Skocz do zawartości

[jazda rowerem w zimie] wpływ ujemnej temperatury na podzespoły roweru


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Jestem szczęśliwym posiadaczem Rometa Ramblera 650b (27,5”) 4.0 z 2014 roku. Chciałbym nim dojeżdzać do pracy jakieś 12 km w jedną stronę 2-3 razy w tygodniu, z czego 9 km to ścieżka rowerowa, reszta to chodnik i ulica około 1 km. Czytając różne tematy na temat jazdy rowerem w zimie stwierdziłem że jeździłbym tylko wtedy gdy jest w miare sucho, brak śniegu, soli bo szkoda mi roweru a innego nie kupię ze wzgledu iż nie mam gdzie go trzymać. Problem w tym że nie mam gdzie zostawiać roweru w pracy, stoi pod chmurką i czy w tym wypadku gdy stoi przez te 8,5 h na zimnie nie dzieje mu się nic złego? Pracuje na 3 zmiany więc rower by stał też w nocy na dworze. Raczej staram się po każdej przejażdżce czyścić golenie amorków i smarować sprayem, gdy trafi się deszcz to pryskam środkiem wypierającym wilgoć. Łańcuch (shakerem) i piasty bym czyścił myślę raz na 2 tygodnie, później smarował łańcuch rohloffem bo takowy posiadam. Zdarza mi się że w zimie pojadę w teren ale wtedy obowiązkowo cały rower do czyszczenia:) Moje obawy są tylko co do ujemnych temperatur wpływających negatywnie na rower. Będę wdzięczny za wszelkie podpowiedzi i sugestie dotyczące użytkowania roweru w zimie:)

 

Pozdrawiam,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz, nikt nie zagwarantuje Ci, że soli nie ma. A to ma niebagatelny wpływ na żywotność. Łańcuch, czy ogólnie napęd to pikuś. Gorzej z widelcem czy łożyskami, bez rozkręcenia do środka nie zajrzysz. Dwa, hamulce Shimano oparte o zaciski, które masz u siebie, lubią w zimie się psuć. Trzy, jeśli faktycznie coś zacznie korodować, naprawa wyniesie Cię sporo pieniędzy. Cztery, czyszczenie i smarowanie łańcucha co 2 tygodnie? W przypadku możliwej soli na ulicach mycie roweru czeka Cię codziennie. Szkoda czasu. O zasadności użytkowania takiego sprzętu w zastosowaniach komunikacyjnych nawet nie wspominam.

 

Skoro i tak masz w planach trzymać rower "pod chmurką" i nie masz gdzie trzymać drugiego w domu/mieszkaniu, dużo, dużo lepszym pomysłem byłby zakup taniego złomka i trzymanie go pod dobrym łańcuchem/u-lockiem nawet na ulicy. Nie szkoda, nie ma co się zepsuć, a i złodzieja mniej kusi.

 

Trochę odchodząc od tematu. Nie psikaj niczym po widelcu, a z pewnością nie środkami wypierającymi wilgoć. Bardziej szkodzisz, niż pomagasz.. Lepiej wziąć odrobinę oleju na szmatkę i przetrzeć górne golenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko że takim złomkiem nie dojadę do pracy w 30 minut, a zapewne w conajmniej 50. Po goleniach widelca psikam brunox deo do amortyzatorów raz na jakiś czas i obowiązkowo po każdej jeździe wycieram. Do wypierania wilgoci używam też coś z brunoxa ale głównie na napęd i mechanizmy zmian przerzutek. A zaciski czy manetki to szczerze mówiąc nie wiem jak zabezpieczać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jadę do pracy to zawsze sprawdzam pogodę czy nie będzie padać, także sucho będzie ale mam odcinek około 1 km gdzie jadę po ulicy i tam może być sól, tego się obawiam. Co do pancerzy to muszę poczytać o tym bo nigdy nie wymieniałem i nie wiem czy sobie poradzę, łańcuch wymieniałem we wrześniu po 800km, nowy ma jakieś 300-350. Marwti mnie też ta ujemna temperatura, nie wiem jak to wpływa na rower, słyszałem że po sezonie opony są do wymiany, mam u siebie normalne jeszcze fabryczne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Minusowa temperatura tak zła nie jest, problemem jest sól. Zawsze lepiej jest kupić taki rower używany za 4 stówki i go katować niż mieć straty spowodowane solą. Większość forumowiczów tak robi.

