Skocz do zawartości

[Kobiety] Rowerzyści vs motocykliści


Rekomendowane odpowiedzi

Do dojazdów do pracy używam trzech środków komunikacji - rower, motor i samochód. Zauważyłem że kobiety inaczej postrzegają facetów w zależnosci od tego czym jeżdżą

 

samochód - facet jest pozytywnie odbierany

 

motor - duże powodzenie wśród kobiet - wystarczy się tylko gdzieś zatrzymać i nawet nie ściągając kasku widać że jakieś 40% się do Ciebie uśmiecha jak gdzieś staniesz, czy patrzy jak jedziesz

 

rower - totalna porażka, szczególnie przy dojeżdżaniu do pracy, koleżanki z biura patrzą na Ciebie jak na dziwaka nawet jeżeli twój rower to jakiś lepszy i zadbany MTB. Sam jak w danym dniu nie jeżdżę na rowerze to każdy facet na rowerze wygląda dla mnie jak jakaś c..pa. Ogólnie to dopiero kobiety powyżej 30 lat jakoś pozytywnie patrzą na facetów na rowerze.

 

Czemu tak słabo jesteśmy postrzegani? Ogólnie to facet na rowerze jest przeważnie wysportowany, nie ma nadwagi, ma jakąś pasję.

 

BTW Nie mówię o facetach w ciuchach rowerowych... ja noszę jeansy plus góra biegowa, czyli nie mówię o facetach w spodniach z lycry bo pewnie byłoby jeszcze gorzej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ponieważ w tym ubogim kulturalnie i intelektualnie oraz zacofanym rozwojowo kraju rower postrzegany jest jako środek transportu dla biedaków których nie stać na samochód (pomimo tego że dobre rowery są droższe od większości 10-15 letnich "puszek" jeżdżących po polskich drogach)

 

O kwestii zdrowotnej nawet nie wspominam bo dla większości polaczków to temat tak samo istotny jak zeszłoroczny śnieg . 

 

Olej to... jeśli jakaś kobieta zwróci uwagę na Ciebie jako rowerzystę to przynajmniej będziesz wiedział że ma co nie co bardziej rozwinięty mózg od jej koleżanek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  1. Chyba żadna kobieta nie zwórci uwagi na rowerzystę w tym i nie tylko kraju. Ogólnie to na rowerze ciezko zagadać nawet jakąś rowerzystkę czekając na światłach czy gdzieś w terenie. A motorem wystarczy podjechać na jezioro czy pod dyskotekę i każda chętna na jakąś znajomość.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do pracy mogę:

 

- jechać samochodem

- jechać autobusem

- jechać rowerem

- iść pieszo.

 

Jeżdżę rowerem, bo tak mam najszybciej (jadę na skróty, nie stoję w korkach) i najtaniej + przyjemność z jazdy. Jesienią i zimą jest gorzej, więc zależnie od pogody albo rower albo samochód.

 

Jeśli Tobie chodzi o kobiety, to podjedź pod pracę samochodem lub motocyklem, rowerem szału nie zrobisz :) Kobiety, jak też większość ludzi odbierają rower jako rower! Rozumiesz, dla większości jak jeździsz rowerem to jesteś biedny i nie masz kasy na samochód.

 

Jak mówi klasyk" Moja rada, idź do burdelu".  Rowerem raczej niczego na mieście nie wyrwiesz, koniec kropka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

rower - totalna porażka, szczególnie przy dojeżdżaniu do pracy, koleżanki z biura patrzą na Ciebie jak na dziwaka nawet jeżeli twój rower to jakiś lepszy i zadbany MTB. Sam jak w danym dniu nie jeżdżę na rowerze to każdy facet na rowerze wygląda dla mnie jak jakaś c..pa.


Wcale się tym koleżankom z biura nie dziwię, skoro mieszkając w Warszawie, dojeżdżasz do pracy na rowerze MTB. I to w dodatku lepszym oraz zadbanym. :teehee:  
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdzie psikus?

"Zeszłoroczny" pisze się razem.

Język polski zapewne mało przydatny, zwłaszcza dla tych, co pracy sobie nie umieją w Polsce znaleźć.

