Skocz do zawartości

[Kodeks drogowy] obowiązek jazdy po ścieżce - jak to wygląda z puktu widzenia "kolarza"


Rekomendowane odpowiedzi

 

 

To wszystko jest zabójcze dla głów dzieci ale i naszych. Moja córka wprost prosi o to bym jeździł ulicą.

 

Nie rozumiem cię, jesteś świadomy, że wyrządzasz własnemu dziecku krzywdę, narażasz je na ogromne niebezpieczeństwo a i tak na siłę to robisz. Skoro jest niebezpiecznie, nie ma odpowiednich DDR-ów to jeździj z dzieckiem samochodem lub komunikację miejską, wtedy będzie o wiele bezpieczniej!

Oczywiście zaraz napiszesz, że będziesz musiał stać w korkach i jeszcze tankować paliwo. I co z tego, to jest Twoje dziecko i jego bezpieczeństwo powinno być dla ciebie NAJWAŻNIEJSZE, ale widzę, że wolisz dojechać do celu 10 min szybciej narażając własne dziecko, niż postać trochę dłużej w korkach.

 

Ja mam malutkie dziecko, ma dopiero 15 miesięcy, ale nigdy w życiu nie przeszło by mi przez myśl, żeby wozić je po centrum dużego i zakorkowanego miasta na rowerze, ani teraz ani za 5 lat ani za 10.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@@KrisK, Jak jeszcze mój kumpel mieszkał w Warszawie, nie raz jeździliśmy z jego córką po mieście - a nawierzchnie są tutaj różne. Najpierw w wypożyczonej przyczepce (marka Croozer), a potem w foteliku (marka Hamax Siesta). Coś co opisujesz nie miało miejsca... Mało tego, dziecko często zasypiało w foteliku, co raczej na dyskomfort nie wskazuje... Ba! Mała czasami wręcz krzywiła się, gdy się zatrzymywaliśmy, bo podobało się jej bujanie w foteliku. Więc pozwól, że ujmę to w ostrych słowach - fabrykujesz bzdury na potrzeby dyskusji lub wozisz dzieci w skrzynce na jabłka a nie w odpowiednim foteliku/przyczepce. Jedno i drugie nie jest moim problemem, swoje doświadczenia w tej kwestii przedstawiłem i z mojej strony dalszej polemiki nie będzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

@mklos1, Podejrzewam że szybko byś zmienił zdanie jakbyś MUSIAŁ tą kostką jeździć z dzieckiem. Jak słyszysz skargę kilkulatki że boli ją głowa. Wystarczy w sumie kilkaset metrów takiej nawierzchni jak dziecko jest zmęczone. Tak samo krawężniki rynsztoki krzywo ułożone płyty...

Polskie dziury drogi ze swoimi koleinami i wyrwami nie męczą, studzienki i kratki odpływowe w ulicy nie męczą, asfalt pofałdowany albo frezowany przed światłami nie męczy. Tylko kostka męczy. I pewnie tylko na DDR, bo na deptakach czy ulicach w strefach zamieszkania jest już pewnie ok. Coś czuję, że za kilkanaście lat Kraków będzie miał nową zbuntowaną cykoterrorystkę ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem cię, jesteś świadomy, że wyrządzasz własnemu dziecku krzywdę, narażasz je na ogromne niebezpieczeństwo a i tak na siłę to robisz.

 

A to skąd żeś wyciągnął?

 

Błagam czytajcie ze zrozumieniem i nie dopisujcie swoich teorii z kapelusza.

 

Nie robię własnemu dziecku krzywdy. Jak dziecko zgłasza problem ja rozwiązuje problem. A  że dziecko świadome to i umie powiązać fakty i zgłosić problem więc nie ma mowy o krzywdzie.

A napisać że ktoś wyrządza krzywdę zawsze można... Przecież w sieci takie bluzgi nic nie kosztują to sobie można popalać.

Na pewne rzeczy nie poradzisz jak krawężniki i rynsztoki a więc muszę zwalniać do idiotycznych prędkości żeby dziecku nie robić krzywdy i dla tego jak widzę postulaty o tym że lepszy syfski ddr od żadnego to mnie skręca. Bo jak już powstaną to jeździć się nie będzie dało.  kostka fazowana wywołuje drgania które są szkodliwe. Co fajniejsze są one w specyficznej częstotliwości.

 

Twoje wywody o korkach mnie już rozwalają zupełnie... Co to ma być za konfabulacja?

Po pierwsze ja nie biję się o 10min a nieraz o 20  30 i więcej DZIENNIE.  I sama córka woli rower bo ma 30 minut więcej czasu dla siebie a tego ma bardzo mało wychodząc  na zajęcia po siódmej a  wracając do domu około 17 więc jazda autem to dla niej marnotrawstwo jej cennego czasu wolnego. 

 

Po drugie  zerknij skąd jestem...

Gdyby wszyscy którzy mogą nie wsiedli, tłumacząc to oczywiście dobrem swoich dzieci, w auta i nie stai w korkach a pojechali rowerem może te dzieci miały czym oddychać? Czasem u nas już węglowe filtry i zamknięty obieg nie daje rady na stare dymiące diesle w koreczku.

Daleko mi do eko oszołomów ale u nas naprawdę nie ma czym oddychać i stojąc codziennie bezproduktywnie i bez potrzeby w korku nie zapewnię moim dzieciom większego bezpieczeństwa a najwyżej więcej spalin które nas duszą siadają na płucach i szkodzą.

 

O jakim jeszcze śmiertelnym niebezpieczeństwie piszesz?

Mam nadzieję że nie usłyszę zaraz o moto świrach i innych lękach urojonych.

 

 

 

@KrisK, Jak jeszcze mój kumpel mieszkał w Warszawie, nie raz jeździliśmy z jego córką po mieście - a nawierzchnie są tutaj różne. Najpierw w wypożyczonej przyczepce (marka Croozer), a potem w foteliku (marka Hamax Siesta). Coś co opisujesz nie miało miejsca...

 

Czego dowiodłeś?

No właśnie.... Ale wystarczyło że kolega woził żeby mi bluzgnąć w twarz ze coś fabrykuje na potrzeby dyskusji.  

 

Z córką w samym zeszłym roku zrobiłem TRANSPORTOWO a nie spacerowo  pod 3kkm  W tym mniej ale też w tysiącach liczone

Jakąś tam próbkę mam szczególni że zwracam na to uwagę i pytam dziecko co czuje czy wszystko jest w porządku a nie czy fajnie było z tatusiem na rowerze. 

To o czym pisze występuje np. na przejechanej szybko koszce o której pisałeś i przy zmęczeniu się nasila.

Czemu? Bo wtedy lepiej wychodzą pewne zależności. Córka nie jest tak mała żeby usnąć w foteliku. Ona jedzie świadomie.

Jeżeli wjechałem na kostkę i córka poprosiła żebym zwolnił a godzinę później bolała ją głowa to połączysz fakty?

Możesz jeszcze poczytać badania na ten temat i dowiesz się ze to cholernie szkodliwe.

zajawka tu http://miastadlarowerow.pl/index_miasta.php?dzial=4&kat=10&art=11

Ale są też zagraniczne badania potwierdzające i to o kostce ale i o krawężnikach których na ddr nie powinno być.

 

 

Tak samo krawężniki. Na początku wydawało mi sie że delikatnie je przejeżdżam dopiero jak mi dziecko powiedziało co myśli o tym to mogłem zweryfikować swoje poglądy o delikatności. Oczywiście możesz powiedzieć ze to wyjątek że to nieprawda że to indywidualne....

Przecież nie przyciągnę Ci innych rodziców którzy mają takie same doświadczenie jak ja. 

 

Krawężniki i inne cuda to oczywiste wstrząsy które sie przenoszą na fotelik. I nie pisz ze ja mam zły a tamten był świetny. Po Tobie nie spodziewałem się konfabulacji :)   Ale widzę że to choroba społeczna.

Dla twojej wiadomości fotelik Bobike wiec raczej daleko mu do wyśnionych przez ciebie skrzynek.  Fotelik ma wszystkie normy certyfikaty i jest powszechny w Holandii i nie tylko. 

