Skocz do zawartości

[prawo] Tunel pod martwą wisłą - zakaz wjazdu dla rowerów


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

No chyba nie: Art. 128. § 1. Czasem pracy jest czas,

 

Podałem Ci dokładnie dlaczego błądzisz ;) 

 

 

Zwrot kosztów dojazdu do pracy jest przychodem ze stosunku pracy

 

To o czym piszesz nie ma znaczenia dla kosztu pracy.

Jak Cię pracodawca będzie chciał zachęcić do pracy w niedogodnym miejscu o zapłaci za dojazdy  i będzie to dochód.

Jak nie zapłaci bo jesteś dla niego mało warty to ten koszt poniesiesz ty więc zarobisz mniej o koszt i czas.

Widziałem już sytuacje w których pracownik zaczynał pracę w momencie wsiadania do auta. Więc płacono mu jak za pracę jak siedział w korku. Czemu? Bo był dobry a miał ponad godzinę w jedną stronę wiec nie opłacało by mu się jeździć jeśli by nie dostał kasy.

 

Niektórzy pracodawcy płacą za jazdę rowerem do pracy.

Czemu?  Tu jest wiele czynników od braku miejsc oczywiście począwszy ale sa firmy z nadmiarem miejsc i dalej płacą bo pracownik jest "lepszy"

 

 

Mam być w pracy na czas, a to czy będę szedł do niej 5 minut czy jechał godzinę mojego pracodawce nie bardzo obchodzi.

 

Cóż...

Ja się staram godziny tak układać żeby nikt w korkach nie stał. Ale to jest kwestia szacunku do pracowników.

Szanuję ich czas i nie widzę powodu żeby mieli tracić bezsensu nawet głupie 30min bo ja chcę żeby oni zaczęli pracę godzinę wcześniej albo godzinę później.  Oczywiście czasem się nie udaje ale zazwyczaj nie ma problemu żeby to dograć. 

 

 

Swoją drogą dojeżdżając do pracy np. autobusem można w tym czasie poczytać książkę, posłuchać muzyki, poprzeglądać internet itp.

 

Tak czasem..

Choć u nas często nie poczytasz bo jest za ciasno... A jak poczytasz to będziesz wiedział kto kiedy i dlaczego zrobił i kogo rzucił albo z kim wziął ślub... Ja lubię techniczne i ciężkie raczej wiec nie da się :D

 

 

to czy ten zaoszczędzony czas wygeneruje jakieś zyski jest sprawą indywidualną,

Nie indywidualną a średnią.

U jednego nic u drugiego kilka stów... A trzeci zaoszczędzony czas spędzi na  beztroskim wydawaniu pieniędzy i przyniesie zysk gospodarce

 

 

To jest problem, nikt nie lubi stać w korkach. Zauważ jednak, że jest to największy problem nie wtedy gdy mówimy o dojeździe do pracy, a w przypadku gdy w tym korku stoimy w pracy już będąc (firmy transportowe, dojazdy do klienta itp.)

 

Tu nie chodzi o lubi.

To są koszty policzalne.

Są zarówno finansowe dość łatwe do policzenia choć mało kto sobie z nich zdaje sprawę.

Ale są też koszty społeczne i zdrowotne.  One sa trudniejsze ale też dość dobrze poopisywane w literaturze bo podlegają od lat badaniom.

 

Nie lubi to stres stres to choroby i gorsza wydajność gorsza wydajność to wielkie koszty dla firm a to wzrost kosztów i spadek zysków a to mniejsze  odprowadzone podatki  /mniejszy PKB i jeszcze mniejsze podatki a wiec mniej pieniędzy w budżecie wiec podwyżki podatków/mniejsze świadczenia i mniejsze Twoje zarobki. Oczywiście mocno uprościłem ale tak to działa.

A na to składają się takie pojedyncze oszczędzone minuty.

 

Najpotężniejsze gospodarki świata to kraje z najpotężniejszymi sieciami dróg. Ale te kraje silnie idą w rozwój rowerów. Czemu?

Bo to ulga dla systemu drogowego zmniejszenie kosztów rozbudowy i remontów siatki drogowej stosunkowo niskim kosztem.

 

 

 

 

odnośnie dyskutowanego tunelu to brakuje nam najważniejszej informacji. Ile taka ścieżka dla rowerów miałaby kosztować. Jeśli nie są to kosmiczne pieniądze to uważam, że wypadałoby taką zrobić. Jeśli jednak te pieniądze są kosmiczne to faktycznie lepiej jest za to zrobić kilkanaście/dziesiąt km w innych miejscach

 

Oczywiście że się zgadza i nie pisałem inaczej ;)

Choć w przypadku tunelu pod kopcem już uważam ze powinno sie mocno rozważyć czy koszt nawet spory nie jest wart poniesienia. :D

Jednak olbrzymi ruch akademicki i sporo dojazdów do pracy.

 

 

Odnośnie tematu rower a wizerunek to nie jest z tym tak kolorowo. Może KrisK jest już na etapie gdzie można jeździć czym się chce, ale nie każdy ma ten luksus.

 

Tu nie chodzi o dbanie albo nie o wizerunek.

Po Krakowie sporo przecież białych kołnierzyków sunie sobie na damkach. Czy ich prestiż spada?

Jakiś czas temu gościa na niemieckich blachach widziałem jak świeżutkiego z BMW 7 wyciągnął składaczka i na niego wskoczył. W garniturku elegancik... Podejrzewam że przyjechał zrobić jakiś biznesik. Ciekawe jakie o nim będą mieli zdanie jak podjedzie swym "rumakiem" nasi Janusze biznesu którzy muszą swoimi "bemkami" wjechać na płytę rynku żeby budować wizerunek....   wsioka.

 

Również wiele kobiet bardzo eleganckich jeździ. Zapewne nie dla sportu.

Osoby które opisywałem nie przyjeżdżały na spotkania spocone i zmachane i w wielu wypadkach gdyby nie to ze spotykaliśmy się przy stojakach nie wiedzielibyśmy czym przyjechaliśmy :D

 

Po prostu samochód nie ma nic wspólnego z wizerunkiem. 

