Zebedeusz Napisano 12 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 12 Lipca 2016 Witam, mam taki według mnie nietypowy problem (a może jednak typowy?) bo prędzej można usłyszeć o odwrotnej sytuacji, ale do rzeczy. Gdy jadę jakiś podjazd to nie mam z nim większych problemów, kręcę na dość wysokich biegach utrzymując rozsądną kadencję, nie niszcząc sobie kolan. Problem zaczyna się, gdy dany podjazd się kończy a zaczyna się odcinek płaski. Wiele osób wtedy oddycha z ulgą, ja jednak dopiero wtedy czuję dyskomfort. Na płaskim nie jadę tak szybko jak bym mógł, tzn. porównując do podjazdów czuję dużo mniej mocy i tym sposobem osoby, które jestem w stanie wyprzedzić na podjeździe z łatwością doganiają mnie na płaskim. Jeżdżę w tygodniu nawet do 200+ km w dodatku na mtb terenowo- asfaltowo, także nie jest to problem osoby jeżdżącej po bułki Znacie może jakieś metody jak sobie z tym poradzić? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mess Napisano 13 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2016 ile ważysz? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Zebedeusz Napisano 13 Lipca 2016 Autor Udostępnij Napisano 13 Lipca 2016 66.8kg przy 174cm Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
raffik Napisano 13 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 13 Lipca 2016 Tajemnica leży w walce z oporami powietrza (np. szeroki kierownik, workowate ciuchy, antysportowa pozycja sedesowa, mostek emerycki itp.) i pewnie w miernej bazie tlenowej, którą powinieneś zrobić przed sezonem. Nie zawsze dobry góral będzie dobry po płaskim, ale średni poziom jak najbardziej może utrzymać. Rower też można by pewnie usprawnić, ciasną kasetą szosową, innymi gumami, brakiem uginacza, korbą z większym blatem - tylko czy jest sens... Lepiej kupić inny rower. Używasz SPD? ed. Wagowo jesteś fest chudzinką, więc wspinanie to Twój żywioł. Jeździsz zimą? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Zebedeusz Napisano 13 Lipca 2016 Autor Udostępnij Napisano 13 Lipca 2016 Używam SPD od niedawna (3 miesiące), z ubraniami bywa różnie, mam na razie jeden zestaw przylegającego stroju. Zimą jeżdżę baardzo rzadko, tą zimę spędziłem na siłowni, głównie na bieżni, w mniejszym stopniu na rowerku stacjonarnym. Podczas wspinania czuję się dobrze, jednak po wypłaszczeniu trenu czuję, że mam o wiele mniej mocy, czasami nawet tak się dzieję, że utrzymuję pod górę takie same prędkości jak na płaskim. I raczej problem nie leży w przełożeniach bo mam ich jeszcze spory zapas, tylko jakby wtedy siły brakowało. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
analog82 Napisano 14 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 14 Lipca 2016 Wg mnie musisz trochę solidniej popracować nad siłą nóg... postaraj się wpleść 1-2 treningi w tygodniu na siłę, nawet w domu możesz robić przysiady z obciążeniem, jeśli chodzisz na siłownię to ze sztangą , ew martwy ciąg. Możesz również na rowerze robić odcinki na niskiej kadencji na twardym przełożeniu, ale to już zależy od kondycji Twoich kolan Do tego dochodzi trochę techniki kręcenia, skoro na spd jeździsz 3 miechy to przyjdzie z czasem, poza tym na internetach masz szereg poradników jak kręcić najefektywniej. A co do Twojej wagi, to wcale nie jesteś taki lekki jak na Twój wzrost. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hobson Napisano 16 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 16 Lipca 2016 Mam dokładnie taki sam problem. A w zasadzie to dwa, i w Twoim przypadku też mi się wydaje, że problemy są dwa: Ogólnie zawsze jeżdżenie pod górę było dla mnie łatwiejsze, niż jeżdżenie po płaskim, bo taki właśnie miałem styl jazdy: dystans 35-40km i 600-800m w górę, w tym parę krótkich (300-400m) podjazdów po ~16% avg albo lepiej. Udo urosło mi jak u Pudziana, całkiem sporo w nim siły, ale na płaskim kondycja kiepska, bo po prostu jej nie ćwiczyłem. Pomogło gdy trochę odpuściłem z podjazdami i zacząłem jeździć po bardziej płaskich obszarach, omijając (albo raczej nie napalając się tak bardzo) na podjazdy wymagające 95% HRmax. Długie jazdy lekko poniżej progu bardzo fajnie pomogły w kręceniu 'na płaskim'. Trochę ograniczyło to występowanie zjawiska, gdy najpierw podjeżdżałem tam, gdzie inni butowali, a po kilku minutach i tak mnie doganiali i wyprzedzali. Druga, inna rzecz to moment, gdy podjeżdżam, i dojeżdżam do szczytu wzniesienia i zamiast się rozpędzać, to dyszę i zdycham i wypluwam płuca. Na to rady jeszcze