Ja tam nie narzekam na brak przydatności języka polskiego.

 

A wracając do biedy intelektualnej - myślę, że jednakową biedę prezentują Ci (lub w tym kontekście: "te"), co patrzą na człowieka przez pryzmat samochodu, jak i te które patrzą (patrzyłyby) przez pryzmat roweru.

 

Ale to tylko moje zdanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech...

Nie dość, że dokonujesz "samozaorania" psiocząc na biedę intelektualną i kulturalną, jak to piszesz: "polaczków", jednocześnie wykazując się brakiem znajomości reguł ortograficznych będącego częścią tejże kultury języka, to jeszcze nieudolnie starasz się sprowokować adwersarza. Zmartwię Cię, kolego.

 

Ja z moim "straganem" mam się na tyle dobrze, że nie potrzebuję karmić swojej samooceny wyzywaniem swoich Rodaków od "polaczków" próbując nadać - powodowanemu zapawne własnymi kompleksami - obrzydzeniu do nich charakteru wyższości.

 

Przezabawne jest to, że jako atut swojej pracy w Polsce wskazujesz to, że możesz się w niej bez problemu dogadać po angielsku. Wspaniałe. Ileż ta Twoja praca oferuje! Nie mów, że jeszcze oferują Ci pracę w młodym zespole i perspektywy awansu, bo się spalę z zazdrości - ja i mój stragan :)

 

Także ten, powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Ponieważ w tym ubogim kulturalnie i intelektualnie oraz zacofanym rozwojowo kraju rower postrzegany jest jako środek transportu dla biedaków których nie stać na samochód (pomimo tego że dobre rowery są droższe od większości 10-15 letnich "puszek" jeżdżących po polskich drogach)   O kwestii zdrowotnej nawet nie wspominam bo dla większości polaczków to temat tak samo istotny jak zeszłoroczny śnieg .    Olej to... jeśli jakaś kobieta zwróci uwagę na Ciebie jako rowerzystę to przynajmniej będziesz wiedział że ma co nie co bardziej rozwinięty mózg od jej koleżanek.

 

Zazwyczaj nie reaguję na tego typy komentarze, ale FR to nie onet kolego ;)

Nie zgadzam się z Twoją opinią, owszem jest grupka ludzi "..uboga kulturalnie i intelektualnie oraz zacofana.." ale to mały odsetek. A ty miśku bardzo dobrze tą grupę reprezentujesz. Brawo. Pokazujesz to we wszystkich swoich wypowiedziach, nie tylko w tym wątku. 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

rower - totalna porażka, szczególnie przy dojeżdżaniu do pracy, koleżanki z biura patrzą na Ciebie jak na dziwaka nawet jeżeli twój rower to jakiś lepszy i zadbany MTB. Sam jak w danym dniu nie jeżdżę na rowerze to każdy facet na rowerze wygląda dla mnie jak jakaś c..pa.

A widzisz, masz złe podejście do tematu. Spróbuj na holendra tylko ubierz się jak hipster. No bo co? Dżinsy i bluza biegowa? I ty się dziwisz, że widzą w tobie pajaca? Boszzzze fidzisz i gszmisz :). Ale jak chcesz koniecznie na mtb to:

1 - oczywiście lajkra, najlepiej jakaś nietuzinkowa na przykład z wilkiem. W końcu jesteś nieposkromiony, taki trochę dzikus :).

2 - rower nie może być czysty a im więcej świeżego błotka tym lepiej. Dobrze jest też je mieć na sobie. W końcu nie jesteś jakimś cieniasem, nie ma dla ciebie rzeczy niemożliwych :)

3 - Jak stajesz na światłach ale na ulicy musisz głęboko oddychać jakbyś był bardziej zlochany niż w rzeczywistości. W końcu wracasz z konkretnej wyrypy. Nie przesadzaj w drugą stronę i nie słaniaj się bo pomyślą, że chlałeś, nie wiadomo skąd wylezą gliny i zamiast szpanu siara :).

