Skocz do zawartości

[FATBIKE] Ciągnięcie sanek za rowerem


adriansocho

Rekomendowane odpowiedzi

Napisano

Temat chodzi mi po głowie od dłuższego czasu. Mam nie-tak-daleko do lasku, który przy odrobinie szczęścia doświadczy trochę śniegu. Jeśli śnieg jest wydeptany, to jestem w stanie po nim jechać (normalnym rowerem) ciągnąc przyczepkę z dzieckiem. Ale chciałbym nieco inaczej. Od jakiegoś czasu w stajni jest Grubcio, obecnie w lekko odnowionej odsłonie. Jeśli będzie śnieg, to można by nim ciągać dziecko na sankach. Ale jest z tym parę kłopotów, zaczynając od wywrotności sanek a kończąc na bezpieczeństwie (np. uderzenie sanek w tylne koło po zatrzymaniu się roweru). Pewne swoje pomysły zatrzymam dla siebie i może opiszę w trakcie dyskusji, a tymczasem poproszę Was o Wasze przemyślenia i czy ktoś coś takiego zrealizował?

Napisano

Teoretyzując, to sanki stawiają większy opór niż przyczepka, więc może być po prostu cieżej. Ale ja to ani fatbikiem, ani przyczepki, ani sanek, więc... ;)

  • Mod Team
Napisano

 

 

Teoretyzując, to sanki stawiają większy opór niż przyczepka,

Ale przyczepka jest spięta na sztywno i hamuje razem z rowerem.

Bez współpracy z pasażerami sanek pewnie się nie obejdzie, głównie przy hamowaniu.

Może być wesoło. :P

Napisano

Kiedyś dawno tam za młodu... bawiliśmy się rowerami i takim wózeczkiem na kółkach. Woziliśmy się nawzajem doczepiając wózek do roweru (jakieś wigry 3 lub 5).

Problemem było najeżdzanie wózeczka na tył roweru jeśli kolega na nim nie zdążył butami wyhamować. To udało się załatwić sztywnym holem.

 

Sztywny hol miał znów tą wadę, że jak się dobrze rozpędziliśmy to podczas hamowania rowerem wózeczek szedł bokiem i w efekcie ściągał rowerzystę w bok (no i gleba :-)) ale kto tam się wtedy zastanawiał, ubaw był.

 

Przy okazji takich pomysłów pamiętam jedną rewelacyjną koncepcję :-) Składaczki wigry... zachciało nam się szybkiego startu, jak motocyklem... OK, jakieś 25m linki ułozonej na ziemi, jednym końcem przywiązanej do głowki ramy u kumpla, drugim pod siodełkiem u mnie... Byłem cięższy więc posłużyłem za napęd. Kumpel przygotowany w siodle, nogi na pedałach, jeden pedał oparty o jakąś cegłę, wszystko w równowadze... Ja biorę rozpęd zza kumpla, tak aby wykorzystać podwójną odległość linki - czyli te około 50m... Lecimy... Młynek, młynek, mijam przygotowanego kumpla... Czuję szarpnięcie linką, była w miarę elastyczna... Super, że miałem lusterko bo dzięki niemu to co ujżałem było bezcenne - wigry zostaje wyrwane spod tyłka kumpla, on zostaje tam gdzie był tylko, że już nie na rowerze a plecami na ziemi, składaczek krzywą balistyczna podąża w moim kierunku (oczywiście nie doleciał :-)). Były pomysły - DH i FR się chowają :-)

  • Mod Team
Napisano

Polecam wrzucic w góóglacza/grafiki fat bike pulling sledge

 

Kilka zdjęć moze zainspirować koncepcyjnie.

 

Szacunek...

I.

 

Napisano

Ivan zawsze pomocny i całkiem na temat:) 

 

Moje przemyślenia są w dwóch tematach:

 

1. Dobrze trafiliście, myślałem o sztywnym holu. Zaczep od przyczepy ma tę wadę, że ogranicza kąt skrętu z jednej strony, więc może coś mocowane z obu stron koła, a tuż za oponą przegub umożliwiający skręcanie w lewo i prawo.

 

2. Stabilność. Wydaje mi się, że zwykłe sanki mają za małą szerokość płóz. Trzeba by skonstruować pojazd taki jak te nartosanki, gdzie są płozy (o dużej powierzchni) rozstawione dość szeroko. Dodatkowo przed dzieckiem jest umocowana na sztywno (nie skręcana) kierownica ROWEROWA, i dziecko ma możliwość przesuwania się w lewo i prawo, żeby nie spaść, gdy podłoże nie będzie idealnie poziome. Chyba trzeba by kupić dostępne w handlu nartosanki i od nich zaczynać.

 

Zestaw nartowy dostępny do Cougara (chyba kilkaset pln?) jednak nie daje tego co trzeba, bo dziecko siedzi w środku i wcale nie ma możliwości wyemitowania nadmiaru energii (a co gorsza, może jeszcze zasnąć).

