Skocz do zawartości

[maniery na rowerze] moje rozważania


Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli o mnie chodzi to przychylam się do wypowiedzi krisk,,u nas po prostu ludzie roszczeniowo traktują jazdę ulicami i to nie chodzi mi że przepisy nie istnieją bo są i to bardzo dobrze bo wiele ludzi skupia się na paru przepisach i sądzą że i tak mają racje choćby nie wiem co a tych sytuacji na drogach i przepisów są miliony,wiadomo rower zawsze ma pierwszeństwo i to widać jak jeżdżą po mieście i to mówię o niuansach takich jak wjechanie zaraz przed samochód albo przez przejście (ostatnio widziałem jak gościu zszedł z roweru i prowadził go a inny rowerzysta mu nawet zajechał na pasach bo jego zdaniem on go blokował :) i aż on się wkurzył i już pół biedy jak by jechał tym rowerem i nikomu nie zagroził

Napisałeś że elka ci zajechała no pewnie tak było i nic tego faktu nie zmieni,ostatnio jakiś rowerzysta zginą bo wjechał pod auto w krk i on go po prostu nie widział a czy rowerzysta zachował ostrożność?? o tym się już nie mówi

Jakaś pani się pytała czy ten przepis jest ale mam nadzieję że najpierw się popatrzy czy coś nie nadjeżdża i tyle

Fala77 ja nie piszczę że się wypowiadasz pewnie masz rację ale przy milionach pojazdów na drodze nie jesteś w stanie wywnioskować jak ktoś się zachowa a to że tylu ludzi się zainteresowało tym tematem to mnie naprawdę bardzo cieszy bo jak spotkam rowerzystę na drodze to będzie on po prostu myślał a nie zajeżdżał bo mu się należy i o to mi tak naprawdę chodziło pisząc ten temat 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ale pojęcie 'ma pierwszeństwo' ma zastosowanie do wszystkich uczestników ruchu.

 

To określenie występuje w ustawie trzy razy.

Dwa razy w kontekście pieszych i raz pojazdów szynowych.

 

 

A dalej

 

Art. 25. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony, a jeżeli skręca w lewo – także jadącemu z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającemu w prawo.

 

Nie wiesz gdzie była L nie wiesz jak wyglądała sytuacja nie wiesz nic.

Na tym przejeździe rowerzysta  ma ustąpić pierwszeństwa. @fala77 napisał że się zatrzymał przed.

Samochód na drugim pasie stanął.

L mogła kontynuować jazdę.  Dopiero piesi determinują zatrzymanie i o tym należy pamiętać.

Rowerzysta musi ustąpić pierwszeństwa bo:

Jadąc z lewej bo auta ma z prawej a jadąc z chodnika bo  tak naprawdę włącza sie do ruchu. 

 

Inna sprawa że tego przejazdu tam być po prostu  nie powinno.

A ocenę sytuacji można dokonać tylko na podstawie dynamiki zajścia.

Co śmieszniejsze L mają kamery więc ściganie ich przewinień jest dość proste....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@KrisK

Myliłeś się w sprawie określenia 'ma pierwszeństwo'

Myliłeś się w sprawie pierwszeństwa rowerzysty na przejeździe

Myliłeś się w sprawie pierwszeństwa na skrzyżowaniu w Holandii.

Myliłeś się w sprawie pierwszeństwa pieszego wchodzącego na przejście.

 

I mylisz się w kwesti wjeżdżania na przejazd przez rowerzystę.

 

Co chcesz jeszcze udowodnić swoimi postami? Że nie wiesz czym jest i nie odróżniasz jezdni od chodnika od ddr? Bo zmierzasz właśnie w tym kierunku.

 

A sytuacja została jednozncznie opisana (po kilku pytaniach):

 

 

Pojazdy jadą w lewą stronę.Samochód bliżej mnie widząc mnie dojeżdżającego powoli do przejścia zatrzymał się wjechałem powoli dosłownie 20-30cm przednim kołem na ulice i zatrzymałem się zsiadając z roweru bo już widziałem co się święci.Na drugim dalszym pasie przejechała mi Elka.

