Skocz do zawartości

[wypadki]Czy połamaliście się kiedyś na rowerze?


Bender

Rekomendowane odpowiedzi

  • 2 tygodnie później...
Gość Anonymous

siniaki, stłuczenia, otarcia, rany itp. tak, ale nigdy niczego sobie nie połamałem na rowerze, w ogóle nie miałem nigdy nic złamanego ani w gipsie, mam zajemocne kości 8)

 

pozdrówka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Wczoraj... hee... jade na na rowerku który ma 1 dzień. I nagle, sru... lód pod koło przednie, i kciuk, trach, wybity. A o co, zem sobie go wybił, to nie wiem, wstaje i czuje, ból. Ide do domku. Nastepnego dnia sie budze, palec jak dwa palce. :[

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jeszcze nic sobie na rowerze nie zlamalem, ale wyrwalem sobie nadgarstek po upadku calym cialem na ręke. W listopadzie mialem operacje i niby teraz jest juz dobrze, ale jak zginam ręke to i ta mi taka kulka wychodzi :angry2: :angry2: :unsure:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety sie połamałem w tamtym roku (kostka w lewej nodze) zapragnałem byc trialowcem i zacząłem jezdzic po barierce(wysoka na moze 25cm ale szeroka na jakis 1:D) przaejechałem z metr i spadłem z niej na początku nic mi nie było jeszcze 20 km zrobiłem a wieczorem zonk napuchła potem gips i prawie 4 tygodnie bez roweru :P teraz mam 13" wice w triallowca moge sie pobawic:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

niestety mialam ta watpliwa przyjemnosc... jechalm za kuzynem po asfalcie; na liczniku bylo 36km/h a on zmieniap przerzutke na stojac0; lancuch sie uslizgnol, wciagnelo go pod rower i gleba; jako ze bylem 3-4 metry za nim a pobocze bym pokryte piaskiem zdazylem tylko pomyslec "ale zaraz ne" (autentycznie tak pomyslalem); i juz lecialem w powitrzy po tym jak rower zatrzymal sie na rowerze kuzyna; przelecialem kilka metrow, spdlem na lewy nadgarstek ktory pod naporem ciala ustapil, po czym przywalilem glowka w aslfat i siwatlo zgaslo; dzieki Bogu nic za nami nie jechalo... potem bylo jeszcze poro perypetni na pogotowiu (mysleli ze jestem zypadku samochodowego, nie mieli szyny, czekalem godzine zeby mnie do szpitala zawiezli bo jeden z pielegniarzy tam mieszkal a dopiero za godzine prace konczyl); potem 6 tygodni w gipsie, pol roku rechabilitacji; po roku znowu wsiadlem na rower... i pol roku pozniej mialem lape w gopsie z powodu mocnego stluczenia (piasek na kostce na zakrecie - 10 dni w szynie gipsowej); ogolnie to nie polecam;

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

o widze że temacik dla mnie ,ja właśnie leżę z połamaną nogą już 6 tygodni ,ale mam przed sobą perspektywę jeszcze kolejnych 6 i to w najlepszym wypadku ,co prawda nie na rowerze tylko na nartach ale możecie mi to chyba zaliczyć . stało się to podczas hamowania z dużej prędkości w Zawoi na samym dole ,kto tam śmigał to wie że jest tam dosyć nieciekawie bo ze stromego stoku natychmiast przechodzi się na płaskie.To akurat mi się udało ale póżniej wpadłem pechowo ,jadąc już bokiem w jakąś wyrwę i trach ,noga poszła .Pocieszam was że ból nie jest tak masakryczny jak to mówią ,chociaż moja kość poszła na kilka kawałków .Strasznie mi się już tęskni za rowerem ale to pewno dopiero w czerwcu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

moja jedyna jak do tej pory (odpukac) powazniejsza przygoda polaczona z trwalym uszkodzeniem ciala miala miejsce gdy bylem jeszcze bardzo mlody i gladki :) w wieku 4 lat, jezdzac jeszcze na 4 kolkach smigalem u babci po asfaltowej drodze; droga byla pod duzym nachyleniem a ja zapragnalem pobic swoj zyciowy rekord predkosci; wiatr zawiał, kierownicy nie mialem sily utrzymac i sciagnelo mnie na prawo, na kurs kolizyjny ze scianą :) do tej pory mam blizne na czole

 

a i jeszcze jeden nierowerowy incydent - byla jesien, u kolegi na dzialce zrywalismy sobie z drzewa orzechy włoskie, karniszem :) - łup karnisz poszedł do góry i spadając zawadził o moją twarz :| pozstała widoczna blizna pod prawym okiem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na rowerku to sie tylko ocierałem jak do tej pory. A tak bez roweru to nad jeziorem po skoku do wody sobie noge połamałem (kość udowa) z przemieszczeniem. 1,5 miesiąca gipsu i 1 miesiąc rehabilitacji. Na szczęście formą rehabilitacji był rower .... taki na sali, ale zawsze :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

O sobiście zero jakichkolwiek złamań mimo, że nie raz los miał 100% okazje, której jednak nie wykożystał :)

Za to po każdej jeździe mnustwo zadrapań, czasem jakies rozcięcia - ból piszczeli i tyłka jest juz chyba wpisany na stałe w moje życie :P

do złamań wcale mi sie nie spieszy :wink:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jedyne co udalo mi sie polamac na rowerku - to kask (zjazd ze Stozka)

nie wiem jakim cudem wyszedlem z tego calo - tylko twarz mialem troszke poobdzierana.

 

kask lezy na polce na pamiatke, nowy sprawuje sie calkiem dobrze, nie mam w planach mu robic crash testu.

Mam zamiar na takiej ilosci zlaman poprzestac.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

odpukac nie mialem zadnych groznych wypadkow, jak byłem maly to zdarłem sobie kolano :D pozniej moje wypadki moznaby policzyc na jednej rece i nie były grozne, jeden był nawet zabawny jak psa przejechałem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...