Skocz do zawartości

[jazda na rowerze] z narzędziami czy bez?


Rekomendowane odpowiedzi

Hmmm, a jakim sposobem opona się trzymała obręczy? Też pytam całkiem poważnie.

Jak napchasz odpowiednią ilość siana tak, żeby było trzeba oponę mocno ścisnąć, żeby weszła na obręcz to nie ma problemu z trzymaniem na rantach :) Ja miałem drutówkę, więc to jeszcze sprawę ułatwiło... Patent działa całkiem dobrze o ile na szlaku nie ma "telewizorów", dropów też bym raczej unikał ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EDC mam ze sobą zawsze codziennie i od święta. Noszę to wszystko w takiej małej saszetce (piórniku), którą czasem wrzucę w stary bidon a czasem w plecak. Waży to na oko 600g a składa się z:

  • multitool 8 funkcji (płaski, krzyżak i parę imbusow)
  • nóż Sanrenmu 710
  • łatki do opon/dętek + klej + 2 łyżki plastikowe
  • malutka pompka --> kiedyś awaryjne koło w aucie nią pompowałem i dałem radę
  • dowód / prawko / karta płatnicza
  • latarka Convoy S2+ na ogniwo 18350 (zmodyfikowana przeze mnie :thumbsup:)
  • ołówek techniczny
  • klucze do domu
  • mikro pendrive 32GB
  • plaster na rany + saszetka Dermatolu --> przydaje się bardzo
  • awaryjne 50zł
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jka, raffik, rambolbambol

 

Zakładam że przynajmniej dwóch z Was jest też na knives.pl ;)

 

ode mnie:

-dętka

-pompka

-2 łyżeczki

-multitool rowerowy

-sanrenmu 710 :P

-plasticzek do hamulca 

-20 zł

-telefon

 

Zastanawiam się nad dołożeniem do tego jeszcze skuwacza i spinki, niby się jeszcze nie przydał ale kiedyś w końcu tez mnie to czeka. Wcześniej zamiast dętki itp woziłem spray naprawczy, po złapaniu kapcia i użycia ww rower po 15 minutach jazdy prowadziłem dalej :/ więc chyba pewniejsza jest po prostu wymiana dętki. W opcji jazdy z plecakiem (tylko na dłuższe wypady turystyczne) mam w nim w zasadzie pełną apteczkę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak napchasz odpowiednią ilość siana tak, żeby było trzeba oponę mocno ścisnąć, żeby weszła na obręcz to nie ma problemu z trzymaniem na rantach :) Ja miałem drutówkę, więc to jeszcze sprawę ułatwiło... Patent działa całkiem dobrze o ile na szlaku nie ma "telewizorów", dropów też bym raczej unikał ;)

Ile tego siana potrzeba na oponę, może być tak że siano wyjdzie lżejsze od dętki, to będę jeździł z sianem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jka, raffik, rambolbambol   Zakładam że przynajmniej dwóch z Was jest też na knives.pl

 

 

Tam mnie nie ma, bo oprócz tego co pokazałem i jakiejś malutkiej "Sebenzy" :) nie mam nic wartościowego z noży, reszta to jakieś tam blaszki.

Ale mam kilku znajomych co są na tamtym forum.

 

Mnie za to znajdziesz tutaj, i szukaj w administracji :)

 

http://bron.iweb.pl/

 

jka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja przeglądam i sympatyzuję z knives.pl (bardziej dział torch.pl). O Sanrenmu 710 własnie stamtąd się dowiedziałem. Nie mam tam konta, ale chyba warto założyć.

 

Do mojej listy należy dodać jeszcze skuwacz i zapasową spinkę do łańcucha. Zapomniałem o nich, bo służą mi jako brelok do kluczy. No i oczywiście telefon komórkowy Samsung Ace2 z baterią rozszerzoną 3800mAh.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powitoł

Poważnie?  :teehee:

Ludzie tak ponoć ratują nawet szosowe "rurki" ;) RaceKinga też upychałem ale spadał cały czas z obręczy i po kilkuset metrach resztę przespacerowałem do domu :)

 

Do odległości odpowiadającej godzinnemu marszowi nie biorę nic.