Napisano

Jeśli ktoś jest dorosły, ma koło siebie sporo śniegu i chce wrażeń, to polecam jazdę za autem na snowboardzie. Tylko uwaga, pełna stabilność pojawia się powyżej 30 km/h, przy jeździe wolniej łatwiej się wywalić. Szybciej niż 50 km/h nie jechaliśmy. Jeśli jest dwóch zawodników za autem, to polecam uchwyty na końcu liny z czegoś miększego (my używaliśmy kierownic BMXowych i to jest średni pomysł, gdy ten drugi się puści to pierwszy może dostać w głowę). Dla dwóch zawodników oczywiście jedna lina jest 2x dłuższa.

Napisano

Parę lat temu kilkanaście razy ciągnąłem sanki zwykłym mtb z grubym laciem. Tematy typu niebezpieczne hamowania itp. na sniegu w ogole nie istnieją bo na płaskim albo lekkiej górce nie da się rozbujać powyżej 15-20km/h na dłuzszą mete. A jak te sanki pukną w koło to naprawdę nic się nie stanie. 

Przy czym zaznaczam, bawiłem się tak z osobami podobnej wagi co ja. 

 

Jak masz tytanową łyde i jakiś mega hardcor chcesz jezdzić a dziecko ma 2 lata to bym się zastanowił nad całością pomysłu a nie tam kwestia techniczną. 

Napisano

 

 

Jak masz tytanową łyde i jakiś mega hardcor chcesz jezdzić a dziecko ma 2 lata to bym się zastanowił nad całością pomysłu a nie tam kwestia techniczną. 
 

 

Co dokładnie masz na myśli? Dziecko ma niecałe 5 lat, drugie 2,5. Raczej myślę o prędkości jazdy rzędu 5-10 km/h. Z tym dojeżdżaniem do roweru to nei chodzi o to, że od tego się umiera, tylko że może to być uciążliwe. Nie potrafię tego uzasadnić, ale czuję, że dobrze jest się o to zatroszczyć. Zresztą w międzyczasie wymyśliłem, że w dobie "hamulców" w pojazdach typu nartosanki można by zrobić coś działające jak hamulec najazdowy.

Napisano

Największym problemem jaki ja miałem to był cyrk ze sznurkiem który się zasadniczo lubił zaplątać we wszystko. To było o tyle uciążliwe, że ktoś musiał zawsze zejść ze sprzętu i to poprawić. 

 

Chodzi mi o taką kwestie, czy dziecko jakoś będzie współpracować i jest samodzielne czy siedzi tam bez ruchu "ciągnij mnie" i koniec, ewentualnie jeszcze się rozpłacze jak właśnie sanki pukną w rower. 

 

A i jeszcze jedno, może moje sanki były jakieś złe ale one stawiały naprawdę duży opór i jakikolwiek hamulec był zbędny bo stawały same dość szybko. 

Napisano

Liczę na to, że takie sanki nie tylko będą zachęcać, ale wręcz wymuszać współpracę dziecka. Dlatego ten pomysł z kierownicą dla dziecka, niech będzie służyć jako punkt przytrzymania i balansowania ciałem, a dziecko będzie siedzieć trochę jak na motocyklu a nie jak na typowych sankach (tułów lekko przechylony do przodu).

Napisano

Chyba kolega sanek jeszcze nie ciągnął. Po płaskim na ubitej nawierzchni trzeba na to sporooooo sił. Wystarczy do tego normalny mtb. Po kilkuset metrach idzie płuca wypluć.

 

W luźnym śniegu, to sobie możesz pomarzyć. ;) Nie ma sensu, ani szans. Cała zabawa w kulig polega na tym, że nawierzchnia jest ubita.

Napisano

Powitoł

W zeszłym roku holowałem Córę (2,5roku na tamtą chwilę) na calowej konopnej linie: grubość i materiał nie dlatego że była potrzeba szmocy, ale dlatego żeby było twardo i sztywno :) Lina umocowana do fotelika który zadkiem wystawał ciut poza tylne koło żeby możliwie zminimalizować wkręcanie się liny w koło.

Powolutku, pomalutku żeby jednak była zabawa dało się jeździć, ale trzeba było na przód myśleć co się chce zrobić. Bardzo na przód zważywszy że Córka nie zadziała praktycznie w żaden sposób żeby zapobiec tragedii ;)

 

 

 


Co dokładnie masz na myśli? Dziecko ma niecałe 5 lat, drugie 2,5. Raczej myślę o prędkości jazdy rzędu 5-10 km/h. Z tym dojeżdżaniem do roweru to nei chodzi o to, że od tego się umiera, tylko że może to być uciążliwe. Nie potrafię tego uzasadnić, ale czuję, że dobrze jest się o to zatroszczyć. Zresztą w międzyczasie wymyśliłem, że w dobie "hamulców" w pojazdach typu nartosanki można by zrobić coś działające jak hamulec najazdowy.
Dla bezstresowej jazdy IMHO tylko sztywny hol z punktem mocowania na środku za kołem.
Napisano

Chyba kolega sanek jeszcze nie ciągnął. 