 

 

 

 

Dodatkowo jeśli ktoś jest potliwy to nawet jadąc w tempie spacerowym będzie lekko nieświeży.

 

Daleko mi do tych co mówią wszyscy na rowery zawsze i wszędzie.

Chodzi mi o to żeby właśnie taki problem jak pocenie sie został zminimalizowany.

Każdy km mniej to trochę ludzi mogących dojechać nie pocąc się.  Ktoś sie nie spoci bo się poci od 5 km a nie od 3 Ktoś się nie spoci bo w tym samym czasie dojedzie ale dzięki temu że jest krócej pozwoli sobie na luksus jazdy wolniej.

A ktoś jeszcze inny skróci czas stania w korku bo naście procent ludzi pojedzie rowerem. 

 

I jest jeszcze jeden kruczek...

Owszem czasem jadę na spotkanie i muszę "trzymać poziom"

Ale czasem dostaje telefon o zabarwieniu histerycznym  "Krzysiek ratuj bo się pali"

Zapewniam że wtedy jak pojawiam się naprzeciwległym biegunie korków w piątkowym szczycie po 15-20 min to nikt nie postrzega za złe że spływam a wszyscy doceniają że po 20-30 min ich praca idzie dalej i zdążą...

Już się zdarzyło że fakt iż dojechałem w kilkanaście min ratowało projekt za ładnych parę złotych. 

Bez roweru nie było by takiej opcji.

 

Więc spocony jak szczur gość w stylowych ciuszkach człek może budować dobry wizerunek siebie i firmy ;) 

moi klienci doceniają mój rower :D Czasem są zawiedzeni jak słyszą że sorry nie da rady jestem autem i nie przecisnę się...

(Z tego powodu rozpatruję zakup składaka do aut :D )

 

A na śmierdzenie jest kilka sposobów skutecznych więc dla chcącego nic trudnego.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Moim zdaniem przed każdym tunelem powinien być znak zakazu wjazdu dla rowerów a także innych pojazdów które nie są w stanie utrzymywać co najmniej 50km/godz na całej jego długości. Samochody ciężarowe popularnie zwane "tirami" również nie powinny mieć prawa wjazdu - są ciężkie, duże, mało zwrotne, kierowca nie widzi pleców a nawet tego co ma pięć metrów przed maską.

Też jestem za tiry na tory, ale w tym konkretnym miejscu zrobienie tunelu tylko dla osobówek, to wywalenie kasy w błoto. To jest droga dojazdowa do portu i stoczni, dzięki tunelowi można wywalić ciężki transport z centrum miasta.

 

 

 

Teraz się pochwalcie ilu z Was jeździ rowerem po drogach krajowych poza terenem zabudowanym.

Zdarza mi się jeździć 20, choć muszę przyznać, że mając porównanie z innymi częściami kraju (okolice Grójca), to ruch wygląda jak na osiedlówce. Bywało że 7 na wjeździe do Gdańska od strony Elbląga (boczny wiatr zasłaniany przez ciężarówki nie był miłym wspomnieniem)

Z drugiej strony można trafić na pędzące ciężarówki też na lokalnych drogach.

 

 

 

Ile taka ścieżka dla rowerów miałaby kosztować. Jeśli nie są to kosmiczne pieniądze to uważam, że wypadałoby taką zrobić. Jeśli jednak te pieniądze są kosmiczne to faktycznie lepiej jest za to zrobić kilkanaście/dziesiąt km w innych miejscach.

Teraz trzeba by wygospodarować jakieś dodatkowe 2-2,5m, żeby realnie myśleć o codziennym ruchu rowerowym. To będą ogromne koszty, bo trzeba by poszerzyć tunel. O takich rzeczach trzeba myśleć przy projektowaniu, więc jak macie w planach tunel pod Kopcem, to trzymajcie rękę na pulsie i drążcie temat w magistracie.


 

 

Dodatkowo jeśli ktoś jest potliwy to nawet jadąc w tempie spacerowym będzie lekko nieświeży.

Tu z pomocą przychodzi technika w postaci wspomagania napędu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu? Po pierwsze jak wyżej staram się być wcześniej po drugie jak nie chce być zdyszany to jadę spokojnieje.. I tu czy mam 4km nadłożyć czy nie to zaczyna robić kolosalną różnicę. Bo skoro jadąc bardzo spokojnie z km/3min robi się 3:30-4min to znowu wydłużenie zaczyna być coraz bardziej nie na rękę.

 

Widzisz. Cały czas przykładasz swoją miarę do tematu. To, że masz takie, a nie inne uwarunkowania komunikacyjne i samochód przegrywa z rowerem zawsze, nie oznacza że wszędzie tak jest.

Ja jadąc zgodnie z przepisami samochodem wykręcam czas od 20 do 30 minut. Rowerem jest to 45 minut. Nawet gdybym pojechał skrótem, to może bym zszedł poniżej 40 minut, ale nieznacznie (bo jakościowo droga znacznie gorsza - Dźwigowa wspomniana).

O Warszawie mówi się, że jest zakorkowana. Gdyby założyć, że zadaniem jest przemieszczanie się w obrębie ścisłego centrum, to zapewne rower wygra z samochodem. Jednak na dłuższych dystansach oraz poza ścisłym centrum rower nie ma najmniejszych szans, aby przebić samochód, bo nie będziesz w stanie wykręcić takiej średniej rowerem. Skoro czas jest esencją, to osoba znająca Warszawę, nie koniecznie musi wygrać wybierając rower.

 

Wiesz to jest problem... To zwykli ludzie. Ciężko pracują i mają. Ale są normalnymi osobami ceniącymi dobrze wykonaną pracę punktualności solidność a nie stan garnituru i markę samochodu... Niektórych z nich znałem jak jeszcze jeździli starymi maluchami... Teraz maja po kilka luksusowych aut domy i mieszkania... i rower miejski jak jadą na spotkanie do miasta ;)

 

Wiesz.... Według różnych źródeł, ponad 2/3 osób w tym kraju pracuje na umowę o pracę na pełny lub częściowy etat. A Ty pracując na akord wciąż przykładasz do nich swoją miarę. Bycie 5-10-15-20 minut wcześniej w pracy nie wygeneruje zysku dla osoby zainteresowanej, chyba że dla pracodawcy, gdy pracownik będzie mu codziennie dawał w gratisie 15 minut pracy. A bez zgody pracodawcy w nadgodziny wpisać tego nie można, gdy się jest na etacie, o czym bardzo dobrze wiesz.

