Skocz do zawartości

[Aplikacja] na telefon, alarm "wypadkowy"


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

Szukam aplikacji, która w czasie wycieczki zaalarmuje konkretną osobę/osoby. Chciałbym trochę pojeździć samotnie, ale nie chciałbym przeleżeć gdzies w rowie albo środku lasu przez tydzień albo pół roku...

 

Wyobrażam sobie aplikację na telefon, która by rejestrowała aktualne położenie i w określonych odstępach czasu wysyłała je gdzies w chmurę na jakiś serwer. Jeśli część serwerowa nie dostanie sygnału przez jakiś czas albo zmieni się drastycznie średnia prędkość telefonu, kierunek (np. będzie znacząco odbiegał od wytyczonej wcześniej trasy) tzn. będe leżał w krzakach albo ktoś się oddali autem lub pieszo z moim telefonem) powinna wysłać mój ślad i ostatnie położenie na e-mail lub sms.

 

Spotkał ktoś coś takiego?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Endomondo ma funkcję

Tak, ale tu chodzi o to, żeby zostało uruchomione jakieś powiadomienie a nie żeby osoba "pilnująca" musiała siedzieć uwiązana przed kompem przez cały dzień wycieczki/treningu.

 

Nie spotkałem się z taką aplikacją, ale pomysł jest doprawdy zacny! Sam lubię wybyć na cały dzień w odludne tereny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Taka funkcja jak w lokomotywach też by mogła być. Co określony czas trzeba nacisnąć czuwacza, jak nie to uruchamiają się hamulce. W smartfonie uaktywnił by się "telefon do przyjaciela". Reszta to lokalizacja telefonu i oddział komandosów wysłany. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W usługach google jest opcja "pokazywania" swojej lokalizacji ...

Jak masz telefon z androidem i wyrazisz zgodę na śledzenie przez "wielkiego brata" to znajomi np z Google+ mogą to podglądać.

Lokalizacja idzie całkowicie w tle bez ingerencji użytkownika, nie ma funkcji raportowania alarmów.

Tylko z drugiej strony jak walniesz dobrą glebę i roztrzaskasz solidnie siebie połamiesz się czy stracisz przytomność i przy okazji rozwalisz telefon to alarmowanie jest psu na budę ...  

Funkcjonalność guzika na zasadzie "czuwaka" jest bez sensu bo cykliczne odbijanie "knefla" podczas jazdy jest jakby to powiedzieć ... poronione.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

połamiesz się czy stracisz przytomność i przy okazji rozwalisz telefon to alarmowanie jest psu na budę ...

A moim zdaniem w takim przypadku alarmowanie jest dopiero wskazane. Właśnie cały sens tej aplikacji polega na zaalarmowaniu przyjaciela, mamy, żony, kochanki czy psa w razie jakiegoś wypadku.Żeby nie

 

 

przeleżeć gdzies w rowie albo środku lasu przez tydzień albo pół roku...

 

 

to znajomi np z Google+ mogą to podglądać

Mogą. Ale tu wracamy znów do "przypięcia" kogoś na kilka - kilkanaście godzin pod monitor.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiego przypięcia kogoś na kilka godzin??? Wystarczy, że raz na jakiś czas sprawdzi pozycję obserwowanej osoby i jak zauważy coś niepokojącego to spróbuje się z nią skontaktować i w razie problemów wezwie pomoc do ostatniej lokalizacji GPS...

 

Takie automatyczne powiadamianie o wypadku jest bez sensu, bo na pewno będzie generować fałszywe alarmy - zgubienie sygnału GPS, rozładowana bateria, nagła dłuższa przerwa zinterpretowana jako wypadek itp. itd... Bez interakcji człowieka z jednej lub drugiej strony (nadawcy lub odbiorcy) nie da się tego wydajnie zautomatyzować, bo jest za dużo zmiennych.

