Skocz do zawartości

[bikepacking] Podróże na rowerze


Rekomendowane odpowiedzi

Dziwne macie podejście do tematu. Dla mnie obwieszenie roweru minimalnym bagażem to właśnie świetna opcja wtedy kiedy bagaż jest pozbawiony całego ekwipunku noclegowego/biwakowego.

 

Ba - takie minimalistyczne pakowanie w jedną czy dwie torebki na rowerze to fajna opcja na jakiś weekendowy wypad do znajomych. I co, pakowanie roweru na taki wyjazd to bikepacking gorszego sortu? :whistling:  

 

Mam wrażenie że w tej całej dyskusji dotyczącej sposobu mocowania/pakowania bagażu na rowerze jakaś część osób niebezpiecznie zmierza w klimaty nieco filozoficznej ale z drugiej strony "hipsterskiej" ucieczki od cywilizacji, jedzenia korników i zapuszczania brody. 

Edytowane przez MikeSkywalker
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tą samą ilością gratów to bym polemizował. Ale nie wiem czy to miejsce na takie dyskusje. 

Mam nadzieję, że właśnie tutaj jest miejsce na takie dyskusje. Co do ilości zabieranego ekwipunku. Można tak się spakować, aby zauważyć różnicę w ilości sprzętu na wycieczki kilkudniowe a te trwające kilka tygodni. I nie mówię tu o jedzeniu, wodzie czy paliwie.Owszem podstawowy sprzęt biwakowy (np. namiot, mata, śpiwór) sprzęt do gotowania (kubek ,palnik, łyżka) mogą być takie same. To jednak apteczka w dłuższych podróżach powinna być powiększona, zestaw naprawczy również (np. zapasowa opona, bardziej specjalistyczne klucze, większy zapas łatek, dwie dętki). Dodatkowa zmiana odzieży tez mogła by być wskazana. A nawet można by się pokusić o jakieś obozowe obuwie. Na wycieczkach kilkudniowych ilość zabieranego sprzętu można zdecydowanie ograniczyć. Dzięki dosyć dokładnym prognozom pogody możemy dostosować ilość i rodzaj zabieranej odzieży, wielkość śpiwora czy systemu do spania (namiot+mata vs tarp+hamak). Z gotowania możemy całkowicie zrezygnować (chociaż bez kawy było by ciężko). Apteczka minimum. A zestaw naprawczy to dętka, łatki, pompka, kilka imbusów i kluczy, skuwacz do łańcucha+spinki i kawałek łańcucha (wierzę, że dobrze przesewisowanemu rowerowi przed wycieczką nie powinno się wiele niedobrego stać przez kilkaset kilometrów). 

Wojtek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Dzięki dosyć dokładnym prognozom pogody możemy dostosować ilość i rodzaj zabieranej odzieży, wielkość śpiwora czy systemu do spania

Głównie to miałem na myśli. W dobie dokładnych prognoz i popularności wyjazdów "okołoweekendowych" śmiało można pozwolić sobie na ograniczenie ilości zabieranych ciuchów.

 

Tak samo z gotowaniem czy noclegiem - jadąc na weekend trochę bezsensowne staje się zabieranie akcesoriów do gotowania, dodatkowo jak dla kogoś nie jest ujmą skorzystać z agroturystyki czy schroniska odpada konieczność brania namiotu i całej reszty, nawet jakiegoś polaru na wieczorne przesiadywanie w chłodny wieczór. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i zależy co jest głównym celem takiego wyjazdu - jak dla kogoś jazda sama w sobie, szlaki, widoki, ludzie na szlaku, to będzie minimalizować i optymalizować bagaż, śpiąc w schronisku skoro jest na trasie i można skorzystać. Ale jak czyimś celem jest biwakowanie, odcięcie się od cywilizacji i kontakt z przyrodą, to weźmie namiot, zaszyje się z dala od głównych szlaków i będzie pichcił nad ogniskiem, przygrywając na harmonijce. Każdemu według potrzeb.

Ale bikepacking, jako hasło, jest niezależne od dokonanego powyższego wyboru. I może skupmy się w tym wątku na gadce o sprzęcie (wykorzystywanym niezależnie od trybu jazdy) czy też na opisywaniu swoich wypraw - od tego jest co prawda osobny wątek, ale fajnie poczytać jak kto się spakował, co mu się sprawdziło, co by zrobił lepiej. Mniej filozofowania, więcej mięsa :) .....no, skończyłem filozofować.. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ilu ludzi tyle interpretacji.

 

Dla mnie bikepacking to czysty offroad + noclegi na dziko.

Jeśli nawet ktoś leci w pełni utorbiony, a śpi po schroniskach to gówno nie bikepacking.

 

 

Dobrze to ująłeś ishi. Wyjazd ze spaniem pod dachem to jak ... stosunek przerywany.