 

Teksty że niby coś fabrykuje są żałosne. Chcesz pogadaj z moją córką powie ci co myśli o krawężnikach na ddr o kostkach i innych wynalazkach.

(zresztą pogadasz z  starszą która jeździ na 20" kołach to też Ci wytłumaczy jak błądzisz z tą kostką i czemu ruchliwa ulica lepsza ;) )

Co ciekawe kilkuletnie dziecko  to umie sobie wymyślić i powiązać pewne fakty a ty mi zarzucasz fabrykowanie pomimo że są badania które potwierdzają że takie drobiazgi w infr. są szkodliwe nie tylko dla dzieci ale i dla dorosłych. Pomińmy że też  dla dzieci w wózkach.

 

Stwierdziłem fakt na podstawie rozmowy z świadomym użytkownikiem fotelika który absolutnie domaga się jazdy asfaltowymi drogami :D

Ty na podstawie tego ze skoro dziecko usypia to chyba dobrze mu... :D Ale to ja fabrykuje. Dość żałosny poziom nam się zrobił.

Co więcej akurat moje spostrzeżenia potwierdzają inni świadomie wożący dzieci. Trzeba po złej infr. jeździć bardzo wolno co sprowadza się do bezsensowności użycia roweru.

A teoria @@SovaLTD żeby wozić dzieci w związku z tym autem albo autobusem jest piramidalną bzdurą ocierająca się o jakiś poziom totalnego oderwania od rzeczywistości.  Trzeba budować dobrą infr. albo nie budować jej wcale ale integrować ruch a nie stosować rozwiązania irracjonalne jak zabierania sobie wydajnej alternatywy dla niewydajnych środków komunikacji.

 

 

Tak na marginesie nie powinno się pozwalać dziecku jednak spać w foteliku. Może to skutkować urazami które odbiją się w późniejszym wieku.

Są foteliki rozwiązujące ten problem częściowo ale i tak jak widzę rodziców jadących dość odważnie i ich dzieciaki  z podskakującą bezwładnie głową nieraz odbijającą się od fotelika  trochę mnie mrozi.  Ale pewnie dziecko się nie skarży...

Cholera ja sobie wychowałem takie pyskate co zawsze jak coś nie gra to mi prosto z mostu walą a nie zakładają ze tak musi być... 

 

@@mklos1, A i to moja córka BARDZO lubi jazdę w foteliku i chce jeździć.  Co nie zmienia faktu że najbardziej lubi jak jest równy asfalt a bardzo nie lubi jak się pojawiają wertepy.  

 

@@mklos1, Zauważ jeszcze jedno.

Napisałeś że wolisz kostkę niż nic.

Napisałem ci czemu to załozenie jest niedobre

Zażuciłaę mi fabrykację faktów i stwierdziłeś na koniec nie jes to twój problem.

 

I to jest sedno.

 

nie rozumiesz bo to ie twój problem to nie ty wozisz dziecko do szkoły to nie twoje dziecko po tej kostce na małych kołach będzie zasuwało zbierając drgania.  Ale w KRK wiele osób jednak wozi. Jak zaczynałem przeszło dwa lata temu wozić córkę to byłem jeden regularny oszołom  a teraz takich tatusiów jest wielu i nikogo już to nie dziwi.

To jest nasz problem.  Nie jednego  a wielu rodziców.

W Krakowie rowerów przybywa i rodzic z dzieckiem an foteliku to coś normalnego widzianego wiele razy dziennie nawet teraz.

Ale żeby to działało to musi się dać szybko sprawnie i bez wstrząsów jeździć. 

 

Jazda kolarką po tych śmieszkach to pikuś spróbuj z 20kg dzieckiem i jgo dwoma plecakami :D

Infrastruktury nie budujemy dla dobrego samopoczucia ani na spacerki ani dla picu a dal ludzi chcących szybko bezpiecznie i zdrowo  się przemieszczać rowerem. 

Kostka nie daje tego komfortu dla tego ABSOLUTNIE nie należy jej nigdzie kłaść.

 

 

 

Polskie dziury drogi ze swoimi koleinami i wyrwami nie męczą, studzienki i kratki odpływowe w ulicy nie męczą, asfalt pofałdowany albo frezowany przed światłami nie męczy. Tylko kostka męczy. I pewnie tylko na DDR, bo na deptakach czy ulicach w strefach zamieszkania jest już pewnie ok. Coś czuję, że za kilkanaście lat Kraków będzie miał nową zbuntowaną cykoterrorystkę ;)

 

A kto napisał że nie?

Ale u nas stan asfaltu się bardzo poprawił w ciągu ostatnich trzech lat.

Masowe nakładki stosują i naprawdę większość tras można pokonać dobrym asfaltem bijącym na głowę ten z nowo powstającej infrastruktóry rowerowej który pomijając wszędobylskie krawężniki jest zazwyczaj pofałdowany (nakładany łopatami).

W tym momencie na najczęściej pokonywanym 8km odcinku praktycznie nie mam dróg z asfaltem w bardzo złym stanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się już nie chce udzielać w tym temacie, bo on do niczego nie zmierza, ale ok napiszę jeszcze co mi leży na wątrobie. 

 

 

 

Daleko mi do eko oszołomów ale u nas naprawdę nie ma czym oddychać i stojąc codziennie bezproduktywnie i bez potrzeby w korku nie zapewnię moim dzieciom większego bezpieczeństwa a najwyżej więcej spalin które nas duszą siadają na płucach i szkodzą. O jakim jeszcze śmiertelnym niebezpieczeństwie piszesz?

 

Sądzisz, że jak jedziesz z dzieckiem rowerem po tych samych ulicach (lub ogólnie po mieście) to dziecko wdycha mniej spalin niż jakbyś jechał samochodem? Szczerze to nie wydaję mi się. Zdaję sobie sprawę, że KRK jest zadymiony, ale jak sam napisałeś masz w samochodzie filtr kabinowy, który na pewno zatrzyma dużo więcej syfu niż jak jedziesz rowerem i wdychasz spaliny i ten wasz smog bezpośrednio. Sam jeżdżę samochodem i jakoś nie przeszkadza mi dym z kominów ani śmierdzące spaliny samochodów, natomiast codziennie jadę do i z pracy rowerem i też przejeżdżam przez starą dzielnicę mojego miasta, gdzie WSZYSCY palą w piecach, to momentami muszę wstrzymywać oddech, bo się udusić można.

 

O jakim śmiertelnym zagrożeniu piszę? Skoro jeździsz z dzieckiem ulicą, to sam powinieneś wiedzieć, jeśli jeździsz tylko DDR-ami to zagrożenia praktycznie nie ma, albo jest minimalne, no chyba że się przewrócisz z dzieckiem, to już gorzej. Dlatego nadal uważam, że samochód jest o wiele bezpieczniejszą opcją niż rower i tu mi chyba przyznasz rację? Jakakolwiek kolizja samochód - rower kończy się ZAWSZE źle dla rowerzysty a nie dla kierowcy samochodu.

Nie wnikam dłużej w to czy dla Ciebie bezpieczniej i lepiej jest jeździć rowerem, bo nie mieszkam w KRK i nie wiem jakimi ulicami i DDR-ami jeździsz, więc nie będę o tym więcej pisał.

 

 

 

A teoria @SovaLTD żeby wozić dzieci w związku z tym autem albo autobusem jest piramidalną bzdurą ocierająca się o jakiś poziom totalnego oderwania od rzeczywistości. Trzeba budować dobrą infr. albo nie budować jej wcale ale integrować ruch a nie stosować rozwiązania irracjonalne jak zabierania sobie wydajnej alternatywy dla niewydajnych środków komunikacji.

 

Ogólnie stwierdzam, że ci się nic nie podoba: DDR-y krzywe i dziurawe, a to korki, a to spaliny i zadymienie miasta, kierowcy źli, krawężniki, kostka brukowa...

