Skocz do zawartości

[Serwis rowerowy] Profesjonalna klapa


Rekomendowane odpowiedzi

@up właśnie o tym pisałem. Zarobki nie mogą rzutować na jakość usługi. Jeśli ktoś się godzi na te 2 tys. lub nawet wolontariat, niech robi to solidnie bo psuje branże. Im mniej cwaniaków i dyletantów tym więcej pracy dla prawdziwych fachowców, a co za tym idzie wyższe ceny i większe zarobki. Dla klienta mniejsze prawdopodobieństwo przygody jak z pierwszego postu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie niestety wygląda inaczej.
Powiem tak - jak właścicielowi nie pasuje taki serwisant to niech zwolni i poszuka lepszego, lub niech klient poszuka lepszego serwisu. Niestety realia są takie, że szef nie zwolni, bo chętnych nie ma wielu. A jak się trafi ktoś ze smykałką to też zaraz policzy, że po cholerę się męczyć skoro za ten sam pieniądz można nosić cegły na budowie a nikt nie truje nad głową, że przerzutka wrzuca bieg o 0,3 s wolniej niż powinna lub amortyzator ugina się na gałązce o 1mm za głęboko. Klient też przecież może poszukać innego serwisu, ale nagle okazuje się, że to nie takie proste, bo albo jest daleko, albo drogo, albo terminy po sezonie.
Zarobki nie powinny rzutować na jakość usług, ale jednak rzutują. I gwarantuję, że nawet ten typowy partacz zupełnie inaczej partoli robotę jak zarabia 2 stówki za dzień zamiast stówki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo jeszcze widać za mało serwisów rowerowych jest. Ale poczekaj, przybędzie to nieudacznicy pójdą w odstawkę bo właściciel serwisu jeśli chce zarabiać to musi liczyć się z konkurencją. Powoli i w Polsce lud zaczyna weryfikować reputację szpitali, lekarzy, sprzątaczek, opiekunek do dzieci itp. Przyjdzie czas i na serwisy.

 

A jeszcze odnośnie płacy. Mamy niby ten wolny rynek. Kompetencje serwisanta zostały wycenione na te 2 tys PLN i tyle. Jak zapotrzebowanie na serwisantów drastycznie wzrośnie to średnia płaca w tym obszarze może podskoczy do 3 tys. Należy jednak liczyć się z tym, że jak ktoś wspomniał zdecydowana większość prac serwisowych to czynności proste aczkolwiek czasochłonne i tutaj kokosów nigdy nie będzie. Nie można liczyć za przegląd i smarowanie piasty 100zł bo za tyle dzisiaj można kupić tanie nowe koło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie wiesz jaka jest rzeczywistość? Dla właściciela sklepu serwis jest jedynie dodatkiem. Dopóki 90% klientów przychodzi z makro keszami licząc na pełny serwis na 30zł, dopóty nikt nie będzie nawet myślał, zeby zarabiać na serwisie. Jest to jedynie dodatek, działający tylko na takim poziomie, żeby ludzi nie odstraszać i w razie co mieć serwis. Przecież w Polsce kilka miesięcy zimy to jest totalny przestój a pensje, jakiekolwiek by nie były, trzeba płacić." Nie zgodzę sie z tym.To podobna analogia jak ktos kto prowadzi knajpę,restauratorzy o tym wiedza ze lepiej mieć 1000 klientów na kawę czy herbatę bo nakład niski,pracy prawie zero a marża kilkaset procent i wola takich klientów niz na jakieś danie za 70 zł i absorbowanie kucharza tylko ta potrawa,jesli w ciagu dnia zdarzy sie 15 osob na jakies regulowanie po 30zł to łatwo przeliczyć jaka jest dniówka bez wkładu extra poza praca no i od czasu do czasu wpadnie jakas grubsza sprawa połączona z zakupem jakis części .Kiedys gadałem z gościem z serwisu i wspomniałem ze lubi takie makro-rowery,mimo ze sam odradza ich kupna i szczerze informuje swoich klientów ze to szajs to i tak taki wyda na makro..... zapłaci wiecej niz jak by nabył cos przyzwoitego tylko ze 20 cY 30 zł w pewnym odstępie mniej boli niz wydanie 100 ,150 czy też wiecej ale rzadziej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech admin zamknie ten temat ,bo gownoburza i personalne najazdy znow w pelnej krasie...

 

Skoro ludzie rozmawiają, widocznie jest zapotrzebowanie na taki temat, a forum jest właśnie do dyskusji.

Nie masz ochoty, nie czytaj, nie wypowiadaj się. Jest wiele innych ciekawych tematów.

 

Życie niestety wygląda inaczej.