 

PABLO

 

 

O kurde - okazuje się, że mój styl jazdy rowerem po górach (o którym lubiłem myśleć jako o bikepackingu) to fekalia i chędożenie. I nawet torebki od Rafała, czy Dawida tu nie pomogą? ;))

Śpię pod dachem (i to nierzadko po wzięciu prysznica!), używam gps, nie pichcę na ogniu - to co, ręki na szlaku już mi nie podacie? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może to przypadek, ale zdarzyło mi się w "nowobogackich" grupach spotkać z pogardliwym użyciem określenia "krosiarze" czy wyśmiewaniem lycry. :) Kto wie, w którą stronę ten ten bajpaking pójdzie ;)

 

Ale chciałem spytać jak wozicie zapasy wody, tej technicznej, do gotowania, mycia itp. ? Wszyscy bez wyjątku macie uchwyty pod dolną rurą ?  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skąd taka teza?

 

W pierwszej chwili trochę mnie zaskoczyło twoje pieszczotliwe określenie "gówno a nie bikepacking". Dawniej może i bym się zapienił, ale teraz odpisałem żartobliwie - no przynajmniej taka była intencja. ;)

Tak naprawdę jest dla mnie mało istotne, jak Ty, Pablo czy inni nazwiecie sposób w jaki spędzam te parę dni z rowerem w górach. Najważniejsze, by kreować swoją podróż tak jak się samemu lubi, a nie tak jak lubią to robić inni! Ale jednocześnie nie pogardzać innymi pomysłami na rower, bo "każdy ma swój świat". :)

 

Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku! Ja będę się rowerowo włóczył na przełomie września i października po Beskidach - od Żywieckiego po Niski. Pod warunkiem jednak, że trafi się chociaż parę dni pod rząd bez deszczu. :)

 

P.S. Przyszło mi właśnie do głowy określenie mojego stylu: beerbikepacking! :D

Edytowane przez zarazek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku wam trochę kibicowałem, ale teraz widzę że przyszliście tu głównie prowokować.

 

Krosiarstwo ma się świetnie, ale akurat nie ma nic wspólnego z wspólnego z ubiorem. Może i na tych "nowobogackich" podforach traktuje się krosiarzy z przymrużeniem oka ale zapewniam Cię, że słowa krytyki i kpiny częściej przepływają w drugą stronę. Przeważnie zupełnie nie poparte faktami i własnym doświadczeniem.

 

A co do wody zależy gdzie jedziesz, jeśli na pustynię (@pitu) albo w góry wybitnie skaliste to zabierasz wodę wszędzie i ile wlezie i raczej głównie pitną. Jeżeli w tereny zielone, to przeważnie woda jest pod ręką. Jeśli masz wątpliwości co do jej jakości, to niektórzy (@ishi) wożą takie sprytne rureczi z filtrami do wody.

 

Ale generalnie tak, jeżeli w ramie siedzi torba trójkąt to butla pod dolną rurą jest raczej miejscem domyślnym.

 

Wysłane z mojego MI 4i przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez akkwlsk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

W pierwszej chwili trochę mnie zaskoczyło twoje pieszczotliwe określenie "gówno a nie bikepacking".
 

 

Bo ja prosty chłop jestę :]

 

Ale nie ma się co przejmować bo to tylko moja subiektywna ocena.

Jeszcze nikomu  nie dałem w mordę na szlaku ani za lajkrę, ani za noclegi w schroniskach.

 

Tak jak napisałeś każdy "orze jak może".

 

Moja wizja BP jest właśnie taka i zdania nie zmienie - obcowanie z naturą 24h (samowystarczalnie i jak najdalej od ludzi).

 

To co Ty opisałeś dla mnie to właśnie tzw. "jazda na lekko". Zaraz ktoś zacznie krzyczeć, że przecież BP to jazda na lekko! No nie. Bo 25-30kg zestaw z lekkością w terenie nie ma nic wspólnego.

Jazda "na lekko" to plecak, jakiś drybag z śpiworem/szmatami na kierownicy. Całodzienna jazda od bazy do bazy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ishi, a jak zrobię "potężne " 6km z domu na Medralowa w środku tygodnia, to będę z dala od cywilizacji i od ludzi,czyli spełniam warunek ;) ?

Spoko, dzielimy się doświadczeniami tylko ie starajmy się przekonywać kogoś do własnej wizji świata. Taka rowerowa wersja ludkow pukajacych do drzwi - czy możemy porozmawiać o Panu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracamy do tematu. Woda. Jeżeli jadę w "suchą dzicz" to - tak jak pisał @akkwisk - wody biorę ile się da. Przewożę w workach platypusa i innych takich. Zauważyłem, co pewnie dla większości oczywiste, że lepiej brać 4 jednolitrowe niż np. 2 dwulitrowe. O wiele łatwiej to jakoś poupychać. Datkowo bidony w "koszyczki" Packmana. Spokojnie przyjmują 1 litrowe butelki. Pod dolną rurę też można wrzucić bidonik. Ale jest to dla mnie wtedy woda "techniczna" - tam za dużo syfu ląduje na butelce. No chyba, że masz Tankera od Triglava.
W "wilgotnej dziczy" 2l w bidonach na Packmanie + pod dolną rurą. Plus filterek na wodę (msr trailshot). Jeżeli jest okazja to ZAWSZE zatrzymuję się i filtruję. Lepiej "stracić" te kilkanaście minut niż później przeklinać siebie "dlaczego byłem taki głupi". Później może nie być okazji. Ale w tym przypadku trzeba mieć jako takie rozeznanie terenu (mapy, gps). Bo często jest tak, że ze szlaku nie widać cieku wodnego i nieświadomie można takie miejsca przeoczyć.
Moja ogólna zasada to uzupełniać wodę kiedy tylko się da. A nie, że jakoś to tam będzie i pewnikiem coś się znajdzie. Bo najprawdopodbniej "się nie znajdzie".
No i oczywiście można mocować bidony do widelca. Mocowane opaskami metalowymi, albo nawet zwykłą taśmą izolacyjną. Kilka wyjazdów przetrzyma. Oryginalna gorilla tape jest super wytrzymała - sprawdzone, polecam.

