Skocz do zawartości

[kradziony?] czyli jak straciłem czas i pieniądze


Rekomendowane odpowiedzi

Historia zaczęła się blisko dwa lata temu kiedy kupiłem na terenie Niemiec - gdzie mieszkam, rower od pewnego Polaka za pośrednictwem odpowiednika OLX/Tablicy. 

W rowerze wymieniona została rama, niestety żadnym sposobem nie byłem w stanie ściągnąć korby więc jadąc niedawno na urlop do Polski zabrałem ramę oraz 4 koła do centrowania.

3 tyg minęły, obiadki mamusi pyszne, koła wycentrowane, korba podgrzana i zdjęta - wracamy do germanii.

 

Kawałeczek za Berlinem pierwsza poważna kontrola - wywiad, flaszki policzone, siatka z brudną bielizna sprawdzona,  paragony za paliwo okazane, 20min później znów byłem na autostradzie mknąc ku ukochanej.

 

Po ok 150km (kawałem przed Hannoverem) znów widzę za sobą auto  tej samej służby celnej. Raz przeszło to czemu tym razem ma być inaczej? No więc po pilotowaniu mnie przez 5km zjeżdżamy na parking, a tam... przyjęcie niespodzianka. Około 20 funkcjonariuszy, z pachołków wyznaczone miejsca do postoju. Sympatyczny pan w zielonym swetrze poprosił mnie o okazanie wszystkich dokumentów oraz wyjście z auta. Jak tylko to uczyniłem 5 kolesi w takich samych zielonych swetrach i rękawiczkach lateksowych zaczęło znów trzepanie  auta. Tym razem nie było mi do śmiechu, bo widząc ich skrupulatność (zaglądanie do opakowania po gumach, sprawdzanie komory silnika, koła zapasowego i przekładanie całej walizki) zmiękły mi nogi.

Gdy cała brać przewalała auto na lewą stronę jeden z nich odpakował  ramę i podał przez radio numery. Po chwili już się tłumaczyłem gdzie i kiedy kupiona. Mało tego, skoro jest rama, to reszta gratów to też ten rower? Tak więc sztywny widelec, opona i wspomniane na początku 4 koła omal nie padły łupem, na szczęście widelec miał cenę w PLN'ach, udało mi się przekonać ich, że rower ma tylko 2 koła, wiec zbyteczne jest pozbawianie mnie 4 - wskazałem te właściwe.

No ale, że służba ZOLL nie ma jakiś tam uprawnień, więc czekamy na przyjazd Policji... po 30-40min przyjechali.

Ponowne sprawdzanie numerów, już słyszę, że mają wątpliwości, słyszę opisywanie przez telefon jak ona wygląda, czytanie wszystkich napisów etc. 

Zasugerowałem, że mogła zajść pomyłka i znany wszystkim przypadek podania numeru serii miał tu miejsce. Policjanta przyznała mi rację, ale skoro było zgłoszenie to muszą sprawdzić wszystko. Więc zapakowali ramę i koła do nowej A6, dali stos papierów do podpisania, zostawili wizytówki i pożegnali. Po ok 2 godzinach mogłem jechać dalej.

 

Po upływie ponad miesiąca oraz moich mailach z pytaniem czy ustalili coś, bo nie wiem czy kupować nowe koła otrzymałem telefon, że mogę sobie przyjechać po odbiór... dodam, że to 300km ... w jedną stronę... #$%^&*!

 

Niestety firmy kurierskie wypięły się, bo ja nie mogę być płatnikiem jako os prywatna, policja za to nie zapłaci, no i pozostaje problem pakowania, bo kurier tego nie zrobi.

Policjant przez telefon jeszcze mnie zapytał, czy to na pewno jest więcej warte niż paliwo, bo on może wszystko zutylizować :/

 

No więc pojechałem... na miejscu dowiedziałem się jeszcze, że mają już 6 takich rowerów, ale nie wiedzą który to ten skradziony.

 

Po mimo straty wielu godzin i jakiś 50 euro na paliwo nie jestem aż tak bardzo rozgoryczony, zobaczyłem na własne oczy, że ten system jakoś działa i w przypadku kradzieży mojego (odpukać) roweru mam szanse na odzyskanie. 

Ponadto nikt nie traktował mnie od razu jak pasera czy złodzieja (co by miało miejsce w PL), a już na autostradzie mundurowy powiedział, żebym się nie martwił, że to nie moja sprawka przecież i najgorsze co może być to konfiskata.

 

Tak więc jadąc na urlop zabierajcie dowody zakupu... jeśli posiadacie ;)

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe czy ktoś ich zapytał ile kosztowała ich akcja i praca. Podejrzewam, że znacznie więcej niż potencjalny przedmiot przestępstwa. W sumie jednak nie chodzi o koszty, tylko o zasady.

Wszystkich tak trzepią, czy tylko wciąż Polaków uważają za złodziei?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozornie nie, bo tablice były różne - polskie, holenderskie i angielskie, ale jak o tym pomyśleć to jechali nimi zapewne Polacy do krajów emigracji. Z reszta to  taka przelotówka z PL akurat. Ale obok mnie trzepali też Niemców wyglądających jak członkowie kapeli metalowej ;)

Aż takimi stereotypami bym się nie posługiwał odnośnie tych złodziei, po prostu większa szansa trafienia czegoś - na przykład 50 kartonów fajek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U nas pewnie został byś skuty, dostał pałą po nogach i jeszcze by się w wiadomościach pochwalili, że rozbili jakiś gang.   :P

No ale jakby nie było warto zawsze sprawdzić przed zakupem nr ramy na jakimś komisariacie ;)

Och tak, Policja taka zła. Skuli by, pobili i zabrali złoty zegarek. Na pewno :yes:. Chyba się naoglądałeś za dużo filmików w internecie.

 

Wcale nie jest tak, że normalnie wyglądający człowiek, nie wzbudzający żadnych podejrzeń jest traktowany w nieprzyjemny sposób. Znam osobiście przypadek gdzie zatrzymali gościa (wpisany do bazy nr seryjny zamiast nr ramy) i wszystko przebiegło sprawnie i kulturalnie. Zdecydowana większość policjantów to normalni goście, może nie tytani intelektu, ale nie są też agresywnymi zwierzętami.

 

Co do stereotypów o polakach, to mnie kiedyś mniej więcej na wysokości Monachium zatrzymała na autostradzie germańska policja. Polskie blachy, ale na dzień dobry wystartowali do mnie po rosyjsku "gdie vodka i cigariety?" :D Uśmiałem się konkretnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...