Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano (edytowane)

Ktoś tu ma ból tyłka, że go 26er wyprzedza. Zamiast pisać bzdury ruszaj na rower ćwiczyć kondycję, bo jej brak to jedyny powód.

Edytowane przez nognog
Napisano

 

 

Nie można pedałować "mocniej". Jeden obrót korby = n liczba przejechanych metrów.

Jak to nie można pedałować mocniej? Bo nie rozumiem. Na jakim Ty świecie żyjesz?  

  • Mod Team
Napisano

Jeden obrót korby to n-obrotów koła. Przekłada się to na metry i czy będziesz cisnął mocniej czy słabiej to jest stałe.Mowa o stałym przełożeniu. N-obrotów korby = n-pokonanych metrów = constans.

Czego nie rozumiesz?

Napisano

Nie rozumiem tego jak gość może twierdzić że nie można pedałować  mocniej. Pedałujesz mocniej to jedziesz szybciej. To że koło zrobi tyle samo obrotów  nie ma znaczenia, zrobi to szybciej. 

 

  • Mod Team
Napisano

 

 

Pedałujesz mocniej to jedziesz szybciej.

Mowa o porównaniu koła 26" i 29" przy takim samym przełożeniu i takiej samej kadencji.

Napisano

 

 

Nie wspominając już o sensowności gonitwy góralem po asfalcie...

 

W sensie, że po asfalcie góralem jeździ się trudniej niż po korzeniach i piachach? :)

 

 

 

Ktoś tu ma ból tyłka, że go 26er wyprzedza.

 

Nieno, Kolego, skąd takie pochopne wnioski? Ja tu bólu tyłka nie widzę. Raczej zbytek zaufania do aptecznej precyzji swego oko. Założyciel wątku zapytał, dowiedział się, że "to jest niemożliwe" (tak jak u lekarza dowiadujesz się, że "nie ma prawa boleć") i jest git.

 

pzdr

Fawlty

Napisano (edytowane)

W sensie, że to kolejny asfaltowy wojownik na góralu, który się minął z wyborem sprzętu. Gdzieś niżej jest jego temat o wymianie opon na szosowe...

Edytowane przez modrzew
Napisano

Bardzo ciekawe rozmowy się tu toczą, nie skomentuję niektórych wpisów, bo klawiatury szkoda.

Co do mojej "asfaltowej wojowniczości" - rower kupiłem taki a nie inny z pełnym rozmysłem.

Nie mam szacunku do sprzętu, w sensie nie lubię się przejmować krawężnikami, schodami etc.

 

Jak mi ktoś pokaże kolarkę która to zniesie pod stukilowym (prawie) dupskiem, to bierę.

Crossówki w interesujących mnie pieniądzach nie były zbyt interesujące.

"rowery miejskie" podobają mi się tylko Canyona, nie stać mnie.

Zostały górale. Po sprawdzeniu 26" wyższego modelu Unibike (zwinne, ale czegoś mu brakuje), kilku 29" (zazwyczaj istotnie droższe niż porównywalne 27.5" - cóż moda), zdecydowałem się na hardtaila 29" ze względu na odporność na krawężniki, dziury, itp.

Z pełną świadomością, że to sprzęt w teren, nie na asfalt.

Co więcej, obecny 29er to już mój drugi sprzęt tego typu. W dodatku tej samej firmy.

Ostatnim argumentem było to, że mam w planach jeździć trochę więcej i dalej, niż "po bułki do sklepu", a na dwa rowery mnie zwyczajnie nie stać, a nawet jeśli stać, to nie mam na nie miejsca (w końcu żona też ma rower).

 

Reasumując, podjąłem taką, a nie inną decyzję biorąc pod uwagę absolutnie wszystkie argumenty, z wyjątkiem może "co się co poniektórym userom takiego albo innego forum wydaje w temacie, jak powinienem wydać swoje ciężko zarobione pieniądze".

Ale powyższe nie jest dla mnie szczególnie istotne.

Odpowiedź na swoje pytanie otrzymałem, wiec temat zamykam.