Dlatego napisałem, że skoro źle ci się jeździ po waszych DDR-ach przesiądź się do czegoś innego niż rower, to znowu źle, bo coś tam, coś tam. Człowieku żyjemy w Polsce, a tu jest jak jest i w najbliższym czasie pewnie lepiej nie będzie (zostawmy kwestie partii rządzącej), więc albo się z tym pogodzisz i przyjmiesz na klatę, albo świat stoi przed tobą otworem, nic cie w śmierdzącym KRK nie trzyma, na zachodzie jest o wiele lepiej, przynajmniej jeśli chodzi o drogi, DDR-y, zarobki, ekologię itd.

Ciągłym narzekaniem niczego nie zmienimy, jak ci się nie podoba to czy tamto w twoim mieście to działaj, idź do ZDM w twoim mieście i truj im 4 litery żeby poprawili to i tamto, ale to pewnie nic nie da, więc trzeba coś postanowić.

 

Ja lubię jeździć rowerem po lasach, ale nie po żadnych hardkorowych dziurach, tylko raczej leśnych ścieżkach, ubitych szutrach, leśnych DDR-ach, rzadko prawdziwy teren. Asfaltem i brukiem jeżdżę tylko po mieście, do pracy i też miałem dosyć ciągłego podskakiwania na rowerze, nierównych i dziurawych ulic, czy wertepów i korzeni w lasach i wiesz co zrobiłem? Kupiłem sobie odpowiedni rower, który możesz zobaczyć wchodząc na mój profil.

Od tamtego czasu im gorsza droga tym lepsza :) Naprawdę nie straszne mi już 30 cm krawężniki (jeżdżę sam, bez dziecka w foteliku :) ), wystające studzienki, kocie łby, dziury w drogach, o kostce brukowej nawet nie wspominam, bo ona dla mnie nie istnieje - autostrada. Jeśli DDR jest podziurawiony i nie równy to tym lepiej dla mnie, płynę sobie po nim z bananem na pysku nie wstając nawet z siodła.

 

Zauważ, że teraz w miastach jeździ coraz więcej aut "terenówek", czystych, nie porysowanych od krzaków, nawet z kołami nie nadającymi się w teren, po co? Właśnie po to, że takie auta nadają się idealnie na nasze dziurawe miasta, krawężniki, przejazdy kolejowe czy tramwajowe.

 

Może trzeba pomyśleć w ten sposób, skoro nie da się zmienić dróg czy ulic, to może zmienić pojazd którym się poruszasz i skończyć narzekać? Kup "fulla" z dobrym zawiasem, konkretnymi terenowymi oponami a Twoja córka na pewno Ci za to podziękuje i jeszcze chętniej będzie z Tobą jeździła oraz przestanie narzekać na stan naszych dróg. O prędkość na takim sprzęcie nie musisz się martwić, spokojnie wyprzedzisz nie jednego cwaniaka na trekingu, bo jak sam zauważyłeś (a raczej Twoja córka) musisz często jechać wolniej, bo boli ją głowa od dziur w nawierzchni. Na fullu tego problemu nie ma, możesz dawać ogień :)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marcinusz nie ma się co śmiać, chociaż domyślam się, że to sarkazm z Twojej strony, ale sam wiesz, że do miasta lepiej sprawdzi się full od szosówki. Niestety nie mamy dróg jak u naszych zachodnich sąsiadów, więc nie ma co płakać, że nie da się po nich jeździć "szosą". Nikt też o zdrowych zmysłach nie wyjeżdża na drogi autem sportowym przeznaczonym na tor, bo wie, że za chwilę wszystko pourywa.

 

Nie napisałem nigdzie, że na DDR-y potrzebujemy typowego "endurowca" 160 mm czy DH :) , ale grubsze opony i "jakieś" zawieszenie jest wskazane jeśli chce się pomykać komfortowo i bez płaczu o stan ścieżek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

ale sam wiesz, że do miasta lepiej sprawdzi się full od szosówki

 

Nie, nie wiem. W mieście najlepiej sprawdza się szosówka, gdy można jeździć po gładkim, czyli w Polsce - po jezdni. Fakt, że drogi z najgorszym asfaltem z czasem zacząłem omijać. Staram się też omijać te z DDRami (kostka, dziury, krawężniki i inne przeszkodzy...) i w efekcie coraz trudniej się poruszać, bo "udogodnień" dla rowerzystów przybywa :(

 

Żeby jeździć komfortowo - po jezdni lub po DDR - trzeba wziąć coś na większych oponach i niskim ciśnieniu. Czasami sobie myślę, że HT to taka szosówka na miarę naszych dróg. Na HT można przejechać komfortowo niemal wszystkie asfalty (zdarzają się jeszcze "asfalty enduro", na których tylko full się sprawdza, ale to na szczęście rzadkość).

 

Full to sprzęt do ujarzmiania terenu a nie krawężników. Kto posmakuje jazdy szosowej, ten jak ognia zaczyna unikać asfaltu na fullu.

 

Miasta są wyasfaltowane. Można po nich bardzo sprawnie i dość komfortowo jeździć rowerem, nie wydając ani grosza na dodatkową infrastrukturę i nie zabierając przestrzeni pieszym. Sęk w tym, że staje się to nielegalne w miarę wytyczania kolejnych DDRów (celowo nie piszę "budowania DDRów", bo to za duże słowo). Przesiadanie się na fulla, aby jeździć po DDRach to postawienie transportu rowerowego na głowie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzisz, że jak jedziesz z dzieckiem rowerem po tych samych ulicach (lub ogólnie po mieście) to dziecko wdycha mniej spalin niż jakbyś jechał samochodem?

 

Nie

 

w samochodzie filtr kabinowy, który na pewno zatrzyma dużo więcej syfu niż jak jedziesz rowerem i wdychasz spaliny i ten wasz smog bezpośrednio

 

A czemu bezpośrednio? W zimie zawsze na grubą apaszkę żeby się nie nałykać zimnego powietrza.

Pomijając irracjonalność naszych argumentów o filtrach i apaszkach ;) to iluzja jest ze przejazd autem odizoluje dziecko od wdychania syfu przez cały dzień. To jest takie pocieszanie się. Jak napisałem każdy jak by mogąc pojechał rowerem to w jakiś sposób by pomógł w ząłgodzeniu kilku problemów cywilizacyjnych miast. Dodatkowo w ten sposób wychowuje kolejne pokolenie które nie będzie skażone koniecznością wożenia się wszędzie autem czy to ma sens czy nie. Moje dzieci są już tego nauczone i nie mają wpojonych lęków i mitów. Nie stanowi to dla nich problemu że trzeba nieraz i spory kawałek  przejechać.  Jest to dla nich naturalne że bierzemy rower a nie auto. 

 

O skuteczności filtra w zatrzymywaniu syfu  typu PM 10 może nie dyktujmy?  :D Pomijam czas ekspozycji i to że jadąc autem muszę jechać większość trasy po ulicach na których przekroczenia norm liczy się w setkach procent....

 

 

 

 

O jakim śmiertelnym zagrożeniu piszę? Skoro jeździsz z dzieckiem ulicą, to sam powinieneś wiedzieć, jeśli jeździsz tylko DDR-ami to zagrożenia praktycznie nie ma, albo jest minimalne,

 

Tak...

A może zanim zaczniesz konfabulować to zerkniesz na statystyki?

Najwięcej wypadków to styki infr. rowerowej z ulicami.

ddry są wielokrotnie bardziej niebezpieczne niż ulica....

 

 

 

Dlatego nadal uważam, że samochód jest o wiele bezpieczniejszą opcją niż rower i tu mi chyba przyznasz rację?

 

Nie wiem co mam napisać...

Kilka razy mnie w KRK próbował zabić TIR lecący na czerwonym po Opolskiej.

A kilka ciężkich wypadków gdzie wyciągali trupy z aut też widziałem.

To o wiele bezpieczniejszy może być bardzo iluzoryczne. 

Pomijam że dziecko może w zupełnie bezpiecznym samochodzie Ci się zadławić i umrzeć i nawet możesz tego nie zauważyć.