4 - Jak stajesz na światłach ale na chodniku pamiętaj aby podjechać do krawędzi najbardziej dynamicznie jak się tylko da. Dobrze jest poderwać tylne koło jednocześnie mocno ugniatając amor. Odgłos klekocącego łańcucha zwróci uwagę wszystkich w okół. Odgłos kijowych hampli też ale to byłaby twoja klęska. Sięgnij po bidon. Jeśli jest pusty udawaj, że pijesz ;). Jeśli światła są długie zdejm kask i przeczesz ręką włosy. Jak nie masz czego przeczesać nie zdejmuj kasku :D.

5 - Pamiętaj aby być pełnym pozytywnej energii. Lekki szelmowski uśmieszek w kącikach ust ale żadnego banana na twarzy. Ludzie boją się wariatów :D.  

 

W przypadku trzecim ściągasz zawistne spojrzenia zapasionych kierowców. Ich zapasione kobiety również patrzą w podobny sposób a zadbane mamuśki myślą sobie "szatan z niego musi być" :D. Zapasieni mężowie są jeszcze bardziej niemile połechtani więc na wszelki wypadek zwiń się ze skrzyżowania jak najszybciej :). Wiedz, że jesteś lepszy :).

W czwartym niewykluczone, że stojąca obok ciebie dzierlatka pośle ci uśmiech. I jest duża szansa, że nie będzie to uśmiech politowania :). Jeśli wyczujesz, że to pierwsze puść do niej oczko. Tylko z wrażenia nie zapomnij zdjąć swoich wypasionych oksów :D. Pamiętaj - udany podryw to nie skóra, fura i komóra tylko dobry bajer. I jak najmniej o rowerach.

 

 

 

Poczekaj na zimę i ostre mrozy a potem się przywitaj z kobietkami. Zauważysz, że wszystkie będą miały zimne dłonie a ty będziesz mieć gorące. Ten gest powinien zadziałać.

He, he. Pamiętam jak na mnie patrzeli jak na wariata. Do pierwszej zimy kiedy zrezygnowałem z autobusu. Jak wparowałem na korytarz i nie wiedziałem co pierwsze w drodze do szatni zdjąć. Koledzy chcieli kupować takie kurtki bo fajne, lekkie, dobrze leżą a każdy chce być maczo figo fago.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

No to sobie oplułeś życiorys tym tematem. ;)

 

 

BTW Nie mówię o facetach w ciuchach rowerowych... ja noszę jeansy plus góra biegowa, czyli nie mówię o facetach w spodniach z lycry bo pewnie byłoby jeszcze gorzej :)

A może te jeansy psują Twój wizerunek twardziela?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samochód - wiadomo wyznacznik pozycji społecznej, więc spora część płci pięknej na niego leci (dot. głównie tej częsci posiadającej silikonowe upgrady i tej która by takowe z chęcią przygarneła).

 

Motór - mając jako pojedynczy środek transportu jesteś w oczach wszystkich potencjalnych lachonów spalony - czemu ? Bo pewnie jak pada to zaproponujesz swojej lubej transport swóją ulubioną "piątką" i nie chodzi tu bynajmniej o BMW czy nawet leciwego Golfa.

 

Rower - czyli jak się nie obrócisz dooopa z tyłu. Kobiety nie wiedzą co to damper, dwupółka, SRAM XX1, XTR itd. Więc przygotuj się na to, że mimo iż zapłaciłeś za rower więcej niż sąsiad za auto to i tak będziesz traktowany jak kloszard, a dodatkowo ubierając obcisłe ciuszki przypiszą Ci łatkę szpanera  :002: 

 

-------------------------------------------------------------------------------

Jeżeli Twoja kobieta zna ww. zwroty, widzi sens wydawania pieniędzy na wszlkiej maści produkty związane z rowerem, jest gotowa poświecić malowanie za nowy amortyzator to prawdopodobnie wygrałeś los na loterii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku (wiek 35l) dojazd do pracy rowerem czyli około 16km spotyka się najczęściej z wyrazami uznania ze strony współpracujących w pracy koleżanek Ich wiek waha się od 23 do 45l. Żadna nie wypowiada się negatywnie ani nie szydzi. Pomimo, iż jeżdżę w obcisłych spodniach, rękawiczkach, opasce kasku i cały rok na światłach. Jednak w życiu nie pomyślałbym o zdobywaniu w ten sposób ich uznania czy zainteresowania moją osobą.

