Skocz do zawartości

[socjologia] Jazda z numerem z maratonu


Rekomendowane odpowiedzi

Jak dla mnie dziwne jest, że ktokolwiek się przejmuje i ocenia kto co ma na rowerze i kiedy.

 

Czemu dywaguję? Bo dla kogo to jest siara? Dla tego z numerem, czy dla oceniających?

Jeżeli dla oceniających, to nie mają pojęcia skąd numer, czy faktycznie ktoś się próbuje lansować, czy po prostu za chwilę ma kolejny start z serii. Przy mniejszych imprezach nierozpoznawalnych przez większość, tym bardziej nie wiesz czy ten numer wisi kolejny miesiąc.

Nie cytujesz całości i wyrywasz z kontekstu. Do tego kłania się czytanie ze zrozumieniem.

Ale skoro wolisz uprawiać postostwo pianotwórcze, to cóż, Twoja wola. Dla mnie EOT.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eeee tam. Niech każdy sobie jeździ jak chce- liczy się zajawka a nie to jak się wygląda .

Tak jak można atakować takich co bujaja się z numerami startowymi, tak samo można atakować tych co jeżdżą w strojach ccc itp. A oczywiście nie sa w teamie

 

Wydrapane w Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przypuszczałem, że ktoś dorabia do tego ideologię....

 

Nie ma w tym żadnej ideologii, po prostu jedziesz w maratonie - masz numerek, nie jedziesz - zdejmujesz numerek. Jesteś w teamie CCC czy innym - masz teamową koszulkę, nie jesteś - nie jeździsz w teamowych barwach. Dla mnie prostego robotnika ;) jest to logiczne i przed tą dyskusją tutaj nigdy się nawet nie zastanawiałem że może być inaczej.

 

Krótko mówiąc - jazda na codzień z przysłowiowym numerkiem z zawodów to dla mnie to samo jak iść na basen a potem w samych majtach i w czepku pojechać na zakupy do centrum handlowego. Albo przyklejać nalepki znanych firm produkujących części do sportowych samochodów na jakiegoś starego trupa co ledwo przechodzi przeglądy. Można? Pewnie że można, ale po co robić z siebie pajaca.

 

pzdr!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obciachem są też: stroje teamowe ubierane przez zwykłych szosowców (dylematy z innego forum), tarcze w szosie, mieszanie Campy i Shimano, rogi na giętej kierownicy, jazda rowerem mtb po asfalcie. Można jeszcze wydłużyć listę zniesmaczeń.

Dylematy w stylu babć okienkowych, które zapierają się na parapetach całymi dniami. Zawsze to na ulicy ciekawiej niż we własnym domu no i tak nudą nie wieje.

Na co dzień widuję szosy z nieściągniętymi czipami rejestratorów czasu (lokalne i mniej lokalne wyścigi), czerwone i rzucają się w oczy. I zarówno właścicielom tych rowerów jak i innym kompletnie to zwisa.

 

Może dlatego że bardziej skupiają się na sobie i własnym życiu? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja ciut z innej beczki.

Wczoraj w mojej okolicy (ok. 20 km od domu) odbywały się zawody szosowe - czasówka.

Pojechałam tam z domu rowerem z lemondką w kasku czasowym, no bo przecież po grzyba mam np. jechać w zwykłym kasku a drugi na plecach wieźć, skoro mam niedaleko. Rano jeszcze było mało ludzi na mojej trasie dojazdowej więc nie było komu mnie za bardzo zobaczyć ale jak wracałam z czasówki po południu w luźnym tempie to niedzielni rowerzyści mieli ze mnie niezłą polewę, to było widać (i słychać - komentarze). I wiecie co, wstyd mi było, że jadę sobie w tempie baby z zakupami na rowerze z lemondką i czasowym kasku. Następnym razem jednak wezmę ten kask na plecy, żeby nie robić sobie obciachu.

Pozdr. Marta

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie również jest to wieś (nie obrażając mieszkańców nie-miast). Zawody są po to żeby się sprawdzić, żeby rywalizować z innymi i ze swoimi słabościami. Numerek jest czymś obowiązkowym jeżeli chcemy brać udział w zawodach, ale po nich jest po prostu nie potrzebny. Dla mnie to przedłużanie sobie wiadomej części ciała. Szczególnie, że wszystkich których widuje w ciągu tygodnia na rowerze z numerkami to osoby na rowerach krosowych, którzy podróżują sobie z prędkością 15km/h patrząc z wyższością na innych "bo ja mam numerek".
Jeżeli chce się pochwalić to można to zrobić na wiele innych sposobów. Są obszerne galerie zdjęciowe na których na pewno każdy znajdzie chociaż jedno swoje zdjęcie, często są medale pamiątkowe, a numerek można powiesić sobie nad łóżkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
często są medale pamiątkowe,

 

Heh, już widzę takiego Janusza maratonów na krossie z numerkiem i medalem dumnie zwisającym na piersi :). Spotyka znajomego;

- Janek, co ty jakieś zawody rowerowe wygrałeś?

- Ano, wygrałem. a po czym poznałeś?

 

:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Obciachem są też: stroje teamowe ubierane przez zwykłych szosowców (dylematy z innego forum), tarcze w szosie, mieszanie Campy i Shimano, rogi na giętej kierownicy, jazda rowerem mtb po asfalcie. Można jeszcze wydłużyć listę zniesmaczeń.

Jeśli chodzi o stroje, to się zgodzę w 100%, ale pozostałe przykłady są kiepskie. Zawsze jest jakieś uzasadnienie. Czy to dla wygody, czy dla oszczedności, ale jakieś są. A jakie uzasadnienie poza lansem ma jeżdżenie z takim numerem? Równie dobrze można umieścić sobie tabliczkę z napisem "Patrzcie na mnie, jeżdzę w maratonach" i w sumie będzie to miało taki sam sens, a będzie jedna na cały rok.

Jazda na rowerze sama w sobie jest promowaniem aktywnego spędzania czasu. Jazda w kasku jest promowaniem bezpiecznego aktywnego spędzania czasu. To ma wyraz samo w sobie, nie trzeba do tego naklejek, napisów, tabliczek.  
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...