Edytowane przez pitu
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W górach (poza krasem) są miejsca gdzie typowo występuje woda. Prędzej ją się tam znajdzie niż przy użyciu mapy. W góry (grubo ponad 25 lat wyjazdów) nigdy nie wożę filtra do wody i żyję. Za to wożę kawałek rurki z tworzywa. Dzięki takiej rurce da efektywnie pozyskać wodę nawet z bardzo mało wydajnego źródła/strumyka. Tym bardziej, kiedy trzeba tej wody w sensownym czasie pozyskać więcej.

 

Przykład użycia:

https://photos.google.com/share/AF1QipNVQvBOX_KGx1MHDfV5rZTDNbcCUbi7A52C1-0gb91WdMK6pbDF03BNXRO9kqR39A/photo/AF1QipOEeQK3QxMZFMpl69ObU7SG7WrYTN8a2q72CFdl?key=WkFZSDg3Q1B3N2FxV2czZzNPeUpHRlFGMUwwWjJn

 

PABLO

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I sami dotarliście do sedna sprawy. Właśnie BIKEPACKING to jazda na lekko, ale z ekwipunkiem do biwakowania. Współczesne materiały i technologie pozwoliły ograniczyć wielkość i ciężar bagażu. Dzięki pakowaniu w stylu bajpakingowym szlaki piesze i bezdroża zaczęły być dostępne dla rowerzystów chcących efektywnie je przemierzyć, nie korzystając z inftastruktury turystycznej. Jeżeli ktoś nie próbował lub nie jest w stanie spakować bagażu w 20-40 litrach i masie max. 5-10 kg to nie doświadczy korzyści z tego stylu podróży na rowerze, w szczególności podczas jazdy terenowej. Jeżeli rower z ekwipunkiem ma ważyć ponad 20 kg to zdecydowanie lepszym wyborem będą sakwy. Niższy środek ciężkości, nie bujają się tak jak wielka, ciężka podsiodłówka. Łatwiej i szybciej je spakować i zdemontować, a nie spinać i przypinać kolejne torebeczki i worki. Więc po co szukać alternatywnych rozwiązań takich jak bikepacking, który  wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami w szczególności w zakresie komfortu?  Z ciężkim rowerem i tak nie podjedziemy pod strome zarośnięte wzniesienie, tylko objedziemy stokówką, więc wystające sakwy nie będą haczyć o gałęzie. Zjeżdżając z góry ciężar roweru nie pozwoli się rozpędzić, więc po co obwieszać kierownicę ogromnymi workami, które prawie dotykają koła, więc amortyzator należy zblokować, żeby nie obcierały o oponę przy jego ugięciu. 

 

Co do wody:

Wodę wożę w torbie w trójkącie ramy. Albo butelka PET albo bukłak. zazwyczaj 2 l. Nie używam koszyków i bidonów.  Gdyby przyszło podróżować mi przez bezwodne tereny to wtedy mam podobny bukłak https://www.ortlieb.com/en/Water%20Bag/ i zamocował bym go w uprzeży na kierownicę zamiast worka. A jeżeli było by o wodę naprawdę trudno, to pewnie zdecydował bym się dodatkowo na plecak z bukłakiem, który używałbym na uzupełninie wody na biwak i zużyłbym ją w pierwszej kolejośći. Co dało by łącznie ok.10 l.-

Wojtek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nigdy nie wożę filtra do wody i żyję.

Każdy ma swoje doświadczenia. Ale - jak w moim przypadku - obsrywanie przez trzy dni okolicznych krzaków po wypiciu "krystalicznie czystej wody" nie należy do najmilszych przygód.

Wodę bez mapy też znajdziesz, jasne (nie chodziło mi o szukanie wody z mapą). Ale ja wolę mieć, przynajmniej jakieś ogólne pojęcie gdzie, co mogę znaleźć "w razie czego". i o ile z perspektywy pieszego masz więcej czasu i możliwości aby rozglądać się za wodą, o tyle jadąc rowerem jest troszeczkę inaczej. IMHO.

Patent z rurką fajny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...