Kostuch czeka na każdym kroku pozostaje ją oswoić i się do niej uśmiechnąć a nie histeryzować i uciekać bo się możemy przewrócić i o zgrozo zabić ;)

 

 

 

Jakakolwiek kolizja samochód - rower kończy się ZAWSZE źle dla rowerzysty

 

Dramatyzujesz. 

Ale pomijając to  to z takim podejściem nie mógłbym się ruszyć z domu.

Wiesz, życie jest śmiertelnie niebezpieczne. Co gorsza jest chorobą nieuleczalną zawsze kończącą się śmiercią więc przywykłem do tego. 

 

 

 

Nie wnikam dłużej w to czy dla Ciebie bezpieczniej i lepiej jest jeździć rowerem, bo nie mieszkam w KRK i nie wiem jakimi ulicami i DDR-ami jeździsz, więc nie będę o tym więcej pisał.

 

Jeżdżę tym co w danej chwili jest wydaje się optymalne.

Bezpieczeństwo to taka wyświechtana płachta którą się wszyscy podniecają i często dążąc do niego doprowadzają świat na skraj absurdu i to wcale nie bardziej bezpiecznego.

 

 

 

Ogólnie stwierdzam, że ci się nic nie podoba: DDR-y krzywe i dziurawe, a to korki, a to spaliny i zadymienie miasta, kierowcy źli, krawężniki, kostka brukowa...

 

Ja że kierowcy źli :D  No chyba sobie żarty robisz....

Korki mi przeszkadzają? No jak każdemu ale mam rower  i jak nim jadę to mnie to lotto.

Spaliny? No pewnie że przeszkadzają ale nie robię z tego tragedii a ze uważam że mając zysk z nie brania auta jeszcze mam zysk z tego że nie dokładam na siłę w imię utopijnego bezpieczeństwa cegiełki do spalin to inna bajka.

A że przeszkadzają mi krzywe ddry? No pewnie że mi przeszkadzają bo są budowane teraz za nasze pieniądze!

Nasze pieniądze sa wydawane na kiepskie ddry w momencie kiedy dobra infr wcale nie jest zła.

Dziwisz się ze to mi przeszkadza?

 

Marnotrawstwo i bylejakość mnie złości drażni i w######ia. Jakby wszyscy tak mieli to było by porządnie bez dziurawych ddrów bez kup na chodnikach i wielu innych drobnych syfów które nie wynikają z braku kasy tylko z zgody na bylejakość.

 

 

 

Człowieku żyjemy w Polsce, a tu jest jak jest i w najbliższym czasie pewnie lepiej nie będzie (zostawmy kwestie partii rządzącej),

 

Tu jest tak jak jest bo od 25 lat większość powtarza to durne stwierdzenie w koło jak mantrę.

Jak by wszyscy  przestali się godzić na bylejakość i manie wszystkiego w tyle bo tu tak jest natychmiast skoczylibyśmy jakościowo do przodu

Wystarczy tak mało. Żeby każdy zaczął tylko swoją pracę wykonywać porządnie tylko nie robił syfu wkoło siebie i czasem nie myślał końcem własnego nosa na drodze.

Oczywiście zaraz się ktoś wyrwie że co z tego ze ja skoro inni i wrócimy do naszej bylejakości.

Ale zawsze jest szansa ze taka rozmowa pokaże kolejnej jednej albo dwóm osobą że bylejakość to nie jedyna opcja i nie jedyny wybór i że w  Polsce można żyć inaczej i że nie trzeba się tego wstydzić i postrzegać jako bycia frajerem. A że każdy jeden porządny poprawia jakość życia wszystkich to nawet taka niby bezsensowna rozmowa ma sens.

 

 

więc albo się z tym pogodzisz i przyjmiesz na klatę, albo świat stoi przed tobą otworem, nic cie w śmierdzącym KRK nie trzyma,

 

O trzyma. Po pierwsze rodzina Po drugie taka prosta miłość do ojcowizny. 

Kocham to miasto i Polskę a że nie wszystko w niej jest fajne i kolorowe?

Nigdzie nie jest ale wiele można zmieniać  a nie godzić się na bylejakość.

Jakby twoje podejście było stosowane masowo to byśmy dalej na drzewach siedzieli. Pomijam ze Polski by nie było.

 

 

"ale to pewnie nic nie da"

 

Wiesz to akurat coś tam daje ale...

Jeśli masz dwugłos jeden chcący dobrej infr. na europejskim poziomie a dugi jakiejkolwiek byle z dala od aut to urzędnik wybiera te zgniłe kompromisy bo są łatwiejsze i nie trzeba się wysilać. 

 

"Może trzeba pomyśleć w ten sposób, skoro nie da się zmienić dróg czy ulic, to może zmienić pojazd którym się poruszasz i skończyć narzekać? Kup "fulla" z dobrym zawiasem, konkretnymi terenowymi oponami a Twoja córka na pewno Ci za to podziękuje i jeszcze chętniej będzie z Tobą jeździła oraz przestanie narzekać na stan naszych dróg."

 

:woot:

 

No i jeszcze przypnę sobie do niego fotelik dla dzieci do32kg.... och zaczekaj nie da się....

I sakwy... och.... 

zdajesz sobie sprawę ze często wożę ponad 110l bagażu? Tak nieraz "pracuję" rowerkiem.

Przecież to jest chore co piszesz nawet jeśli to jest żart.

Tak na marginesie to ja rower dziecko i bagaż przeciętny to ponad 140kg... ;) Ja 75 rower około18  Nie wyobrażam sobie tego upchać na Twój rower zresztą nie wiem czy amortyzacja by to ugryzła. Wcale nie jestem też przekonany czy amortyzacja nie wpływa negatywnie na odczucie dziecka na foteliku bo zacznie się już bujać jak na morzu w sztorm.

Dodatkowa sprawa ze rower zostaje gdzie bądź. Nie mam wyboru wiec też sprzęt musi być w miarę tani żeby nie mi żal tyłka nie ścisnął jak go ktoś pożyczy. No i żeby mieć na czym wracać.  Dla mnie rower czy auto to młotki nie zabawki.

 

Chyba nie wytłumaczysz popularności Suwów w europie zachodniej stanem dróg?

Twój wywód o terenówkach w mieście jest lekko chybiony bo jest o wiele  racjonalnych powodów dla tych aut.

Jednak pomijając to czy nie jest chore ze żeby komfortowo jeździć po infr. miejskiej trzeba kupować sprzęt do lasu?

 

Pamiętaj ze my wciąż budujemy. I budujemy źle zamiast dobrze. to jest główny problem.

Drugi że nie remontujemy starej zdewastowanej infr.

A trzeci że często budowa infr. to postawienie znaku na chodniku co jest działaniem pozornym.

 

W Krakowie mamy na Reymonta pasy rowerowe. Są świetne tylko ze dziurawe jak cała droga. Powstały lata temu sporo przed szałem na rewolucję rowerową niedawno domalowali je na jeszcze części.

Praktycznie nikt na nie ne narzeka a głosy ze fajnie by było wyremontować są rozsądne ale nie roszczeniowe.

Za to jak na nowym ddr asfalt jest tak pofalowany że zęby dzwonią podnosi się racjonalny i uzasadniony krzyk bo to jest core!

Ale tak samo jak położyli źle asfalt na Czarnowiejskiej to podniosła się wrzawa.

Chodzi o nie robienie i utrwalanie bylejakości i nie zmuszanie ludzi do korzystania z irracjonalnych rozwiązań w imię wyimaginowanych problemów jak nieziemskie spowolnienie ruchu.

 

Nie doszukuj sie w moich wypowiedziach histerii bo jej tam nie ma.

Nie wmawiaj mi że wszytko mi źle bo to nieprawda.  Jeździłem ulicami jak się nie śniło o dddrach. Ale obecna infr nie powoduje że jest wiele bezpieczniej (odsyłam do statystyk na temat miejsc  kolizji) a dodatkowo spowalnia ruch i nieraz stawia go na głowie. Szkoda kasy na takie rozwiązania.

Mówienie o problemach niedoróbkach i bylejakości daje szanse na odczarowanie tego niedasizmu i zmiany.

Siedzi tu sporo młodych i jest szansa że przez uczestnictwo w takich rozmowach mogą przestać myśleć że nie da się i trzeba wyjechać.