dobrej nie mam, i w sumie to nie wiem czy jakaś jest, bo przecież jak jedziesz pod górę na maksa to nawet po trzech, czterech minutach możesz się wypruć ze wszystkiego, co masz. Zauważyłem, że ogólnie ze wzrostem formy zjawisko wyczerpania na szczycie jest coraz słabsze, więc może z czasem będzie coraz lepiej. Mocno to też zależy od dnia, bo nie jesteśmy w doskonałej kondycji non-stop. Jednak wydaje mi się, że mocno znaczącym czynnikiem tutaj jest też psychika - trzeba wbić sobie do głowy, że podjazd nie kończy się w momencie gdy pochylenie spada do 1%, tylko trzeba ćwiczyć w sobie nawyk mocnego kręcenia już po osiągnięciu szczytu. Trzeba powtarzać sobie, że koniec to jeszcze nie koniec, że 'jeszcze chwilę, odpocznę za 20m'. Kiedyś w końcu zrobi się płasko i tam nogi trochę odpoczną, ale chyba po prostu trzeba nie odpuszczać, cisnąć, i pierwsze kilkadziesiąt metrów po podjeździe nie zwalniać, a w końcu nadejdzie zjazd, na którym tętno się uspokoi i trochę się odsapnie. A gdyby ktoś miał dobrą radę na poradzenie sobie z tąkwestią, to też chętnie wysłucham. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mess Napisano 16 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 16 Lipca 2016 analog najwiecej zyskasz w tym momencie dlugimi jazdami w tlenie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Zebedeusz Napisano 17 Lipca 2016 Autor Udostępnij Napisano 17 Lipca 2016 Też mam własnie to takie rozluźnienie po osiągnięciu szczytu i sam się zastanawiałem czy to wynika z przesadzenia na podjeździe czy z braku wytrenowania na płaskim i raczej bym stawiał na to drugie. Chociaż powoli myślę, że to głównie jednak siedzi w głowie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
analog82 Napisano 18 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 18 Lipca 2016 analog najwiecej zyskasz w tym momencie dlugimi jazdami w tlenie. Jak najbardziej się zgodzę, natomiast też miałem z tym problem mimo zrobienia bazy. Kolega mówi, że tygodniowo robi >200km, więc wydaję mi się że baza zrobiona. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
mess Napisano 18 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 18 Lipca 2016 200km/tydz to pytanie pod co to baza... pod godzinny wysiłek? Skupić się na kadencji podczas jazdy i kręcić sobie wytrzymałość a będzie lepiej. Zimą jeżdżę baardzo rzadko, tą zimę spędziłem na siłowni, głównie na bieżni, w mniejszym stopniu na rowerku stacjonarnym. o jakiej bazie my tu mówimy? :> Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Ychu Napisano 18 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 18 Lipca 2016 Podepnę się , choć u mnie jest ciut inaczej. Podjazdy robię różnie , przeważnie pół na pół , ale zaczynam robić na kadencji bo kolana mnie ostatnio bolą. Kręcę sobie kadencją na podjeździe , jeszcze przyspieszam i czuję , że mi odcina ale nie prąd tylko powietrze! Po prostu czuję , że się nie dotleniam i łapię zadyszkę. Na prostej napędzam się różnie , czasem normalnie a czasem nie mogę dojść do trójki z przodu a jak już mocno cisnę to nogi siadają , także zaczynam interwały , tylko właśnie przeszkadza mi opisany wyżej problem. Jakieś rady ? Dla autora może pomoże takie coś. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
adhed Napisano 19 Lipca 2016 Udostępnij Napisano 19 Lipca 2016 Też mam ten problem, a jestem ciężki - ważę około 80kg i wbrew pozorom, to na płaskim ludzie wokół mnie jadą szybciej, a ja lepiej radzę sobie na podjazdach, szczególnie tych siłowych, w terenie, niezbyt długich, ale dających mocno w kość. Jeżdżę 4-ty rok, większość czasu po terenie pagórkowatym albo w górach, bez planu treningowego, tylko tak jak najbardziej lubiłem, czyli podjazdy, zjazdy. Na płaskim zazwyczaj odpoczywałem podczas swoich jazd i stąd ten problem - nie robiłem prawie w ogóle treningów szybkościowych, zaginania się na płaskim, treningów w grupie na szosie. Często jest też ten problem, że ludzie jadą podjazd jakby powyżej swoich możliwości (tempa jakie potrafią utrzymać na całym wyścigu) i tam tracą całą energię, potem jest koniec podjazdu i na płaskim chcą odpocząć. Kolega mówił, że dobrze widać to na wykresie generowanej mocy - na płaskim często ludzie generują połowę mniej, a na maratonie powinno to jednak raczej wyglądać równo. Tego staram się już unikać, chyba, że zaraz za podjazdem jest zjazd, to lubię wtedy mocno dowalić pod górę, żeby mieć miejsce do jazdy w dół Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.