Skocz do zawartości

[mtb] doginanie do HR max po lesie - na czym?


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

a do treningów leśnych/asfaltowych interwałowych używałem Unibike Flite 26". Po 7 000 kompletnie padł amor, po 10 000 pękła rura podsiodłowa właśnie podczas wyciskania mocy na podjeździe :D Rower mnie kosztował 2 700 i nie za wiele z niego zostało :)

 

No, 7000 km na tego typu trening specyficzny to nie jest tak mało. Nie wiem, jak Ty podchodzisz do tego, ale dla mnie takie ostre kardio (w sensie >80 HR max) po górkach to do 90, wyjątkowo 120 minut, czyli na rowerze przejechane pewnie maks 30 w sprzyjających warunkach, czasem 40 km. No to mamy dobrze ponad 200 takich treningów. Świat i ludzie - przynajmniej dla mnie. Z tym, że ja na co dzień dla przyjemności jeżdżę jednak na szosie. Ale to się pewnie trochę zmieni :)

 

Natomiast pękniecie rury podsiodłowej to już inna parafia :( Cisnąłeś na siedząco przy niższej kadencji?

 

 

 

I słusznie. Ja bym tego OEMowego Manitou za grosze nie oddawał ;) Możesz poszukać o nim na forum, zbierał dobre opinie.

 

No raczej :) Mnie się też bardzo podobała kultura pracy hydraulików deore. Na pewno jest to kawał fajnego roweru, który można wyrwać za jakieś 4k. Nie wiem jednak, czy nie szkoda go do tego typu zastosowań...

 

pzdr

Fawlty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie rzeczy się zdarzają, niestety. Mnie co prawda nigdy - zdarzyło mi się tylko kilka razy połamać pedały na podjazdach z blatu. Ostatnio platformy authora jak zapylałem nad morze z Mazowsza i na Kociewiu wiało jak w Cieśninie Cooka.

 

pzdr

Fawlty 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

 

 

Inna sprawa czy Ty rzeczywiście będziesz tam tak śmigał, miejscami to po prostu piaskownica

 

No muszę uczciwie przyznać, że mimo opon 2,25 (koła 27,5) piaskownica jest miejscami bardziej odczuwalna, niż gdy się tam biega. Szczególnie nieprzyjemnie jest, gdy się już wdrapiemy piaszczystym podbiegiem/wjazdem nr 6 i na górze mamy... piach, piach i piach. No ale i tak mioooodzio... No i jazda panie w dół. Tyłek za siodełko i jest cięte. Uczucie pokonywania 30-40 centymetrowych uskoków "na krechę" na pełnym gazie jest dla mnie nowe, więc proszę się nie śmiać,.. :)

 

Są i boleśniejsze zdziwienia. Np. kiera w HT jest znacznie dłuższa (szersza) niż w szosie. Niby się wie. Ale zanim się w pędzie nie zmieści między dwa drzewka, nie wie się tego naprawdę :) 

 

Ciekawie, jak inaczej wygląda stromość podbiegu z punktu widzenia runnera i bikera. Podjazd nr 3 jest (dla mnie) znacznie bardziej wymagający niż podbieg nr 3 :)  No i takie tam zachwyty

 

Pytanie jest takie, Zwłaszcza do kolegi modrzewia, co tam jeździ. Takie klimaty to warto w spd atakować, czy nie?

 

Przeciw jest to, że i tak na dużej kadencji podjazdy robię (czyli nie muszę na korbach mocno wyciągać), a walka o życie momentami niezła na zjazdach, jak się dokręci. Raz też przez kierę poleciałem (klasyka - pieluchą zawadziłem o siodło, z racji czego nie mogłem tyłka nad tylne koło opuścić i... z hm.... uśmiechem? czekałem na nieuniknione, które- owszem - nadeszło... ). 

 

Ale co szkodzi zapytać? (w spd jeżdżę na szosie i trekingu - nawet po przysłowiowe bułki).

 

pzdr

Fawlty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się w SPD czuję pewniej na kostropatych zjazdach, chociaż był okres że nie byłem do tego przekonany, zwłaszcza w górach. Pod górę też w sumie pewniej. Skoro używasz tego w innych rowerach i masz obycie, to wypięcie nogi w awaryjnej sytuacji jest już odruchem.

I nie przesadzaj z tym tyłkiem za siodłem czy wręcz nad kołem, tam nie ma żadnego zjazdu który by tego wymagał. Chyba że sobie jakiegoś dropa tam upatrzyłeś i chcesz poskakać ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

I nie przesadzaj z tym tyłkiem za siodłem czy wręcz nad kołem, tam nie ma żadnego zjazdu który by tego wymagał.

 

No, no, ale ja jestem początkujący, także tego - na pewno przesadzam z asekuracją. Za miesiąc będę śmigał jak batman. No i jest tam jednak parę ścieżek w dół "z grzbietu" jak dla mnie dość stromych. Albo jak się jedzie tę pętlę "pod prąd".  Ale ogólnie git i malina.

 

pzdr

Fawlty 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przejeżdżałem dziś przez tę Twoją ukochaną traskę ;) 3 dni słońca i ciepła dało piach już suchy i sypki. Podobnie na wydmach obok i Górze Lotnika. A jeszcze w sobotę na maratonie w Otwocku nawet się ubłociłem, a w niedzielę zakopałem w bagnie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiedzmy, że ukochaną biegowo, bo jeździć tam tak w kółko to jednak straszna nuda :)

 

Za to ścieżka mtb (w tym Góra Lotników) jest świetna. No i w ogóle tereny fajne. I mimo wszystko zróżnicowane - np. ta okolica i Daków są zupełnie inne. Fajnie :)

 

pzdr

Fawlty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, czarnym.

 

Pewnie, że się nie ma co ograniczać. Biegałem tam regularnie, stąd sentyment, no i w planach dotyczących górala miałem tam równie regularne interwały do odcięcia. Tymczasem góral mnie nadspodziewanie wciągnął i zamiast się tam doginać do maksa, zwiedzam w coraz większym promieniu leśną okolicę :) Nie tylko tę, ale i inne podwarszawskie okolice mam dość dobrze zjeżdżone głównie po asfalcie, ale zwiedzanie na zasadzie im więcej piachu, korzeni i po górkę tym lepiej jest dla mnie nowe. Kiedyś-kiedyś dużo jeździłem po KPN na młodzieżowej "kolarzówce" z grubszymi oponami i potem na trekingu z trochę grubszym kapciem, no ale kiedy to było :)

 

pzdr

Fawlty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...