Jak oni zmienią nastawienie na "dasię i trzeba porządnie"  zacznie się zmieniać nasze całe otoczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzisz, że jak jedziesz z dzieckiem rowerem po tych samych ulicach (lub ogólnie po mieście) to dziecko wdycha mniej spalin niż jakbyś jechał samochodem?

Jak mnie pamięć nie myli, to kiedyś robili badania i wyszło, że w samochodzie więcej się nawdycha, bo w środku powietrze tak szybko się nie wymienia i jak już coś wleci, to na dłużej. Rowerzyście łatwiej uciec od chwilowej chmury spalin.

Być może teraz są lepsze filtry, pytanie w jak drogich samochodach ;)

 

Np. zakaz umieszczania latarnii na środku ścieżek rowerowych tak samo ławek, przystanków i innych potykaczy, albo przynajmniej zapis że odcinek z przeszkodą jest uznawany za nieprzejezdny i zmusza to winowajcę do przywrócenia przejezdności,

 

Wskaż przepis, który pozwala na umieszczanie latarni na środku drogi.

 

 

Na początek zakazałbym kostki brukowej, obniżeń na poprzecznych dojazdach do posesji i wystających krawężników. Co jeszcze i jak szczegółowo? To wymagałoby burzy mózgów i gruntownego rozważenia wszystkich pomysłów. Wybacz, że nie błysnę gotowym, kompletnym rozwiązaniem. Nie jest to zadanie niemożliwe. 
 

Tego nie postuluję. Regulacja ma określać jak budować, a nie gdzie.

Kostka vs asfalt to temat rzeka. Widziałem już różne i wnioski są takie, że lepsza dobrze ułożona kostka, niż kiepski asfalt. Podstawa, to jakość ułożenia nawierzchni, a nie użyty materiał.

 

Zakazując obniżeń uniemożliwiasz sprawny wjazd i wyjazd z posesji. Przy dobrej woli da się tak wyprofilować, że te obniżenie nie są uciążliwe dla rowerzystów:

-przykład nieprawidłowego: https://www.google.pl/maps/@54.4306882,18.5735393,3a,75y,138.36h,68.61t/data=!3m6!1e1!3m4!1sy7IuqDf8skGXDDUEYo51FQ!2e0!7i13312!8i6656

-przykład nieuciążliwego: https://www.google.pl/maps/@54.3443382,18.6028147,3a,75y,184.66h,64.96t/data=!3m6!1e1!3m4!1s2Tvhsjud3rypQTNzKYPLJw!2e0!7i13312!8i6656

Jest to do zapisania w normach.

 

Wystające krawężniki (chodzi o przejazdy rowerowe itp?) są zapisane w normach - 1cm.

 

Ale najczęstszym problemem nie jest jakość nawierzchni, a właśnie przebieg drogi. Przykłady:

https://picasaweb.google.com/114429717076057867312/DrogiRowerowe?noredirect=1#6150841500539554242

Piękny, równy, czerwony asfalt, ale niezachowana skrajnia, ślepy zakręt. Gdyby poprowadzić ddr po zewnętrznej byłoby dużo lepiej. Ewentualnie na tym odcinku nie dzielić na pieszych i rowerzystów (jak na razie ruch pieszy tutaj raczej niewielki, a miejsca bardzo dużo).

 

https://picasaweb.google.com/114429717076057867312/DrogiRowerowe?noredirect=1#6170519534960198738

ddr przyklejona do płotu, kompletnie nie widać furtki.

 

https://www.google.pl/maps/@54.4021332,18.6220742,3a,75y,201.37h,70.46t/data=!3m6!1e1!3m4!1smfYx2JBk-kxtm65gXP1ZiA!2e0!7i13312!8i6656

Esy floresy, czyli moja codzienna droga do pracy. Inwestycja przebudowy skrzyżowania duża, to zamiast poprowadzić ddr po prostej, pozawijali dodając kolizji z pieszymi i komplikując rozeznanie się kto gdzie jedzie po ddr. Co ciekawe przed zmianami droga była (prawie) prosta: https://www.google.pl/maps/@54.4022966,18.6223803,126m/data=!3m1!1e3

 

https://picasaweb.google.com/114429717076057867312/DrogiRowerowe?noredirect=1#5869550218163874562

Równy asfalt, ale mimo sporej ilości miejsca droga ma chyba minimum czyli 2m. Wąsko, do tego łuk nie jest jednolity, a jakby na raty zrobiony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Przesiadanie się na fulla, aby jeździć po DDRach to postawienie transportu rowerowego na głowie.

 

Oczywiście, masz rację, jednak fullem możesz jechać każdą drogą, zarówno gładkim asfaltem jak i po górach, natomiast szosą praktycznie tylko asfaltem i to najlepiej gładkim. To co kto wybierze to już jego decyzja, bo jeden woli komfort, ale wolniej a drugi sztywność i prędkość.

 

Dojeżdżam codziennie do roboty moim fullem (100% miasto) i nie narzekam, ba jestem wręcz szczęśliwy, że mogę śmigać takim rowerem :) Wcześniej miałem HT Cube i jeśli mam być szczery to na tym obecnym jeździ się wszędzie o niebo lepiej.

No ale ja go nie kupiłem tylko po to, żeby dojeżdżać do pracy, tylko po to żeby jeździć po lasach, bo u mnie gór nie ma :( Nie jestem aż takim maniakiem rowerów, żeby mieć ich kilka (nie miałbym też gdzie ich trzymać), więc śmigam wszędzie tym który mam.

Po za tym dampera można przyblokować, żeby wykorzystywał tylko minimalną część skoku i mamy prawie HT. Nie ma co nad tym dyskutować kto jaki powinien wybrać rower, ja mam obecnie taki jaki mam, ale kto wie czy za jakiś czas nie przesiądę się na szosę, ale wtedy zrobię to świadomie i nie będę płakał na forum, że nie ma dróg na taki rower.

 

@KrisK po Twoim ostatnim poście nie wiem czy mam ci współczuć ze względu na to, że musisz się poruszać rowerem po mieście?

To co ty piszesz, na co dzień ogląda każdy z nas. Po za tym każdy ma inne wymagania co do miasta, kierowcy chcą, żeby rowery jeździły najlepiej po chodnikach (czyt. DDR-ach), piesi, aby rowery jeździły po ulicy, rowerzyści chcą aby piesi nie "łazili" po DDR-ach itd. itd. itd. 

Miasto ma milion innych problemów, nie tylko DDR-y. Ja Ciebie rozumiem i żadnego miasta nie bronię, też bym chciał, żeby u mnie w mieście wszędzie były piękne i równe ścieżki rowerowe, niestety nie ma i cóż zrobić? Jeśli masz czas i chęci możesz coś działać, ja nie mam, ani czasu ani chęci.

 

 

 

Za to jak na nowym ddr asfalt jest tak pofalowany że zęby dzwonią podnosi się racjonalny i uzasadniony krzyk bo to jest core! Ale tak samo jak położyli źle asfalt na Czarnowiejskiej to podniosła się wrzawa.

 

No to kto jest za to odpowiedzialny, Ty, ja? NIE! Miasto zleciło wykonanie ścieżki, wykonawca wykonał i ktoś "mądry" to odebrał. Kogo należy teraz ścigać? Kogoś na pewno, są winni, więc niech poprawiają po sobie.

 

Mimo wszystko życzę Tobie wesołych świąt, szerokich, gładkich i bezpiecznych DDR-ów  oraz uśmiechniętych dzieci. Pozdro :thumbsup:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Filtry kabinowe w aucie to iluzja i jak z tyłu diesel odpali "czarny obłok" to pomaga tylko obieg wewnętrzny. U mnie pokrętło do tego patentu chodzi bardzo często. Niestety czasem i to nie pomaga więc jak wydostaję się z "czarnej strefy" na kilka sekund trzeba przewietrzyć oknem. Generalnie na wasze dylematy jakości DDR czy jakości powietrza w korkach w dużych aglomeracjach jest jeden sposób czyli ograniczenie możliwości poruszania się autem czy wręcz zakaz wjazdy dla starych smrodów. Zmusiło by to sporo osób do korzystania z komunikacji miejskiej lub rowerowej. Trzeba by wybudować więcej DDR'ów i bardziej z głową bo w razie wpadki jest więcej nie zadowolonych. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Filtry kabinowe w aucie to iluzja i jak z tyłu diesel odpali "czarny obłok" to pomaga tylko obieg wewnętrzny.

