Skocz do zawartości

[Doping mechaniczny] UCI potwierdza!


Rekomendowane odpowiedzi

Myślę że tak. Zdemaskowali jedną to zaczną teraz analizować, grzebać i prowadzić swoje wewnętrzne dochodzenia i wcale bym się nie zdziwił jak w niedalekiej przyszłości usłyszymy o utraconych tytułach w wielkich i tych mniejszych zawodach bo taki dopina łatwo ukryć a chęć bycia mistrzem na podium za bardzo kusząca. Uważam że sport na tzn "światowym poziomie" to jedno wielkie oszustwo a taka dyscyplina jak kolarstwo pozwala na "ulepszenie" nie tylko ciała ale również sprzętu a to daję większe pole do popisu tym bardziej że technologie stoją na coraz bardziej zaawansowanym poziomie co daje ogromne możliwości oszustwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Panowie, w smiglowcu zdalnie sterowanym mam silnik, który zmieści się w rurze podsiodlowej i generuje on 500W

Ale to nie do końca tak, bo taki doping ma ci wygenerować powiedzmy 100W ale nadwyżki nad twoją mięśniową mocą. Czyli twoja moc + 100W z silnika. Pytanie dla szosowców ile taki kolarz wyciska mocy przy sprincie/podjeździe? 400 - 500W?

Więc musi być silnik sporo powyżej 600W nominalnej mocy. Ja to tak rozumuję. 


 

 

Bardziej mnie ciekawi, czy pojawią się teraz jakieś "coming-out'y"

Myślę, że tego akurat możemy być pewni, wszystko zależy od kasy wydanej przez dziennikarzy śledczych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie do końca tak, bo taki doping ma ci wygenerować powiedzmy 100W ale nadwyżki nad twoją mięśniową mocą. Czyli twoja moc + 100W z silnika. Pytanie dla szosowców ile taki kolarz wyciska mocy przy sprincie/podjeździe? 400 - 500W?

Więc musi być silnik sporo powyżej 600W nominalnej mocy. Ja to tak rozumuję.

Możesz podać podstawy matematyczne takiego rozumowania?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z góry napiszę że nie wiem nie widziałem i nie słyszałem takich silników o których piszecie ale nie będą one zwyczajnie za głośne żeby je ładnie ukryć przed wścibskimi oczami i uszami ludzi? Takie helki są głośne z tego co oglądam na filmikach. Jeżeli to ma być doping to dyskrecja dla takich oszustów jest najważniejsza a jak słychać że w ramie pracuje jakieś urządzenie to cały misterny plan...

A zwróciłes uwagę ile obrotów na minutę generuje taki system a ile obrotów maksymalnie potrzebuje generować silnik podpięty do korby?
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale to nie do końca tak, bo taki doping ma ci wygenerować powiedzmy 100W ale nadwyżki nad twoją mięśniową mocą.

 

 

Każda moc wygenerowana przez taki silnik będzie "nadwyżką" nad mocą kolarza. Moc kolarza i silnika sumują się, więc każda moc będzie dawać przewagę. Jeśli kolarz ważący z rowerem 65kg uruchomi silniczek dający 65W dostanie na czas jego działania dodatkowy 1W/kg, to ogromna przewaga, jeśli można by to odpalić np. na 10minut na długim podjeździe. Dodatkowe 200W to już rakieta dla kolarza. Mając takie wspomaganie na cały czas wyścigu być może miałbym szasnę ukończyć etap TDF razem z peletonem :D

 

Prosi mają dość wyrównany, bardzo wysoki poziom. Niewiele trzeba dołożyć mocy jednemu, żeby wyprzedził drugiego.

 

EDIT:

Okazuje się, że silniczki to już przeżytek. Teraz oszukuję się elektromagnetycznymi kołami:

 

http://www.cyclingnews.com/news/electromagnetic-wheels-are-the-new-frontier-of-mechanical-doping-claims-gazzetta-dello-sport/

 

PS. W artykule piszą, że dodatkowe 20-60W przemieniają przeciętnego profesjonalnego zawodnika w zawodnika rewelacyjnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba trochę pojechałeś na temat 65W/kg :-) Ale moim zdaniem to właśnie tak może być około 50W dodatkowo co daje bardzo dużą przewagę w kluczowych momentach.