Dalej to już plecak btwin 500 a w nim zestaw chyba standard: dętka, łatki+klej, pompka, kilka ogniw łańcucha+spinka, trytytki, batony z biedry, tool topeaka, duży wenger ranger, 1cm szerokości taśma biurowa, jak brzydko to lampka zebry, jak jadę daleko to powerbank do telefonu, telefon+worek strunowy jakby padało, prosty foliowy kurtasek przeciwdeszczowy.

 

U mnie niestety taka sytuacja, że jak się gdzieś wykrzaczę to wozu serwisowego niet :) więc lepiej wozić niż później kombinować.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak dla celów statystycznych wyposażenie rowerzysty - spacerowicza: zestaw do łatania dętek (zapasowa dętka nie) i oczywiście miniaturowa pompeczka, śrubokręt, klucz uniwersalny. Skuwacza nie wożę, bo jeszcze nigdy nie zerwałem łańcucha. Aha, jeszcze kilkanaście cm miękkiego drutu i kilka opasek trytytkami zwanych. O jedzeniu i piciu nie wspominam, to zależy od trasy. Zastanawiam się natomiast nad jakąś mini - apteczką w rodzaju plaster + acutol, na razie nie wożę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam mnie nie ma, bo oprócz tego co pokazałem i jakiejś malutkiej "Sebenzy" :) nie mam nic wartościowego z noży, reszta to jakieś tam blaszki.

 

 

Ja metodą kupna i sprzedaży noży na forumowym bazarku mam teraz oprócz rowerowego sanrenmu 710 tylko Ka-bara doziera i RATa 1. Dla mnie to wystarczające 2 różnej wielkości noże, no i w takich cenach że nie szkoda ich używać. Jak zniszczę lub zgubię kiedyś któryś z nich to pewnie kupię to samo. Na pewno warto się zarejestrować, poczytać czy zapytać o coś, nawet związanego z tańszymi modelami, tam nie siedzą tylko sami ultrasi ;) Chociaż ja wypadłem trochę z tematu, od gdzieś połowy roku udzielam się tam tylko w intensywnym temacie o rowerach :) W każdym razie ludzie tam są bardzo w porządku :)

 

pzdr! i sorry za offtop ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha, to jak pytanie o jazdę samochodem.

Gdy jeszcze miałem samochód w którym dawało się coś zrobić bez 1902713 firmowych ASO-wskich kluczy i podłączania 297 komputerów a silnik nie był przykryty 102098 plastikowymi osłonami, to zawsze woziłem ze soba klucze i skrzynkę na narzędzia a niekiedy i podnośnik hydrauliczny.

Po co?

Ano dlatego, że w życiu bywa różnie a gdy staniesz w trasie to oddałbyś królestwo za te narzędzia, których potrzebujesz.

Czasy się zmieniły, i teraz pokornie wzywam lawetę aby potem uśmiechnięty pracownik ASO wykasował mi błąd w 3 minuty i odblokował samochód.

 

Z rowerem to nie ujdzie - chyba że wezwiesz żonę/rodzinę/kolegę aby przyjechał załadował rower i ciebie do samochodu a potem odwiózł do domu. Szczególna żenada gdy wszystko to nastąpi z powodu jednego brakującego imbusa.

 

Tym sposobem po latach Terroru, Walki z Maszynami i Ciągłych Napraw w Polu doszedłem do swoistego złotego środka:

 

  • Komplet dobrych imbusów. Oczywista oczywistość.
  • Jeden klucz nastawny (angielski lub żaba, żaba bywa przydatniejsza gdyż może robić za kombinerki)
  • Multitool. Coś dobrego, niekoniecznie super markowy Leatherman, bo jak zgubisz to żal. Wazne aby był wykonany z dobrej stali, funkcjonalny.
  • Rękawiczki lateksowe diagnostyczne (białe, niebieskie czy zielone). Powód prosty - przy niektórych pracach w niektórych sytuacjach ładne czyste dłonie zrobią się brudne z półksiężycami syfu pod paznokciami. Na dodatek smary rowerowe nie lubią łatwo się zmywać.
  • Pompka uniwersalna. Gdyż zarówno amor/damper, jak i koła moga wymagać dopompowania/spuszczenia trochę powietrza.

