Skocz do zawartości

[wyjazd wakacyjny] Z biurem turystycznym na rowery :)


mooncycle

Rekomendowane odpowiedzi

Dwa lata temu strasznie skopały mi się plany wakacyjne tak, że zostałem kompletnie bez niczego. Na pierwszy miesiąc coś się udało znaleźć natomiast w sierpniem był już problem. Na szczęście bysty kolega znalazł w katalogu ofertę wyjazdu do Szwecji na obóz rowerowy. Na początku podszedłem do tego dość sceptycznie dopiero potem po rozważeniu przystkich za i przeciw postanowiłem spróbować. 11 dni za granicą, w tak pięknym kraju przemierzając drogę miedzy campingami na rowerku, bez bagaży w sakwach. Dla młodego człowieka super poropozycja.

Wyruszyliśmy promem z Trojmiasta do Nynashamn. Rowery przypięte na pokładach dla samochodów a bagaże w przyczepce busa [nowiutki VW T4 z klimą!] który miał z nami ciągle jeździć. Dopływając do brzegu byłem zdumiony niesamowitymi krajobrazami. Na lądzie ludzie byli niesamowicie uprzejmi i ułożeni. Wyruszylismy do naszego campingu. Prysznice i łazienka za darmo, jezioro, plaża, trampolina i piękny krajobraz. I praktycznie każde pole namiotowe było śliczne jednak niektore na dziko a jedne nowocześniejsze. Na trasach które wynosiły od 25 km [wycieczka do ZOO] do troszke ponad 100 km czułem się wyjątkowo bezpiecznie a to za sprawą bardzo ostroznych szwedzkich kierowców, którzy wyprzedzali tylko wtedy kiedy droga była pusta. I niekoniecznie jezdzilismy tylko po drogach plaskich jak deska bo kilka porzadnych podjazdow tez sie trafilo. Pokonalismy drogę o długości okolo 500 km od Nynashamn -...- przez Sztokholm - do Nynashamn z powrotem. Warto wspomnieć że w stolicy zatrzymaliśmy się na campingu, który znajdował się na stadionie ~20 min od [prawie:)] centrum miasta z buta. Coś niesamowitego a najlepsze jest to, że nikt nawet nie tknął nieprzypiętych rowerów. Po tak wspaniałym wyjezdzie postanowiłem, że za rok wybiorę się zupełnie gdzie indziej...

Wybór padł na Korsykę. Mmm, brzmi świetnie, opalanie, gorąca błękitna woda. Niektóre dziewczynki zdaje się przyjechały tam w tym celu. Ale na miejscu okazało się, że jest to chyba najcięższy wyjazd spośród całej oferty biura. I rzeczywiście. Zaczęlismy od krótkiej trasy do portu w Nicei a dalej promem na wyspę. Tam na camping i lulu. Następnego dnia miałem się przekonać, że wcale nie jest tak kolorowo. Krótka jazda po prostym i nagle ciach, podjazd może nie zbyt stromy ale długi jak cholera i jeszcze na dodatek w upale, ciągnął się kilometrami a potem jeszcze stał się bardziej wymagający. Chyba z 10 kilometrow ciągle pod górę, było to tak wyczerpujące, że jak zjadlem "krówkę" i ponownie zacząłem go zdobywać to zrobiło mi się tak niedobrze, że musiałem się zatrzymać. Mało kto dawał sobie radę bez problemu. Ale potem nadszedł długo oczekiwany zjazd. 50km/h przez kolejne 5km to była zupełnie normalna prędkość a jakby się uprzeć można by spokojnie wyciągnąć duzo duzo wiecej jednak uraz, ktory złapałem po glebie na zjezdzie gdzie glowa wpadlem kamienistą drogę skutecznie mnie blokował. Wraz z kolejnymi etapami podjazdy stawały się coraz trudniejsze tak, że na niektórych ciężko było przez dłużej utrzymać predkosc powyzej 10 km/h. Jednak tak było na zachodnim wybrzerzu bo po objechaniu gór i znalezieniu się na wschodzie drogi stały się proste i nuudne. Jedynie co rozweselalo to widoki ktore zapieraly dech w piersiach. Po drodze zatrzymywaliśmy się w okolicy najcudowniejszych miast jakie w życiu widziałem [np. Bonifacio] oraz spotykając coraz to nieprzyjemniejszych mieszkancow, ktorzy nie uznaja sie za francuzów i na dodatek są oni od nich bardziej zadufani.