 

To jest temat na osobny wątek, ALE! Pewnie spora większość (o ile nie każdy) z nas ma samochód. Ostatnio głośno było o firmie VW, że w ich samochodach komputery zaniżały emisję spalin bla, bla, bla.

Na pewno jest jakiś przepis, który to określa i teraz pytanie do was: Czy kiedy jedziecie na co roczny przegląd ktoś wam to bada? Ja mam auto od kilkunastu lat i NIGDY nikt nie mierzył na przeglądzie ile moje auto wydziela szkodliwych związków do atmosfery, a na pewno powinni to mierzyć.

Nie mam "układów" na stacji diagnostycznej, więc kiedy wjeżdżam na przegląd to robię to co każe mi diagnosta, ale jeszcze nigdzie nie zdarzyło mi się, żeby ktoś to kontrolował. Czepiają się VW, a ile jeździ starych trupów, które zanieczyszczają powietrze pewnie setki razy bardziej niż nowe VW, AUDI itp. Nie raz na trasie jestem zmuszony jechać za jakimś PKS-em z lat 90-tych, za którym się dosłownie na da jechać, bo po pierwsze nic nie widać od czarnej chmury dymu, to śmierdzi jak w komorze gazowej. Kto daje pieczątkę do dowodu za takie coś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pieczątką jest bo szansa na wpadkę jest znikoma. Skoro nie można sobie poradzić z gołym okiem widocznym złomem to co dopiero ze spalinami. Mi bardziej chodziło o zwyczajne administracyjne wyeliminowanie kopcących rzęchów w takim mieście jak Krk. Auto ma się na ten przykład wyróżniać nalepką w jakimś tam kolorze. Nie spełniasz norm to nie masz wjazdu w większą część miasta. Był taki pomysł ale upadł bo takie mamy tchórzliwe władze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Twoim ostatnim poście nie wiem czy mam ci współczuć ze względu na to, że musisz się poruszać rowerem po mieście?

??  Czemu ja przecież bardzo lubię jeździć rowerem. Czasem nie mam siły ale co się takimi drobiazgami będę przejmował ;)

 

 

 

Miasto ma milion innych problemów, nie tylko DDR-y.

 

:D  Ale wiesz tu piszemy o rowerach...  Więc nie będziemy rozpatrywać problemu krzywych torowisk na świeżo wyremontowanych torowiskach :D

Choć też wiele osób uważa że trza się cieszyć że szyny już nie pękają ani nie wyskakują a ze buja...

Do innych problemów są inne fora i wątki :D

Dzięki takim wątkom buduje się świadomość i społeczeństwo aktywne. I to nam jest potrzebne do dobrego silnego państwa z fajnymi miastami.

To tak się buduje silną demokrację i silne społeczeństwoa w efekcie silne państwo w którym się dobrze żyje.Nie jakimiś marszami pod kompletnie nieistotny TK który jest kolejnym narzędziem raz jednej raz drugiej partii w pokazywaniu nam jacy to ci drudzy są źli ;)  Albo służy do zwalania nań winy za to że "przecie nie do się"

 

 

DDRy to problem nie tylko ddrów a problem komunikacji w mieście a to jeden z najistotniejszych problemów miast

Za tym idzie rozwój firm

Atrakcyjność życia i ilość mieszkańców

Koszty transportu (korki kosztują koło 3,5k zł rocznie każdego)

Do tego spaliny i smog za tym idzie służba zdrowia i koszty leczenia

Czas jaki mamy dla rodziny a za tym prawidłowy rozwój dzieci.

Za tym idzie zmniejszenie zjawiska dzieci wychowywanych przez podwórko bo rodzice stoją w korkach do i z pracy...

 

Widzisz głupie ddry a tyle zależności ;)  I to wszystko nie są wyimaginowane zależności. 20 min w korku dziennie to 6,6h w mc! 

Kiedy ostatnio miałeś taką chwilkę wolnego czasu do zmarnowania?  

 

 

 

też bym chciał, żeby u mnie w mieście wszędzie były piękne i równe ścieżki rowerowe, niestety nie ma i cóż zrobić?

 

Nie mówić/pisać że to jest ok.

Nie bronić zajadle takiego stanu

To na początek.

Popatrz ile energii straciliśmy na pisaninę a przecież Ty też byś wolał mieć ddry jak w Holandii które nie spowalniają.

Integrację pasy rowerowe a na ruchliwych ulicach ddry z przejazdami tak wyprowadzonymi że kierowcy Cię widzą a Ty ich i nie musisz zwalniać.

 

To nie jest nieosiągalna technologia kosmiczna. Każdy nowo budowany ddr taki powinien być i to trzeba potarzać zawsze jak jest okazja.

Wtedy ludzie na konsultacjach nie będą popierali zgniłych kompromisów i kiepskiej infr. żeby tylko cokolwiek powstało.

Mało osób sobie zdaje sprawę z tego ze ta infr. musi powstać jak coś sie buduje czy remontuje.

Więc nie można sie dać zastraszyć że jeśli nie zgodzimy się na bubla to nic nie będzie. Będzie bo takie są przepisy. 

Rozumiesz?

 

 

Jeśli masz czas i chęci możesz coś działać, ja nie mam, ani czasu ani chęci.

To nie trać go na przekonywanie mnie że jest dobrze jak jest ;)

I nie kłam że nie masz czasu  ;) Z trzy listy do urzędu w czasie przekonywania mnie do tego że powinienem mieć inny rower a najlepiej auto byś napisał.  (epuap)

A oni by wiedzieli że kolejna złośliwa istota im będzie siedziała nad głową i żądała dobrej pracy więc może lepiej zrobić to dobrze niż się użerać ;)

 

 

 

Mi bardziej chodziło o zwyczajne administracyjne wyeliminowanie kopcących rzęchów w takim mieście jak Krk.

 

Z tym jest jeden problem ale poważny.

To działa u Niemców u nas nie zadziała.

Znam trochę starych ropniaków które nie dymią nie smrodzą (nie czuć tego charakterystycznego syfskiego duszącego zapachu sadzy)  przeglądy przechodzą legalnie i są serwisowane na brzęcząco bez kompromisów. Sam jak mi auto zaczęło popijać olej bardzo szybko oddałem na złom. (tak na złom a nie sprzedałem dalej żeby smrodziło) ale jak szukałem nowego to jakaś masakra.

Na 10 obejrzanych katalizator miało wycięte 6....

 

A z dieslami jest jeszcze gorzej bo masowo właściciele wycinają.

I masz nowe auto spełniające niby normy i kogoś kto wychlastał FAP i syfi i śmierdzi. A że to garażowa metoda to i spala jak chce.

Kupują takie 3-4 latki mające po 300kkm  które w Niemczech już nie przeszły przeglądu w okazyjnych pieniądzach od handlarza magika i za chwile muszą coś zrobić z filtrem to wycina im to radosny Włodek i jest dobrze....

I auto z EURO 5 syfi nieraz bardziej od staruszka bez filtra. 

To jest większy problem niż stare diesle.

 

Kolejny problem to nie dbanie. Naprawy sa dość drogie i te auta dymią bo trzeba wydać tysiąc czy dwa an różne fajne zabawki które się psują.

Wtedy pada filtr to go wycinają i plujkę sadzową a nie auto. Ale nadal jest to auto świeże a na kontroli nie musi wyjść.

 

U nas by trzeba kwalifikować auta do naklejek na stacjach diagnostycznych a te dość często powinna weryfikować policja. Inaczej nie opanujemy problemu.  Ale jak to zaczną robić to z marszu uziemimy spokojnie 50% diesli w Polsce :)

 

 

 

Nie mam "układów" na stacji diagnostycznej, więc kiedy wjeżdżam na przegląd to robię to co każe mi diagnosta, ale jeszcze nigdzie nie zdarzyło mi się, żeby ktoś to kontrolował.

