Skocz do zawartości

[Doping mechaniczny] UCI potwierdza!


Rekomendowane odpowiedzi

  • Mod Team

A dlaczemu nie? 

Koksiarz koksuje i mechanikuje, wyniki i emocje idą w górę, kibic klaszcze aż łapki puchną, kasa przybywa...

 

Wszystko w najlepsiejszym porządeczku  :icon_cool:

 

Miłośnicy czystej rywalizacji to archaiczny margines, Ba! Wręcz aspołeczny bo nie konsumujący tak jak przeciętny poszukiwacz szybkich emocji...

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan, robisz ze mnie jakiegoś naiwnego idealistę, ale ja Ci mówię, że właśnie bardzo przyziemnie analizuję temat.

 

Czy kokszą w sporcie i kolarstwie? Oczywiście.

 

Czy poprawia to widowisko? Zależy jakie. Kolarskie - jak pisałem, moim zdaniem nie bardzo. Inne widowiska sportowe? Często tak, choć nie przeceniałbym.

 

Komu potrzebny jest doping w kolarstwie?

Właścicielowi teamu? Tak. To inwestycja, która musi się zwrócić. Doping daje większą szansę zwrotu inwestycji.

Dyrektorowi sportowemu? Tak, bo jest rozliczany z wyników.

Zawodnikowi? Tak, bo objedzie czystych/słabiej nakoksowanych kolegów. Dostanie lepszy kontrakt, kupi większy dom...

Producentowi widowiska. Tak i nie. Tak, jeśli ma widzów, którzy chcą najbardziej nieludzkich wyczynów. Nie, jeśli ma widzów, którzy chcą obejrzeć dobrą rywalizację. To podkreślam, że tu nie ma znaku równości.

Kibicowi? Jak wyżej, przy czym ja jestem w tej grupie od dobrej rywalizacji. Rekordów nie trzeba. Zresztą nie ma rekordów odcinków TdF. Liczy się tylko na kresce a nie to czy będzie 4h czy 4h15min jechał trasę.

Moim zdaniem kibic nie ma w tym korzyści. Wręcz traci, bo wie że to teatr i nie ma co się przywiązywać do wyników czy hołubić kogokolwiek. Przynajmniej ja tak mam. Może Twoja białogłowa coś mi na to poradzi? ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
A dlaczemu nie?  Koksiarz koksuje i mechanikuje, wyniki i emocje idą w górę, kibic klaszcze aż łapki puchną, kasa przybywa...  

 

No właśnie nie! Bo ilu czuło się zawiedzionych po ujawnieniu oszustw Armstronga? A teraz jeszcze dać im silniki i zupełnie wolną rękę w koksowaniu? Ponownie zapytam, kto to będzie chciał oglądać?

 

 

 

Moim zdaniem kibic nie ma w tym korzyści. Wręcz traci, bo wie że to teatr i nie ma co się przywiązywać do wyników czy hołubić kogokolwiek.

 

 

Otóż to!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Jeśli ktoś w dniu dzisiejszym choć przez chwilę wierzy, że wyczynowy sport, na najwyższym poziomie jest CZYSTY, to powinien się utopić. Bo za takąnaiwniość to już nawet zamykać nie ma po co. Beznadziejny, idealistyczny przypadek.

 

Wyczyn stoi kasą, kasą i jeszcze raz kasą. I kantem.

 

Ot choćby ostatnio wyciekło jak rosyjscy lekkoatleci byli traktowani przez swoich bosów i jak wszystko tuszowano.

 

Jak wyczynowy tenis męski jest ustawiany jak warcaby lub chińczyk.

 

Pewnie, że podniosła się ruchawka jak się Lansiu przyznał w końcu. Ale taka już ludzka natura przwrotna jest, że najpierw nosili go na rękach a potem nogę podstawiali jeszcze i pluli radując się jego upadkiem.

 

Nie ma co się oszukiwać. Przeciętny kibic będzie łaknął sensacji i szybkich emocji. Tak tych pozytywnych jak i negatywnych. Szczególnie teraz, gdy gorace njusy stygną natychmiast po zejściu z ekranów a tłuszcza już węszy za świeżą, że tak powiem, krwią...