 

I w takim stanie nie budzi żadnej wątpliwości, że doszło do wymuszenia pierwszeństwa na rowerzyście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jadąc z lewej bo auta ma z prawej

Przejazd rowerowy to nie skrzyżowanie...

 

 

Inna sprawa że tego przejazdu tam być po prostu nie powinno.

To co proponujesz, teleport dla rowerzystów?

 

Omijanie pojazdu przed przejściem (tu masz rację, nie ma przepisu zabraniającego omijanie pojazdu, który zatrzymał się przed przejazdem - inna sprawa, że w tej sytuacji rowerzysta już był na przejeździe, poza tym gdyby pojazd na lewym lekko się toczył to już byłoby to wyprzedzanie) jest przyczyną wielu śmiertelnych wypadków. Nawet gdyby kolega stał przed przejazdem, to ten manewr byłby nieodpowiedzialny - jak bez znacznego zmniejszenia prędkości ocenić, czy rower już jest na przejeździe, gdy zasłania go samochód na pasie obok?

 

Instruktor po prostu wychowuje kolejnego bandytę drogowego, bezrefleksyjnie jadącego ulicami, nie zważającego na to co się wokół dzieje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nieodparte wrażenie, że większość myli przepisy ze zdrowym rozsądkiem. Mało tego wymagają, żeby to pieszy i rowerzysta jako mięksi mieli go zachować, a ludziska w blaszkach już nie. Żeby to rowerzysta zakładał iż samochód wymusi. Kierowca wcale nie musi zachować, dostosować i przewidzieć, że na przejściu i przejeździe pojawi się rower lub pieszy.

Widzę, ze żyjemy w dzikim kraju...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@DzieciWeMgle,  

W niczym się nie myliłem.   Jakoś Ci sę chyba paragrafy skończyły ;) Wiec zaczynasz udowadniać rację sakramentalnym "mylisz się"

 

A to że kolega wtoczył się na przejazd  to może równie dobrze świadczyć że wmusił pierwszeństwo na L. 

Szczególnie że "widział co się święci"

Pamiętaj że on ma ustąpić pierwszeństwa pojazdom jadącym z prawej. Żaden zapis prawa Go z tego obowiązku nie zwalnia.

Niestety powinien poczekać aż drugi pojazd przejedzie albo się zatrzyma i dopiero wtedy wjechać.

Pomijam znamienne w wypowiedzi przejście.

 

Nie jechał wzdłuż drogi z pierwszeństwem bo wtedy zupełnie by to zmieniało postać rzeczy.

 

Nie wprowadzaj ludzi w błąd. 

Temat wielokrotnie wałkowany w wielu miejscach. Jadąc wzdłuż ulicy podporządkowanej nie mamy pierwszeństwa na przejazdach! 

 

Analogicznie jak będziesz przejeżdżał przez dwupasmówkę jadąc z podporządkowanej to jak cię jeden puści z drugi rozsmaruje to niestety nadal to będzie twoja wina.  Nie ma pieszych zapominamy że istnieje przejście bo stosują się inne przepisy. 

 

 

 

Przejazd rowerowy to nie skrzyżowanie...

 

:wallbash: :wallbash: :wallbash: :wallbash: :wallbash:

 

3. Przepisy ust. 1 i 2 stosuje się również w razie przecinania się kierunków ruchu poza skrzyżowaniem.

 

Ustawa ma zaledwie 257s.  To są dwa wieczory max żeby się zapoznać.

 

To co proponujesz, teleport dla rowerzystów?

 

Normalne skrzyżowanie T.   Gdzie ten przejazd prowadzi?  wjedziesz na chodnik i co?

 

 

 

 

Instruktor po prostu wychowuje kolejnego bandytę drogowego, bezrefleksyjnie jadącego ulicami, nie zważającego na to co się wokół dzieje.

 

Zgadujesz. nie wiesz jak ta sytuacja naprawdę wyglądała nie wiesz co widział instruktor i nie wiesz jaka była dynamika.