Powiem tak - jak właścicielowi nie pasuje taki serwisant to niech zwolni i poszuka lepszego, lub niech klient poszuka lepszego serwisu. Niestety realia są takie, że szef nie zwolni, bo chętnych nie ma wielu. A jak się trafi ktoś ze smykałką to też zaraz policzy, że po cholerę się męczyć skoro za ten sam pieniądz można nosić cegły na budowie a nikt nie truje nad głową, że przerzutka wrzuca bieg o 0,3 s wolniej niż powinna lub amortyzator ugina się na gałązce o 1mm za głęboko. Klient też przecież może poszukać innego serwisu, ale nagle okazuje się, że to nie takie proste, bo albo jest daleko, albo drogo, albo terminy po sezonie.

Zarobki nie powinny rzutować na jakość usług, ale jednak rzutują. I gwarantuję, że nawet ten typowy partacz zupełnie inaczej partoli robotę jak zarabia 2 stówki za dzień zamiast stówki.

 

Masz dużo racji, jednak nie zgodzę się z ostatnim zdaniem. Partanina nie jest kwestią zarobków. Partacz to kwestia charakteru. Partacz spartoli za dwie, trzy lub nawet pięć stówek za dzień bo takie ma podejście do obowiązków.

W dorosłość wchodzą ludzie, którzy wychowani są na filmach i serialach na granicy fantastyki, w których młodzi ludzie mieszkają w apartamentowcu, studiują, mają czas na pracę i znajomych, pieniądze na rozrywki, wakacje, itd. Reklamy banków uczą młodych ludzi schematu: potrzeba - klik - szybka pożyczka - klik - zaspokojenie potrzeby. Młodzież przesiąknięta jest postawą roszczeniową i uważają, że o nic nie muszą się starać. Stąd ta wszechobecna partanina. Szef nie da większych zarobków, bo chce zarobić jak najszybciej i jak najwięcej, a pracownik partoli, bo szef nie daje podwyżki. Kółko się zamyka.

Nie idzie to w dobrym kierunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierniczę. Co mają zarobki do profesjonalnie zrobionego przeglądu. Jeśli nawet gość w serwisie zarabiałby po 10tyś. a nie lubiłby tej pracy bo jest nastawiony na dobrze płatną prace to i tak będzie odwalał fuszerkę.  Do każdej pracy potrzebna jest pasja i zadowolenie z wykonywanego fachu.

Sam oddaję rower do serwisu który prowadzą pasjonaci kolarstwa i jestem w 100% zawsze zadowolony. Choć serwis należy do najdroższych w Szczecinie.

Ale za wiedzę trzeba płacić. Ostatnio rozbudowywałem rower (korba,amor,hamulce.przerzutki p/t) i podałem kwotę w jakiej chciałbym się zmieścić. Chłopaki doradzili i pomogli wybrać osprzęt i nie obyło się bez dodatkowych kosztów np.linki,kaseta,łańcuch. Nic na siłę. Wytłumaczyli pokazali dlaczego warto wymienić. Zero naciągania. Oczywiście mój budżet przekroczyłem i to znacznie ale jestem zadowolony i na pewno będę tam wracał z uśmiechem na twarzy. Ostatnio byłem tam zakupić głupią dętkę i wyszedł chłopaczek z serwisu z zapytaniem czy wszystko działa bez problemu i zapytał się czy może się przejechać.Odpowiedziałem że wszystko jest ok i nie ma potrzeby żadnej regulacji ale jak chce to proszę niech sobie pojeżdzi. Serwisant wrócił po paru minutach i zapytał czy mam ok.15 min.zabrał rower na warsztat i wyregulował przerzutki, posprawdzał wszystkie śruby, sprawdził powietrze w amorku oddał rower i zyczył szerokiej drogi.

Widać ze pracują tam ludzie z pasja do 2 kółek i oby więcej takich skleów/serwisów