 

Tacy niedzisiejsi jesteście Koledzy :P

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Wiem i zdaje sobie z sprawę, jak wygląda dzisiejszy wyczynowy sport, tylko że jestem przekonany, że moglibyśmy się równie dobrze bawić i emocjonować, gdyby tego wszystkiego nie było. Ot, co...

Poza tym,
 

 

Ale taka już ludzka natura przwrotna jest, że najpierw nosili go na rękach a potem nogę podstawiali jeszcze i pluli radując się jego upadkiem.

 

Nikt nie lubi być oszukiwany. Podziw i szacunek powinno się budować na osiągnięciach, uczciwości i fair-play, ale wiem, wiem...niedzisiejszy jestem. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś w dniu dzisiejszym choć przez chwilę wierzy, że wyczynowy sport, na najwyższym poziomie jest CZYSTY, to powinien się utopić. Bo za takąnaiwniość to już nawet zamykać nie ma po co. Beznadziejny, idealistyczny przypadek.

 

 

Toteż zaznaczyłem od razu, że dla mnie jest oczywistym, że koks jest. Z mojej wyliczanki, komu koks jest na rękę, można wysnuć ocenę, że szansa na zmianę stanu rzeczy jest bardzo nikła, bo zbyt wielu ma z tego lub przynajmniej oczekuje z tego korzyści. Najgorzej w tym układzie ma się kibic. Po prostu nie powinniśmy dawać sobie wmówić, że oni to robią dla nas, żeby nam było lepiej. 

 

Tacy niedzisiejsi jesteście Koledzy  :P

 

 

O! Wypraszam sobie. Jestem dzisiejszy, nic wczoraj nie piłem ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że tak. Zdemaskowali jedną to zaczną teraz analizować, grzebać i prowadzić swoje wewnętrzne dochodzenia i wcale bym się nie zdziwił jak w niedalekiej przyszłości usłyszymy o utraconych tytułach w wielkich i tych mniejszych zawodach bo taki dopina łatwo ukryć a chęć bycia mistrzem na podium za bardzo kusząca. Uważam że sport na tzn "światowym poziomie" to jedno wielkie oszustwo a taka dyscyplina jak kolarstwo pozwala na "ulepszenie" nie tylko ciała ale również sprzętu a to daję większe pole do popisu tym bardziej że technologie stoją na coraz bardziej zaawansowanym poziomie co daje ogromne możliwości oszustwa.

Tylko do tego dochodzenia potrzebowałbys dowody, sprzęt z tego wyścigu. A on pewnie już dawno się rozkraczyl albo został zmielony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Po prostu nie powinniśmy dawać sobie wmówić, że oni to robią dla nas, żeby nam było lepiej.

 

A ktoś próbuje nam to wmówić? Jakoś nie zauważyłem... On to robi dla siebie, swojej kariery, swego ego. Zresztą dlaczego ma zakładać, że rywalizacja sportowa jest dla kibiców? :)

 

pzdr

Fawlty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem i zdaje sobie z sprawę, jak wygląda dzisiejszy wyczynowy sport, tylko że jestem przekonany, że moglibyśmy się równie dobrze bawić i emocjonować, gdyby tego wszystkiego nie było. Ot, co...

 

Poza tym,

 

 

 

 

Nikt nie lubi być oszukiwany. Podziw i szacunek powinno się budować na osiągnięciach, uczciwości i fair-play, ale wiem, wiem...niedzisiejszy jestem.

 

 

Ale ludzi pasjonują rekordy. Ktoś pobił kolejny (raz) rekord świata. Wygrał 4 tytuły olimpijskie. Pobiegł o 0,2 sekundy szybciej.

Albo wprowadzono 142 obostrzenia techniczne a zespół X pojechał z tą samą szybkością co rok wcześniej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ten silnik to najbardziej eleganckie rozwiązanie jakie znam ale do komercyjnego użytku z racji parametrów i zasięgu nie wejdzie... jak na razie tylko doping mechaniczny.