I nie dyskutujemy nad tym co jest odpowiedzialne albo nie bo tu się zgodzę że lepiej w takiej sytuacji się zatrzymać nawet jeśli się jest w prawie oczywiscie jeśli dynamika na to pozwalała.

Ale takie mamy społeczeństwo że jak mają pierwszeństwo to uważają ze należy je wykorzystać do końca.

 

Druga sprawa ze L mogła wyjść z założenia że rowerzysta ustępuje jej  pierwszeństwa. Wtedy nie miała powodu stawać. 

Znowu dynamika której nie poznamy.

 

 

 

Mało tego wymagają, żeby to pieszy i rowerzysta jako mięksi mieli go zachować, a ludziska w blaszkach już nie.

 

Zauważ że to działa w dwie strony.

Wielu miększych uważa ze kierowcy powinni przewidzieć i zareagować na każde nieprawne ich zachowanie bo oni są biednymi rowerzystami.

To tak nie działa.  Obie strony muszą wykazać sie chęcią współpracy i współistnienia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda słów.

 

Przejazd rowerowy to nie jest ani skrzyżowanie, ani "przecięcie się kierunków ruchu poza skrzyżowaniem". Rowerzysta ma pierwszeństwo na przejeździe - ten przepis chyba znasz.

 

Zasada prawej ręki nie dotyczy przejazdu rowerowego, przejścia dla pieszych, przejazdu kolejowego...

 

 

 

:wallbash: :wallbash: :wallbash: :wallbash: :wallbash:

Nawzajem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

W niczym się nie myliłem. Jakoś Ci sę chyba paragrafy skończyły ;) Wiec zaczynasz udowadniać rację sakramentalnym "mylisz się"

 

Nie, po prostu nie dyskutuję na zasadzie rzucania grochem o ścianę. Czytający użytkownicy mogą wrócić i zobaczyć jakie głupoty wypisałeś.

Np.

 

 

Nie jechał wzdłuż drogi z pierwszeństwem bo wtedy zupełnie by to zmieniało postać rzeczy.

 

Czyli nie odróżnianie drogi od jej części.

 

 

 

Pamiętaj że on ma ustąpić pierwszeństwa pojazdom jadącym z prawej. Żaden zapis prawa Go z tego obowiązku nie zwalnia.

 

Zwalnia. Nazywa się to Lex specialis derogat legi generali. Rowerzystę przejżdżającego przez przejazd do rowerzystów, a także rowerzystę zbliżającego się do przejazdu obowiązuje art 27, nie art 25. Ale przecież jesteś laikiem jeśli chodzi o prawo, więc jak miałbyś to rozumieć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przejazd rowerowy to nie jest ani skrzyżowanie, ani "przecięcie się kierunków ruchu poza skrzyżowaniem".

Rowerzysta ma pierwszeństwo na przejeździe - ten przepis chyba znasz.

Skoro nie jest przecięciem  to czemu art 27 jest w 

Oddział 7
"Przecinanie się kierunków ruchu" :D 

 

 

 

 

Art. 27. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejazdu dla rowerzystów, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerowi znajdującemu się na przejeździe.

1a. Kierujący pojazdem, który skręca w drogę poprzeczną, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa rowerzyście jadącemu na wprost po jezdni, pasie ruchu dla rowerów, drodze dla rowerów lub innej części drogi, którą zamierza opuścić.

2. (uchylony).

3. Kierujący pojazdem, przejeżdżając przez drogę dla rowerów poza jezdnią, jest obowiązany ustąpić pierwszeństwa rowerowi.

4. Kierującemu pojazdem zabrania się wyprzedzania pojazdu na przejeździe dla rowerzystów i bezpośrednio przed nim, z wyjątkiem przejazdu, na którym ruch jest kierowany.

 ad 1  nie zwalnia to z obowiązku ustąpienia pierwszeństwa przez rowerzystę wynikające z poprzednich regulacji !

1a   tu kierowca ma ustąpić pierwszeństwa jadącemu rowerzyście.

 

Nie ma czegoś takiego jak pierwszeństwo bo jest przejazd. 

