klenczonu Napisano 17 Sierpnia 2016 Napisano 17 Sierpnia 2016 Pierwszy raz mam takie coś... Brak radości, brak entuzjazmu.... Nie wiem jak to nazwać. Wczoraj zrobiłem (jak co rok) trasę Hel - Gdańsk. Zrobione 96 km i to powinno cieszyć. Jednak przez ciągle wiejący wiatr w oczy, chmury na niebie i ... chyba nic więcej, złapałem "rowerowego doła". Jeszcze nigdy nie jechało mi się tak ciężko... Trochę już km nakręciłem ale wczoraj, to nie była radość z jazdy, tylko walka o każdy kilometr i szczęście, że już dojechałem. Dzisiaj jest już lepiej. Znów patrzę na mój rower z radością i szykuję fajną trasę. Ale wczoraj, to była masakra. Mieliście już coś takiego? Taki "dół rowerowy"? Pozdrawiam serdecznie...
turysta Napisano 17 Sierpnia 2016 Napisano 17 Sierpnia 2016 Mam tak samo z bieganiem maratonów. Podczas biegu zawsze się dziwie co ja tu robię, po co mi to, nigdy więcej! A jak dobiegnę, odpocznę to planuje kolejny bieg
Yassey Napisano 17 Sierpnia 2016 Napisano 17 Sierpnia 2016 Też mi się tak zdarzało, jeśli planowałem przejechać konkretną trase i miałem na to określony czas. Jeszcze jak średnia wychodziła marna to dodatkowy pretekst do niezadowolenia. Teraz jak jest wredna wichura, to po prostu idę pojeździć, kręce się po okolicznych lasach, staram się zapuszczać w miejsca, których jeszcze nie widziałem, ścieżki po których nie jechałem i już samo to sprawia mi na tyle frajdy, że nawet jak muszę nawijać z wysoką kadencją i śmieszną prędkością 1/3 trasy pod wiatr to i tak wracam zadowolony. Niestety przynajmniej w mojej szerokości geograficznej z roku na rok coraz więcej dni z silnym wiatrem, więc trzeba jakoś sobie z tym radzić :-).
Sziva Napisano 17 Sierpnia 2016 Napisano 17 Sierpnia 2016 Ja ostatnio wracałam z trasy i po 70km dostałam taki wmordewind, że płakać się chciało. A do domu było jeszcze 30km i znikąd nadziei. Klęłam ile wlezie, pytałam sama siebie po co mi to wszystko itd. Ale po powrocie, gdy przejechane 100km pokazało się na liczniku, to jednak satysfakcja zwyciężyła. Moim zdaniem dobrze jest mieć od czasu do czasu chwile zwątpienia - warto też pozwolić sobie wewnętrznie na to i nie próbować na siłę tego zagłuszać. Potem człowiek staje się jakby dojrzalszy i byle co go od jazdy nie odstraszy. Psycholog ze mnie, jak z koziej d... trąba, ale tak mi się wydaje i tak to czuję
klenczonu Napisano 17 Sierpnia 2016 Autor Napisano 17 Sierpnia 2016 Też mi się tak zdarzało, jeśli planowałem przejechać konkretną trase i miałem na to określony czas. Jeszcze jak średnia wychodziła marna to dodatkowy pretekst do niezadowolenia. To prawda... Czas i chęć zrobienia (zaliczenia) trasy była pretekstem do corocznego zaliczenie jej. A może to już nuda ? Przejechałem ją 4 razy w ciągu 3 sezonów. Po ostatnim moim wyjeździe (Austria) ogromnie spodobały mi się lasy, krzaki i podjazdy...