 

Ja bym chętnie przygarnął do mieszczucha, bo nie potrzeba mi rakiety ani zasięgu transatlantyka. Wystarczy boost na starcie spod świateł, czy przy jeździe pod górkę. Ale cena niestety zabija.

 

Nieno, Kolego, dodatkowe 100W (nawet przez te pół godziny, o których zdaje się Lemond opowiadał) to jednak bardzo dużo. A zdaje się, że spekulowano, że to może być nawet więcej niż 100W.

 

pzdr

Fawlty.

W kontekście zawodowego peletonu tak, bo poziom jest dosyć wyrównany i każda przewaga może zaważyć o wygranej.

W kontekście totalnego amatora samą dodatkową mocą nic się nie osiągnie. Dodatkowo w kontekście MTB (chyba tutaj większość tak jeździ) tym bardziej nic to nie da. Wytrenowani i tak będą szybciej jechali niż taki ze wspomaganiem, który nie wytrzyma kondycyjnie całej trasy lub nie da rady technicznie opanować roweru. Z kolei na szosie, tak trochę bez sensu, chyba jedynie żeby się chwalić znajomym, tyle że do tego nie trzeba mieć nawet roweru ;)

 

Nie każdy chce się z tym afiszować, bo nie każdy chce się przyznać, że miał delikatne wspomaganie. Działa to trochę ujmującą i poniżająco, nieprawdaż?

Ja postrzegam wspomaganie elektryczne praktycznie tylko w kontekście użytkowym ewentualnie turystycznym. Do zabawy w terenie według mnie to się nie sprawdza, bo rower jest mniej sterowny. Na trudniejszych odcinkach ciężko zapanować nad rowerem.

 

Inna sprawa, że wyścigi ze wspomaganiem elektrycznym się rozwijają i jak kogoś bawi taka jazda, to nie ma problemu.

 

Dla tych mocno zainteresowanych, co to się "nie chcą afiszować pod sklepem" proszę bardzo...

 

Cena z montażem blisko 3000 ojro.

 

http://www.vivax-assist.com/en/produkte/vivax-assist-4-0/vivax-assist_4-0.php

Znam, nie musisz mi tego podsuwać i okraszać uszczypliwością.

 

Nikt nie lubi być oszukiwany.

Codziennie miliony osób się oszukuje i chce być oszukiwanych. Wystarczy popatrzeć na reklamy, co ludzie kupują, jak się obnoszą.

Ivan ma tu rację, że sport zawodowy to widowisko i uciecha dla ludu. Tam jest tyle kasy ładowane, że być inaczej nie może. Jak chcę poczuć sportową rywalizację, to jadę się ścigać na lokalnych zawodach (najlepiej na orientację).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Ale ludzi pasjonują rekordy. Ktoś pobił kolejny (raz) rekord świata. Wygrał 4 tytuły olimpijskie. Pobiegł o 0,2 sekundy szybciej. Albo wprowadzono 142 obostrzenia techniczne a zespół X pojechał z tą samą szybkością co rok wcześniej...

 

To są przecież oczywistości...

Załóżmy, że od tego momentu kasujemy wszystkie rekordy, osiągnięcia i wyczyny, i mamy czystą kartę, zero syfu i wszystkiego co się z tym wiąże. Bicie których rekordów bardziej Cię pasjonuje? Tych osiąganych uczciwie, bez koksowania i innych wspomagaczy, czy tych oszukanych, z przeszłości? Nadal można pasjonować się rekordami i wynikami...

Zdaję sobie sprawę, że oczyszczenie zawodowego sportu jest niemal niemożliwe, ale też nie uważam, że totalna legalizacja wszelkich form dopingu jest lekiem na całe zło i co gorsze rozwiązaniem dobrym dla nas kibiców, i w ogóle ludzkości. Dlaczego mamy i chcemy pójść w tą drugą, gorszą stronę?

 

 

nie musisz mi tego podsuwać i okraszać uszczypliwością.

 

Uszczypliwe, to jest wybiórcze cytowanie moich postów i odnoszenie się tylko do tej wybranej treści, a nie do całości. :P

   

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawa dyskusja.