 

Zasada prawej ręki nie dotyczy przejazdu rowerowego, przejścia dla pieszych, przejazdu kolejowego...

 

Znowu mieszasz kilka pojęć.

Czemu zasada prawej ręki nie dotyczy?

Masz to wyłączone?

 

Za chwile się okaże ze na ddr też nie obowiązuje.... :D

 

 

 

Czyli nie odróżnianie drogi od jej części.

O czym Ty piszesz?

 

 

 

Zwalnia. Nazywa się to Lex specialis derogat legi generali.

 

:D  no i super...

Art 27 nie jest w żaden sposób w sprzeczności z 25.

On go uzupełnia i rozszerza o dwie sytuacje.   W każdej innej ma zastosowanie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Skoro kierujący ma obowiązek zwolnić lub się zatrzymać, a pieszy takiego obowiązku nie ma, to to jest właśnie pierwszeństwo.

 

W konwencji nie ma mowy o pierwszeństwie. Natomiast Ty - z resztą nie jesteś pierwszy i nie ostatni - dokonując łamańców logicznych, wyczytujecie w artykułach więcej niż jest tam napisane. To jest dość niebezpieczne. Poczytaj(cie) aktualny PoRD. Tam jest wszystko czarno na białym kto i gdzie na pierwszeństwo. Tylko że jak ktoś chce na siłę wyczytać coś, czego tam nie ma, to ma problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zwolnienie albo zatrzymanie to nie ustąpienie pierwszeństwa. Nie muszę zwalniać w niektórych przypadkach, a nawet czasem przyśpieszenie jest ustąpieniem pierwszeństwa. Wszystko jest w definicji wymuszki. Rower wjeżdżajacy nagle na przejazd zmuszający do maksymalnego dohamowania puszkę nie jest w prawie, bo zrobił wymuszkę. Oczywiście jak w aucie jest kamerka...

 

Definicja wymuszki, a contrario:

 

" 23) ,,ustąpienie pierwszeństwa" - powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch mógłby zmusić innego kierującego do zmiany kierunku lub pasa ruchu albo istotnej zmiany prędkości, a pieszego - do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku; 

 

I art. 3 ust.1 pord:

 

Art. 3.

 

1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.

 

Przejazd rowerowy z pierwszeństwem to patologia najwyższej próby. Jeżdżę po jezdni autem i szosą. Parę razy na przejeździe jak jechałem jezdnią rowerem szosowym na wprost - radośnie wyjechał mi "słoneczny wojownik", który mnie widział, nie zatrzymał się i zmusił mnie do heblowania caliperami. To jest istota idiotyzmu pod nazwą "przejazd rowerowy niekierowany".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W konwencji nie ma mowy o pierwszeństwie. Natomiast Ty - z resztą nie jesteś pierwszy i nie ostatni - dokonując łamańców logicznych, wyczytujecie w artykułach więcej niż jest tam napisane.

 

 

 

Rower wjeżdżajacy nagle na przejazd zmuszający do maksymalnego dohamowania puszkę nie jest w prawie, bo zrobił wymuszkę.

 

Zacytuję zatem jeszcze raz:

 

wyrok SN z dnia 2005.03.09 II CK 481/04 niepublikowany

Sąd Najwyższy zważył, co następuje:

Tej oceny nie sposób w pełni podzielić, jeśli uwzględni się podstawowy fakt, że powódka przechodziła jezdnię w miejscu wyznaczonym dla przejścia pieszych. Ta okoliczność ma podstawowe znaczenie, gdyż zgodnie z przepisami Kodeksu drogowego pieszy znajdujący się na przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem. Jest przy tym sprawą oczywistą, że pieszy nie może egzekwować swojego pierwszeństwa przez wtargnięcie na jezdnię, jednakże takiego zarzutu nie stawia powódce Sąd Apelacyjny. Obowiązki kierowcy pojazdu zbliżającego się do pasa przejścia dla pieszych są szczególne. Odniósł się do tego Sąd Najwyższy w wyroku z dnia 16.09.1974 r., I CR 347/74 (OSNCP 1975, nr 10-11, poz. 149) stwierdzając, że "Osoba piesza przechodząca przez jezdnię w miejscu oznaczonym powinna mieć zapewnione maksymalne bezpieczeństwo (...). Kierowca zawsze musi się liczyć z możliwością pojawienia się na jezdni osoby pieszej, jest więc zobowiązany zmniejszyć szybkość do granic pozwalających w razie potrzeby na natychmiastowe zatrzymanie pojazdu. W związku z tym kierowca ma obowiązek obserwowania nie tylko jezdni, ale również przylegającego do jezdni w miejscu przejścia chodnika, aby upewnić się, czy nikt nie wkracza na jezdnię, a jeżeli wkracza, to natychmiast hamować (...)". To stanowisko, które stawia wysokie, ale uzasadnione wymagania każdemu, kto prowadzi pojazd mechaniczny, należy podzielić.

 

 

Przepisy dotyczące rowerzysty są łagodniejsze niż przepisy dotyczące pieszego. Kłócicie się z panującą doktryną.

 

 

 

Tylko że jak ktoś chce na siłę wyczytać coś, czego tam nie ma, to ma problem.

 

Problem ma ten, kto kogoś zabije/okaleczy na przejściu lub na przejeździe, a potem okaże się, że jednak musi spędzić najbliższe lata w więzieniu.

 

 

 

Art 27 nie jest w żaden sposób w sprzeczności z 25. On go uzupełnia i rozszerza o dwie sytuacje. W każdej innej ma zastosowanie.

 

A przepisy dotyczące C-12 + A-7, które również dotyczą wyłącznie wobec kierującego znajdującego się na skrzyżowaniu wyłącznie uzupełniają art 25?!

 

Wbij sobie do głowy, że pierwszeństwo ma się w miejscu przecinania się kierunków ruchu. Nie gdzieś tam podczas zbliżania się do niego.

 

 

 

Parę razy na przejeździe jak jechałem jezdnią rowerem szosowym na wprost - radośnie wyjechał mi "słoneczny wojownik", który mnie widział, nie zatrzymał się i zmusił mnie do heblowania caliperami. To jest istota idiotyzmu pod nazwą "przejazd rowerowy niekierowany".

 

Naucz się zachowywać zgodnie ze znakiem D-6a/D-6b i zwalniać przed przejazdem. Istotą idiotyzmu jest zbliżać się do miejsca przecięcia ruchu i liczyć, że osoba z pierwszeństwem będzie dbać o Twoje cztery litery. A jak Ci hamulce nie wystarczają to je zmień lub zacznij jeździć wolniej. A już w szczególności nie gnać na oślep przez przejście/przejazd.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przepisy dotyczące rowerzysty są łagodniejsze niż przepisy dotyczące pieszego. Kłócicie się z panującą doktryną.

 

Cytujesz, ale podkreślasz wybiórczo...  Zastanów się nad sensem tego co zacytowałeś, ja go nie będę tłumaczył. Wszystko jest zgodne z PoRD, tylko Ty na siłę próbujesz udowodnić, że jest więcej niż jest napisane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przepisy dotyczące rowerzysty są łagodniejsze niż przepisy dotyczące pieszego. Kłócicie się z panującą doktryną.

 

TO po jasnego grzyba cytujesz nam tu wyrok w sprawie pieszej która nie wtargnęła na przejście dla pieszych?

 

 

Jest przy tym sprawą oczywistą, że pieszy nie może egzekwować swojego pierwszeństwa przez wtargnięcie na jezdnię, jednakże takiego zarzutu nie stawia powódce Sąd Apelacyjny

 

Rozumiesz?

 

 

Zresztą pisałem że idiotyczne mamy przepisy. Przejazdy powinny być traktowane jak normalne skrzyżowania.

Większość problemów by znikła natychmiast. Prawidłowe oznakowanie i nie ma cienia wątpliwości.

Ale to wymagało by od środowisk rowerowych przeskoczenia mentalnej bariery  bycia pieszymi.