W sumie ich opinia nie powinna mieć dla mnie znaczenia, bo robię to dla siebie.

Inaczej ma się sprawa z kolegami. Ci mają najwyraźniej jakiś problem z rowerzystami. Sami czują się jak paniska w paserattich z '98 roku. Rowerzysta to dla nich obiekt do wyszydzania za to samochód jest pewnie przedłużeniem....ego. Oczywiście chwalą się przy każdej okazji ile to wyciskają na klatę na siłowni itp.

Cóż poradzić, tak mamy system. Mediokracja, idiokracja, konsumpcjonizm - tacy mamy być. Kto odstaje ten jest freak.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do dojazdów do pracy używam trzech środków komunikacji - rower, motor i samochód. Zauważyłem że kobiety inaczej postrzegają facetów w zależnosci od tego czym jeżdżą

 

samochód - facet jest pozytywnie odbierany

 

motor - duże powodzenie wśród kobiet - wystarczy się tylko gdzieś zatrzymać i nawet nie ściągając kasku widać że jakieś 40% się do Ciebie uśmiecha jak gdzieś staniesz, czy patrzy jak jedziesz

 

rower - totalna porażka, szczególnie przy dojeżdżaniu do pracy, koleżanki z biura patrzą na Ciebie jak na dziwaka nawet jeżeli twój rower to jakiś lepszy i zadbany MTB. Sam jak w danym dniu nie jeżdżę na rowerze to każdy facet na rowerze wygląda dla mnie jak jakaś c..pa. Ogólnie to dopiero kobiety powyżej 30 lat jakoś pozytywnie patrzą na facetów na rowerze.

 

Czemu tak słabo jesteśmy postrzegani? Ogólnie to facet na rowerze jest przeważnie wysportowany, nie ma nadwagi, ma jakąś pasję.

 

BTW Nie mówię o facetach w ciuchach rowerowych... ja noszę jeansy plus góra biegowa, czyli nie mówię o facetach w spodniach z lycry bo pewnie byłoby jeszcze gorzej :)

 

ładne jaja. Ten temat to na serio, czy dla zgrywy?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim przypadku (wiek 35l) dojazd do pracy rowerem czyli około 16km spotyka się najczęściej z wyrazami uznania ze strony współpracujących w pracy koleżanek Ich wiek waha się od 23 do 45l. Żadna nie wypowiada się negatywnie ani nie szydzi. Pomimo, iż jeżdżę w obcisłych spodniach, rękawiczkach, opasce kasku i cały rok na światłach. Jednak w życiu nie pomyślałbym o zdobywaniu w ten sposób ich uznania czy zainteresowania moją osobą.

W sumie ich opinia nie powinna mieć dla mnie znaczenia, bo robię to dla siebie.

Inaczej ma się sprawa z kolegami. Ci mają najwyraźniej jakiś problem z rowerzystami. Sami czują się jak paniska w paserattich z '98 roku. Rowerzysta to dla nich obiekt do wyszydzania za to samochód jest pewnie przedłużeniem....ego. Oczywiście chwalą się przy każdej okazji ile to wyciskają na klatę na siłowni itp.

Cóż poradzić, tak mamy system. Mediokracja, idiokracja, konsumpcjonizm - tacy mamy być. Kto odstaje ten jest freak.

Zgadza się. Najwięcej drwin leci od kolegów dla których jestem dziwakiem. Posiadam samochód, a do pracy jeżdżę na rowerze. Nie przeszkadza mi pogoda, pora roku. W weekendy jeździłem na Orlik na rowerze w stroju rowerowym, taka sama sytuacja.

Natomiast dziewczyny potrafią zrozumieć argumenty dla których porzuciłem samochód na rzecz roweru.

 

Ja jeżdżę dla siebie, więc opinia innych mnie nie interesuje. Czasem się też śmieje z co ciekawszego docinku. Mówią o innych bo sami nic ciekawego nie mają do zaproponowania oprócz piwa pod blokiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...