 

Tak jak ktoś powiedział najbardziej sensowne jest śledzenie trasy online lub po prostu nadawanie sygnału ratunkowego w razie potrzeby (są już takie aplikacje od GOPRu i TOPRu).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ale tu wracamy znów do "przypięcia" kogoś na kilka - kilkanaście godzin pod monitor.

ale napisałeś

 

ale nie chciałbym przeleżeć gdzies w rowie albo środku lasu przez tydzień albo pół roku...
przecież przez kilka godzin jak ktoś się zaniepokoi to dzwoni- jak nie może się dodzwonić to sprawdza lokalizację telefonu w google i już leżysz w rowie maks 1 dzień ;) 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Któregoś dnia na TVN Turbo widziałem, że polski motocyklista napisał takową aplikację. Wysyła ona sms do podanej osoby jeśli motocyklista będzia miał wypadek. Rejestruje ona położenie telefony, przeciążenia i coś jeszcze. Nie powiadamia służb tylko wysyła sms. Jak kumpel/żona/mąż/teściowa nie mogą się z Tobą skontaktować to oni wzywają pomoc. Oczywiście są też jakieś koordynaty GPS żeby widzieć gdzie szukać.

 

Nie wiem jak się ta apka nazywa ani czy jest już w obiegu ale chyba o takie coś Ci chodzi :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ale napisałeś

Ej no dobra, mam stresującą pracę ;)

 

 

 

Wystarczy, że raz na jakiś czas sprawdzi pozycję obserwowanej osoby i jak zauważy coś niepokojącego to spróbuje się z nią skontaktować i w razie problemów wezwie pomoc do ostatniej lokalizacji GPS...

No dobra. Twoja argumentacja mnie przekonała. Jeden dzień przy względnie sprzyjającej pogodzie jest do zaakceptowania :D

A jak się sprawdza lokalizację telefonu w google? To tak każdy może sobie zobaczyć gdzie jestem?? Czy muszę coś uruchomić, zaakceptować i podpisać krwią 19-letniej dziewicy?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

WOW - nie spodziewałem się takiego ruchu w wątku w kilkadziesiąt minut :)

 

 

Takie automatyczne powiadamianie o wypadku jest bez sensu, bo na pewno będzie generować fałszywe alarmy - zgubienie sygnału GPS, rozładowana bateria, nagła dłuższa przerwa zinterpretowana jako wypadek itp. itd... Bez interakcji człowieka z jednej lub drugiej strony (nadawcy lub odbiorcy) nie da się tego wydajnie zautomatyzować, bo jest za dużo zmiennych.

 

Tak jak ktoś powiedział najbardziej sensowne jest śledzenie trasy online lub po prostu nadawanie sygnału ratunkowego w razie potrzeby (są już takie aplikacje od GOPRu i TOPRu).

 

Jak już ktoś napisał wczesniej chodzi o to, żeby osoba po drugiej stronie nie musiała siedzieć przy komputerze. Jak dostanie "sygnał" zawsze może zadzwonić, jak się nie dodzwoni, to może wsiąść w auto i jechać mnie szukać używając ostatnich koordynatów.

 

Sygnał do "obserwatora" nie może być wyzwalany przeze mnie, bo jak mi ukradną telefon albo jestem nieprzytomny to nic nie wyszło . Dlatego pomysł kolejowej czujki ale nie klikanej przez rowerzystę tylko w oparciu o zadane kryteria (np. zmiana średniej prędkości w ciągu 15min, albo chwilowej (np. z 30km/h na 80, oznacza że mój telefon odjechał autem, na 6km/h, że idzie pieszo, stoi w miejscu - leżę w rowie, jeśli serwer nie dostaje z telefonu "pinga" przez 10/15/30min, wysyłany jest alarm z ostatnim położeniem i sugerowanym kierunkiem na podstawie ostatnich zmian położenia itp, itd... pewnie takich "algorytmów" można wymyśleć i zaimplementować wiele).

 

Jeśli nie znajdę takiej apki, to pewnie jak ten motocyklista napisze swoją (ale nie pisałem jeszcze nic na komórki i w ogóle dawno już nic nie pisałem). Najpierw zobaczę co on zrobił i poszukam podobnych bo nie lubię wymyślać koła od nowa :)

 