 

Problem wynikający z przekonania że rowerzysta ma pierwszeństwo jest niechroniony za chwile urośnie do rangi kolosalnego problemu.

Już w KRK  na ddrach bywa nie wesoło bo coś takiego jak ustąpienie pierwszeństwa jest abstrakcją dla większości.

 

 

 

 

A przepisy dotyczące C-12 + A-7, które również dotyczą wyłącznie wobec kierującego znajdującego się na skrzyżowaniu wyłącznie uzupełniają art 25?! Wbij sobie do głowy, że pierwszeństwo ma się w miejscu przecinania się kierunków ruchu. Nie gdzieś tam podczas zbliżania się do niego.

 

Wybacz ale nie wiem do czego zmierzasz.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się wtrącę i wyrażę swoją opinię: Jakbym miał stosować zasadę "bo mam pierwszeństwo", to zapewne bym leżał  w szpitalu lub w trumnie. Na cmentarzach leży dużo osób co "mieli pierwszeństwo", "mieli rację", "prawo było po ich stronie". Żadne prawo nie uchroni mojego zdrowia przed głupotą, roztargnieniem, czy zwykłym ludzkim błędem. Wypada myśleć za innych, oraz czasami odpuścić i nie iść w zaparte.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dzieciwemgle

Analogia z pieszego na rowerzystę jest mocno kulawa, więc cytowanym judykatem można wypchać buty w tym przypadku. Nawet w polskim sądzie bym Cię obśmiał z czymś takim. Rower to nie pieszy i żadne paralele tutaj nie działaja. To są dwaj różni, ostatnio coraz bardziej skonfliktowani uczestnicy ruchu.

 

Co do mojej prędkości na szosie to jest w pełni legalna na jezdni. Nie życzę sobie, żebym musiał ją wytracać bo jakiś muflon postanawia wtargnąć na przejazd, chociaż mnie widzi jak jadę. Obaj jesteśmy rowerzystami, ja jadę prosto główną drogą (jezdnią), a on wyjeżdża niewiadomo skąd. Trzeba głośno pisać o patologii przejazdów niekierowanych, bo jest to maksymalne dziadostwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie tam o mały włos od kolizji z wczoraj.

Miejsce: http://mapa.trojmiasto.pl/#/map/-117.78,127,8,o

Aktorzy: rowerzysta jadący przede mną, kierowca wyjeżdżający z bocznej

Czas: około 21, czyli już ciemno (rowerzysta miał oświetlenie ale ciężko mi ocenić przednie).

 

DDR w tym miejscu jest lekko z górki, ale wcześniej mocniej, więc prędkości oscylują w tym miejscu w okolicy 30km/h. Czemu prawie się zderzyli? Bo obaj wjechali na przejazd bez cienia refleksji.

Kierowca chyba był totalnie zaskoczony, bo nie zauważyłem gwałtownego hamowania, po prostu dojechał do skrzyżowania tak jakby tam nie było przejścia i przejazdu. Nie wiem czy widział, czy nawet nie próbował zauważyć.

Rowerzysta miał kaptur, więc ciężko było ocenić czy spojrzał w prawo. Sądząc po zachowaniu, to nie miał zamiaru.

 

I to właśnie jest najczęstszą przyczyną zderzeń, jak obie strony mają w poważaniu otoczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ja się wtrącę i wyrażę swoją opinię: Jakbym miał stosować zasadę "bo mam pierwszeństwo", to zapewne bym leżał w szpitalu lub w trumnie. Na cmentarzach leży dużo osób co "mieli pierwszeństwo", "mieli rację", "prawo było po ich stronie". Żadne prawo nie uchroni mojego zdrowia przed głupotą, roztargnieniem, czy zwykłym ludzkim błędem. Wypada myśleć za innych, oraz czasami odpuścić i nie iść w zaparte.

