Skocz do zawartości

[Całodniowy wyjazd]Co przydaje się w praktyce?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, niedługo wybieram się na pierwszą trasę, która będzie liczyła około 100km, zawsze robiłem tak 50-60km

Oprócz niezbędnych przedmiotów tj. dętka, pompka, klucze, kurtka przeciwdeszczowa, mini apteczka, zapas wody/napojów, coś do przegryzienia, okulary co może mi się przydać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość forestowy

Ja nie biorę nic poza niezbędnikiem (tool, pompka, łatki, dętka itd w torebce odsiodłowej) drobniakami na wode i kredytówka w razie "W". W moim przypadku to ~4h jazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozsądnie dysponować siłą, robić przerwy. Mój rekord jak do tej pory to 80km w nieco ponad 4 godziny. Pojechałem tylko z wodą. To nie był dobry pomysł, bo ledwie wróciłem, a po powrocie padłem na 2 godziny. Rekord dystansu dziennego 120km. Jechałem w "obcym" zespole - to też nie jest dobry pomysł, gdy się trzyma cudze tempo... Nie dojechałem do celu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od tego w jakich warunkach będziesz jeżdził i jak długo. Na szosie 100 km strzeli po 3-5 godzinach więc po za w/w oprzyrządowaniem nie wiele potrzeba.

Jednak jak zaczniesz się szlajać po chaszczach to owe 100 km może się przerodzić w całodzienną eskapadę a jak jeszcze chciałbyś zahaczyć o górki to i możesz się spotkać z kolejną strefą klimatyczną.

Także inaczej należy się przygotować na 100 km w 25-30 st upale a inaczej w mrozie.

 

Generalnie szpej zależy od czasu i pogody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt tu jeszcze nie wspomniał o łyżkach do opon, spinkach do łańcucha i ewentualnie skuwaczu.

Jeśli będzie konieczność użycia w/w przedmiotów w trasie, to dobrze jest mieć ze sobą również jakieś rękawiczki, aby się zbytnio nie usmarować. ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra rada którą warto wziąć pod uwagę.

 

Rozsądnie dysponować siłą, robić przerwy.

 

W wątku "pochwal się swoją szosą" możesz zobaczyć jak mój wygląda na 100km (zrobiona wczoraj). Pamiętaj tylko że ja nie jeżdzę z excelem i wykresami tylko turystycznie, do celu.

W torebce jest Topeak Alien II, dętka dla Żonki (25c) i łatki dla mnie (32c). Przy koszyku podpięta pompka. W bidonach 1,5 litra wody/soku. Czasem biorę np. sok i wodę, pepsi i wodę, izotonik i wodę, itp. woda minarelna i jakiś słodki dodatek.

Jak zawsze jeżdzę z Żonką więc mieliśmy po plecaku, kurtki, trochę jedzenia i litrowy termos z herbatką :) Jakieś ciastka (np. regionalne), sezamki (dla mnie :sweat: ), cukierki w czekoladzie na przegryzienie. No i oczywiście trochę czegoś normalnego.

 

Nie stresuj się, minie zanim się zacznie. Jak będziesz z ekipą to przegadasz całą trase :thumbsup: Później już tylko setki będziesz trzaskać a pięćdziesiątki będziesz traktować jako poobiednie szwędanie po okolicy :laugh:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Magda_Z

Też mało zabierałem. Większośc ze względu na Żonkę. Ostatnio, w trasie, Żonka miała awarię i był potrzebny rozkuwacz.

Znalazł się po godzinie człowiek z mini-toolem z rozkuwaczem. Jedzenie też nie zawsze kupisz. Wielokilometrowe przejazdy między polami albo drogami wojewódzkimi a dookoła nawet komara co by Cię w d.. ugryzł.

Oczywiście to lekka przesada co napisałem ale mimo wszystko trzeba pamietać że np. w niedzielę kartą płatniczą sie nie najesz :P A na polach truskawki dopiero na żółto kwitną.

W razie awarii tez nie licz na pomoc. Większość nawet mini-tooli nie wozi bo ciężkie, bo średnia, bo torebka, bo coś tam. Zatrzyma się też 1/100.

 

Tylko po co chusteczki? Od tego są rękawiczki i rękaw koszulki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt tu jeszcze nie wspomniał o łyżkach do opon, spinkach do łańcucha i ewentualnie skuwaczu.

