storm00 Napisano 25 Maja 2016 Udostępnij Napisano 25 Maja 2016 Hej Szybkie pytanie: w niedzielę startuję na 200km w Kaszebe. Do tej pory przynajmniej raz w tygodniu jeździłem dłuższe dystanse (~>100km). Pytanie: czy na 3 dni przed - czyli jutro w czwartek - jest sens jeszcze robić taki dłuższy wyjazd, czy lepiej sobie odpuścić? Dodtkowo planuję jeszcze w piątek wyjazd do roboty (łącznie 40km) i potem około 13km dojazd do PKP w sobotę. Coś poradzicie? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
gkc Napisano 25 Maja 2016 Udostępnij Napisano 25 Maja 2016 Witaj. Ja osobiście przerabiałem chyba wszystkie możliwość przygotowania do starty. Zarówno odpoczywałem totalnie 2/3 dni przed jak i non stop coś jeździłem. U mnie lepiej się sprawdza lekkie pokręcenie dzień/2/3 przed - taka godzinka na luzie po fajnych okolicach i już. Dodatkowo robię tak z 2x po kilku minut trochę szybszej jazdy, na tyle aby zwiększył się oddech i trochę zgrzać. I tyle. Wtedy w dzień zawodów robię rozgrzewkę tak z 30m kręcenia od luziku do zgrzania. Takie podejście się u mnie sprawdza. Natomiast jeśli totalnie odpocznę 2/3 dni przed to w dniu zawodów nogi zabetonowane i ciężko się jedzie. Ale przypuszczam że to kwestia każdego z osobna. Gdzie kiedyś słyszałem/czytałem że dla osób 30+ 35+ takie dni przerwy źle wychodzą - u mnie to się akurat zgadza. Powodzenie na Kaszebe Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Badek Napisano 27 Maja 2016 Udostępnij Napisano 27 Maja 2016 W moim przypadku działa to tak, że 2 dni przed dużym wysiłkiem staram robić jeszcze większy wysiłek (w miarę możliwości), następny dzień przerwa totalna i w kolejny dzień jest bardzo duża różnica kondycyjnie i wytrzymałościowo. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
storm00 Napisano 31 Maja 2016 Autor Udostępnij Napisano 31 Maja 2016 @GKC - dzięki @Badek - dokładnie. I tak w zasadzie sobota przed KR to było olewanie a i sam dojazd na miejsce zbiórki przed wyjazdem był lajtowy. Byleby dojechać. Z kolei wczorajszy powrót - jakby nie było dzień po KR - to był lekki hardcore. Spływający z nieba ŻAR zrobił swoje. Dobrze chociaż, że miałem wiaterek dopychający i mimo ciężaru w sakwach czułem, że mnie pcha Dzisiaj również odpoczywam - i to kompletnie. Dopiero jutro wsiadam na rower. Rozgrzewka i w piątek do Kielc, a w sobotę Maraton Podróżnika - wersja 300km Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.