 

Jesteś pewien?

Wkładają sondę do odbytu i każą trzymać stałe obroty przez chwile...

Może przeoczyłeś ten moment kontroli?

Jeszcze mi sie nigdy nie zdarzyło żeby mi nie sprawdzili spalin. nawet te naście lat temu zawsze sprawdzali.

Jeśli Ci nie sprawdzają to łamią prawo. Co więcej okradają Cię bo za to płacisz nie wiesz jaki jest stan kat czy co tam masz i jak pojedziesz  za granicę to możesz się wykosztować na lawetę jeśli nie spełniasz norm. Zresztą w Polsce też możesz się naciąć choć u nas to są raczej żarty bo w Krakowie robią 30kontroli na mc :D 

Nieziemsko mnie wiają diagności robiący przegląd na odwal się albo na zasadzie do czego by się tu przyczepić a nie uczciwie sprawdzający co mają i co jest istotne.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

też bym chciał, żeby u mnie w mieście wszędzie były piękne i równe ścieżki rowerowe, niestety nie ma i cóż zrobić?

Już pisałem co można - trzeba się organizować i cisnąć władze. Muszą czuć presję inaczej będą ciągle robić po swojemu.

 

 

Kogoś na pewno, są winni, więc niech poprawiają po sobie.

Ale żeby mieli chęć poprawy, to trzeba cisnąć. Bez presji nikt nie ruszy tyłka i nie zmieni przyzwyczajeń.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakazując obniżeń uniemożliwiasz sprawny wjazd i wyjazd z posesji. 

 

Uniemożliwiam? Czy to aby nie za mocne słowo? Co najwyżej utrudniam. Można zrobić dla samochodu obniżony krawężnik i krótki pochylony najazd, który nie obniży DDRu i wszycy byliby szczęśliwi.

 

Zwracam uwagę, że z wjazdu na posesję często korzysta się 2 razy w ciągu doby (do/z pracy), albo wcale, bo nie każdy ma samochód. Jednocześnie ten sam obniżony przejazd przez DDR mogą pokonywać dziesiątki/setki/tysiące rowerzystów na dobę. To pod czyją wygodę to powinno być zaprojektowane: dojeżdżającego do posesji czy rowerzystów?

 

Negatywny przykład: wylotówka z mojego rodzinnego miasta. Zwracam uwagę, że obniżone wjazdy na posesje są nawet do pustych działek! Te wjazdy są zamknięte barierkami czyli nie korzysta z nich absolutnie nikt, ale uprzykrzają życie rowerzystom. Dwa takie wjazdy w zasięgu wzroku (trzeba się "rozejrzeć") https://www.google.pl/maps/@50.4819157,19.4809994,3a,75y,307.63h,69.56t/data=!3m6!1e1!3m4!1sFw3qhiQJDWMiHcIqB_8Yuw!2e0!7i13312!8i6656

 

Gdy trafiłem na ten DDR pierwszy raz, z bólem serca z niego skorzystałem. Kostka nie zachęcała. Nie zachęcała konieczność przekroczenia DK w poprzek. No ale przy DK, więc wypadało przynajmniej sprawdzić, jak się tym jedzie. Po kolejnym zjeździe do nieistniejącej posesji czułem się, jakbym dostał w pysk od zarządcy drogi. Zjechałem na jezdnię i skorzystałem z wydzielonego pobocza. Całą młodość tak jeździłem i żyję.

 

Wystające krawężniki (chodzi o przejazdy rowerowe itp?) są zapisane w normach - 1cm.

 

Chodzi o wszelkie poprzeczne przeszkody na DDR. 1cm to niby niedużo, ale co, jak jest co 30-50m to irytuje na mtb, a na szosówce można się wściec.

 

Ten sam wylotowy DDR z Zawiercia: https://www.google.pl/maps/@50.4773602,19.4696437,3a,75y,135.92h,69.58t/data=!3m6!1e1!3m4!1szkXuHOPl0j4uC9F-lijWzQ!2e0!7i13312!8i6656

 

Jest asfalt na DDR, ale wjazdy na posesje z kostki i maluteńkie progi. N-ty z kolei taki mikro-próg może doprowadzić do wściekłości.

 

Przy okazji zwracam uwagę na fantazyjnie ustawioną tablicę informującą o zamku w Ogrodzieńcu. Dalej w tle jest tak samo ustawiona zielona tablica. Samo zaś skrzyżowanie jest ciekawe. DDRem trzeba 3 razy przekroczyć jezdnię w poprzek, żeby pojechać dalej prosto, a sama jakość nawierzchni w obrębie skrzyżowania woła o pomstę do nieba. Tymczasem po jezdni można po prostu pojechać prosto i skorzystać z pierwszeństwa przejazdu - gładko, szybko, bezpiecznie, nie slalomem, nie pod znakiem drogowym.

 

Jak ktoś ma chwilę czasu, to polecam wirtualną przejażdżkę tym DDRem od wylotu z Zawiercia: https://www.google.pl/maps/@50.4776661,19.4556487,3a,75y,128.52h,63.81t/data=!3m6!1e1!3m4!1sI8oeWGTBXeJUYBi-m0Pjrg!2e0!7i13312!8i6656

 

Początek zapowiada się dobrze, ale gdy tylko pojawią się zabudowania po prawej, zabawa się kończy. Polska powiatowa w pełnej krasie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uniemożliwiam? Czy to aby nie za mocne słowo? Co najwyżej utrudniam. Można zrobić dla samochodu obniżony krawężnik i krótki pochylony najazd, który nie obniży DDRu i wszycy byliby szczęśliwi.

 

 

I tak i nie.

Taki najazd w zimie będzie z dużym prawdopodobieństwem nieprzejezdny.  Do tego dochodzi wiele innych czynników na elaborat więc przyjmijmy że w cywilizowanym świecie wjazdy są obniżone.  Nie chodzi o robienie czegoś kosztem pogorszenia czegoś innego.

 

To jest miejscowość .

Wiem że dk o sporym ruchu ale miejscowość.  Nawet jeśli poza terenem zabudowanym to nie ma wielkiego znaczenia.

 

 

Błąd jest w metodologi. Są szerokie pobocza est miejsce na ddr...

A dajmy  te rowery na ulice.

https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/e/eb/Fietsstrook_Herenweg_Oudorp.jpg

 

 

 

Oczywiście trochę skrajnie poleciałem :) ale z zasady tam wciśnięcie pasów rowerowych nie było by wielkim problemem  oczywiście trzeba by w formie minimum zrobić tak 

https://www.youtube.com/watch?v=eaE4KOZzQOg

 

albo jeśli kierowcy nie dostosowali by się  to można tak.

path_view.jpg?w=384&h=250

 

I nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki  znika problem setek wjazdów na ddr.

Bezpieczeństwo? Przecież taki kierowca jadący DK nie zwraca uwagi na chodnik a skręcając na posesję jest ślepy (kąt patrzenia) i nie będzie widział rowerzysty na ddr.

A jak rower będzie bliżej jezdni to go widzi jeszcze zanim skręci.

 

boimy się integracji dajmy murek krawężnik cokolwiek ale zbliżmy rower do aut odseparujmy od pieszych nikt nie będzie stratny! Wszyscy zyskają.

Uspokoimy ruch więc mieszkańcy odczują poprawę jakości życia i dostaną mniej spalin.

Piesi dostaną swoją przestrzeń.

Rowerzyści dostaną swoją bezpieczną ale i gładką

I kierowcy będą mieli klarowną drogę.

 

W kwestii miast i ddrów wydzielonych.

LM600KBE-0897.jpg

 

Dlaczego czepiamy się krawężników? No bo da się bez nich nawet tych 1cm.

Da się? To czemu tego nie zrobić? 

I człowiek na wózku na pierwszym planie. U nas to mordęga jazda wózkiem a tu kosztem przyłożenia się mamy i ten problem rozwiązany.

I odśnieżanie o wiele łatwiejsze...