 

Jak jadę w dalszą trasę, to do tego dodaję:

  • Dwie dętki
  • Łyżki do opon (małe plastikowe) 
  • Proste łaty na klej lub samowulkanizujące

i to wszystko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Komplet dobrych imbusów. Oczywista oczywistość.

Jeden klucz nastawny (angielski lub żaba, żaba bywa przydatniejsza gdyż może robić za kombinerki) Multitool.

Coś dobrego, niekoniecznie super markowy Leatherman, bo jak zgubisz to żal. Wazne aby był wykonany z dobrej stali, funkcjonalny.

 

Kiedyś też jeździłem z nastawnym, ale to w czasach jak nie miałem kół na zaciski i luzowała mi się korba (klucz w ściągaczu). Czasem brałem większy, żeby móc dokręcać stery.

Obecnie w większości rowerów wszystko jest na imbusy i do podstawowych rzeczy wystarczają 2-4 klucze (przeważnie 2-3 imbusy i jeden krzyżak).

 

Mieszczuch:

-imbusy 4 i 5 mm

-płaskie 10 (hamulce) i 15 (koła)

-krzyżak (który nie tylko do roweru jest używany)

I w zasadzie jestem w stanie prawie wszystko w rowerze poprawić. Nie ruszę jedynie pedałów i korby (imbus 8mm).

 

Do jazdy w terenie:

-imbusy 4 i 5 dodatkowo potrzebuję 2 lub 2,5 do regulacji hamulców (blokada klocków), bardzo ewentualnie 1,5mm do linki blokady amortyzatora (nie jest niezbędny)

-krzyżak do regulacji przerzutek (w scyzoryku)

Nie ruszę pedałów (imbus 8), zębatek korby (torx) i tarcz hamulcowych (torx) (imo niskie ryzyko, że coś tutaj się poluzuje i uniemożliwi jazdę).

 

Nie powtarzają ci się klucze? Jeżeli tak, to po co wozić zbędny balast?

Multitool wydaje mi się mało użyteczny, mała dźwignia, do tego na zawiasie. Wolę normalny zestaw imbusów lub kupione w potrzebnych rozmiarach (ale za to solidne) i do tego scyzoryk (oprócz noża jest krzyżak, szczypce).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja bym się zapytał czy tego wszystkiego nie da się zabrać do plecaka?? Nie piszę o krótkich wypadach bo to wszystko da się upchać do kieszonek koszulki ale tak w dłuższe trasy. To też w kontekście "bo mnie torebka denerwuje na zjazdach". Czy mały plecak to aż tak wielki problem?? 

Dokładnie.  :thumbsup:

A jak mam dymać 20km przez las bo dętki nie miałem to wolę zdecydowanie plecak.

Od siebie do tych list wspaniałych narzędzi dodam gaz pieprzowy ;)

Kilka razy się przydał :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jezeli chodzi o płaski nastawny angielski, to dawno zamieniłem go na klasyczną żabę którą zabieram w dalsze trasy. Dwa razy się przydała, w tym raz do prostowania blatu po kontakcie z bardzo złym, bardzo wrednym kamieniem. Wtedy to multitool nie przydałby się ze wzgledu na długośc ramion. Nie ukrywam, że czasami jeszcze ją ze sobą zabieram. Waży niedużo, a zawsze jest pod ręką.

 

Multitool nie musi mieć imbusow ani nasadek w komplecie, bo jak rozumiem o to ci chodzi a propos duplikacji- oddzielne imbusy i oddzielnie drugie w multitoolu.

BTW. W multitoolu w komplecie tez masz przeciez nóż, kombinerki, końcówki płaskie i philipsa, itp. 