c1ach Napisano 17 Sierpnia 2016 Napisano 17 Sierpnia 2016 Lasy, krzaki i podjazdy brzmi jak Kaszuby - wszystko to masz pod ręką. Może nie jak w górach, ale można się solidnie zmęczyć. Ja 2 lata temu wywaliłem wszystkie liczniki i od tamtej pory dylematy kilometrażowo-motywacyjne mam w nosie
freak78 Napisano 17 Sierpnia 2016 Napisano 17 Sierpnia 2016 Witam, miałem już to sporo razy, czasami się nie chce ale to jest takie psychiczne lenistwo, jak już jestem w trasie i jest ciężko, to nie przeszkadza mi to fizycznie, natomiast psychiczne lenistwo czasem mnie dopada, zwyczajnie stwierdzam - tu już niedawno jechałem, tu też, na tej trasie też, nie ma gdzie jechać, bo już to samo jechać enty raz co kilka dni... Lubię kolarstwo szosowe, u mnie do niedawna była tylko szosa, toteż nudno jak wszystko objeżdżone w regionie co rusz, ale od kilku tygodni posiadłem za grosze używany ale dobry rower MTB ze szperaka, trafiła się okazja - czaiłem się na taki jako dodatkowy rower do trenowania w lesie interwałów i techniki, wzrośnie mi po tym moc na szosie, i już nudno tak nie jest, polubiłem MTB, pohasanie po lasach na MTB tchnęło mnóstwa "kolorów" do czasem szarej rzeczywistości rowerowania, nie mogę się doczekać złotej polskiej jesieni i hasania na MTB, mam teraz dwa rowery i jeżdżę na obu, i jest fajnie, strzeliłem sobie 70 km na szosie ostatnio, a potem na MTB po polach lasach do kumpla pojechałem dodatkowe 23 km w obie strony... Jest ciekawie. Jest inaczej niż było do niedawna... Stwierdzam, że na "rutynę" i nudę kolarską dobrym lekarstwem są zmiany - kolarz górski niech na jakiś czas spróbuje szosy - i vice versa, ja gdy kupiłem tego górala, to jakoś przez dwa tygodnie straciłem przyjemność z jazdy szosowej, a teraz już czerpię radość z doznań z obu rodzajów kolarstwa Jechałem niedawno maraton szosowy i dość kiepsko mi poszło, ale walić to, niezależnie od wyników i chandry w jakimś dniu, będę na rowerach jeździć bo to kocham... A więc recepta na brak motywacji: zmiany w dotychczasowym sposobie rowerowania, lub też zaprzestać roweru na dwa tygodnie - chęć na rower wróci, nie wytrzymałbym tyle czasu bez roweru Co do jazdy bez licznika - pomaga bardzo, sam niedawno dopiero założyłem bateryjkę, ale jakieś dwa miechy śmigania na szosie było bez działającego licznika, miałem lenia, nie chciało mi się wymienić baterii - przyjemność z jazdy inna, gdy na jakiś czas odpuścisz sobie cyferki, w góralu natomiast nie ma licznika...
klenczonu Napisano 17 Sierpnia 2016 Autor Napisano 17 Sierpnia 2016 Lasy, krzaki i podjazdy brzmi jak Kaszuby - wszystko to masz pod ręką. Może nie jak w górach, ale można się solidnie zmęczyć I chyba to jest to... Podjazdy,teren,las.... Muszę zmienić klimat. Nie zależy mi na biciu kilometrów. Nowy rower w drodze i nowa zabawa się zacznie
marlo Napisano 18 Sierpnia 2016 Napisano 18 Sierpnia 2016 U mnie najgorsze pierwsze 25÷30 km (w bieganiu pierwsze 3÷5 km), potem już się wskakuje w rytm i zadowolenie jakoś przychodzi nawet, gdy idzie się pojeździć bez większego przekonania, że akurat teraz powinienem iść Niedawno w drodze powrotnej z Turawy do Kato po 5km zaczęło kropić, potem lać i już nie przestało, więc ~95km kręcenia i nie ma zmiłuj, za to jest co potem wspominać!
joesatch Napisano 18 Sierpnia 2016 Napisano 18 Sierpnia 2016 Czasami dobrze jest pojeździć z kimś... w grupie zawsze raźniej. A jeszcze lepiej jak przed Tobą pojedzie jakaś urodziwa niewiasta nie dość że kompan to jeszcze widok ładny Pozdrawiam
kantele Napisano 18 Sierpnia 2016 Napisano 18 Sierpnia 2016 Jeśli to jednodniowe zwątpienie to naprawdę nie ma się czym przejmować Zwłaszcza po ciężkiej jeździe. Dzień odpoczynku i można znów hulać. Gorzej, jeśli to się utrzymuje dłużej, kilka dni, dwa tygodnie... u mnie to jest oznaka, że muszę zrobić przerwę, ewentualnie pojeździć jakoś inaczej, gdzie indziej, bardziej rekreacyjnie, wycieczkowo, może z kimś a nie samemu, po drodze wpaść gdzieś na kiełbę z grilla i tak dalej Pozdrówki, Marta
Gość Napisano 18 Sierpnia 2016 Napisano 18 Sierpnia 2016 Mam czasami podobnie, jedziesz i myślisz: na cholerę wydaje tyle pieniędzy na ten rower, jeżdżę żeby jeździć, człowiek się tylko namęczy, czas leci, można zrobić milion innych rzeczy w tym czasie Na ogół pomaga właśnie dzień czy dwa odpoczynku, ewentualnie wskoczenie na jakąś ulubioną trasę MTB żeby się wyszaleć
Mod Team michuuu Napisano 18 Sierpnia 2016 Mod Team Napisano 18 Sierpnia 2016 Moja recepta: 1.Przerwa, dzień, dwa może tydzień albo i dłużej. 2.Zmiany. Nowa trasa, nowe wyzwanie, spacerowa wycieczka bez napinki na czas i dystans. 3.Towarzystwo, niekoniecznie napinacze raczej lajtowi sakwiarze z jakimś sympatycznym popasem u celu wycieczki. 4.Nowy zakup. Stosowany w ostateczności jak pierwsze zawiodą ale zawsze skuteczny. Może być jakaś przydatna pierdoła którą trzeba wypróbować w trasie. Ostrożnie bo trzepie portfel jak stosowane bez umiaru. Głowa do góry.