Już w sobotę szykuje się wycieczka na Lazurowe Wybrzeze, bedzie ona na pewno lzejsza niz zeszloroczna ale być może równie emocjonująca.

 

Za wszystkie wspaniałe wyjazdy dziekuję firmie TRAMP z Gdyni i wyjatkowym ludziom jakich tam spotkalem. ;)

 

Biuro Turystyczne Tramp

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@cookiesrulez: zabiera się własny sprzęt, bo na nie swoich bog wie jakich roweruch tak sporych tras nawet nie probowalbym pokonywać. :) A co do mechanika to wygląda tak, że jeździ zawsze jakaś osoba, która interesuje się rowerami także przy drobniejszych naprawach nie ma z tym problemu. W szwecji rozsypal mi sie wolnobieg takze na dwa ostatnie etapy bylem pozbawiony roweru bo po rozmowie z opiekunem doszlismy do wniosku, ze nie ma sensu inwestowac w o wiele drozsze czesci. :)

 

@sebekfireman: niektore ceny nie są takie straszne, w szczegolnosci Szwecja. :) Nawet w te drozsze opozy warto zainwestować, jest naprawde świetnie. :) Jedzenia jest bardzo duzo, obiadokolacja mozna tak sie najesc zeby zrobilo sie niedobrze :P A sniadania to jest chleb tostowy, ser, wedlina, pomidory, ogorki, cebula, dzemy, nutella, mleko, platki.... wszystko. :) Nie ma się czego obawiać.

 

A kadra jest niesamowita, można się z nimi dogadać co do wszystkiego. Wszyscu ludzie sa swietni. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sebekfireman: niezłe namioty są własnością biura, musisz wziąć karimatkę i śpiworek. :) A najczęściej jest tak, że pomiędzy osobą prowadzącą a zamykającą jest dość spora odległość także spokojnie z końca można zrobić dwukilometrowy sprincik tak by się troszke zmęczyć i poczekać. Jeśli masz 18 to chyba możesz jeździć samemu. :) Na początku grupy nie ma co jeździć, zawsze jest ścisk a jak ona zwalnia to Ty też musisz, najlepiej jest tak gdzieś pod koniec. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od szwecji warto zacząć.

Taka jazda z punktu A do B jest o wiele bardziej fascynujaca niz ciagle wracanie do tego samego miejsca. B) Mysle, ze warto poswiecic te 1400zl na wyjazd do Szwecji czy na Bornholm. :) Za rok chyba pojade na Bornholm a potem gdzies indziej ale tez na rowery i tez z tym biurem. ;)

 

to ja wlasnie wyjezdzam z domu by zdazyc do Sopotu, wyjazd o 8 rano. Powodzenia panowie w zmaganiach rowerowych i zycze pieknej pogody w Polsce. :) Trzymajcie kciuki. Odpowiem na wszystkie pytania jak wroce[24], oraz oczywiscie zdam dluga relacje. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takie oferty są bardzo ciekawe i fajnie, ze turystyka to nie tylko sloneczne plaze.

 

Ale czy nie ciekawiej samemu cos takiego sobie zorganizowac??

Zalety wlasnej organizacji:

-do nikogo nie trzeba sie dostosowywac z predkoscia

-sami ukladamy sobie trase i moze to robic na biezaco

-sami dobieramy towarzystwo

-oszczedzamy na prowizji dla biura podrozy

-mozna tez zaoszczedzic w innych punktach jak chocby w Szwecji nocujac na dziko w takich miejscach ze mozg staje, a o ich uroku decyduje brak ludzi

-poznaje sie mnostow innych osob (nie tylko tych z grupy)

 

Wady:

-nitk za nami nie wozi sakiewek i bagazu,

-nikt nam nie podaje jedzonka na campingu

-w razie klopotow np technicznych jestesmy zdania na siebie

 

Dla mnie te wady nie sa jednak wadami, gdyz decyduja o ciekawszym przezyciu i pozwalaja nauczyc sie dzialac samemu w roznych sytuacjach.

Mam za soba dwa wyjazdy do Skandynawii tylko na rowerach (tzn bez zaplecza samochodowego) ktore sam zorganizowalem i polecam to wszystkim. Nie lubie kiedy ktos mnie pogania w grupie ze trzeba gdzies tam dojechac tego dnia, jesli ja akurat mam ochote siedziec na dzikiej plazy i ogladac zachod slonca wcinajac makaronik z wlasnej kucheneczki!

 

PS: Powyzsze uwagi sila rzeczy odnosza sie do osob pelnoletnich, ktore nie musza podrozowac z opiekunem itp. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...