 

Generalnie na "potwierdzenie" Twoich tez dodam, że wystarczyło małe załamanie pogody, które mamy, aby z 6 regularnie parkujących (w słoneczne i ciepłe dni) rowerów na moim stojaku zostały dwa. A ten drugi i tak "przypadkowy", bo nie jest stałym bywalcem. Tak więc jak na dłoni widać, że ludzie w dojazdach do pracy rowerem nie kierują się oszczędnością, taką, jaką tutaj zaprezentowałeś.

Może w Twoim szczególnym przypadku się sprawdzają, ale rozciągnięcie tychże na ogół jest według mnie chybione i to wyraźnie (przede wszystkim przez mało realne założenia wstępne). A w przypadku tak drogich inwestycji jak drążenie tunelu pod rzeką należy przede wszystkim brać pod uwagę ogół, a nie partykularne interesy.

 

 

 

Jak Cię pracodawca będzie chciał zachęcić do pracy w niedogodnym miejscu o zapłaci za dojazdy i będzie to dochód.

 

Zapomniałeś dodać, że zwrot kosztów za dojazdy jest dobrowolnym świadczeniem, a nie obowiązkowym. A to ZASADNICZA różnica, jeżeli chodzi o argumentację w temacie.

 

Dlatego tego typu koszty przelicza się uwzględniając wszystkich a nie tylko firmy/osoby zarabiające na transporcie.

 

Takie powiązania można mnożyć praktycznie w nieskończoność. Problem w tym, że im głębiej, tym trudniej da się oszacować realny wpływ jednego czynnika na inny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Cały czas przykładasz swoją miarę do tematu. To, że masz takie, a nie inne uwarunkowania komunikacyjne i samochód przegrywa z rowerem zawsze, nie oznacza że wszędzie tak jest.

 

A czy ja gdziekolwiek napisałem że jest inaczej?

Może w twoim przypadku się nie sprawdza ale w moim często tak.

 

 

 

Jednak na dłuższych dystansach oraz poza ścisłym centrum rower nie ma najmniejszych szans, aby przebić samochód, bo nie będziesz w stanie wykręcić takiej średniej rowerem

 

Ja jestem Ci udowodnić że o odpowiedniej porze w odpowiednim miejscu wykręcisz.

Ale nie w tym rzecz. Jak masz z poza centrum pojechać na obrzeża i i godzinach szczytu potem wbić się w centrum i z niego wydostać nagle okazuje się że przestaje być różowo w samochodzie

Ja wiem że u was się mocno poprawiło w Warszawie ale miałem okazję rozmawiać z handlowcem dojeżdżającym spod warszawy i twierdził ze jeszcze niedawno rowerem był szybciej niż autem....  Zapewne wciąż znajdziesz trochę kierunków gdzie to sie sprawdzi.

 

U nas tak samo są trasy na których autem zrobisz niezłą średnią ale moja średnia z trasy autem oscyluje w granicach 19km po mieście pomimo że jednak często jeżdżę odcinkami z 70,

 

 

 

Skoro czas jest esencją, to osoba znająca Warszawę, nie koniecznie musi wygrać wybierając rower.

 

I dla tego wbrew opinią wielu aktywistów Holandia inwestuje krocie w sieć drogową.... Ale po wjechaniu do miasta wsiadają na rower.

Ale również idą w skracanie dystansów żeby większe obszary były rowerowo atrakcyjne.

Takie pomysły jak kulturalny przejazd pod Wisłą skraca dystanse i czas jazdy co za tym idzie wysiłek i najnormalniej powoduje że rower ma większy sens.

Pamiętaj jeszcze o aspekcie parkowania. To on jest kluczowy. Co z tego ze zapewnisz przejazd jak potem utkniesz szukając miejsca parkingowego.

 

 

Wiesz.... Według różnych źródeł, ponad 2/3 osób w tym kraju pracuje na umowę o pracę na pełny lub częściowy etat.

 

A ilu z nich dostaje premie od wyników?  A etat to tylko baza?

 

 

 

Bycie 5-10-15-20 minut wcześniej w pracy nie wygeneruje zysku dla osoby zainteresowanej,
 

 

Za mało cenisz swój czas jako zasób skończony... Ale dobra inaczej.

Dziecko z świetlicy możesz odebrać do 17 a kończysz pracę o 16:30 masz do przejechania 10km i większość w korkach....

Powodzenia i szerokiej drogi w jeździe autem czy KZ.

 

Jak przepisałem córkę do nowej szkoły to drugim krokiem był fotelik do 32kg...

Byłem jedynym wożącym dziecko na rowerze. I były sporadycznie rowery dzieci przed szkołą.

Owszem trochę się a mnie dziwnie patrzyli szczególnie że to jednak pompuje jak sie jedzie szybko z dodatkowymi kg.

Potem uśmiechy znikły i pojawiło się zdziwienie że minęli mnie 6km od celu a przed nimi dojechaliśmy....

Potem już nikogo nie dziwiło nawet jak w zlewie podjechałem po córkę rowerem.

Teraz rodziców rowerowych jest całkiem spora grupa a rowerowych dzieciaków jest pełny stojak. I nawet w zimie rowery są przed szkołą.

 

Przed szkołą mojej drugiej córki jest chyba osiem stojaków a i tak wszystkie barierki są oblepione.

Zresztą to w godzinach szkolnych ale i jak jest wywiadówka to wcale nie jest oczywistym że będziesz się miał gdzie przypiąć.