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@montell81
Dodaj do tego, że sporo osób z jakimiś zdolnościami po prostu pojechało w cholerę z PL. 6 lat pracowałem na kierowniczym stanowisku w gastronomii. Jednym z zadań była rekrutacja na ...owe prace za słabe pieniądze. Czasem brało się ludzi dosłownie z łapanki, bo chętnych brak i tyle. Jak się ktoś trafił kumaty to zaraz się ogarniał, że za te same pieniądze może robić coś lżejszego i łatwiejszego.
Zapłacić się więcej nie dało, bo też klient nie da za piwo 20 zł. Podratowali sytuację ukraińcy, bo bez tego zostawał nam sam margines społeczny.
Ale o dziwo jak w swoim dziale udało mi się podnieść sporo stawki to:
1. Jakość, wydajność, zaangażowanie - wszystko znacznie wzrosło
2. Ci co do tej pory mieli pracę gdzieś - nagle zaczęli się starać i doceniać dobrze płatną robotę.
Wcześniej większość szła po najniższej linii oporu. Robili tyle byle ich nie zwolnić i cześć (czyli w sumie tyle, ile robi każdy człowiek za słabą stawkę). Oczywiście po pewnym czasie szef stwierdził, że skoro tacy są wydajni to czemu nie mogą tego robić po starych stawkach :D No ale to już osobny temat o podejściu szefów do jakości i doceniania pracowników.
Teraz pracuję w firmie produkcyjnej. Na produkcji za najniższą krajową ludzie nie potrafią przyłożyć się do najprostszych czynności. Czemu? Bo mają to w d.... i nawet gdy straty przez błędy idą w tysiące to nikt ich nie zwolni, bo oznaczać to będzie przestój i udrękę z szukaniem nowego pracownika (który pewnie też będzie odwalał fuszerę). A nawet jeśli się kogoś zwolni, to przejmować się będą tylko starsi, z rodziną, kredytami itp. Młody znajdzie podobną robotę w kilka dni.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Sam oddaję rower do serwisu który prowadzą pasjonaci kolarstwa i jestem w 100% zawsze zadowolony. Choć serwis należy do najdroższych w Szczecinie.

 

Wrzucaj tutaj info który to ! Warto reklamować dobrą robotę. Sam może też do nich wpadnę ze Stargardu ;-) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Siurak, odnosząc to co napisałeś do branży rowerowej rozsądne jest zatrudnianie serwisantów płacąc im podstawę oraz określony procent od zysków z serwisu. Właściciel ma większą pewność, że pracownik będzie się starał, a serwisant poczucie, że zarobek zależy też od jego zaangażowania.

Tylko jest druga kwestia, na którą zwróciłeś uwagę. Czy właściciel widząc, że to zaczyna się kręcić, nie wpadnie na pomysł by to ukrócić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Znam doktorantów zarabiających mniej niż sprzątaczka w ich instytucie.
Bo taka jest znaczna część? :P Doktorant to taki student który z punktu widzenia pracodawcy nim nie jest więc Ci nie chcą go zatrudniać a do tego dysponuje mniejszą ilością czasu która od biedy pozwoli pracować na niepełny etat. 
Wynagrodzenie oferowane przez uczelni dla takich osób ciągle nie jest normą więc w grę wchodzą jedynie stypendia (które dostaje garstka) czy wynagrodzenia w ramach grantów (które dostaje jeszcze mniej osóB). Więc sprzątaczka z grupą inwalidzką która może mieć najniższą krajową ma lepsze i pewne (bo stałe) wynagrodzenie. Czy to jednak oznacza że lepiej być sprzątaczką? Dla mnie nie. Ale to taki prostujący offtop bo nie o tym mowa. 
 
Patrząc na lokalne serwisy widzę że nawet w średnim mieście można wyróżnić kilka typów. 
 
Pierwszy to taki gdzie właścicielem jest tzw. janusz biznesu, którego interesuje zysk i który szuka jak najtańszego pracownika. kolejni pracownicy obeznani w temacie odchodzą, czasem biznes się zwija, czasem trafia się jakiś partacz który byle jak ale tanio naprawia rowery i serwis ciągnie - albo upada. Czasem w takich serwisach "za ladą" stoi sam właściciel. 
 
Drugi rodzaj to serwisy prowadzone przez pasjonatów czy takie w których osoby obeznane z tematem nie tylko zawodowo ale i hobbystycznie są tylko zatrudnione. Tam ciężko trafić na partaczy, za to często trafiają się przypadki gdzie po przyjechaniu na regulację przerzutek okazuje się że wypada zmienić jeszcze kilka części. Można na to patrzeć z dwóch stron - jedni widzą naciąganie klienta ja widzę nierzadko spokój duszy serwisanta który wie że klient wyjechał na pewnym sprzęcie (i może szybko nie wrócić).
 
Nie zapominajmy że w sezonie serwisanci pracują po 8-10-12 godzin, do tego jeszcze w sobotę. Zostają im wieczory, kawałek soboty i niedziela żeby poświęcić czas rodzinie czy - co ważniejsze jeździe na rowerze. A na zimowe miesiące trzeba zarobić.
 
Są jeszcze miejsca gdzie pracują ludzie obeznani z tematem, robiący specjalistyczne naprawy czy wymieniający tylko to o co prosi klient - ale Ci zarabiają niewiele. Jak dla kogoś serwis jest dorywczą pracą to czemu nie ale utrzymanie takiego punktu czy amortyzacja drogich narzędzi kosztuje. Często są to wspomniane serwisy "przysklepowe" które są wliczone w koszty tego drugiego. 
 