Jeśli będzie fajnie i sucho to jeździć możesz bez problemu. Będziesz dbał, mył rower i smarował to da radę. Choć co mają powiedzieć tacy Norwegowie ;-). Unikaj asfaltów - bo tam sypią. Choć słyszałem że są miejsca gdzie solą nie traktują. 

Opony w rowerze górskim rzadko wytrzymują więcej niż sezon-dwa i to nie zależnie od temperatury. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli opony do wymiany to nie ze względu na zimę i temperatury.

Jeżdżąc w zimie nie wystarczy czyścić myć i smarować, przy regularnym korzystaniu niezbędne jest otwarcie piast i sterów, tego się nauczysz robiąc samemu serwis, inwestując w smary i narzędzia albo dając zarobić serwisom.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli opony do wymiany to nie ze względu na zimę i temperatury.

Jeżdżąc w zimie nie wystarczy czyścić myć i smarować, przy regularnym korzystaniu niezbędne jest otwarcie piast i sterów, tego się nauczysz robiąc samemu serwis, inwestując w smary i narzędzia albo dając zarobić serwisom.

Stery już rozkręcałem bo podnosiłem mostek, ale piast nie ruszałem, myślałem że uszczelki na piastach są tak wytrzymałe że wystarczają na 2-3 lata bez zaglądania do nich. W miarę możliwości chciałbym robić sam serwis, bo nie mam zaufanego warsztatu a z innymi to różnie bywa (np. ostatnio jak oddałem to serwisant żeby zdjąć przednie koło rozkręcił piastę zamiast przekręcić i wyjąć - taki patent, nie wiem jak się nazywa) . Problem w tym że jak szukałem jakiegoś dobrego poradnika na serwis rowerowy typu co i jak robić, kiedy, co jest potrzebne to nie znalazłem nic takiego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Literatura? Zinn - Zinn i sztuka serwisowania roweru górskiego. Nie wiem, czy są jakieś nowsze wydania, bo to które czytałem jest mocno zdezaktualizowane, ale jako postawa świetna książka. W internecie są też instrukcje serwisowe niektórych producentów. Plus cała masa poradników na forach i stronach rowerowych, na YouTube itp. tworzonych przez samych użytkowników. Przy czym na YT jest też niestety spora masa bełkotu.

 

Natomiast częstotliwość wychodzi wraz że wzrostem doświadczenia i zależy od całkiem sporej ilości zmiennych - sposobu użytkowania, warunków pogodowych, konkretnego modelu, ewentualnych zaniedbań... Stąd takich informacji wrzuconych w jakieś sztywne ramy raczej nie znajdziesz. Wszytko trzeba traktować raczej orientacyjnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zimówkę idzie kupić za dwie stówki. Da się nią jeździć tak samo szybko jak innym rowerem. Bo nikt nie mówi o "fullu" makrokeszu tylko czymś przyzwoitym.

Innym rowerem szkoda, sól i piach leży od pierwszych śniegów do wiosny.

A w rowerze leci napęd, amortyzator, suport, piasty czy takie drobiazgi jak nyple w kołach które się zapiekają. A w kwestii przechowywania roweru - swój trzymam całą zimę pod blokiem i nie protestuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

zimno się przekłada na właściwoości tłuszczów czyli inna/gorsza praca hydrauliki szimano oraz amora, na zimę polecam sztywne widło. Dobre hample na oleju min. w okolicy zera pracują ok... przy -8 -10 nie testowałem. jeżdżę praktycznie całą zimę do pracy o ile zdrowie pozwala; tam i z powrotem w najkrótszej wersji mam 22km. Radzę skupić się na przyczepności i oświetleniu bo to są kwestie bezpieczeństwa bardzo ważne w zimie. 

 

Moim zdaniem demonizujecie sól - nie ma jej aż tyle. A do tego Ty wyglądasz na dość obowiązkowego bikera.

 

reasumując widło opony, ewent. hample mechaniczne, ŚWIATŁO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamówiłem sobie tego Zinna:) U mnie amor jest powietrzny, więc na jego pracę raczej nie wpływa tak bardzo. Hamulce hydrauliczne więc mogą zachowywać się gorzej. Opony schwalbe 27.5 x 2,25 3*, oświetlenie mam ledowe za 30 zł komplet więc takie sobie, i obowiązkowo kamizelka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się cackacie już 5 lat jeżdżę zimą w każdych warunkach (obfity opad śniegu, mróz -23C, odwilż, szklanka, solanka itp..) i nie myję roweru po takiej jeździe, co najwyżej jak łańcuch przybierze kolor złota po wyschnięciu w piwnicy, to go drdzewiaczem i smaruję, w pracy stoi na dworze...   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie jak Sansei z rowerem sie nie cackam. Obecnie jeźdżę do pracy na rowerze jak jest minimum 5 stopni i nie pada, ale to z wygody bo mam jeszcze auto, a po pracy czesto idę na siłkę lub basen.