A te moce 500W co podaliście w modelach helikopterów są uzyskiwane ale przy ogromnych prędkościach obrotowych - tutaj mamy wprawdzie przekładnię ale końcowo mamy kadencję 80-100.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Czas najwyższy zalegalizować doping tak chemiczny jak i mechaniczny.


Czyli, że jak Ivan? Dajmy na to taki wielki TdF na zasadzie wyścigu cyborgów na melexach? Czy naprawdę widowisko zyskałoby na widowiskowości, czy ktoś by to jeszcze oglądał?

To chyba nie do końca takie proste...
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

A ja myślę, że to jednak tak proste...

 

Ludzie zawsze chcieli igrzysk i chleba. "Zwykłe" osiągnięcia już tak nie nakręcają świadomośći społecznej jak "niezwykłe".

 

Granica ludzkich możliwości jest już tuż, bo poprostu nie da się dłużej, szybciej i mocniej z tego samego biologicznego silnika.

 

Raz na jakiś czas trafi się ktoś z nietypową mutacją genetyczną i w przeciągu milisekundy staje się Super Bohaterem, bo dokonuje niemożliwego.

 

A ludzi niecierpliwe są. Codziennie chcieliby oglądać przełamywanie barier.

 

A jak, skoro już się bardziej nie da?

 

Może brzmi to jak jakieś ponure SF ale biorąc pod uwagę kierunek w jakim zmierza ludzkość nie ma czego innego oczekiwać...

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba trochę pojechałeś na temat 65W/kg :-)

 

Literówka. Poprawiona w 2 minuty.

 

No dobra, moce się sumują, ale tutaj chyba bardziej chodzi o dodany moment obrotowy, bo ze względu na baterię to efekt jest "chwilowy"  

Nie szukaj dziury w całym.

 

Dajmy na to taki wielki TdF na zasadzie wyścigu cyborgów na melexach? Czy naprawdę widowisko zyskałoby na widowiskowości, czy ktoś by to jeszcze oglądał?

 

 

Wyścig cyborgów na melexach? :D Na razie jest wyścig cyborgów. Jakby dołożyć do tego melexy, to wyszłoby coś jak Formuła 1. Niby sport, a wygrywa dobry kierowca w najlepszym bolidzie, skonstruowanym według zasad, które pisze się pod tych, którzy powinni wygrać, a jak nie wygrywają to się je zmienia ;) Nie, nie oglądałbym.

 

A Ivan żartował. Mam nadzieję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team
Może brzmi to jak jakieś ponure SF ale biorąc pod uwagę kierunek w jakim zmierza ludzkość nie ma czego innego oczekiwać...

 

No i to jest bardzo przerażające i niebezpieczne. Sport bezpowrotnie zatraciłby idee i wartości jakie ze sobą niesie.

 

 

Wyścig cyborgów na melexach? Na razie jest wyścig cyborgów. Jakby dołożyć do tego melexy, to wyszłoby coś jak Formuła 1. Niby sport, a wygrywa dobry kierowca w najlepszym bolidzie, skonstruowanym według zasad, które pisze się pod tych, którzy powinni wygrać, a jak nie wygrywają to się je zmienia Nie, nie oglądałbym.

 

 

Nie ma się co śmiać. Zmodyfikowani genetycznie zawodnicy na melexach i wygrywa ten, kto najlepiej wykorzystał możliwości technologiczne. Już nie wyścig ludzi, zmagających się ze swoimi słabościami i niedoskonałościami, tylko wyścig genetyków, biomechaników i inżynierów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobra, moce się sumują, ale tutaj chyba bardziej chodzi o dodany moment obrotowy, bo ze względu na baterię to efekt jest "chwilowy"

Moment bo krótki czas? Tak to nie działa. Moment obrotowy jest nieistotny. Istotne są moment i obroty, a to właśnie jest moc :)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ludzi niecierpliwe są. Codziennie chcieliby oglądać przełamywanie barier.