Na pewno podpiszę się obiema rękami pod tym że nie można mówić że jaka płaca taka praca. Jak pracownik podpisuję umowę na której widnieje minimalne wynagrodzenie ale i zakres obowiązków jakie go czekają to powinien być tego świadomy i wywiązywać się z zobowiązań. Praktyka pokazuje że często jest inaczej ale z czego to wynika - nie wiem. Za młody jestem żeby o tym pisać aczkolwiek mam wrażenie że poprzedni system ciągle odbija się echem w wielu dziedzinach życia więc i tu może mieć jakiś wpływ. 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojj nie przegryzę się przez wszystko ale po kolei.

 

Co do specjalnych zdolności których nie trzeba mieć żeby pracować w serwisie.

Ile ja słyszałem tekstów, że sam sobie naprawiam, wymieniam części znajomym a później koleś nie potrafi złożyć zabawki z kartonu. Hitem było "Panie ja grube fury naprawiałem więc co to dla mnie złożyć rower" nie ukrywam, że wziełem gościa na test żeby mu z czystej satysfakcji pokazać jak bardzo się myli.

 

Jakby patrzeć ile Lidl sprzedał stojaków to spece od serwisu powinni stać na każdym rogu.

 

Zarobki

A jak dostaniesz 3000zł będziesz się chciał przykładać?

Kurcze miałem pod sobą spory dział zaopatrzenia w firmie produkcyjnej. Ponad 20mln zł zakupu rocznie. A teraz w rowerowym wyciągam sporo więcej i wszystko na papierze.

Tyle, że ja tym żyje nie tylko w pracy. A jeżeli ktoś chce pracować10-18h i 3 tysie w kieszeń to nie te czasy, nie ten kraj.

 

To co mówią klienci a jak to często wygląda.

Przegląd to nie naprawa! Z dodatków poza oceną/przeglądem stanu smarowanie łańcucha, linek, goleni widelca, podstawowa regulacja w miarę możliwości.

Niestety jak powiemy klientowi wymiana linek, pancerzy bo są pozacierane, opony sparciałe i dętki w stanie rozkładu koła do centrowania z któych i tak niewiele zrobimy bo nyple zapieczone.

 

Mając przed sobą kilku letnią meridę crossway, wartości 500-1000zł mam dwa wyjścia.

1. Żeby klient był zadowolony wymiana części na wartość 500zł i jakoś to będzie.

2. Klient godzi się na połowę kosztów a ja grzecznie mówię, że się nie podejmę bo i tak nie będzie zadowolony z efektu.

Jak by się nie obrócił nic nie wyszło z tyłu.

 

 

Kwiatki z serwisu/sklepu partaczy

- Przychodzi klient z pytaniem czy od ręki wymienię pedały na alu które kupił u konkurencji.

- Nie ma problemu, niech Pan przyprowadzi sprzęt.

 

Przychodzi i podaje mi srebrne pedały. Moje pytanie z prośbą o przypomnienie dlaczego chce je wymienić. No jak w rowerze plastiki, a ja kupiłem alu.

Tyle, że te alu okazało się tylko kolorem a konkurencja za 50zł sprzedała pomalowane plastiki. 

I Z TAKIEGO POWODU MÓJ SERWIS SIĘ ROZWIJA :D

 

A i pracuję właśnie z chłopakiem który przyjechał do Lubina z miejscowości oddalonej o dobre 100km. Znalazłem go na forum.

Jeżeli warto się przeprowadzić, żeby pracować w serwisie to można też nieźle zarobić i jest to sporo powyżej podanych widełek.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

@ Marcin, Kamil, Radek - szkoda waszego czasu bo tu nie da się prowadzić normalnej dyskusji. Zaczęło się od tego że jakiś serwis odstawił kichę a reszta odeszła od meritum i klepie o zarobkach i o tym jak one przekładają się na jakość pracy. Myślałem, że snucie opowieści zaczyna się jesienią gdy ciągle siąpi deszcz, ale widzę że już nie ma chyba reguły. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Jeżeli warto się przeprowadzić, żeby pracować w serwisie to można też nieźle zarobić i jest to sporo powyżej podanych widełek.  

albo jak w moim przypadku dojeżdżać codziennie 50 km.

Moim zdaniem temat jest wyczerpany, lecą bany za dublowanie konta. Dwóm osobom obiecuję że przyjrzę się ich "tfurczości" na przyszłość.

Jednego nie mogę zrozumieć - czy wy, mam na uwadze zawodników od głoszenia mądrości, z każdego tematu musicie zrobić śmietnik?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...