Jakies 15 lat temu kupiłem rower Authorha za niebotyczna 1200 zł czyli całe dwa mieisace zapiperzania przez wakacje, żeby uniezależnić się od autobusów. Jeździłem tym rowerem w każdych warunkach pogodowych  - w lecie czesto wracałem w deszczu do domu, w zimie jeździłem po śniegu lub w temperaturach nawet poniżej -10 stopni. Rezygnowałem z jazdy tylko w przypadkach dużej ulewy( o ile nie wyjechałem jeszcze z domu i mogłem wybrać autobus) lub gdy na drogach był lód. Na rower ten który był dla mnie szczytem techniki ( przerzutka Altus , rama ChrMo, gripshifty, chociaż widelec był sztywny) przeisadłem się z roweru Wigry 3, więc niewiele wiedziałem o eksploatacji bardziej zaawansowanego sprzętu. Jedyną czynnością eksploatacyjną było pryskanie łańcucha WD40 i raz na 2 lata oddawałem rower wujkowi do konserwacji. Ale szczerze mowiąc nie zauwazyłym żeby jazda w zimie działała jakos tragicznie na ten rower, chociaż sól i wilgoć powinbby działać negatywnie, jednak trzymając rower w suchej piwnicy nie miałem z nim problemów - rudej nigdzie nie widziałem, a rower posiadałem jakieś 10 lat i pewnie dalej bym na nim jeździł, gdyby mi go nie ukradli.

 

Podsumowując, szkoda że kupiłeś tak drogi rower - widziałem że jego cena katalogowa to ponad 4k. Ja wolałbym kupić coś w okolicach 1k i jeździć bez stresu że mi go ukradną, albo że deszcz, śnieg, sól  mu zaszkodzą. Kupiłem w Gosporcie Krossa Berga czyli starszy model Krossa Hexagona X3 za 1100 i naprawdę super się jeździ - lasy, szosa, polne drogi - nic więcej mi nie potrzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Jedyną czynnością eksploatacyjną było pryskanie łańcucha WD40 i raz na 2 lata oddawałem rower wujkowi do konserwacji.

Bzdury pan pleciesz. Raz że nie ma możliwości żeby jeździć rowerem w sezonie letnim/zimowym i mieć wszystko w nosie przez 2 lata a dwa że pryskanie łańcucha odtłuszczaczem prawie wcale mu nie pomaga.

 

 

 

Podsumowując, szkoda że kupiłeś tak drogi rower - widziałem że jego cena katalogowa to ponad 4k. Ja wolałbym kupić coś w okolicach 1k i jeździć bez stresu że mi go ukradną, albo że deszcz, śnieg, sól  mu zaszkodzą. Kupiłem w Gosporcie Krossa Berga czyli starszy model Krossa Hexagona X3 za 1100 i naprawdę super się jeździ - lasy, szosa, polne drogi - nic więcej mi nie potrzeba.
 

Komfort to kwestia względna. Tobie nie potrzeba nic więcej niż roweru na najtańszych podzespołach ale nie każdemu to wystarcza, wielu ma sporo droższy napęd, sensowny amortyzator czy całą masę innych części których szkoda. 

 

I takie osoby potrzebują zimówki -  czyli roweru za grosze którego można mieć w nosie i którego nikt nawet kijem nie chce tknąć. W sam raz na zimę czy pozostawianie go bez opieki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czemu nie mam mozliwości cytowania MikeSkywalker?!

Czemu ni emozliwe z tym WD-40?

Ja przez 3 lata w zimie jedynie tym pryskałem, jak mi się ruda na łańcuchu robiła... jeziłem od chlapy po -23 C (w galeri mam fotki z ośniezonym rowerem itp.) i na wiosne jedyne co robiłem (po za jakimś tam obmyciem z zewnątrz z błota), to dawałem do regulacji tylnej przerzutki, jakoś tak nie miałem do tego cierpliwosci, wolałem dac komuś wprawionemu te 10-15 zł...po 3 latach i ponad 5 tyś, km wymieniłem łańcuch i kasetę i jeżę dalej, choć moze po tej zimie albo jeszcze za tysiączek km znów wymienię łańcuch i kasetę... jeżdzę w każdych warunkach jednym rowerem... tak da się, nie każdy musi się cackać... da się jeżdzić, bez problemów... nie wiem czy ja jakoś inaczej jeżdżę niż wszycy? Czy sienie cackam i nie nasłuchuję każdego pknięci i stukniecia? Zaczyna piszczeć czy coś w napędzie słychac, to piskam, teraz jakimś smarem w spreju, przecieram i jezdż, będzie przeskakiwać łańcuch zdiagnozuję co (choc obstawiam, że teraz to będzie już kaseta do wymiany) to wymienię na jakąś "pancerną" i już...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MikeS. 

