Skocz do zawartości

[szosa] pierwsze wrażenia


paweł żurek

Rekomendowane odpowiedzi

ja się przymierzam do szosowego OK... ech... już się nie mogę doczekać... :D

@Szajbz znam wiele osób jeżdżących i szosówką i MTB i jedynym mankamentem(jak twierdzą) jest przesiadka z szosy na MTB bo czasami ma się wrażenie że rower nie chce jechać(jest za wolny) ;) poza tym super sprawa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Hmmm no to ja też opisze swoje początki z "szosą" :)

 

a wiec kiedyś jeździłem na tych popularnych góralach ale to była rekreacja a nawet powiem niedzielne jeżdżenie

a ponieważ trenowałem biegi wiec to mi wystarczało ale pewnego razu lekarz stwierdził zmiany zwyrodnieniowe w stawie oczywiście koniec z bieganiem ale w ramach rechabilitacji rower był wskazany a ponieważ kolega nie miał z kim śmigać na szosie to towarzyszyłem mu na początku na wagancie ojca a później na załatwionej przez kolegę już szosie i tak się wtedy w asfaltach zakochałem że musiałem kupić szosę trwało to trochę czasu ale przyjemność z jazdy wynagradza okres czekania :)

 

kochana SZOSZóWKA

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od dawien dawna jeździłem na "góralu". Jednak stosunkowo niedawno postanowiłem jeździć na jak najdłuższe dystanse. Stopniowo zwiększałem ilość kilometrów w ciągu jednego dnia, aż wreszcie doszedłem do bariery nie do przekroczenia. Okazało się, że więcej jak 80 km rowerem górskim bez żadnych postojów nie jestem w stanie przejechać (choć pewnie gdybym nie jeździł na tym antyku pamiętającym I komunię, i zamienił opony na węższe - trekkingowe, wynik byłby lepszy). Wtedy postanowiłem kupić szosówkę. Systematycznie odkładałem pieniądze (trudne to, gdy nie ma się stałych dochodów), aż wreszcie w ostatnie wakacje nabyłem używaną kolarkę. Na początku nowy nabytek wydawał się delikatny - przez co nie mogłem do końca "wycisnąć" z niego maksymalnej prędkości (bałem się jeździć szybko na polskich drogach). Sama jazda jednak była znacznie bardziej wygodna (pochylona pozycja okazała się mniej męcząca niż typowo "siedząca" - o ile co jakiś czas człowiek się porządnie "przeciągnął", kierownica zaś dawała możliwość wybrania najbardziej odpowiedniej), rower wydawał się drwić sobie z grawitacji i oporów powietrza - pierwszy raz w życiu, ja - fanatyk prędkości - musiałem ostro hamować jadąc z góry, poza tym oczywiście sama waga roweru zmniejszyła się niemal o połowę. Czułem się tak, jakbym jechał autem ze sportowym zawieszeniem - szybko, sztywno, poza tym układ kierowniczy jest w obu przypadkach podobnie "narwany". W weekendy postanowiłem pokonywać kolejne rekordy odległości - okazało się że po małym okresie przystosowawczym, maksymalna ilość kilometrów przejechanych podczas jednej wyprawy, w szybkim tempie rosła. Wkrótce "pękła" magiczna bariera 100 km, ostatnim razem nawet zbliżyłem się do 140 km bez postoju. Potem, gdy z ciekawości ponownie wróciłem na "górala", wydawało mi się jakbym cały czas jechał na lekko zaciśniętym hamulcu - zwłaszcza przy jeździe "na luzie" dawało się to we znaki. I choć fajnie było wjechać ponownie na szuter, poskakać po dziurach i przejechać z zawrotną prędkością przez tory kolejowe, to szybko wróciłem do szosówki. Jednak nie odrzucam zupełnie "górala" - zamierzam w przyszłości zakupić jakiegoś większego "duala" (teraz te cholerstwa są stanowczo za drogie) - gdy razu pewnego zamieniłem się z kolegą na rowery, nie mogłem się nacieszyć "miękkością" jazdy i możliwością skakania (w mieście jest to coś pięknego - krawężniki, murki, schody). Choć jazda takim pojazdem na dystans choćby 5 km, potrafi człowieka przekonać, że kolarzówka jest nie do pobicia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
jestem na etapie trekinga :)

A ja już jestem po etapie wyścigowym. W minionym sezonie trochę poszalałem, nie powiem, zakręciło mnie co nieco :D

Przyszły sezon mam zamiar stonować i ponownie odkrywać uroki rowerowania szosowego,... tym razem z przewagą rekreacji i turystyki.

Fajnie było, ale co za dużo to nie zdrowo, a przecież zdrówko to cel zasadniczy. Muszę przyznać, że latem często o tym zapominałem ... ach ta adrenalina, byle do wiosny :D

 

pozdro horny

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wlasnie wrocilem z pierwszej jazdy szosa. Przyjemne jest bezproblemowe rozpedzanie sie do 40 km/h i latwa jazda z duza kadencja. Na goralu czesto mnie mulilo i pchalem silowe przelozenia zamiast zredukowac. Mam nadzieje ze na szosie pozbede sie tego nawyku. Mimo trudnych warunkow (silny wiatr) wykrecilem swoja najlepsza srednia w tym roku, a nie katowalem sie specjalnie ;).

Dziwne sa chwyty. Musze sie przyzwyczaic do chwytow ustawionych rownolegle, a nie prostopadle do kierunku jazdy :). Rower w porownaniu z dlugim maratonskim goralem jest strasznie nerwowy, nie moglem na poczatku zasprintowac na stojaco, bo mnie od razu nosilo po calej szosie ;). No ale to kwestia przyzwyczajenia do krotszej kierownicy i ramy, za tydzien powinno byc ok. Ale jazda 40km/h bez wiekszego wysilku to jest to. Tylko strasznie duzo kola widac przed kierownica, hehe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Ja cały czas jeździłem na góralu. Na początku jakieś sztywniaki dawno twmu. Obecnie mam górala ( na zawody ) i drugiego złomeksa ( na zimę i codzień ). Lecz kupiłem szosę i...

Pierwsze 300m to porażka ( myśli w stylu "kwa jak na tym się da jeździć", "jazda na stojąco to wogóle black magic" ). Pierwsze 10km już jest dobrze ale nadal niepewnie. Ale po 100km myślę że opanowałem sprzęta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

no to ja sie moze wypowiem :P

jezdze na MTB jakies 3 lata żłozyłem rower jaki bym chciął i nie miałem w co włozyc pieniędzy

trafił sie CUBE Peloton 2007 za dobry pieniązek :P

 

powiem tak zmieniam powoli graty zeby wyglądał tak jak ja bym chciał :)

i powiem jeszcze jedno tak mi sie dobrze jezdzi ze to głowa mała :D dla mnie rewelacja

na góralu nie jezdizłem przez 2 tyg :D tylko szosa i szosa

 

tez bałem sie ze nie dorosłem do kolarki i ze kolarka mi nie potrzebna :D ale sie myliłem

rower jak najbardziej potrzebny zeby uzupełnic sie nawzajem :)

 

polecam wszytskim kórzy sie wahają :P kupowac szose i smigac :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...