Skocz do zawartości

[wyprawa] Krakow - Wiedeń - szlak Greenways


pasieczkin

Rekomendowane odpowiedzi

No i wróciłem :-) Polecam traskę bardzo fajna i ciekawa. Oczywiście polecam ją na trochę więcej niż cztery dni gdyż warto by coś przy okazji zobaczyć - ale niestety tylko cztery dni miałem do dyspozycji.

 

 

 

Dzień pierwszy: 210 km

 

Kraków - Kryspinów - ciężko dopatrzyć się pod Wawelem początku trasy. Właściwie przed Kryspinowem zobaczyłem pierwsze oznakowania. Przez Kraków to właściwie na orientacje. Dobrze że znam miasto, ale dla przybysza byłoby niezłe błądzenie. Potem już nieźle - ale mapę mieć trzeba :-)

 

 

 

Kryspinów - Alwernia - szlak przebiega przez środek płatnej plaży :-) - dobrze że było bardzo wcześnie bo pobrano by niechybnie opłatę. Dalej fajna traska przez Dolinę Mnikowską oraz las w pobliżu Tenczynka. Za Rudnem remont wiaduktu na A4 (robotnicy nie chcą przepuścić) więc trzeba ominąć (koło kopuł RMF)

 

 

 

Alwernia - Oświęcim - trochę górek w okolicy Regulic, potem fajnie nad Wisłą - szybko i sprawnie - trzeba mieć oczy szeroko otwarte na oznakowania i mapę cały czas przed sobą, ale da się przeżyć

 

 

 

Oświęcim - Psczczyna - trasa szybka bezproblemowa. Oznakowania są, ale czasem brakuje ich na rozjazdach :-) Zamotałem się trochę w okolicach Frydek.

 

 

 

Pszczyna- Bielsko - Najgorzej wg. mnie oznakowany odcinek trasy. Nie chodzi nawet o brak oznaczeń ,ale o to że są one skutecznie zarośnięte przez krzaki zwłaszcza w okolicach Jeziora Goczalkowickiego. Czasem to była jazda na azymut i szukanie zaczepienia. Masa komarów więc szybko się jechało. Przed bielskiem górki dawały się we znaki (zmęczenie). Nie wjeżdżałem do centrum Bielska (szkoda mi było czasu) lecz przed Bielskiem skręciłem na Międzyrzecze - Jasienice - Jaworze -bez problemu znalazłem się a szlaku.

 

 

 

Bielsko - Cieszyn - górki i górki a człowiek skonany. Z oznaczeniami rożnie bywało ale jakoś uszło. Traska dość ciekawa.

 

 

 

Czeski Cieszyn - Dolni Domaslavice - w Cieszynie nie mogłem załapać szlaku. Dopiero za miastem naprowadziłem się na odpowiedni tor. Jedziemy z początku szlakiem 6090. Przez całe Czechy rewelacyjne oznakowanie. Widać jak odstajemy od sąsiadów. Jeślibyśmy zapamiętali numery szlaków mapę możemy wyrzucić w Kosz. Cały czas informacje że jedziemy po szlaku "Greenways" - ale polecam trzymać się numerologi (jest łatwiej). Nocleg w Hotelu przed Domaslavicami (500 koron oraz dobra kuchnia - polecam cebulową zupę :-))

 

 

 

Dzień drugi: 150 km

 

 

 

Dolni Domaslavice - Olomouc - tutaj nie będę się rozpisywał. Traska fajna, górki, dobrze oznakowana. Za Vojkovicami uważamy gdyż budują autostradę i trochę się dostało oznakowaniu. Jest trochę zamieszania w okolicach Przna (przejazd przez rzekę). Niezłe górki zwłaszcza w okolicach miejscowości Hukvaldy. Ogólnie super było :-) Nocleg w Olomouc. W tym mieście oznakowania są ale na 100 % się je zgubi :-)

 

 

Dzień trzeci: 178 km

 

 

 

Olomouc - Brno - najciekawszu odcinek całej wyprawy. Zwłaszcza odcinek Plumov - Niva. Rewela :-) szlak wchodzi w las w tereny wojskowe. przejeżdżamy tablice informujące o zakazie wstępu i coś o strzelaniu do nieproszonych gości. Ale jedziemy dalej - kilkanaście kilometrów fajnej krętej dróżki - zero oznaczeń tylko tablice o zakazie zbaczania ze ścieżki. jazda trochę na orientację. już miałem się wracać. tylko czekałem kiedy zostanę zatrzymany. Jednym słowem traska z dreszczykiem. Następny rewelacyjny odcinek to przejazd przez Morawski Raj (głowa chodzi dokoła - muszę tutaj ekstra przyjechać do rewelacyjnych jaskiń). połowa tego odcinak to zjazd do Brna. W Brnie nie ma bola szlak zgubimy. Odszukamy go przy wylocie z miasta :-)

 

 

 

Brno - Helvlin W porównaniu z tym co było przed Brnem to nudny odcinek. Otwarte przestrzenie w tak upalny dzień są wykańczające. Ale jest się gdzie wykąpać po drodze w okolicach Pasohlsvky. Nocleg w Hevlinie. Spoko hotelik (500 koron) z dobrą kuchnią :-)

 

 

 

Dzień czwarty: - 108 km

 

 

 

Hevlin - Wiedeń - najkrótszy odcinek, ale najbardziej dał mi w kość. Spore górki, potworny upał, mało lasów, bolący tyłek :-). Oznakowania w Austrii rewelacyjne - tylko przed Wiedniem szlak zapadł sie pod ziemię i do centrum musiałem docierać niezwykle ruchliwymi drogami. Do granic Wiednia miałem na budziku 82 km, ale miasto duże to sie jeszcze kilka kilometrów nazbierało

 

 

 

 

 

Tak w skrócie przedstawia sie sprawozdanie z wycieczki. nazbierało się tego 646 km. Wg pulsometru spaliłem 22779 kcalorii :-)

 

 

 

PZDR

 

pasieczkin

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...