Zauważcie też pod jakim kontem auto przecina ddr!

 

Zerknijcie jeszcze na to

https://www.youtube.com/watch?v=a6gy-ojmdh8

 

A teraz dla przykładu polska rzeczywistość.... http://ibikekrakow.com/files/2013/08/DSC_0972.jpg

Zwróćcie uwagę na ten krawężnik...  no i słup :D

 

Ale teraz robią ciąg pieszo rowerowy z drzewami i podobnymi znakami  będzie z metr przestrzeni dla pieszych i rowerzystów :D

Mówimy o nowych inwestycjach! 

 

Podejrzewam że jakbyśmy robili tą infr. rowerową tak jak robi to zachód (ZGAPILI)  to nawet szosowcy by grzecznie jechali po ddr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zerknijcie jeszcze na to https://www.youtube....h?v=a6gy-ojmdh8

 

Łał! Tu nawet lewoskręt jest bezpieczny dla rowerzysty. Bezpieczniejszy niż na zwykłym skrzyżowaniu i nie mniej sprawny. Kierowca też nie musi wypatrywać niewidocznego. Wszyscy wszystko widzą i mogą sprawnie przejechać. Rewelacja. Do takiego DDRu nikt nie musiałby zmuszać mnie przepisami.

 

Nie ma co porównywać z polskimi śmieszkami, bo to kopanie leżącego.

 

Oczywiście jestem za robieniem DDR w jezdni. Znika milion wjazdów na posesję. Znikają wyboje na przejazdach przez drogę poprzeczną. Kierowcy z dróg poprzecznych lepiej mnie widzą. Na jezdni nie ma kostki i świateł z przyciskami. Tam aż się prosiło żeby tak zrobić. Nim wymyślono DDRy te pobocza robiły za "naturalne" miejsce dla roweru.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Negatywny przykład: wylotówka z mojego rodzinnego miasta. Zwracam uwagę, że obniżone wjazdy na posesje są nawet do pustych działek! Te wjazdy są zamknięte barierkami czyli nie korzysta z nich absolutnie nikt, ale uprzykrzają życie rowerzystom. Dwa takie wjazdy w zasięgu wzroku (trzeba się "rozejrzeć") Mapy Google

Może zdjęcie spłaszczają, ale nie wyglądają te obniżenia tragicznie.

Zobacz co w Redzie zrobili: https://www.google.pl/maps/@54.6142826,18.3350886,3a,90y,94.26h,89.69t/data=!3m6!1e1!3m4!1s0FFiJGKziFFvRaYZP0vPWQ!2e0!7i13312!8i6656

Na szczęście poszli po rozum i ostatnio jak jechałem, to już nie było oznaczenia ddr. Nie do końca pamiętam, ale być może dali kombinację drogi dla pieszych z nie dotyczy rowerów.

 

 

 

Chodzi o wszelkie poprzeczne przeszkody na DDR. 1cm to niby niedużo, ale co, jak jest co 30-50m to irytuje na mtb, a na szosówce można się wściec. Ten sam wylotowy DDR z Zawiercia: Mapy Google

Tu przydałby się zapis o ciągłości ddr i chodnika, ale byłbym ostrożny z bezwzględnym przestrzeganiem, bo w ten sposób odbiera się zarządcy drogi kierowanie ruchem. Są to niuanse PoRD w kwestii pierwszeństwa, które w takich miejscach będą prawie wszystkim umykać.

W Gdańsku planuje się zrobić w ten sposób kilka ciągów pieszo rowerowych i przerwać ciągłość jezdni (boczne od głównej osi miasta). Są też w planach przerwania ciągłości ddr na tej samej zasadzie (ciągłość chodnika).

 

 

 

Oczywiście jestem za robieniem DDR w jezdni.

W głowie urzędnika: ale to wymaga zrobienia po obu stronach, poszerzenia jezdni. Za dużo roboty i kasy, żeby poważnie o tym myśleć.

Pasy rowerowe mają blokadę mentalną urzędników (także tych od bezpieczeństwa drogowego) ale też wśród samych rowerzystów. Wyłączenie z jezdni powoduje ogromny wzrost poczucia bezpieczeństwa ("przecież jestem u siebie"). Pasy to jednak część jezdni i trzeba obcować z tymi niebezpiecznymi samochodami.

 

 

 

Dlaczego czepiamy się krawężników? No bo da się bez nich nawet tych 1cm. Da się? To czemu tego nie zrobić?

Bo to mentalna blokada, bo jak to tak wylać asfalt bez ograniczenia krawężnikiem?

Ciągle to widzę u siebie, mimo kilku jaskółek:

https://picasaweb.google.com/114429717076057867312/DrogiRowerowe#6135246111807839266

https://picasaweb.google.com/114429717076057867312/DrogiRowerowe#5745402063809014658

Projektantów myślę, że nie problem przekonać. Opór wydaje się po stronie wykonawcy. Tak czy inaczej trzeba cisnąć, bo bez tego nie będzie się nic zmieniało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, to już wiem skąd ta idiotyczna moda na „góralszczyznę” do miasta i jeszcze z pełnym zawieszeniem :)

Jak sobie przypomnę jak za małolata śmigałem po Warszawie po ulicach i pod Warszawą po lasach na Wigry 3 czy innym Jubilacie, to chyba mogę się zacząć nazywać kaskaderem, albo przynajmniej hardkorowym rajderem ;) O jakichś ścieżkach itp. nikt nawet nie myślał i nie wiedział co to i po co, w 89 nawet asfaltu pod domem nie miałem tylko ubitą glinę i od tego czasu naprawdę duuużo się zmieniło ;) Ba, niektórzy nawet na tych roweruch próbowali czegoś co dziś nazywa się dirtem.

I wiecie co, to nauczyło dwóch rzeczy:

- to nie jest typ roweru do skoków czy ostrej jazdy w gorszych warunkach

- za to jest rower umożliwiający sprawne poruszanie się w każdym innym terenie, a na pewno po mieście

Jak to jest, że dziś można spotkać żwawo śmigającą babcię na damce, i to jeszcze z siatami na kierownicy, jadącą po tych samych dziurach do których młody gość potrzebuje fulla? Współcześnie mamy chyba syndrom „sprzęt załatwia sprawę”, krawężnik wysoki - dajmy 150 skoku, o! A wystarczy zobaczyć czym i jak jeżdżą ci, co rzeczywiście potrzebują sprawnie się przemieszczać po mieście. Jk ktoś się bardzo uprze to są rowery miejskie z namiastką pełnego zawieszenia (jakieś prosty uginacz i damper bez tłumienia, ale przecież to nie w góry), tylko to pewnie be bo nie wygląda „rasowo”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś się jeździło na tym co było dostępne. Sam pierwsze "wyprawy" na klify w Gdyni robiłem na składaku czy damce, ale to było nie przymierzając 20 lat temu. Inne możliwości, prędkości, potrzeby.

Dzisiaj po mieście, też bym mógł zasuwać na takim złomie, tylko po co jak mogę wygodniej na lepszym? Ba miałem na początku taką koncepcję, żeby byle tani rower jeździł. No ale nie zmienię napędu na przekładnię planetarną, o a ta lampka na dynamo jest zajefajna ;)

 

Kiedyś też inne prędkości były. Jak już licznik miałem, to wyczynem było osiągnięcie >20km/h. Teraz normalne prędkość to 25-27km/h. Podrosłem i nabrałem sił, ale i sprzęt pozwala na więcej (zwłaszcza w terenie).

 

Mody na górale do miasta praktycznie już nie ma, wystarczy popatrzeć na czym ludzie jeżdżą na co dzień (przynajmniej w Gdańsku).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Temat wraca. Poteoretyzowaliśmy, teraz law in action:

 

http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-rowerzysta-wygrywa-z-policja-przed-sadem-bo-sciezka-rowerowa,nId,2160783

 

Informację dedykuje szczególnie koledze zekker'owi, domorosłemu juryście o silnym przekonaniu, że wie lepiej. Po przeczytaniu nadal uważasz, że znasz się na prawie lepiej od prawników?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...