 

Wiele tu osób pisze naprawdę MEGA mądrze,no cóż to już tylko do weryfikacji tych co tego nie przyjmują "nie ma przepisu na twoje zdrowie" chcesz się kłócić i przytaczać swoje racje przez paragrafy to wasza sprawa ale nie ma robotów tylko ludzie na drogach i to jest to,myślmy i jeździjmy dalej bezpiecznie pozdrawiam...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

TO po jasnego grzyba cytujesz nam tu wyrok w sprawie pieszej która nie wtargnęła na przejście dla pieszych?

 

Bo rowerzysta w przeciwieństwie do pieszego nie może wtargnąć na przejazd. A przepisy dotyczace kierowcy są analogiczne w ustawie - art 26 i 27 uprd, i identyczne w roporządzeniu - nakaz zwolnienia przed d-6, d-6a, d-6b. Rozumiesz?

 

 

 

Wybacz ale nie wiem do czego zmierzasz.

 

Przeczytaj art z rozporządzenia a potem swoje głupoty, to może zrozumiesz.

 

 

 

Zastanów się nad sensem tego co zacytowałeś, ja go nie będę tłumaczył.

 

Tutaj nie ma się nad czym zastanawiać. Sąd wyraził się jasno: kierujący ma jechać z taką prędkością by zareagował i ustąpił pierwszństwa pieszemu wchodzącemu na przejście, a nie tylko takiemu, który już na przejściu jest. Sytuacja rowerzysty jest identyczna, bo art rozporzadzenia dotyczący kierujących zbliżających się do przejść lub przejazdów jest identyczny.

 

 

 

Analogia z pieszego na rowerzystę jest mocno kulawa, więc cytowanym judykatem można wypchać buty w tym przypadku. Nawet w polskim sądzie bym Cię obśmiał z czymś takim. Rower to nie pieszy i żadne paralele tutaj nie działaja. To są dwaj różni, ostatnio coraz bardziej skonfliktowani uczestnicy ruchu.

 

Ot i kolejny 'znafca prafa'. Przed sądem nie przeprowadza się analogii, ani dygresji dotyczacych przepisów, nieważne czy poprawnych czy nie. Salę sądową znasz tylko z telewizji, a postępowanie tylko z opowieści. Kolejny laik, który nie rozumie, że post jest skierowany do niego, na jego poziomie.

 

 

 

Co do mojej prędkości na szosie to jest w pełni legalna na jezdni. Nie życzę sobie, żebym musiał ją wytracać bo jakiś muflon postanawia wtargnąć na przejazd, chociaż mnie widzi jak jadę. Obaj jesteśmy rowerzystami, ja jadę prosto główną drogą (jezdnią), a on wyjeżdża niewiadomo skąd. Trzeba głośno pisać o patologii przejazdów niekierowanych, bo jest to maksymalne dziadostwo.

 

Jego prędkość jest również legalna, zarówno na przejeździe jak i nie wiadomo gdzie, a 'wtargnąć' na przejazd może do woli. A życzyć możesz sobie gwiazdki z nieba, nikogo to nie obchodzi. Na drodze masz się stosować do przepisów.

 

4. Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzàcych lub wjeżdżających.

 

 

A to że sobie nie życzysz jest wyłącznie wyrazem buractwa i słomy wystającej z butów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Postaraj się nie obrażać ludzi i nie pisać ad personam. Nigdy nie wiesz z kim masz przyjemność i życie robi często niespodzianki. Kultura wypowiedzi to podstawa, szczególnie jak aspirujesz do bycia internetowym jurystą.

Przepis z rozporządzenia jest aktem podustawowym i nigdzie nie wskazuje, że mam komuś cokolwiek ustąpić. Jeżeli mam nagranie, że rowerzysta wtargnął mi na jezdnię na przejeździe bez oglądania się na boki to nic mi nie grozi, jeżeli jemu coś się stanie.

 

ed.