 

Dzisiaj rano jadąc Reymonta (KRK) liczyłem rowerzystów z przeciwka i auta... było o dwóch mniej rowerzystów :D

A pogoda nie jest rewelacyjna bo co chwilę siąpi.

Potencjał jest ale tam gdzie jest spójna sensowna infrastruktura (śmieszki się do niej nie zaliczają)

 

Może w Twoim szczególnym przypadku się sprawdzają, ale rozciągnięcie tychże na ogół jest według mnie chybione i to wyraźnie (przede wszystkim przez mało realne założenia wstępne). A w przypadku tak drogich inwestycji jak drążenie tunelu pod rzeką należy przede wszystkim brać pod uwagę ogół, a nie partykularne interesy.

 

A bierzesz pod uwagę że może w twoim szczególnym przypadku sie nie sprawdza?

Większość celów podróży miejskich jest w zasięgu i sensowności roweru. 

Im bardziej skracamy trasy tym liczba sensownych rowerowo podróży rośnie.

 

Ja  rano robię trasę którą autem przejadę w min (super optymalne warunki w wakacje jak wożę córkę na zajęcia) 40min. max 1h50min przeciętnie 55min. A rowerem zawsze 55.

Popołudniu podobna (-2km) trasa to min 1h za to max i 2h..przeciętnie 1h 30min. Rowerem zawsze 50-55min... :D No chyba ze przycisnę to i 45..

 

I teraz ciekawostka. Obie te trasy rowerem jestem w stanie zrobić poniżej 30min rowerem ale jazda trzypasmowymi nieprzyjemnymi drogami.

Powiedzmy że jadąc spokojnie zajmie to 40 min

 

Tu masz realia nie moje indywidualne ale kilkudziesięciu tyś ludzi mieszkających w tych rejonach.

Problemem jest to że jesteśmy odcięci rowerowo od miasta bo nie zainwestowano w dobra infr.

Tak naprawdę problem skrócenia przejazdu  to budowa ramp  do zjazdu  do przejścia por torami. https://www.google.pl/maps/@50.0792604,19.960668,3a,75y,321.4h,58.05t/data=!3m6!1e1!3m4!1sLv4LVo1sR70cKj30W7pLMw!2e0!7i13312!8i6656

I kilka łączników w postaci może w sumie z km ddrów i kilku pasów rowerowych chociażby w ulicy Prandoty i Kamiennej.

 

Oczywiście wiele osób uważa jak Ty że nie ma po co. bo przecież za mało osób jeździ.

A taki przejazd otwiera rowerowo całą olszę zupełnie pozbawiając sensu jazdę autem do centrum.  Zaraz kawałek dalej i kilka drobiazgów i otwieramy PCz.  I też wiele osób uważa zę nie am sensu że po co że da sie przejechać.

Ale te min. stracone i włożony wysiłek na walkę z niewodną infr.i czasem z koniecznością złamania przepisu albo objechania kilkuset metrów  jest hamulcem kolosalnym.

My się nie musimy bić o 30% udziału ruchu rowerów. Na ten moment wystarczy 15 stabilne w skali roku.

U nas proces ucieczki z KZ już się zaczął bo staje się ona wolna ale jest przeładowana i są miejsca gdzie nie wsiądziesz do KZ

W KRK możliwości rozwoju siatki KZ w centrum funkcjonalnym sa prawie zerowe. nie dołożysz już wiele kursów bo i tak tram stoją w korku  KZ tak samo jak autobusy.

Aut nie przepuścisz i nie zaparkujesz.

Nie ma się co łudzić rower jest jedyną obecnie sensowną alternatywą.

 

 

Kolejny przykład dla czego czas jest istotny.

Moja córka jak jadę szybko w zimny dzień zaczyna się mocno uskarżać na zimno po ~16min jazdy.

Jak wolno 20....   Jazda z nią do domu wolno to ~30min szybko 23...

Dobra infr. zwiększyła by mi radykalnie ilość dni rowerowych.

 

Pomijam ze wielu rodziców po prostu by się przekonało do dowożenia dzieci a jest to olbrzymi "głupi ruch" co widać w dni bez zajęć lekcyjnych a normalnie roboczych.

 

I jeszcze raz. Nie chodzi o wciskanie na siłę na rower ale o zoptymalizowanie, ułatwienie i zachęcenie do tego środka transportu możliwie wszystkich dla których on jest logiczny.  I tu dystans +czas sa kluczowe a nadłożenie drogi w celach rekreacyjnych jest dla pasjonatów. Większość rowerzystów miejskich jest leniwych rowerowo i nie ma co zaklinać rzeczywistości że z bananem na ustach zrobią mc dodatkowe 160km :D

Nie po prostu nie wybiorą roweru. Tak z powodu czasu ale i wysiłku. Sam kiedyś na tym forum pisałeś o problemie zmęczenia codziennymi dojazdami... kolejne kilka km to kolosalna różnica w regularnej jeździe. Raz to ok. Ale codziennie ta sama trasa to już zaczynamy niebezpiecznie się zbliżać do regularnych treningów a to w połączeniu z pracą może prowadzić do wyczerpania i zniechęcenia do tej zabawy.

 

Więc jak widzisz tych aspektów jest sporo za skracaniem

Walczymy tak naprawdę co wielu aktywistom się nie podoba o odciążenie koszmarnie drogiej KZ bo rower głównie z niej ściągnie ruch bo wszelkie badania pokazują że przepływ idzie KI->KZ->Rower. 

 

 

 

Zapomniałeś dodać, że zwrot kosztów za dojazdy jest dobrowolnym świadczeniem,

Nie zapomniałem :D

A argumentem jest zapis o dochodzie ;) Pamiętaj że praca jest czynnością dobrowolną  :D Tak samo jak zatrudnienie i pensje. Nie chcesz płacić nie zatrudniasz... ;)  Nie chcesz mieć dobrych pracowników nie płacisz im za czas tracony w korkach i oni pracują dla kogoś innego...

 

 

Takie powiązania można mnożyć praktycznie w nieskończoność. Problem w tym, że im głębiej, tym trudniej da się oszacować realny wpływ jednego czynnika na inny.