klenczonu Napisano 18 Sierpnia 2016 Autor Napisano 18 Sierpnia 2016 Wychodzi na to, że to tylko jednodniowe przygnębienie. Dzisiaj jest już dużo lepiej i znów planuję jakiś wypad. Mam wrażenie, że ta ciągła jazda pod wiatr zrobiła swoje i mój organizm chyba troszkę się zbuntował I zauważyłem jeszcze jedno, na jednodniowych wypadach chyba najlepiej jeździ mi się samemu... Chyba jestem rowerowym samotnikiem i zastanawiam się czy to dobrze, czy nie
Gość Napisano 18 Sierpnia 2016 Napisano 18 Sierpnia 2016 Ja mam to samo, wychodzę czasami z kolegą, niby fajnie ale z drugiej strony ciągłe odwracanie się czy jedzie, dostosowywanie tempa, czekanie gdy coś nie wyjdzie jest dość męczące. Jadąc samemu koncentruję się i skupiam na celu, właśnie wtedy jazda staje się najprzyjemniejsza, gdy znajdzie się ten "rytm" jazdy.
marudaXL Napisano 18 Sierpnia 2016 Napisano 18 Sierpnia 2016 Może przetrenowanie? Każdy ma swój czas regeneracji po wysiłku, odpowiednie wykresy nietrudno znaleźć w necie. Trzeba się mniej więcej "wstrzelić" w swój cykl wysiłek - odpoczynek nawet jeśli jeździ się tylko rekreacyjnie czy jak to zwać. A jeśli chodzi o psychikę, to jeżeli nie trenuje się do zawodów (bo się w nich nie startuje), jeżeli nie jedzie się na Wyprawę, jeżeli nie są to codzienne dojazdy do pracy lub gdzieś tam to po co jeździć? Na to pytanie każdy musi sam sobie odpowiedzieć, zwłaszcza ci, którzy mają zwyczaj wałęsać się samotnie. Ja 2 lata temu wywaliłem wszystkie liczniki i od tamtej pory dylematy kilometrażowo-motywacyjne mam w nosie Wielki szacun! Naprawdę poważam takich ludzi. Ja jestem zbyt uzależniony od cyferek.
klenczonu Napisano 18 Sierpnia 2016 Autor Napisano 18 Sierpnia 2016 Jednodniówki lubię robić samotnie - to dla mnie taki "odstresowywacz". Wtedy wyłączam się zupełnie. Jestem tylko ja.rower i przyroda. Natomiast wyprawy robimy w kilka osób (3-4). W ciągu dnia pedałowanie, zwiedzanie, podziwianie krajobrazów, a wieczorkiem ognisko, ględzenie o wszystkim i o niczym i planowanie następnego dnia. Wspaniałe uczucie
c1ach Napisano 18 Sierpnia 2016 Napisano 18 Sierpnia 2016 I chyba to jest to... Podjazdy,teren,las.... Muszę zmienić klimat. Nie zależy mi na biciu kilometrów. Nowy rower w drodze i nowa zabawa się zacznie To działaj, nie trzeba daleko szukać. Ścieżki w przylegającej do Trójmiasta części TPK pozwalają się wyszaleć. Jeśli o Kaszuby chodzi, to w zeszły weekend wystartowałem z Kartuz czerwonym pieszym na północ, w stronę Szczeliny Lechickiej. Trasa momentami potrafi zaskoczyć, więc polecam. Jesienią to już całkiem bajkowo wygląda. W ten weekend ruszam chyba gdzieś na południe od Kościerzyny. Mieszkam tu niecały miesiąc, wciąż jestem w szoku ile dobrych tras mtb mam po nosem, a Ty narzekasz
klenczonu Napisano 18 Sierpnia 2016 Autor Napisano 18 Sierpnia 2016 Mieszkam tu niecały miesiąc, wciąż jestem w szoku ile dobrych tras mtb mam po nosem, a Ty narzekasz To nie jest tak, że narzekam Ja po prostu do tej pory poruszałem się głównie twardą (bitumiczną) nawierzchnią, czasami szuter lub gruntowe ... Czas to zmienić i odkrywać nowe