Wklejam IMO najciekawszy krakowski badziew rowerowy z serii "Przejazd rowerowy - jestem nieśmiertelny". Na fotce są rozwiązania komunikacyjne w rejonie północnego przyczółka Mostu Kotlarskiego. Mamy tutaj taki kwiatek, że np. jadąc drogą główną mamy rowerzystę jadącego z górki, schowanego całkowicie za przyczółkiem, który albo zjeżdża z mostu albo jedzie z miasta nad Wisłę albo od rzeki do miasta. Trasa jest bardzo często używana z uwagi na przeprawę wiślaną i łatwe włączenie się do jazdy po bulwarze wzdłuż Wisły. Nie ma oczywiście sygnalizacji. Jakby tego było mało zaraz za zakrętem są dwa kolejne takie przejazdy zasłonięte zakrętem i krzakami. 

W każdej sytuacji rowerzysta wjeżdżający na przejazd jest niewidoczny:

 

grmWTT3.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

chcesz się kłócić i przytaczać swoje racje przez paragrafy(...)

Miałem sytuację, że ze stacji paliw wyjeżdżał kierowca. Wyjechał mi, ale ja go wcześniej widziałem, zwolniłem i dzięki temu miałem sporo czasu na reakcję (hamowanie/zwalnianie torpedem z górki+bęben). Gdybym miał myśleć "nie mam zamiaru wytracać prędkości, bo jakiś mufon postanowi wyjechać", to rower byłby zapewne do kasacji - nie mówiąc o obrażeniach.

 

Wielu rowerzystów i kierowców nie korzysta z zasady ograniczonego zaufania. Więcej życzliwości, czujności, obserwacji na drodze, niż przepychanie się, kto ma rację - wysuwając przy tym tonę zapisów z kodeksu drogowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie powinno się używać nazwy "zasada ograniczonego zaufania" - to jest określenie dające chaos w nazewnictwie. Jest to tzw. zasada względnej ufności z wyjątkiem na rzecz utraty zaufania nawet bezwzględnej, jeżeli okoliczności na to wskazują. To chyba najczęstszy błąd powielany przez ludzi na polskiej drodze co do rozumienia przepisów. Nie muszę zakładać, że każdy jest gamoniem lub muflonem i hamować przed każdą krzyżówką do 15km/h jak jestem na głównej drodze. Od zasady tzw. bezwzględnej nieufności lub ograniczonej nieufności - w Polsce odeszło się za głębokiego PRL.

 

 

Art. 4.

Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze mają prawo liczyć, że inni uczestnicy tego ruchu przestrzegają przepisów ruchu drogowego, chyba że okoliczności wskazują na możliwość odmiennego ich zachowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Bo rowerzysta w przeciwieństwie do pieszego nie może wtargnąć na przejazd. A przepisy dotyczace kierowcy są analogiczne w ustawie - art 26 i 27 uprd, i identyczne w roporządzeniu - nakaz zwolnienia przed d-6, d-6a, d-6b. Rozumiesz?

 

Tylko nie zapominaj że nie ma przepisu który by mówił że na każdy przejazd można wjechać bez ustąpienia pierwszeństwa i tego nie chcesz przyjąć.

 

Choćby na wspomnianym przez @@raffikhttps://www.google.pl/maps/@50.0533861,19.9600905,3a,75y,247.75h,70.86t/data=!3m6!1e1!3m4!1s48ZpPQMlfU6t2efMpLC6yg!2e0!7i13312!8i6656!6m1!1e1

A wielu rowerzystów kompletnie to ignoruje i jadą pod koła.

 

Cytujesz pewne paragrafy i zapominasz ze to taka sama zasada jak ta. Obowiązująca wszystkich włącznie z rowerzystami.

Nie przesądza ona o pierwszeństwie.

 

 

1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani zachować ostrożność albo gdy ustawa tego wymaga – szczególną ostrożność, unikać wszelkiego działania, które mogłoby spowodować zagrożenie bezpieczeństwa lub porządku ruchu drogowego, ruch ten utrudnić albo w związku z ruchem zakłócić spokój lub porządek publiczny oraz narazić kogokolwiek na szkodę. Przez działanie rozumie się również zaniechanie.

 

 

Co wiecej piszesz zę rowerzysta nie musi...

Przepraszam a czy

 

Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b jest obowiązany zmniejszyć prędkość
  nie tyczy się rowerzystów? 

Tak jakoś się tyczy i należy zwalniać.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...