 

Mimo to pewne wskaźniki są wypracowane przez lata na podstawie analiz poinwestycyjnych i używa się ich w szacunkach.

Jednak u nas wciąż inwestycje drogowe nie są "dla rozwoju" a w celu gaszenia korkowych pożarów.

Nie ma planowania długoterminowego tylko na "tą kadencję"

 

Przykład tunele :D

Nikt nie liczy się z ruchem rowerowym bo go nie ma. Nie ma wiec nie będzie.

To nic że rośnie dynamicznie że Europa i świat idą w tym kierunku że wywalają miliony na budowę rozwiązań tylko dla rowerów.

My budując za ciężką kasę inwestycje w mieście nie analizujemy celowości :D

 

U nas w kilku miejscach mamy inwestycje drogowe z ostatnich "nastu" lat które blokują rower i teraz będziemy za sporą kasę robić bypassy żeby jakoś odblokować dostępność rowerową.  20 czy nawet 15 lat temu nikt nie brał takiej opcji na poważnie i przytaczał twoje argumenty a teraz jest realny problem i trzeb równoległą do wiaduktu kładkę planować bo już zaczyna być problem żeby się rowery mieściły z pieszymi i na jednej fazie zjechały na światłach. 

(np. Węzeł Rajskiego) 

 

Kawałek dalej Mogilska wyremontowane w zeszłym roku a już się przytka.

To pierwsze oznaki że Twoje teorie się nie sprawdzają.

NA Mogilskiej nie doszacowano ruchu rowerowego bo go nie było widać jak szedł parszywym ściekiem z autami.

Na wąskiej ddr w szczycie zaczynają się tworzyć rządki rowerzystów doprowadzając do sytuacji ze się przestaje opłacać tamtędy jechać rowerem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ja jestem Ci udowodnić że o odpowiedniej porze w odpowiednim miejscu wykręcisz. [...] U nas tak samo są trasy na których autem zrobisz niezłą średnią ale moja średnia z trasy autem oscyluje w granicach 19km po mieście pomimo że jednak często jeżdżę odcinkami z 70,

 

Wybrać specyficzne miejsce to nie sztuka, by udowodnić, że rower jest szybszy. W każdy mieście są miejsca, które były, są i będą zakorkowane. Tylko że taki test z punktu widzenia metrologii to bardzo słaba próbka. Poza specyficznymi miejscami to, co zyskasz na ominięciu kolejki do świateł, dwa razy stracisz "na prostej". To, że Ty jesteś ulokowany tak, a nie inaczej, nie oznacza, że cały świat tak ma.

To jest właśnie błąd, który popełniłeś. Zrobiłeś założenia, które są prawdziwe tylko dla Ciebie lub grupy osób z Twojego otoczenia, a potem zacząłeś sypać argumentami jak z rękawa, by udowodnić, że takimi przemyśleniami kierują się wszyscy bez wyjątku. Dla mojego otoczenia to po prostu nie działa i koniec (napisałem dlaczego i czym ludzie się kierują - możesz zajrzeć). I nie chodzi tylko o mnie, ale o wszystkie osoby, które dojeżdżają ze mną do pracy. Biorąc pod uwagę obserwacje ze ścieżek, zbytnio się nie pomylę, że Twoje poglądy na rowerowy transport podziela jedynie niewielki procent rowerzystów.

Dzisiaj na ternie kompleksu, gdzie pracuję, nie było już ani jednego roweru... Więc gdzie oszczędność, czas i zarobek? Jeden dzień złej pogody i wymiotło 12 sztuk człowieka! Pogoda bez trudu wygrywa z Twoją argumentacją.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak w innych miastach, ale w Warszawie można z rowerem wsiąść w pociąg czy do metra i wtedy naprawdę jest szybciej nie tylko w godzinach korków, a za przewóz roweru się nie płaci.

Fakt, że w godzinach szczytu metro i pociagi są zatłoczone, ale w większosci przypadków da się

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Wybrać specyficzne miejsce to nie sztuka, by udowodnić, że rower jest szybszy.

 

https://www.google.pl/maps/dir/49.9946304,20.0390826/50.0697195,19.9141476/@50.0324086,19.9064646,12z/data=!3m1!4b1!4m2!4m1!3e0a które

 

To jest specyficzna trasa na której wygrałem z samochodami :D 

Auta które mnie wyprzedzały na początku tego odcinaka wyprzedziłem zaraz za Jubilatem ;)

A dalej korek gęstnieje...

Rzeczywiście super optymalna trasa dla roweru do ścigania się z autami :D Prawda?

 

Dla mnie specyficzne?  Mówimy o niemal całym Krakowie.

Co więcej jadąc z córką do Huty potrafiłem zrównać czas przejazdu rowerem z autem.

Jeździliśmy  bo chciała ona dla tego ze rowerem nie bała się ze się spóźni a autem czas był mocno nieprzewidywalny i choć zazwyczaj się wyrabialiśmy czasem jechało się 20 min dłużej.  Wyjechać wcześniej nie mogliśmy.

 

W KRK w godzinach szczytu niemal na każdej trasie jesteś w stanie się skutecznie ścigać z autami.

 

 

To, że Ty jesteś ulokowany tak, a nie inaczej, nie oznacza, że cały świat tak ma.

Ale już Kraków....  :D

 

 

 

Zrobiłeś założenia, które są prawdziwe tylko dla Ciebie lub grupy osób z Twojego otoczenia, a potem zacząłeś sypać argumentami jak z rękawa, by udowodnić, że takimi przemyśleniami kierują się wszyscy bez wyjątku.

 

Nie nie...

Ja podaje przykłady na to iż rower ma sens jak również na zmianę zachowań w otoczeniu czyli w KRK.

Tak samo jak podaje przykłady na to iż rowerem jeżdżą też zamożni.

 

Za to Ty cały czas podajesz jako przykład parking w twojej firmie.

Dzisiaj na samej 29 wyprzedziło mnie 3... Ulicą bo chodnikiem nie liczę gdyż odbywa się tam ciągły ruch rowerów.

