marcinusz Napisano 6 Kwietnia 2016 Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2016 Wszystkie zmiany ważne, ale upieram się, że najważniejsze w dłuższej perspektywie jest dołożenie rozciągania po treningu i elementów ćwiczeń stabilizacji centralnej. Zwłaszcza, jeśli dotychczasowe kroki okażą się niewystarczające. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
misiojedzie Napisano 6 Kwietnia 2016 Autor Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2016 Tak zrobię, jeżeli poprawa będzie mała albo nie będzie jej wcale. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
barbapapa11 Napisano 6 Kwietnia 2016 Udostępnij Napisano 6 Kwietnia 2016 Ja też zacząłbym od wizyty u dobrego fizjoterapeuty. Pogadaj za znajomymi, może któryś leczył kontuzje i ma kogoś sprawdzonego, niestety tak najłatwiej jest znaleźć kogoś sprawdzonego, panuje zasada, że dopiero jak coś się stanie to udajemy się do rehabilitantów. Jeżeli trafisz na kogoś kto będzie w stanie sensownie Cie poprowadzić, uważam, że uda Ci się zwalczyć problem. Podobnie jak koledzy polecam trening stabilizacji, ale tutaj podobnie ciężko cokolwiek samemu zdziałać, chociaż na upartego znajdziesz o tym sporo w sieci. Ja osobiście nie jestem fanem ostrej suplementacji bez porobienia odpowiednich badań, ale niestety tutaj także mamy utarte pewne schematy, a i lekarze nie za bardzo się na tym znają i powiedzą tylko coś w stylu nie zaszkodzi, a wbrew pozorom potrafi. PS. To co Nino robi na tych treningach jest niesamowite, sam dosyć dużo pracuje nad równowagą i stabilizacją, a dużo z tych ćwiczeń sprawia problemy, aczkolwiek niewykonalne nie są, czasami brakuje zapału, a w niektórych przypadkach sprzętu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
marcinusz Napisano 7 Kwietnia 2016 Udostępnij Napisano 7 Kwietnia 2016 Uff, dobrze nie być jedynym wołającym na puszczy. Fakt, że rozumowanie u nas jest schematyczne. Skurcze -> magnez + zakaz kawy -> koniec tematu. Dobrze jest zrozumieć, albo wręcz dojrzeć do tego, że zabawa w sport nie powinna się kończyć na ślepym zapatrzeniu w jedną dyscyplinę. W tym sensie, że ktoś chodzi na siłkę to tylko macha żelazem i nie robi nic, albo właśnie jest kolarzem, to tylko jeździ i nie robi nic, czując się przy tym wielkim sportowcem. BŁĄD! Oczywiście do pewnego momentu tak się da, ale nie jest to dobre rozwiązanie. W pewnym momencie brak wszechstronnego rozwoju staje się hamulcem w trenowanej dyscyplinie. Jeszcze gorszym skutkiem jest zagrożenie dla zdrowia i - co bardzo ważne dla mnie - dla komfortu życia. Ostatecznie cała ta zabawa w amatorski sport jest po to, żeby dobrze się czuć.Jeśli natomiast permanentnie coś boli, to znaczy, że ewidentnie coś idzie w złym kierunku. Rozciąganie i jakieś śmieszne wygibasy są nudne, niemęskie itd. itp. Ale bardzo dobrze robią na ciało. Sam nie mam problemów ze skurczami, choć pijam dwie kawy dziennie, jestem aktywny i nie łykam żadnych cudownych tabletek. Nino wrzuciłem, żeby pokazać, że aby być dobrym kolarzem nie wystarczy tylko kręcić, ale trzeba też po prostu być sprawnym fizycznie, czego samo kręcenie na rowerze nie załatwia. Tak jak pisałem: jeśli ktoś jeździ "poważniej", nie tylko 2000km rocznie i nie odkłada roweru na zimę, to powinien podchodzić do tematu swojej aktywności bardziej kompleksowo. Im więcej czasu poświęca się na specjalistyczny trening (a takim jest kolarstwo), tym więcej czasu powinno się poświęcać na przygotowanie ogólne i tym większy sens jest w dbaniu o dietę. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
woolfik Napisano 7 Kwietnia 2016 Udostępnij Napisano 7 Kwietnia 2016 Ja przez spory czas musiałem faszerować się magnezem, żeby unikać skurczy, a czasem drżenia powiek Zbawienna okazała się zmiana pracy na taką, w której bez spinania się o stałej porze mogę sobie pozwolić na zjedzenie względnie zdrowego śniadania i lunchu (tzn. urozmaiconego). Wcześniej, jak również na studiach dużą część dnia chodziłem głodny, jedząc w przelocie jakieś śmieci bez wartości typu drożdżówki, kanapki etc. - magnezu obecnie nie używam, pomimo, że pozwalam sobie również na kilka kaw dziennie. Skurcze zdarzają mi się tylko jedynie, gdy się odwodnię i w nienaturalny sobie sposób skorzystam z łydek Przypominam sobie sytuację z kursem nurkowania - po wynurzeniu (oddychanie cały czas suchym powietrzem) trzeba było przepłynąć spory kawałek po powierzchni nogami do kraula bez znajomości bardziej efektywnych technik, co się skończyło skurczami. Ale to chyba na tyle, na rowerze czy w innych sytuacjach życiowych się w ogóle nie zdarza. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Rekomendowane odpowiedzi
Zarchiwizowany
Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.