Skocz do zawartości

[przemyślenia] Dlaczego nie używa się zawsze kasków fullface?


fourtyfour

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Do tej pory nie jeździłem w kasku lecz od jakiegoś czasu zacząłem jeździć rowerem więcej, regularniej również szybciej. Mieszkam w Warszawie, dojeżdżam codziennie do pracy i statystycznie zacząłem doświadczać również więcej nie do końca bezpiecznych i przyjemnych akcji na drodze, ddr-ce czy jakimś parkowym dukcie.

 

Zacząłem się zastanawiać nad zakupem i używaniem kasku oraz stanąłem przed wyborem odpowiedniego rodzaju. Najbardziej skłaniam się ku najmniej widocznemu na ulicach miast kaskowi typu fullface.

 

Rzuciłem okiem w Internety i zacząłem się zastanawiać dlaczego większość lansowanych kasków jest w formie orzeszka/skorupki (nie wiem jak to nazwać ale zapewne wiecie o co chodzi) a kaski typu fullface występują tylko w rowerowaniu ekstremalnym.

 

Znalazłem badania (http://www.smf.org/docs/articles/report), które ilustrują rozkład obrażeń twarzy podczas wypadków rowerowych (po lewej złamania i pęknięcia, po prawej rany):

 

fig16.jpg

 

Odnoszę wrażenie, że lansowane i popularnie występujące kaski chronią tylko przed poważnymi urazami puszki mózgowej. Japa jest całkowicie niechroniona.

 

Dodam, że w środowiskach motocyklowych mianem kasku można nazywać tylko fullface :) Orzeszki, jet'y i im podobne rozpatrywane są w kategoriach żartu ponieważ statystyka urazów prezentuje się tak: 
042914middle.jpg

 

Jak to jest? Dlaczego fullface jest używany tylko w ekstremalnym rowerowaniu? Dlaczego na ulicach miast widzi się tylko orzeszki/skorupki (mam na myśli bardziej zaprawionych rowerzystów, a nie piknikowych ze średnią prędkością 10km/k)?

 

Są jakieś powody o których nie mam pojęcia?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kask szosowy/XC waży 250-300g. Fullface od 800g wzwyż. Oraz wentylacja, która w kasku FF kuleje. Obrażenia głowy w przypadku "normalnej jazdy" są rzadkością, więc szkoda męczyć się w ciężkim i gorącym FF. Typowy kask rowerowy to pewien kompromis między bezpieczeństwem, a komfortem.

 

Podobnie jest z rękami czy nogami. To przecież te części ciała obrywają najmocniej podczas gleb, więc czemu nie nosić ochraniaczy? Mimo to poza cięższymi odmianami kolarstwa zabezpieczamy jedynie dłonie. A niektórzy jeżdżą i bez rękawiczek. Trzeba pójść na pewne ustępstwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To poszukaj jeszcze grafiki obrazującej obrażenia całego ciała w trakcie wypadków rowerowych. Równie dobrze mógłbyś zapytać czemu nie zakłada się ochraniaczy na łokcie i kolana, bo statystycznie najwięcej urazów dotyczy tych okolic.

 

Odpowiedź jest banalna - środek ochronny wybiera się jako kompromis pomiędzy wygodą (a nawet możliwością) użytkowania, a ochroną przed poważnymi/śmiertelnymi uszkodzeniami ciała i tym sposobem wygrywa kask typu XC.

 

Kask fullface na dojazdy po Warszawie to nie jest dobry pomysł, bo w takie upały jak w tym roku na pewno dostałbyś udaru cieplnego, pomijam fakt, że na ulicy na pewno wzbudzałbyś zainteresowanie :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W środowisku motocyklowym prędkości rozwijane na rowerach praktycznie nie powodują drgniecia wskazówki prędkościomierza.

W środowisku motocyklowym masa sprzętu oscyluje przeciętnie w okolicach 200 kilogramów.

Już te dwie rzeczy zmuszają do pomyślenia dlaczego używa sie takiej a nie innej ochrony. Motocyklista upadając często leci jak wór ziemniaków niespecjalnie kontrolując w co i czym uderza.

Motocyklista dodatkowo rusza sie tyle co nic w czasie jazdy, z reguły studząc sie pędem powietrza, rowerzysta cisnąć 40 na godzinę produkuje dużo ciepla które musi jakos zgubić.

Kaski ff kiepsko sprawdzają sie w czasie jazdy na rowerze innej niż w dół, gdzie wysiłek jest stosunkowo najmniejszy. Poza tym garnek ff z prawdziwego zdarzenia wazy dużo, co nie wpływa pozytywnie na samopoczucie i zmęczenie, plus to ze wielu rowerzystów jeździ z plecakami, które mogą mniej lub bardziej kolidować z ff.

Do tego przy upadku w warunkach typowego miejskiego rowerowania rzadko leci sie na pysk. 18 lat jeżdzę na rowerze, miałem kilkanaście gleb, kilka mocnych, urazowych i ani razu nie uszkodziłem sobie twarzy.

Jak chcesz wiedzieć dlaczego ff nie jest dla rowerzystów to pożycz choćby jeta i przejedz sie w nim.

Zobaczysz jak nawet taki kask ogranicza pole widzenia, upośledza rownież kontakt dzwiękowy ze światem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Odpowiedź jest banalna - środek ochronny wybiera się jako kompromis pomiędzy wygodą (a nawet możliwością) użytkowania, a ochroną przed poważnymi/śmiertelnymi uszkodzeniami ciała i tym sposobem wygrywa kask typu XC.

 

 

Cholera. Masz rację - najbanalniejsza ze wszystkich a nie przyszło mi do głowy, że chodzi o kompromis ;)

 

Dzięki za odpowiedzi i rozwianie wątpliwości i przepraszam, że nieotagowanie tematu. Rzadko postuję choć czytuję regularnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

kiedyś MET produkował Parachute - fajny kask z taką ażurową gardą na podbródku, ale potem niestety go przeprojektowali do prawdziwego fullface'a. Co do tego dlaczego nie full na masto to koledzy właściwie wyczerpali temat ja bym jedynie dodał że człowiek ma instynkt i z reguły zdąży osłonić głowę/twarz rękami przy upadku szczególnie przy takich prędkościach jakie są w jeździe po mieście... aczkolwiek miałem dwu kolegów dla których upadki w mieście czy jeździe xc skończyły się poważnymi zabiegami hirurgii szczękowej więc bajki też nie ma

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...