marlo Napisano 19 Sierpnia 2016 Napisano 19 Sierpnia 2016 Fakt, bo zapomniałem o tym, ale czasem jak się tak te złe myśli zaczną kumulować, to dobrze jest wyłączyć wszelkie Endomondo i podobne poganiacze i po prostu jechać dla czystej przyjemności, bez pośpiechu i tego pędu, żeby zaraz opublikować długość trasy i średnią na Fejsie - no i żeby ta średnia jakoś godnie wypadła itd... Też jestem samotnikiem na trasie, choć czasem brakuje poczucia bycia w grupie, dlatego zwykle jeżdżę na wszelkie lokalne Najt Bajkingi, traktując to jako totalną rekreację (średnia tam oscyluje ~14 km/h !), albo po prostu po to, żeby poznać różne nowe trasy, skróty, których dotąd nie znałem, poza tym nocą świat też wygląda inaczej
Fisiek Napisano 20 Sierpnia 2016 Napisano 20 Sierpnia 2016 Wg mnie: znaleźć towarzyszy na podobnym levelu, zmienić trasy lub poszukać nowych motywacji w starcie w jakiś zawodach
Mod Team KrissDeValnor Napisano 22 Sierpnia 2016 Mod Team Napisano 22 Sierpnia 2016 Ja np. dmucham na wiatr, bo jeżdżę głównie po lesie, gdzie jest on słabo odczuwalny. Znudziła mi się jazda pod wiatr i wolę walczyć ze swoimi słabościami, a dodatkowych wietrznych atrakcji nie potrzebuję - z doświadczenia wiem, że jest to mocno denerwujące. Z drugiej strony pojawiają się myśli o czymś szybkim na utwardzone drogi, ale jak przyjdzie co do czego i zacznie wiać, to zawsze zwycięży las. Ostatnio dopadło mnie podobne zwątpienie i przez pierwsze 20 km na 50 km trasie jechało mi się jakby od niechcenia - brak ciśnienia i częste przerwy w kręceniu korbą. Na szczęście pozostałe kilometry poszły zdecydowanie lepiej. Dodam, że z braku czasu jeżdżę średnio tylko raz w tygodniu, więc o przetrenowaniu nie ma mowy.
zekker Napisano 26 Sierpnia 2016 Napisano 26 Sierpnia 2016 Przy takich okazjach przypomina mi się tekst z jednej z wycieczek (czerwony wejherowski jak ktoś kojarzy). Po kolejnym wdrapaniu się na górkę jeden z kolegów: -Przypomnijcie mi dlaczego to robimy. -Bo lubimy (równie zmęczony i pozbawiony motywacji chórek)
slomko Napisano 29 Sierpnia 2016 Napisano 29 Sierpnia 2016 Moja recepta: 1.Przerwa, dzień, dwa może tydzień albo i dłużej. 2.Zmiany. Nowa trasa, nowe wyzwanie, spacerowa wycieczka bez napinki na czas i dystans. 3.Towarzystwo, niekoniecznie napinacze raczej lajtowi sakwiarze z jakimś sympatycznym popasem u celu wycieczki. 4.Nowy zakup. Stosowany w ostateczności jak pierwsze zawiodą ale zawsze skuteczny. Może być jakaś przydatna pierdoła którą trzeba wypróbować w trasie. Ostrożnie bo trzepie portfel jak stosowane bez umiaru. Głowa do góry. Świetny przepis na chandrę, dzięki! Ostatnio też mnie muli na jeżdżenie, czasem się zastanawiam czy to zmęczenie trasy, czy moje ogólne zmęczenie, czy chu* wie co jeszcze. Kiedyś nie mogłem się doczekać wyjścia na rower, a teraz odkładam to, jak nieprzyjemny obowiązek. Czy istnieje prawdopodobieństwo, że znudziło mi się rowerowanie?
bart33kk Napisano 29 Sierpnia 2016 Napisano 29 Sierpnia 2016 Prawda jest taka że w takich sytuacjach jazda nigdy nie jest przyczyną tej chandry. Coś cie gryzło wewnętrznie jakieś przeszłe lub przyszłe wydarzenie jakaś niezalatwiona sprawa itp są miliardy możliwości i sie objawiło akurat podczas jazdy. Cytujac klasyka- strzyga ci na klate siadła. Dziś czy nazajutrz jest już lepiej bo wiadomo czas goi rany. Najważniejsze to zidentyfikować problem bez sciemniania siebie samego. Wysłane z mojego SM-G935F
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.