Jeśli będzie konieczność użycia w/w przedmiotów w trasie, to dobrze jest mieć ze sobą również jakieś rękawiczki, aby się zbytnio nie usmarować. ;-)

 

wziąłbym jeszcze stojak serwisowy do roweru, łatwiej będzie wszelkie naprawy zrobić, a i po połowie dystansu można zrobić przegląd :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Się śmiejesz. Jestem zdania, że lepiej zabrać jedną rzecz więcej niż za mało. Co prawda zdarzało mi się przejechać 60 kilometrów nawet bez łyka wody, ale nikomu tego nie polecam. Wg mnie dętka i łyżki do opon to podstawa, do tego pieniądze i przy obecnych temperaturach chusteczki higieniczne ze względu na pojawiający się najmniej odpowiednim momencie katar :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dętka, łatki, łyżki, spinka, multitool-to w torebce 0,5l pod siodełkiem. Mieści się tam jeszcze kilka zapasowych AAA i klucze od domu ;). Do tego zawsze jakaś gotówka, zwykle dwa bidony i ze dwie paczki sezamków ;). Bywało, że na paczce sezamków, batoniku i 2 bidonach przejechałem 150km. Z drugiej strony bywało, że umierałem z głodu już po 50km i kasa w torebce ratowała mi życie :D. Nie liczę gramów, ale też nie lubię wozić zbędnych rzeczy, jednak te wymienione w pierwszym zdaniu nie raz ratowały mi tyłek ;).

Edit, chusteczki mogą się przydać nie tylko do nosa :D.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sobotę zjeździłem 150kaemów. Dętki, pompka, imbusy, wiatrówka, NRC ( zawsze :) ), jakieś 2l wody (dokupiłem potem 0,5 jeszczcze), na trasie kupiłem snickersa, marsa i loda (normalnie bym jechał na kanapkach ale zapomniałem), no i telefon z portfelem ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W weekendy gdy mam czas to robię 75-85 km w tempie 3.20-3.45. Ale zabieram tylko "papiery", telefon i coś do picia - zwykle herbatę owocową z cukrem i cytryną. To wystarcza na chłodniejsze dni, ale lepiej wziąć coś do przegryzienia, bo inaczej brakuje powera pod górkę (przed domem mam 200m podjazd, gdzie nie tyle oddechu brakuje co mocy).

 

Za multitoola robi telefon - nigdy się nie przydał :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W torbie podsiodłowej mam zawsze bez względu na dystans:

1. zestaw naprawczy tj. łyżka do opon, klej, łatki,

2. multitool - nawet taki z marketu może Ci dupsko uratować, bo wystarczy, że zagapisz się przez rozmowę, wjedziesz na krawężnik i już masz centrę w kole, a klocki będą ocierać o obręcz i trzeba je przecież jakoś rozrkęcić (czasami da się rozpiąć jak linka nie jest super naciągnięta),

3. skuwacz do łańcucha,

4. telefon,

5. pieniądze,

6. góralka czy inny batonik, bo czasami może prąd odciąć mimo, że jedzie nam się świetnie (jak znam trasę i wiem, że są sklepy to nie zawsze go mam)

 

dodatkowo:

7. pełen bidon,

8. mini-pompkę,

 

ewentualnie:
9. opatrunki podręczne, chusteczki.

 

To wszystko w malutkiej torbie za 20zł z lidla pod siodło. Waży to niewiele, miejsca nie zajmuje (nie wieziemy przecież żadnych sakw)

 

Zestaw naprawczy ZAWSZE trzeba mieć, wracanie z buta 30km albo proszenie się kogoś na drodze o łatkę to nic fajnego. Ostatnio na wycieczce ze znajomym zapytałem go, gdzie ma łatki to powiedział, że mu niepotrzebne. Ileż to śmiechu miałem jak po 30km złapał kapcia. Oczywiście zestaw naprawczy jest niczym bez pompki.

 

Weź sobie też zapas czasu. Ja w prawdzie trasę 75km robię w 3h przez las i asfaltem na crossie, ale biorę też pod uwagę różne sytuacje losowe, więc nie planuj wycieczki na styk. Złapiesz kapcia - opóźnienie, odetnie Ci prąd - tempo spada, opóźnienie, ktoś z wycieczki się gorzej poczuje - opóźnienie.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja podobnie jak kolega wyżej, tyle że w plecaku 5l:

- zestaw naprawczy

- dętka

- łyżki do opon

- skuwacz + dwa ogniwa

- multitool

- zapięcie

- pompka

- parę dużych oringów

- parę szybkozamykaczy

- chusteczki

- portfel, telefon

- dwa batony

 

- jesienią/zimą dodatkowo zapasowe akumulatorki

 

Chyba to wszystko... I taki plecaczek zakładam zawsze, nie zależnie od dystansu. Pewnie dla niektórych to za dużo, ale jakiś czas temu byłem w lasach ok 10km od domu. Pech chciał że łańcuch strzelił. Skułem i jechałem dalej. Gdybym go nie miał to musiałbym prowadzić rower przez ponad 5km.

Batony też się przydają, miałem już tak parę razy że trip okazał się dłuższy i przydało się coś do zjedzenia ;)

Wracając do tematu to na dłuższą trasę plecak uzupełniam tylko dodatkowym jedzeniem i wodą. Dodatkowa butelka 0,75, paczka kabanosów, dwie bułki, 5 batonów i można jechać 150km :) W zależności od trasy, z prowiantem też nie ma co przesadzać, zawsze można w jakimś sklepie uzupełnić zapasy. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...