 

 

Dla mojego otoczenia to po prostu nie działa i koniec

 

Ale to nie zanczy że jest to reprezentatywna grupa i należy zaprzestać rozwoju sieci rowerowej :D

W wielu miastach o podobnym do nas klimacie a może i parszywszym rower jest poważnym odciążeniem transportu i nie ma powodu żeby u nas nie był.

 

 

 

Więc gdzie oszczędność, czas i zarobek? Jeden dzień złej pogody i wymiotło 12 sztuk człowieka! Pogoda bez trudu wygrywa z Twoją argumentacją.

 

A czy przyszło Ci do głowy że nie z moją argumentacją wygrywa tylko przegrywa z leniem?

Ludzie marnują cenny zasób nieodnawialny jakim jest czas bo nie cenią go. Nie znają jego wartości.

Nie szanują.. Ale u nas ogólnie czas jest bardzo mało szanowany. Tak samo jak praca. Ale to jest powiązane.

 

Pomijam że mogą być inne czynniki jak np dziecko. Tu pogoda wiele zmienia szczególnie jak trzeba sobie "pojechać 4km więcej bo nie ma tunelu" ;)

I świerszcze to dzisiaj widziałem spokojnie ponad setkę rowerzystów a jeździłem raczej omijanymi przez rowery ulicami a do tego zimno piździło i przechodziła zlewa za zlewą włącznie z gradem. 

 

 

 

 

Nie wiem jak w innych miastach, ale w Warszawie można z rowerem wsiąść w pociąg

 

Bardziej cywilizowane rozwiązanie tego problemu to porządne parkingi dla rowerów na stacjach i dwa rowery.... jeden koło domu drugi koło pracy...

kolejna rzecz której się u nas nie robi bo po co... Przecież kto by rowerem jeździł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak idzie o Kraków to od wielu już lat rządzi nim komuch. Komuch narobił problemów komunikacyjnych i bohatersko z nimi walczy. Gdyby nie te problemy pies z kulawą nogą by się "rowerowaniem" miasta nie zainteresował bo nie było by aż takiej potrzeby. Wielu wybiera rower bo nie ma już alternatywy. Ile samochodów są w stanie pomieścić parkingi pod biurowcami?? To jest główna klientela rowerów. Ludzie co zap..ją w pocie czoła po 12 godz nie mają sensu na rowerowe pierdoły. A prezesowi debilowi co to radzi przyjechać rowerem można współczuć. Zawsze gdzieś jest jakaś patologia. Znikomy to odsetek ale jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A czy przyszło Ci do głowy że nie z moją argumentacją wygrywa tylko przegrywa z leniem? Ludzie marnują cenny zasób nieodnawialny jakim jest czas bo nie cenią go. Nie znają jego wartości.

 

Jedna z tych osób "dyga" do pracy około 20 km w jedną stronę, więc o jakim leniu Ty mówisz.

O jakiej wartości czasu mówisz? Temat już wałkowaliśmy, a Ty wciąż swoje... Ludzie pracują na etacie (jak znaczna większość). Jak będą 10-20 minut wcześniej w pracy, to nikt im za to nie zapłaci. Jak będą wcześniej, to będą mieć do wyboru: albo pracować za darmo, albo klikać w facebook'a, przeglądać popularny serwis aukcyjny, albo plotkować przy ekspresie do kawy. Dla człowieka, który pracuje na etacie, bycie wcześniej w pracy (lub pozostawanie dłużej - dobrowolne rzecz jasna), jest czasem straconym pod każdym względem. I dla ustalenia uwagi... Mówimy tutaj o tym, jak to zwykle wygląda, dyskusje o dodatkowych świadczeniach, premiach są bezcelowe, to nie każdy dostąpi takich "zaszczytów".

 

Jeden z Kolegów w tym wątku powiedział już, że ważniejsza jest ciągłość ścieżek. I pod takim twierdzeniem podpisuję się i takie inwestycje chcę widzieć, zamiast wątpliwej wartości ekonomicznej skróty donikąd za grube miliony. Do rozpoczęcia przygody z dojazdem rowerem do pracy dużo bardziej atrakcyjna jest możliwość nie bratania się z pojazdami na jezdni niż urwanie 10 minut w drodze do pracy. Większość osób, która rozważała dojazd do pracy, w pierwszej kolejności zadawała mi pytanie: "Jak od siebie mogę tu dojechać". Nikt nie pytał, czy da się szybciej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jak idzie o Kraków to od wielu już lat rządzi nim komuch. Komuch narobił problemów komunikacyjnych i bohatersko z nimi walczy.

 

Tak prezydent jest wesołą personą choć zdecydowanie należy powiedzieć że on jest i tak lepszy od naszych bezradnych.

Coraz częściej zastanawiam sie czy to aby on jest problemem.

 

 

 

Gdyby nie te problemy pies z kulawą nogą by się "rowerowaniem" miasta nie zainteresował bo nie było by aż takiej potrzeby.

 

Rowerownie miasta zaczęło się grubo przed Majchrowskim. Problem w tym ze te 30 lat temu mówiło się o P&R na pętlach  i sieci dobrych trasrowerowych i jakoś nie zdążyliśmy ich zbudować.

Pierwsza powstała z widoku do rynku masz jej szczątki choćby na Reymonta. Biła jakością to co teraz tworzą.

 

 

 

Ludzie co zap..ją w pocie czoła po 12 godz nie mają sensu na rowerowe pierdoły.

Oj ....

Wszystko oczywiście zależy od specyfiki i rejonu pracy.

Ja osobiście jak mam zlecenia w obrębie II obwodnicy zawsze staram się tak zorganizować żeby jechać rowerem autem to koszmarna strata czasu i nieraz dzięki rowerowi mogę zrobić nawet dodatkowe 3h zarobkowe.

Mam wielu klientów których poprzejmowałem bo nie mam jak inni wiecznego problemu z dojazdem i parkowaniem.

Coraz poważniej rozpatruję rower w bagażniku żeby nie tracić czasu na "ostatni km" i szukanie miejsca.

 

A prezesowi debilowi co to radzi przyjechać rowerem można współczuć.