 

Ale ja chciałem wtrącić swoje dwa grosze zwątpienia, że skoro doping jest bo dzięki niemu jest większa nadzieja na kasę - przecież w kolarstwie pieniądze są relatywnie małe. Jeden piłkarz zarabia pewnie tyle że mógłby całe TDF sobie kupić. A jakoś doping = kolarstwo. Dziwne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Piłka kopana jest najpopularniejszym sportem na świecie, niemal nieporównywalnie do kolarstwa. Co się z tym bezpośrednio wiąże - zupełnie inne pieniądze.

A skandale dopingowe i przypadki takie, jak ten ostatni popularności na pewno nie będą jej przysparzać.
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

A ktoś próbuje nam to wmówić?
 

 

Może za mocno powiedziane, że wmówić, ale pogląd, że dla kibice są beneficjentami dopingu pojawia się to tu, to tam. A ja mam dokładnie odwrotne zdanie.

 

 

 

Zdaję sobie sprawę, że oczyszczenie zawodowego sportu jest niemal niemożliwe, ale też nie uważam, że totalna legalizacja wszelkich form dopingu jest lekiem na całe zło i co gorsze rozwiązaniem dobrym dla nas kibiców, i w ogóle ludzkości. Dlaczego mamy i chcemy pójść w tą drugą, gorszą stronę?
 

 

To jest dobrze postawione pytanie. Nawet jeśli szansa jest prawie żadna, to co nam daje zgoda na doping?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie ma sportu zawodowego bez dopingu. 

To jest według mnie sedno sprawy, razem z tą wymowną kropką na końcu. 

 

Bo czym jest doping - stosowaniem niedozwolonych substancji lub wspomaganiem się w inny niedozwolony sposób. 

A cała reszta spoza listy? Co nie jest zabronione jest dozwolone. 

 

Wiele osób chyba ciągle wierzy jeszcze w jakieś magiczne zastrzyki które ŹLI KOLARZE otrzymują przed wyścigiem i dzięki nim wybijają się do przodu. 

 

A doping nie do końca na tym polega (a przynajmniej tak sądzę) 

 

Możliwości ludzkiego organizmu są już tak wykorzystane że nie da się tak po prostu wsiąść na rower, potrenować na paru podjazdach i wystartować w zawodach. 

 

Bez sztabu żywieniowców, fizjoterapeutów czy farmaceutów sprawdzających pilnie czy dane suple nie są na liście substancji zakazanych profesjonalny sport jest niemożliwy. 

 

Tak więc można śmiało założyć że każdy ze sportowców stosuje doping, albo ten legalny albo ten mniej. I wiele osób ciągle kombinuje jak obejść istniejące zasady i stworzyć nowe substancja/sposoby/mechanizmy które poprawią wyniki konkretnego zawodnika. 

 

Jaki jest cel? Kasa. Wspomniana nie raz w tym temacie kasa. 

 

Legalizacja wszelkich form dopingu wyklucza wszelkie spekulacje na temat jego stosowania i paradoksalnie wyrównuje szansę bo tak jak w Formule 1 trwa wyścig zbrojeniowy koncernów motoryzacyjnych tak tutaj trwałby wyścig producentów melexów i lekarzy tworzących cyborgów. Zawodnik byłby tylko narzędziem - ale narzędziem na własne życzenie. 

 

Skoro podejmowane są próby legalizacji tarcz hamulcowych to kto wie, może czas na jeden rok bez kontroli antydopingowych :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Genetyczne kompensacje słabości już blisko

Chyba blisko, że ktoś się do tego przyzna lub zostanie wykryty. Głosy, że jest w użyciu są od ładnych nastu lat.

 

Doping mechaniczny będzie zwalczany i to skutecznie, bo jest stosunkowo łatwy do zweryfikowania.