 

 

 

Multitool wydaje mi się mało użyteczny

 

Victorinox, Gerber, Texton, Leatherman czy Powertech robią calkiem zacne multitoole. Nie wiem o jakim narzedziu mówisz, ale mi mój multi-ciul przydał się nie raz. Full size multitool ma długośc ramienia dająca mu możliwości pracy porównywalne ze standardowymi szczypcami/kombinerkami i śrubowkrętami. Czasami robiłem nim duperelki na które nie chce się otwierac torby a wystarczy siegnąć po niego do kieszeni.  

 

A jak ktoś jeździ naookoło przysłowiowego komina to czesto nawet nie bierze nic poza paroma imbusami, wtedy taki transport nie ma sensu. 

Mało tego - zależy jak się jeździ i po co. Jasne jest, że na przejażdżkę zabiera się minimum. Na trasę zaś - zaleznie od bagażu i planów.

 

Swego czasu miałem piękne klucze rometowskie - oj namajstrowałem się przy Wigrach że aż żal do czasu aż je po pijanemu kolega utopił w bagnie (klucze nie Wigry) :( Teraz jest sporo mniej roboty wg mnie, zwłaszcza w nowych rowerach. Zboczenie jednak zostało, a parę razy pomogłem nie tylko sobie ale i przygodnym cyklistom. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak się robi wyprawę rowerową z sakwami to wiadomo, że można wiele zabrać.

 

Dla mnie niezbędne to:

 

mała pompka (na uchwycie pewnym do ramy)

1 dętka

łatki

2 łyżki

multitool ze skuwaczem 

spinka

szmatka

 

Wszystko oprócz pompki mam włożone do małej torby podsiodłowej (0.4L) i jeszcze coś małego by się dało tam wsadzić.

Po pierwsze to zestaw na wyprawy najczęściej samotne, więc jakbym złapał dwa albo więcej kapci to te 20-30min. mogę posiedzieć i łatać na miejscu dętkę. Torby podsiodłowej nie odpinam i tam nie zaglądam do czasu awarii, zawsze jest przy rowerze. Wszystko to można spokojnie zapakować też do koszulki rowerowej, ale za każdym razem trzeba pamiętam by wszystko zabrać, a najczęściej jest to rozwalone po kilku szufladach i trzeba szukać, a tak zawsze przy rowerze na mnie czeka spakowane, no i zgubiłem raz dętkę i innym razem pompkę, a skakałem wcześniej i wydawało mi się że nie ma prawa wylecieć. Mniej komfortowo też się czuję jak mi takie drobiazgi wadzą na plecach. 

 

Oczywiście nie jest to zestaw na wyścigi, tylko na samotne wyprawy, gdzie sobie usiądę i na spokojnie wszystko zrobię. Skuwacz z multitoola to zawsze średni pomysł i w domu lepiej używać zwykłego dobrego, ale w trasie nie ma co wybrzydzać a gramy się liczy jednak i jak coś nie jest niezbędne to nie bierzemy.

 

Jak ktoś lubi na bardzo małym ciśnieniu jeździć w ciężkim terenie to może spokojnie 2 dętki zabrać ze sobą, bo tak się potrafi zdarzyć nie raz. Ale ja takich problemów nie mam. Max 1 snejk na jazdę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak możecie wymieniać bez końca, jeden zabierze to, drugi tamto, trzeci w plecak, czwarty w kieszeń ;) Każdy wedle własnego widzimisię i doświadczenia albo braku doświadczenia.

 

Ja rozróżniam dwie główne „szkoły”, widoczne dobrze zwłaszcza na prostszych maratonach. Pierwszą nazwałbym „turystyczną”, czyli zabieramy w plecak napoje, batony, żele, narzędzia, dętki, pompki, etc. Druga to „na ściganta”, czyli jak najlżej, żelik do kieszeni, mały bidon bo przecież są bufety i ogień aż do celu.

W pierwszym przypadku ciężej ale jesteśmy praktycznie samowystarczalni i dopiero grubsza awaria eliminuje. W drugim oczywiście jest lekko i przyjemnie, ale byle awaria czy problem z zaopatrzeniem po drodze eliminuje z dalszych zmagań, dla ludzi z podejściem albo wszystko albo nic.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...