 

Czy ja wiem czy współczuć...

Gość pracuje 4 dni w tygodniu po 4-6h przez 3 tygodnie w miesiącu...

2-3 razy w roku jeździ na wakacje....

 

 

 

Jak będą 10-20 minut wcześniej w pracy, to nikt im za to nie zapłaci. Jak będą wcześniej, to będą mieć do wyboru: albo pracować za darmo,

 

Albo nie będą musieli wynająć opiekunki do dziecka żeby zaprowadziła pociechę do szkoły bądź ją odebrała.

Może dłużej pospać...  Może poświecić ten czas na przytulenie żony albo rozmowę z dzieckiem

Ale skoro nie wiesz co możesz zrobić z dodatkowymi kilkoma dniami czasu w roku to sorry.

Może kiedyś zrozumiesz. Ja jestem aktywny i zawsze sobie znajdę coś do zrobienia. Jak mam wolne 15min bo za wcześnie podjechałem w miejsce docelowe wyciągam laptopa i zaczynam swoją pracę albo jak nie mam weny to zrelaksuję się prowadząc takie pasjonujące dyskusje ;)

Jak nie masz pracy możesz zrobić płatności czy poczytać książkę. Czas sie da zawsze wykorzystać.

Ale najlepiej przez kumulację co pewnie też wyda Ci się niemożliwe no bo jak poskładać takie 15 miniówki :D

Na dobry początek możesz w takim zaoszczędzonym czasie poczytać dobrą książkę o zarządzaniu czasem ;)

 

 

 

Mówimy tutaj o tym, jak to zwykle wygląda, dyskusje o dodatkowych świadczeniach, premiach są bezcelowe, to nie każdy dostąpi takich "zaszczytów".

 

Ale my mówimy o 15% które są nam potrzebne żeby radykalnie poprawić sytuację na naszych drogach.

 

 

 

Jeden z Kolegów w tym wątku powiedział już, że ważniejsza jest ciągłość ścieżek. I pod takim twierdzeniem podpisuję się i takie inwestycje chcę widzieć, zamiast wątpliwej wartości ekonomicznej skróty donikąd za grube miliony.

 

Tylko problem w tym że nie ma "śmieszek" do tunelu bo nie było tunelu... Więc nie budujemy ścieżki w tunelu bo nie ma do niego ścieżek....

Po jakimś czasie ścieżki się pojawiają ale tunel za grube miliony nie ma śmieszki więc jesteśmy w ciemnej czarnej D. bo ciągłości nie zapewnimy.

 

 

 

Do rozpoczęcia przygody z dojazdem rowerem do pracy dużo bardziej atrakcyjna jest możliwość nie bratania się z pojazdami na jezdni niż urwanie 10 minut w drodze do pracy.

 

Tak do momentu kiedy nie pojawia się presja czasowa i korki rowerowe.

Już podawałem przykład z Mogilską.

Podobno problemem było bratanie z autami... I niby tak ale okazało się ze bratanie z rowerami na za wąskiej ddr jest jeszcze gorsze.

 

 

I taka ciekawostka.

Dzisiaj naliczyłem 180 rowerzystów na ~15km

A trasy po przelotówkach a nie typowo rowerowych szlakach.

 

Punktowo jak liczyłem stosunek aut do rowerów to 10% stanowiły rowery

Parking rowerowy pod duży kompleksem biurowym zapełniony całkiem pokaźną liczbą rowerów...

A rano była piękna auta deszcz i 8st.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Na dobry początek możesz w takim zaoszczędzonym czasie poczytać dobrą książkę o zarządzaniu czasem [...]

Ale my mówimy o 15% które są nam potrzebne żeby radykalnie poprawić sytuację na naszych drogach.

 

Mój poprzedni pracodawca próbował wprowadzić zarządzanie projektem metodologią Scrum. Polegliśmy, gdyż została wybrana zła metodologia do zadania.

Ty robisz podobnie. Oczekujesz, że udział rowerów w transporcie będzie rzędu 15%, ale argumentacja jest na zasadzie martwienia się o swój interes, typu: "ja zarabiam, muszę mieć tunel za 100 baniek, bo muszę być 15 minut wcześniej w pracy"... Wydając pieniądze na drogi donikąd, tylko dlatego, że Tobie (i być może "kilku" innym osobom) będzie wygodnie, celu nie osiągniesz.

I to chyba jest nasza ogólna bolączka, bo partykularne interesy realizujemy bardzo sprawnie, a projekty społeczne wychodzą nam kiepsko, bo każdy ciągnie w swoją stronę.

 

 

 

Tylko problem w tym że nie ma "śmieszek" do tunelu bo nie było tunelu... Więc nie budujemy ścieżki w tunelu bo nie ma do niego ścieżek.... Po jakimś czasie ścieżki się pojawiają ale tunel za grube miliony nie ma śmieszki więc jesteśmy w ciemnej czarnej D. bo ciągłości nie zapewnimy.

 

Tereny industrialne mają to do siebie, że ich "zaludnienie" nie jest szczególnie duże (o ile nie jest to fabryka zatrudniająca setki, czy wręcz tysiące osóB). Szczególnie gdy masz tereny magazynowe, ze skromnym dodatkiem przestrzeni biurowej. Niby z jakiego tytułu należałoby tam inwestować w DDR'y? Jak już się nie ma na co kasy wydać to można... Ale zauważ, że my nie jesteśmy jeszcze na tym etapie.

Ja też chciałbym mieć DDR "na krechę" drzwi w drzwi. A co mi szkodzi. Tylko nie jest to uzasadnione ekonomicznie, bo w moje rejony pracy przyjeżdża mało rowerzystów... I więcej nie będzie, bez względu na jakość dojazdu. Taka specyfika zagospodarowania.

 

 

 

Dzisiaj naliczyłem 180 rowerzystów na ~15km

 

Jesteś super. Wozisz po 60 kg ładunku, jedziesz szybciej niż samochody, a jednocześnie jesteś w stanie liczyć mijanych rowerzystów na sztuki.