Doping farmakologiczny, to zbyt duża machina do ruszenia, za dużo w tym kasy, żeby ktoś z władnych chciał to rozgrzebać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja chciałem wtrącić swoje dwa grosze zwątpienia, że skoro doping jest bo dzięki niemu jest większa nadzieja na kasę - przecież w kolarstwie pieniądze są relatywnie małe. Jeden piłkarz zarabia pewnie tyle że mógłby całe TDF sobie kupić. A jakoś doping = kolarstwo. Dziwne.

 

Kolarstwo jest uznawane za najcięższą dyscyplinę pod kątem wytrzymałościowym dlatego tyle dopingu. To samo w sportach siłowych czy królowej koksu czyli lekkoatletyce. Kasa nie ma tu nic do gadania. A mało razem z kontraktami sponsorskimi nie mają. "Kopaczy" nie ma co tutaj mieszać bo to patologiczna dyscyplina się zrobiła. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Legalizacja wszelkich form dopingu wyklucza wszelkie spekulacje na temat jego stosowania i paradoksalnie wyrównuje szansę bo tak jak w Formule 1 trwa wyścig zbrojeniowy koncernów motoryzacyjnych tak tutaj trwałby wyścig producentów melexów i lekarzy tworzących cyborgów. Zawodnik byłby tylko narzędziem - ale narzędziem na własne życzenie.

 

 

Wyrównywałby szanse, tylko jeśli zespoły miałyby wyrównane zaplecze i zespoły naukowców, lekarzy, biomechaników i inżynierów. Wiadomo, że tak nigdy nie będzie. W Formule 1 też tak nigdy nie było i nie będzie. W przypadku rozwoju dopingu genetycznego życzeniowość przyszłego zawodnika niewiele miałaby wspólnego z rzeczywistością. No chyba, że wybrałby zupełnie inną drogę od tej, jaką przechodzi zawodowy sportowiec. Na problem trzeba spojrzeć trochę szerzej, niż tylko: "dobra, od dzisiaj koksujcie sobie ile wlezie".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

jeśli zespoły miałyby wyrównane zaplecze i zespoły naukowców, lekarzy, biomechaników i inżynierów.

Miałem na myśli coś zupełnie innego. Że to właśnie te zespoły decydowałyby o stopniach na podium, zawodnik byłby tylko narzędziem wiozącym efekt ich pracy od startu do mety. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

W kontekście totalnego amatora samą dodatkową mocą nic się nie osiągnie. Dodatkowo w kontekście MTB (chyba tutaj większość tak jeździ) tym bardziej nic to nie da. Wytrenowani i tak będą szybciej jechali niż taki ze wspomaganiem, który nie wytrzyma kondycyjnie całej trasy lub nie da rady technicznie opanować roweru. Z kolei na szosie, tak trochę bez sensu, chyba jedynie żeby się chwalić znajomym, tyle że do tego nie trzeba mieć nawet roweru

Nie chodzi o to, że szaraczek przyjeżdżający na wyścigu 735 z godzinną stratą do zwycięscy, ma dzięki dopingowi wygrać i stać się wielkim mistrzem amatorskich wyścigów. Problem w tym , że jeśli w czołówce pojedzie przykładowo 10 zawodników i jeden z nich włączy silniczek w czasie ataku bezpośrednio przed metą to najprawdopodobniej wygra (o ile rywale nie będą dysponować takim samym lub lepszym dopalaczem). Problem w tym, że dzięki silniczkowi będzie można zaoszczędzić siły i sprawniej (bo mniej zmęczonym) pokonać trudne techniczne elementy na trasie. Zawodowcy poradzą sobie z silniczkami przy pomocy częstych kontroli ale u amatorów problem może być poważniejszy. Tutaj nie ma badań antydopingowych i raczej nikt nie będzie skanował ram. Nie wierze, że amatorzy są czyści. Myślę, że znajdą się jednostki bardziej skoxowane niż zawodowcy. Kasa to nie problem. Skoro ludzie mają pieniądze na rowery za 50k to silnik, który da im znacznie więcej niż najbardziej wypasiony rower miałby być problemem? Zdobycie nielegalnych leków na receptę to pewnie przestępstwo a silniczek jest zgodny z prawem. Warto przeczytać: http://www.magazynbieganie.pl/amator-dopingu/ 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...