 

 

Chyba nie całkiem. W wyścigu kolarskim nie widać przełamywania barier. Widz etapu TdF nie widzi czy średnia jest 39km/h czy 42km/h czy 45km/h.

 

Widz potrzebuje widowiska, a to nie zależy wprost od mocy kolarzy. Trochę pooglądałem kolarstwa szosowego i uważam, że lepsze są wyścigi kobiet. Mimo że jeżdżą znacznie wolniej, to zdają się mniej kalkulować. Rywalizacja jest ciekawsza mimo niższych prędkości. Ciekawe są też wyścigi klasyczne, bo tam też nie ma tyle kalkulacji. MŚ CX mężczyzn wczoraj oglądałem - też dobre widowisko.

 

Najnudniejsze są wyścigi etapowe (mimo pewnej atrakcyjności). Jak poprawić widowisko w tym przypadku? Pozabierać radia dyrektorom sportowym i może trochę skrócić etapy.

 

Doping nie jest potrzebny do uatrakcyjniania widowiska kolarskiego. Doping jest potrzebny dyrektorom sportowym, żeby nie ryzykowali słabych wyników.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Godny pozazdroszczenia optymizm...

 

To nie jest kwestia optymizmu, tylko mojego punktu widzenia jako kibica kolarstwa. Mi doping kolarzy nie jest do niczego potrzebny. Nie uatrakcyjnia on widowiska. Może je wręcz psuć (jeśli przesadnie naszprycowana ekipa zacznie nagle wszystko wygrywać, to widowisko umrze... zaraz... to już się wydarzyło... i jeśli mnie pamięć nie myli, to skończyło się aferą Festiny)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałem.

 

Opinia koksiarza, że koksił dla mnie - widza - aby mi się lepiej oglądało jest niewiarygodna. Oni koksili po to, żeby wyprzedzić innych i zyskać więcej sławy i kasy a nie zostać w roli nieznanego pomocnika czy ciągnącego peleton nim jeszcze kamery zaczną transmitować wyścig. Ostatnie czym się kierowali podejmując decyzję o przyjęciu koksu, to wartość widowiska dla mnie szarego kibica.

 

A samą książkę polecam. Bardzo fajnie się czyta. Tylko tak mam, że nie ze wszystkim, co przeczytam, od razu się zgadzam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Tylko tak mam, że nie ze wszystkim, co przeczytam, od razu się zgadzam.

 

Brawo, piękna postawa :)

 

Jak dla mnie kwestia psychologicznych uwarunkowań dopingu w kolarstwie pokazana jest tam bardzo przekonująco. Poza tym, tak jak piszesz, książka bardzo ciekawa - m.in. można tam poczytać trochę o tych tajemniczych watach na kg masy :)

 

pzdr

Fawlty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Opinia koksiarza, że koksił dla mnie - widza - aby mi się lepiej oglądało jest niewiarygodna. Oni koksili po to, żeby wyprzedzić innych i zyskać więcej sławy i kasy a nie zostać w roli nieznanego pomocnika czy ciągnącego peleton nim jeszcze kamery zaczną transmitować wyścig. Ostatnie czym się kierowali podejmując decyzję o przyjęciu koksu, to wartość widowiska dla mnie szarego kibica.


Co racja, to prawda. ;) 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Z tymi punktami widzenia to może się okazać, że takich czystych i przejrzystych Parusów Adinokich to jednak na tym padole nie ma specjalnie wielu...

 

 

 

Ostatnie czym się kierowali podejmując decyzję o przyjęciu koksu, to wartość widowiska dla mnie szarego kibica.

 

Możesz się mylić, bo uciecha kibica przekłada się bezpośrednio na ilość czasu antenowego danej imprezy a to prosto prowadzi do brzęczącej lub szeleszczącej gratyfikacji...

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Możesz się mylić, bo uciecha kibica przekłada się bezpośrednio na ilość czasu antenowego danej imprezy a to prosto prowadzi do brzęczącej lub szeleszczącej gratyfikacji


No tak, tylko że ta gratyfikacja, to cały czas benefity koksującego zawodnika, a nie kibiców i przeżywanych przez nich emocji. O to chyba chodziło w powyższym.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...