 

 

Napisano

 

 

W sensie, że to kolejny asfaltowy wojownik na góralu, który się minął z wyborem sprzętu. Gdzieś niżej jest jego temat o wymianie opon na szosowe..

 

No cóż, ja coraz czesciej łapię się na tym, że do miasta wolę pojechać na góralu, a nie na trekingu czy szosie. Powiedzmy, że mam około 20 km w jedną stronę i oczywiście na szosie jest trochę szybciej, ale na góralu zupełnie bezstresowo (krawężniki, pseudoasfalty, ścieżki z baumy).

 

Co do "wojowników", to nie chcę się wypowiadać. Moja Pani nazywa tak klientów, którzy w kwietniu jeżdżą w kominiarkach :) Natomiast dyskusje typu "kup właściwy rower do właściwych zastosowań" zwykle nie prowadzą donikąd. Jak ktoś chce 29era, to niech sobie kupi, zamiast potem żałowac, że tego nie zrobił.

 

A poza tym... Ja całe życie jeździłem na trekingu, szoso-trekingu, przełajce, szosie. Zawsze jeździłem duzo, ale pierwszego górala (może pamietasz, bo sam mi doradzałeś w moim wątku) kupiłem w marcu :)

 

Jestem pod wrażeniem, jak bardzo uniwersalnym rowerem jest dobrze dobrany mtb (w moim przypadku 27,5).

 

pzdr

Fawlty 

Napisano

Nie wiem, czy to dobre miejsce (jeśli nie to z góry przepraszam), ale mam problem i chciałbym się poradzić posiadaczy 29'erów.

 

Abstrahując od mojej kondycji, która nie jest rewelacyjna, poczyniłem następującą obserwację:

 

1. Jadę asfaltem (lub ścieżką) za rowerzystą na przeciętnym 26" MTB.

2. Mam zapięte przełożenie 40x11.

3. Muszę utrzymać zdecydowanie większą kadencję niż człowiek jadący przede mną, żeby zachować taką samą prędkość.

 

Z teoretycznego punktu widzenia to wygląda to tak:

 

Ja mam przełożenie 40x11, więc na jeden obrót korb ma m ~3.6 obrotu koła o średnicy 29". Co daje pokonaną drogę 3.6x14.5x2.54x2x3.14= 8.4m

On ma pewnie 42 lub 44 blat więc pokonuje drogę 7.9-8,3m na obrót.

Przy tej samej kadencji powinienem być szybszy!

Dlaczego więc nie jestem?

1. Rowerzysta z którym się ścigasz ma twardsze przełożenie niż Ty.

2. Ma mniejsze opory wiatru. Niższa sylwetka, i/lub jedziecie tak, że to Ty osłaniasz go od wiatru.

3. Ma mniejsze opory toczenia. Bieżnik opony. Podobno już zasięgałeś opinii w tej sprawie.

4. Mniejsze pozostałe opory. Ocieranie błotników. Ocieranie innych akcesoriów, błota itd. Lepsze i lepiej nasmarowane piasty itd...

5. Mniejsza waga duetu rower i kolarz. Ważne pod górkę i przy ruszaniu.

 

Pozdrawiam

Napisano (edytowane)

Mowa o porównaniu koła 26" i 29" przy takim samym przełożeniu i takiej samej kadencji.

Z tym "mocniej" to chyba chodziło o to, że obrót korbą nie jest wykonywany ze stałą prędkością. Można "szarpnąć" o pół obrotu, a drugie pół kręcić wolniej, praktycznie bez żadnego obciążenia - średnia kadencja wyjdzie taka sama, ale rower będzie jechał inaczej. Przy takim stylu jazdy, różnice będą jeszcze bardziej widoczne między ostrym podjazdem, gdzie szybciej wytracimy prędkość a płaskim terenem.