Ten koncept mi się nie podoba, szczególnie w przypadku motocykla. O ile na rowerze "wypadek" trudno zdefiniować, o tyle na motocyklu jeśli masz telefon na kierownicy (a jest taka nowa opcja), to myślę, że aplikacja jednak nie wyśle wiadomości sms z telefonu po wypadku, chyba że mamy jakiś ultra hiper telefon dla budowlańców, który się nie rozsypie. Z drugiej strony jak wjadę w gęsty las to mogę stracić zasięg wtedy telefon na pewno nie wyśle SMS - w takiej sytuacji apka powinna powiedzieć kolarzowi, że nie ma zasięgu i obserwator za 10 min dostanie alarm jeśli do tego czasu zasięg nie pojawi się ponownie wtedy bym wiedział, że muszę np. zmodyfikować trasę albo depnąć w pedał, żeby znaleźć się w zasięgu. Jak nie wyjadę do tego czasu to żona powinna się martwić, ew. zadzwonić do mnie za pół godziny jak nie dostanie "odwołania" alarmu.

 

Myślę, że kluczowe jest to, żeby to część serwerowa wysyłała komunikat (SMS, e-mail, a może pushem komunikat w aplikacji klienckiej "obserwatora") po tym jak nie ma kontaktu z telefonem kolarza. Jakby do GPS doszedł jeszcze sygnał bluetooth albo ANT+ z pulsometru, to byłby miód).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ekran zbity etc, ale telefon działa

 

Chyba nigdy nie zbierałeś z ziemi np takiego Samsuga w 3 częściach... telefon, klapka, bateria i każda metr od siebie ...

Ciekawe jak połamany pozbierasz to wszystko do kupy i uruchomisz sprzęt aby aplikacja miała szansę nadać "SOS" :).

 

Zbyt dużo zmiennych aby taka apka działała bez problemowo w przypadku jazdy rowerem ...

Dochodzi do tego jeszcze wariant że druga alarmowana strona zawodzi ... bo nie ma telefonu przy sobie, bo nie ma zasięgu, bo wyciszony, bo rozładowany ...

Życie nauczyło mnie ze jak się coś pi... to po całości i jak będziesz już potrzebował pomocy to w całym łańcuszku zawiedzie każde ogniwo.

 

Wydaje mi się ze najrozsądniejszym jest umówić się z "drugą połową" na godzinę powrotu ... a jak ta minie to wchodzi na G+, Endomondo czy inna Strave i widzi mniej więcej czy wracasz czy od godziny czekasz połamany na pomoc.

 

 

Najlepsze jest to że gdy nie było takich narzędzi nikt nie zawracał sobie takimi problemami głowy i jakoś ludzkość nie wyginęła umierając w oczekiwaniu na pomoc :).

 

Pozdrawiam

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@rzezniol ma rację w kwesti umówienia  się z druga połówką, kolegą, mamą, tatą itp. Ja zawsze wychodząc na rower mówie żonie gdzie będę jeździł i o której wrócę. Wiadomo, że różnica +/- 10 min. może się zdarzyć. Ale w wypadku jak juz minie te 10 minut to druga strona może się z nami skontaktować. O aplikacjach do tych celów nie słyszałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już ktoś napisał wczesniej chodzi o to, żeby osoba po drugiej stronie nie musiała siedzieć przy komputerze. Jak dostanie "sygnał" zawsze może zadzwonić, jak się nie dodzwoni, to może wsiąść w auto i jechać mnie szukać używając ostatnich koordynatów.

Tylko wydaje mi się, że taka aplikacja będzie dużo bardziej uciążliwa dla tej osoby niż zerknięcie na ślad online jeżeli spóźniasz się na umówioną godzinę (nie mówimy przecież o siedzeniu przed kompem non stop!).

Wszystko zależy od algorytmów, ale jeżeli aplikacja ma być skuteczna i reagować na możliwie maksymalną liczbę zdarzeń losowych (jak sama nazwa mówi ciężkich do przewidzenia i uwzględnienia w algorytmach) to będzie pewnie generowała kilka fałszywych alarmów podczas każdej wycieczki. Co w skali roku przy mojej jeździe dawałoby ok. tysiąca fałszywych powiadomień co wykończyłoby psychicznie moją dziewczynę/rodziców. A liczba poważniejszych wypadków w zeszłym roku w moim przypadku wynosi - ZERO. Liczba poważnych wypadków w moim życiu (a było ich kilka) przy których nie byłem w stanie zadzwonić po pomoc wynosi też ZERO. Czyli podsumowując cały temat jednym zdaniem "Entia non sunt multiplicanda praeter necessitatem" :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...