Ja jedynie potrafię ocenić subiektywnie. Mało - średnio - dużo w stosunku do dnia typowego...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czytam i czytam i za dużo ideologii zaczyna się dopisywać do jazdy rowerem.

Nikt nikogo nie zmusza do roweru, ale też nie powinien zabraniać. Tworząc infrastrukturę drogową w mieście powinno się dążyć do umożliwienia poruszania się w dowolny sposób. Lepsza dostępność różnych środków transportu, to większa szansa wyboru alternatyw względem samochodu, a to przyczynia się do sprawniejszej jazdy.

 

Taki tunel zamyka możliwość jazdy rowerem, więc albo niewydolna komunikacja zbiorowa, albo wygodny samochód. Wybór dla większości zmotoryzowanych jest oczywisty.

 

Gdańsk, Warszawa, Kraków, to zupełnie inne miasta z innymi uwarunkowaniami, więc dla mnie jest oczywiste, że będą różne przyczyny jazdy na rowerze. Jeżeli Kraków jest bardzo zakorkowany, a rowerem jest szybciej, to będzie więcej regularnie jeżdżących nawet przy złej pogodzie.

Jeżeli w Warszawie swobodniej się jeździ, to większą rolę odgrywa moda (zresztą tutaj chyba generalnie więcej takich zachowań ;) ).

Gdańsk jest jednym z najmniej zakorkowanych miast Polski, mimo to sporo osób wybrało rower. U mnie w robocie przez cały rok jeżdżę tylko ja, przy dobrej pogodzie kilka następnych osób, jak się robi ciepło to bywa ciasno w stojakach. Ja mam na tyle blisko, że samochód jest bezsensem, a komunikacja zbiorowa zbyt wolna (dojście na przystanek, czekanie, dojście od przystanku). Kolega z pokoju jak jego żona poszła do pracy, to został bez samochodu, połączenie KZ ma takie sobie, więc ostatnio też rowerem jeździ. Inny jeździł, żeby się trochę poruszać i spalić kalorii, ale ukradli mu rower. Reszty bym musiał popytać. Temat kosztów praktycznie nigdy nie jest główną przyczyną, owszem pojawia się, ale nie jako jedyny czynnik.

 

Tak na rozluźnienie. Kto bardziej się styra, spoci i wypompuje w ciepły dzień:

-rowerzysta

-pasażer KZ

-kierowca taniego samochodu bez klimy

 


 

 

Tylko problem w tym że nie ma "śmieszek" do tunelu bo nie było tunelu... Więc nie budujemy ścieżki w tunelu bo nie ma do niego ścieżek.... Po jakimś czasie ścieżki się pojawiają ale tunel za grube miliony nie ma śmieszki więc jesteśmy w ciemnej czarnej D. bo ciągłości nie zapewnimy.

W przypadku tunelu pod MW od strony zachodniej (wzdłuż Marynarki Polskiej) ddr-y były zdaje się, że jeszcze przed ideą budowy tunelu. Po drugiej stronie w przeciągu ostatnich lat została dociągnięta z centrum. Na przedłużeniu tunelu, czy równolegle do tej trasy ciągłość (nie wszędzie wydzielone drogi, część po mało ruchliwej drodze) też została zapewniona w ostatnich latach, a dokładniej to prawie rok temu dokończyli ostatni odcinek.

Dojazd do zamykanej przeprawy promowej przynajmniej z pięć lat ma (o ile dobrze pamiętam).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Problemem nie są spaliny czy turbulencje powietrza spowodowane przejazdem samochodów czy pojazdów dużych gabarytów.

W tunelu obowiązuje zasada i to nie tylko w Polsce, płynnej jazdy, np: w Katowicach w tunelu jest ograniczenie do 70km/h a który to rowerzysta tyle pojedzie  na MTB ?

 

 

 

Gwoli ścisłości 9. 7 mostów dopuszczony ruch pojazdów, bo dwa są stricte kolejowe, a trzy nie mają ruchu rowerowego (trzeba jezdnią). Zatem pozostaje 4 z DDR'ami.

 

 

 

 

Niestety rzeczywistość jest inna niż chciałbyś żeby była. I powinieneś dopuścić taką możliwość, że jest inaczej niż chciałbyś żeby było. Nie mówimy o potencjale, bo potencjał jest zawsze, gdyż papier wszystko przyjmie, ale ulica nie. Na przestrzeni 10 lat transport rowerowy wzrósł z 1% do 3%, pomimo dobrej sieci dróg. Perspektyw na przyszłość nie ma, gdyż ludzie kierują się zupełnie innymi czynnikami, niż sobie wykalkulowałeś. Jeżeli one się nie zmienią, to nawet najwspanialsza sieć dróg i skrótów nic nie wniesie do tematu.

Przypomnę. Dla ludzi ważniejsze jest:

  • Prognoza pogody.
  • Szatnia, żeby nie musieć chować się po kątach, zamykać w toaletach, żeby się przebrać.
  • Prysznic, żeby móc się umyć po jeździe i bez obaw móc spotykać się z klientami (jeżeli taki jest charakter pracy).
  • Mieć gdzie zaparkować rower (bezpiecznie) na 8-10 godzin.
  • Prestiż, nie być narażonym na "podśmiechójki" ze strony współpracowników i przełożonych (wiem, bo sam to przechodziłem, bo byłem prekursorem dojazdu rowerem w firmie)

 

Tu się zgadzam w 100%, miałem możliwość dojeżdżać do drugiej placówki handlowej oddalonej o 10km, mogłem jeździć rowerem ale :

- nie ma gdzie zostawić roweru

- nie ma szatni gdzie zostawić ubranie na rower

- toaleta jest ale publiczna rodem z PRLu, a odstęp między drzwiami a muszlą klozetową to 10cm, to gdzie się przebrać ?

 

W obecnej gdzie pracuję jest wszystko, włącznie z lodówka i aneksem kuchennym.

Pogoda jest głównym czynnikiem odstraszającym rowerzystów amatorów, nie dość że zmokną to jeszcze rower zabrudzony wszystkim po czym jechał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...