 

Nie wiem czy na opakowaniu WD40 jest informacja że nadaje się do smarowania roweru, ale 80% ludzi w tym kraju używa go do smarowania łańcucha. Sam to robiłem przez długi czas i powiem że przynosi to krótkotrwałe efekty czyli że moza przejechać jakieś 100 km i znowu trzeba smarować. Chociaż później odkryłem mozna użyć smaru który nie jest duzo droższy a działa duzo dłuzej. A co do jazdy 2 lata bez serwisu, to myślisz że większosc dojazdowców na codzień do pracy/uczelni robi cześciej serwis? To czemu co drugi rower mijany na miescie tak skrzypi :) Wiele osób kupuje sprzęt za ok 1k i tym po prostu jeździ do zajechania, a potem ewentualnie wymienia to co sie zepsuło. Natomiast po drugiej stronie mamy ludzi kupujących sprzety za kilka tys i wymieniajacych wszytsko co się da pod byle pretekstem - są różne koncepcje i kazda ma plusy i minusy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

po 3 latach i ponad 5 tyś

Myślę że dlatego. 

 

Nie rozumiem dlaczego wrzucacie rowerzystów do dwóch worków - albo mających rower w dupie i jeżdżący dopóki się nie rozleci albo przesadnie dbających o rower, dmuchających i chuchających na każdy pyłek na ramie. 

 

Jak jeździ się dużo i cały rok nawet o byle jaki rower trzeba dbać, proste. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co widzę na tym forum to wielu dbających o rower smarujących co chwila odpowiednimi specyfikami itp... i tak trudno mają uzyskać taki dystans i czas jazdy bez wymiany tych elementów. Nie przesadzajmy całkiem go w kąt nie rzucam, tylko sietak nie cackam, od czasu do czasu przeczyszczę, podsmaruję, dam do regulacji, w tym roku nawet dałem do ogólnego przeglądu i po za smarowaniem i dokręceniem steru... no i regulacją przerzutek i wymianą jednej linki... hmm chyba tyle było robione..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie sa dwa wory, tylko dwie skrajne koncepcje użytkowania roweru.  Ja jestem użytkownikiem nie dbającym o sprzęt czy to rower czy auto i oba te pojazdy jeżdżą w taki sposób jaki oczekuję, bo inaczej zmieniłbym sposub eksploatacji. W aucie nie wymieniałem olej co 40 tys i krecę już powyżej 200 tys km. Inni wymieniają co 15 tys jak zaleca producent i tez jeźdżą zadowoleni :)

 

Nikogo do niczego nie chcę przekonywac, chodzi mi o to że ja bym sie cackał z rowerem w zimie, ale kupiłbym tańszy rower własnie po to żeby nie musieć się o nic martwić. I nie chodzi mi o złomka za kilkaset zł tylko nowy rower za tysiąc zł z przerzutką tylnią powyżej Altusa tak żeby rower nie był na najprostszym osprzecie, którym przyjemnie mi się będzie jeździło w lecie, zimie, w mieście i po lesie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę że zdania w tym temacie są podzielone... chciałbym dodać że mi zależy na pełnej sprawności roweru, bo jeśli wyjeżdżam w teren to nie patrzę na nic tylko czerpie przyjemność z jazdy i chce być pewny tej sprawności. Nie dopuszczam myśli o przeskakiwaniu przerzutek bo różnie może się to skończyć lub innych niepożądanych rzeczy. Nie jeżdżę spokojnie, więc muszę być pewny każdej dokręconej  śrubki:) Chociaż wszystkiego się nie przewidzi bo ostatnio łańcuch kmc urwał mi się po 700 km podczas jazdy pod górkę. A kupiłem taki rower z myślą że trochę nim pojeżdżę:) Póki co to pewnie będę jeździł tym rometem jak pogoda dopisze, z czasem odłożę i może kupię drugi rower na jazdę w złych warunkach. Tylko raczej taki za 1-1,5k żeby komfort jazdy był znośny:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...