdzę na scott scale 750 koła 27,5 a moja żona na Scale 760 koła 27,5 i wszystko jest super : na długich wyprawach, w lesie , w górach rowery robią to co powinny. Kilka dni temu pojawiła się opcja na zakup scotta scale 720 i Santa Cruz Highball jak wiadomo oba rowery na ramie karbonowej i tu rodzi się pytanie. Jak ramy karbonowe spisują się w turystyce wyprawowej gdzie podpina się pod nie różnego typu bagażniki i sakwy ?  Oboja mamy bagażniki z Thule tour rack mocowane na tylny trójkąt i podpinamy do nich sakwy ortlieba, więc nasze rowery zawsze są mocno obciążone jak wybieramy się na 2 tygodniowe wyprawy. Wiem że karbon w sporcie jest super ale jak on się ma do turystyki wyprawowej z dużym obciążeniem ?

Pozdrawiam

 ten post jest na zaistnienie w sieci ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

stal - idzie pospawać byle gdzie, byle czym i byle kto.

 

No wiem :) Nie polemizuję z tym, też tak zawsze do tego podchodziłem i też mam wyprawowca cr-mo. Potem zdałem sobie sprawę, że jakoś... rama ani wideł mi nigdy nie pękły, mimo że jeżdżę raczej dużo, często z dużym obciążeniem (maks co zważyłem to 42 km bagażu na starcie wyprawy). Więc teraz sobie myślę, że jeśli wyprawa nie jest na koniec świata, to ten argument jest prawidłowy, ale jednak czysto teoretyczny. 

 

pzdr

Fawlty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Bynajmniej. Skrót to był myślowy ze strony lewocza. Tak to czytam.

 

2 x pękła mi rama stalowa. Pospawane to było przez pierwszego,szeregowego spawacza. Sam powiedział mi, że materiał już jest przegrzany i jest lipa. Jeżdżę do dzisiaj. Tak poza tematem. Zimą zmieniam ramę na inną ale nie zmienia to faktu, że nie było problemu, żeby to ogarnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...
  • Mod Team

Pytanie podstawowe jakiego typu są to wyprawy? Jeśli po wyżynach, nizinach i nawet terenem (a wskazywały by na to bagażnik i sakwy) ale bez kamienistych singli, jazdy granią, noszenia rowerów na skałach to dobrej jakości nie za lekki (to istotne) karbon da radę. Tzn tak samo da radę jak podczas każdej podobnej wycieczki jednodniowej po tym terenie. W końcu ludzie jeżdżą w góry na karbonie i jakoś z nich wracają.

I nie powtarzał bym już wytartej płyty co się spawa a co nie w przypadku gdy Autor pisze o 2tyg wyjazdach. Zapewne środek Eu, blisko cywilizacji. Jak dupnie rama to zapewne (gdybam sobie ale czuje, że się nie mylę) nie będzie biegał z żoną po lokalnych zakładach blacharskich czy spawaczach, żeby naprawić ramę tylko przerwie wyjazd i wróci do domu. 

ps: a co do naprawy karbonu - naprawia się, naprawia i to dość porządnie ale potrzeba serwisu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...