Edytowane przez zomg
  • 2 tygodnie później...
Napisano

1. Rowerzysta z którym się ścigasz ma twardsze przełożenie niż Ty.

2. Ma mniejsze opory wiatru. Niższa sylwetka, i/lub jedziecie tak, że to Ty osłaniasz go od wiatru.

3. Ma mniejsze opory toczenia. Bieżnik opony. Podobno już zasięgałeś opinii w tej sprawie.

4. Mniejsze pozostałe opory. Ocieranie błotników. Ocieranie innych akcesoriów, błota itd. Lepsze i lepiej nasmarowane piasty itd...

5. Mniejsza waga duetu rower i kolarz. Ważne pod górkę i przy ruszaniu.

 

Pozdrawiam

 

Mniejsza waga, opory toczenia, ocieranie błotników - to wszystko nie ma znaczenia skoro kręcą z taką samą kadencją. Wg. mnie znaczenie może mieć średnica wew. obręczy albo najmniejsza tarcza na 10 zębów w 26"

Napisano

Nie da się abstrahować, bo wyciągasz błędne wnioski. To raz...

Dwa. Przy założeniu, że miał korbę 44T, to macie praktycznie to samo przełożenie, więc Twoja obserwacja jest obarczona bardzo grubym błędem. Wystarczy, że Twoja kadencja będzie niższa o 5 RPM, a koleś będzie Ci odjeżdżał... Na oko kadencji nie zmierzysz....

Trzy. Wracamy do punktu 1. Pracuj nad kondycją, bo czasoprzestrzeni nie zagniesz ;)

Dokładnie to powoduje różnicę, zakładając że wasz stosunek przełożeń jest taki sam.

Napisano

To teraz rozważcie to. Mam kolegę, który jest ode mnie mocniejszy na szosie, noga jak koń. Zawsze mnie urwie, może zrobić 300km na raz i się śmieje. Ja zdycham po 100km. Podobny wzrost, waga ta sama.

 

W weekend byliśmy na Smreku. On 26" carbon Krossa, ja peak29. Waga rowerów niemal identyczna.

 

Każdy zjazd natychmiast znikam mu z pola widzenia. Każdy podjazd odjeżdżam.

 

Rozważcie to teoretycznie. Można nawet założyć nowy temat. "Dlaczego mam problem na Carbonie 26" dogonić 29era w alu." :D

Napisano

Są tacy co na prostych się rozwijają i lecą a zjazdy traktują asekuracyjnie i są przez to znacznie wolniejsi. Podjazdy też niektórzy znoszą lepiej a inni gorzej bo np źle taktycznie do nich podchodzą i tracą parę przedwcześnie.

Napisano

Ja też miałem raz ciekawą sytuację: zjazd z Salmopolu.

Przede mną szwagier, kręci korbą szybko.

Ja za nim, nie kręcę wcale a jadę z tą samą prędkością. A przed nami jakiś skuter, też nie kręci korbami bo nie ma.

I na koniec go wyprzedziliśmy (ten motorower).

Wot zagwozdka.

Napisano (edytowane)

Motorowerzysta hamował silnikiem , a ty jesteś od szwagra dużo cięższy ;P , jeśli motorowerzysta nie hamował to ty i szwagier osobno więcej wazycie niż motorowerzysta że skuterm razem ;D

Edytowane przez adithetank
Napisano (edytowane)

kolega chyba omijał lekcje fizyki W SZKOLE PODSTAWOWEJ , nic o niezerowej masie własnej nie przekroczy prędkości światła to po pierwsze , po 2 zastanów się czemu worek kamieni spada szybciej niż worek laysów x-cut  

Edytowane przez adithetank
Napisano

Czyli Galileusz był głąbem? :)

 

Zarzucaj do googla i lektura do poduszki:

 

 

1) Eksperyment Galileusza (rok 1600) – spadek swobodny ciał o różnej masie

 

2) Eksperyment Galileusza (rok 1600) – obserwacja ruchu ciał staczających się z równi pochyłej

Napisano

Czy worek kamieni będzie spadał szybciej niż pojedynczy kamień? I klasyka: czy kilo kamieni będzie spadać tak samo szybko jak kilo pierza?

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...