 

Sanek faktycznie nie ciągnął, ale jeździł w lekkim śniegu z przyczepą, jeszcze na normalnym mtb. Natomiast mój Grubcio śniegu nie widział, bo poprzedniej zimy u nas w tej Warszawie to śniegu prawie nie było (a po 3 cm śniegu przejedzie każdy rower). Mam koło siebie taki lasek, gdzie jak śnieg leży dłużej, to zaraz go piesza szarańcza wydepcze tak, że potem normalny rower myszkuje. Co innego, gdyby było równo ubite... ale nie poddaję się i pozostaję w nadziei.

 

Dla bezstresowej jazdy IMHO tylko sztywny hol z punktem mocowania na środku za kołem.

 

Ukłony,

 

  Są trzy opcje: lekko wygięty sztywny hol mocowany za sztycę lub siodełko, hol zamocowany tak mniej więcej do paska jadącego jak na filmie, oraz hol mocowany do tylnego koła - albo widełki obchodzące koło od obu stron, albo mocowanie jednostronne jak do przyczepki rowerowej. To pierwsze (z widełkami) ma bonus taki, że do owych widełek można zamocować błotnik, żeby za dużo śniegu nie leciało na dziecko.

 

P.S. Dobrze myślę, że mając nieco pary w nogach będę w stanie sanki z dzieckiem 20 kg ciągnąć po chodniku?

Napisano

Powitoł

A masz jakieś punkty mocowania bagażnika w grubasie?

 

Ja myślałem o czymś takim jak poniższe, tylko mocowane od osi koła albo dolnego mocowania bagażnika, a od góry to jak wypadnie (górne mocowanie bagażnika/sztyca):

trail-angel-child-kids-bike-cycle-tagalo

To akurat rozkładany "krokodyl." Mi chodzi jak to wygląda w pozycji złożonej :)

 

Na samej sztycy to się ogólnie boję wieszać czegokolwiek :)

Sam łydy nie mam mocnej, a szło sanki uciągnąć (całość myślę pod 25kg), ale w sypki śnieg nie wjeżdżałem z racji wąskiej opony.

 

edyta - aaaa, bo zapomniałem jeszcze: przy szarpaniu sanek przy wysokim umocowaniu linki i krótkiej lince podrywało przód sanek do góry. Wydłużenie linki pomogło ale znów robiły się z nią problemy.

Napisano

1. Dobrze trafiliście, myślałem o sztywnym holu. Zaczep od przyczepy ma tę wadę, że ogranicza kąt skrętu z jednej strony, więc może coś mocowane z obu stron koła, a tuż za oponą przegub umożliwiający skręcanie w lewo i prawo.

 

Hol zaczep o sztycę podsiodłową. Kup/zrób hol do roweru TrailGator i przyczep go do sanek;

  • 2 tygodnie później...
Napisano

Jak masz przyczepkę to może ją wykorzystać a nie kombinować z sankami?  Szczególnie że jeśli by zadziałało to odpadnie problem zgubienia dziecka mocowania i nawet dłuższa wycieczka nie powinna stanowić problemu.

Prędkość 5/h wydaje mi sie że jest utopią bo się skończysz jadąc tak wolno A już przy 10 możesz się spotkać z tym że dziecko "zamarznie" po 2-3km.

Ja jeżdżąc z córką na foteliku ten problem mam przy 5km w zależności od rodzaju temperatury już poniżej 7st. na plusie. (wiadomo ze temperatura temperaturze nie równa)

 

A wracając do technicznych aspektów

http://blog.aktywnysmyk.pl/2013/11/nowosc-plozy-roweru-biegowego-strider/

 

albo

 

plozy.jpg

 

 

 

 

Kupujesz tanie narty na giełdzie nawet w fatalnym stanie coby w prototyp nie inwestować   i robisz płozy do przyczepki.  Dobry smar do nart i problem oporów czy klejenia się śniegu się zmniejsza. Oczywiście narty możesz zastosować do każdych sanek jako poprawę stabilności i jakości jazdy.

 

Co więcej możesz spróbować wyciąć otwory na koła albo zamocować płozy obok kół  żeby koła minimalnie wystawały przez płozy. Wtedy jak skończy się śnieg to bez problemu pojedziesz np po odśnieżonym chodniku czy ulicy. 

Nie mogę teraz znaleźć przykładu ale chyba w samolotach widziałem to rozwiązane z kołem wystającym prze płozę.

 

Oczywiście jeszcze zawsze pozostaje gotowiec ale boje się ze mógłby być zbyt wywrotny przy zamocowaniu do roweru.

 

https://www.rowerystylowe.pl/p-552/zestaw-thule-chariot-cts-narty-plozy-ski-set

 

 

I pozostaje kwestia śniegu bo piękną wiosnę mamy tej zimy.... Jak tak dalej pójdzie to bazie będą tego bożego narodzenia.... (wczoraj widziałem pączki... )

 

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...