Skocz do zawartości

Crisso

Rekomendowane odpowiedzi

Czasem niestety lepiej nie wiedzieć.

 

Nie wiem, może się zestarzałem, ale od jakiegoś czasu mam coraz bardziej wylane na to co mnie otacza. I mi ta ostrokołowa koszula nie przeszkadza, jak są chętni by to kupić to ich problem, a nie mój. Po co mam sobie nim zaprzątać głowę, świata i tak nie zbawię.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To powiedz mi jak na pierwszy rzut oka laik ma odróżnić ok od ss?

 

Dla niego to rower na wąskich oponach bez biegów. Podejrzewam, że nie odróżnili by nawet od piasty wielobiegowej, nie muszą się na tym znać.

 

Idąc dalej jak sobie zakoduje, ze rower na wąskich kołach to ostre i te z przerzutkami też za takie będzie uważał.

 

Jak szybko nastaje moda na coś to to szybko zaciera swój pierwotny charakter, a nazywanie kogoś jełopem, za to, ze czegoś nie wie, taj jak większość społeczeństwa i nie ma zielonego pojęcia o technicznych detalach budowy rowerów jest mało eleganckie.

 

Nawet nie wiesz ilu triathlonistów nie czuje różnicy w budowie roweru szosowego. Mają to gdzieś - idą do sklepu i kupują dopasowany rower. Są ignorantami w dziedzinie budowy rowerów, bo nie jest ona im do niczego nie potrzebna. Rower ma jechać i tyle.

 

Ostatnio kumpel kupił Treka Superfly bo najfajniej mu się jeździło na nim z rowerów, które miał okazję testować. I kompletnie nie wnikał w wyposażenie roweru - dla niego to nieistotne, jak coś padnie odda do serwisu by mu zrobili.

 

Ignorancja w tej czy innej dziedzinie nie zawsze jest czymś totalnie negatywnym, czasem niektóra wiedza jest zbędna.

 

Dlatego napisałem, że mnie śmieszy ten wątek. Bo ma wydźwięk taki, ze kilku ludków coś wie i zastanawia się dlaczego cała reszta, która nie ma o tym zielonego pojęcia się myli. Tylko do czego tej reszcie ta wiedza ma być potrzebna?

 

To ja zacząłem ten temat i po przeczytaniu dotychczasowych postów się do nich odniosę. Cytat kolegi przytaczam, bo bardzo ładnie wywodzi, dlaczego nie powinniśmy na ten temat dyskutować (większość ma inne zdanie). Z jednej strony zgadzam się z jego argumentacją. Na co dzień jeżdżę samochodem z silnikiem benzynowym (tyle wiem, bo do baku leję paliwo z tego zielonego pistoletu). Nie wiem natomiast ile ma cylindrów, tłoków, w jakim układzie itd. Jakby się popsuł pojadę do serwisu, niech się tym zajmą...Do tego momentu pełna zgoda, nie trzeba znać budowy samochodu, żeby nim jeździć. Napisałem ten temat nie dlatego, żeby wyśmiewać czyjąś niewiedzę, choć niektóre przykłady podane w postach są "wykwintne" ;-). Powodem była lekka frustracja, bo po raz kolejny zaśmieca się nasz język (i proszę mnie nie mieszać z "narodowcami"). Dodatkowo, co podkreśliłem na początku, warto czytać i pisać ze zrozumieniem.

 

Wszechobecne "ostre koło" wprowadza w błąd osoby, które nie znając się na technologii kupią 28 - calowe "ostre koło" na aukcji, tyle, że będzie z wolnobiegiem... Każdy kij mam dwa końce. Dodatkowo z argumentacją "Huhu" nie zgadzam się jeszcze dlatego, że po raz kolejny mamy do czynienia z wirusem bylejakości. I z jego postu wynika pełne przyzwolenie na taką bylejakość. Jest ona dodatkowo napędzana aktualną modą. "Stary, kupiłem rower na ostre koło, ale jazda..." Nieważne, że ma przerzutki. Jak dla mnie to słabe. Co innego niewiedza techniczna, co innego jeżdżę dieslem czy benzyniakiem. Bo taka pomyłka na stacji może być kosztowna. A powyższe przykłady wskazują (przenosząc to na słownik motoryzacyjny), że dwóch gości stoi koło sedana, a właściciel wmawia koledze, że to kabriolet, bo ma opuszczane szyby...

 

Zakończę przydługi wywód na własnym przykładzie. Zabrałem się za odnowę szosowego, 25 - letniego Rometa Sport. Mogłem zamontować "ostre koło", "single speed", oczywiście "na fixed" i być "vintage". Ale postanowiłem "staruszkowi" przywrócić oryginalny blask. Dlatego spędziłem na tym i innych forach dziesiątki godzin, żeby dowiedzieć się jak to zrobić. Jeszcze więcej w piwnicy rozbierając, czyszcząc, polerując oryginalne części itd. Poświęciłem mnóstwo czasu przede wszystkim na zdobyciu wiedzy, jak osiągnąć upragniony efekt. A w świetle tej dyskusji i ogólnie przyjętej bylejakości po 3 miesiącach pracy będę miał "ostre koło"...

 

 

Ano choćby po to, żeby nie kupować ostrokołowej koszuli :huh:  lub innych podobnych, absurdalnych tworów. To zwykłe przekłamanie, które powinno się prostować. Wtedy życie staje się łatwiejsze, także dla tych szukających i kupujących, na co wskazują co i rusz zakładane tutaj tematy.

 

Poza tym, chyba lepiej coś wiedzieć niż nie? Czy może się mylę? :)

 

Zamówiłem 20 ostrych koszul dla rodziny. Do tej pory jeszcze się śmiałem, ale teraz przechodzę na jasną stronę mocy ;-)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ale od jakiegoś czasu mam coraz bardziej wylane na to co mnie otacza. I mi ta ostrokołowa koszula nie przeszkadza, jak są chętni by to kupić to ich problem, a nie mój. Po co mam sobie nim zaprzątać głowę, świata i tak nie zbawię.

Choćby po to, aby kupując przez internet piastę pod ostre koło, nie kupić piasty pod wolnobieg, bo ktoś nazwie go ostrym kołem...  

 

 

 

Ano choćby po to, żeby nie kupować ostrokołowej koszuli

 

:woot:  :woot:  :woot:  Adamos! Będziesz miał mnie na sumieniu! Prawie się utopiłem w kubku melisy!  :laugh:

 

edit.

 

A z tymi aukcjami z "ostre koło" w tytule, to tak, jak z ludźmi wpisującymi w tytuł aukcji czego nie sprzedają np.: "Rower Marin, nie Trek, Giant, Author, Merida, Univega..." To ma na celu uzyskanie jak największej ilości wyświetleń, po wpisaniu którejś z nazw w allegrową szukajkę. Żenująca metoda, ale widocznie podnosi sprzedaż... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Dla niego to rower na wąskich oponach bez biegów. Podejrzewam, że nie odróżnili by nawet od piasty wielobiegowej, nie muszą się na tym znać.

 

Co nie zmienia faktu, że to ciągle nie będzie ostre koło. Na pierwszy rzut oka jabłka i brzoskwinie też wyglądają tak samo. Ale nazwanie brzoskwini jabłkiem nie zmieni jej w to ostatnie...

 

 

 

Nawet nie wiesz ilu triathlonistów nie czuje różnicy w budowie roweru szosowego. Mają to gdzieś - idą do sklepu i kupują dopasowany rower. Są ignorantami w dziedzinie budowy rowerów, bo nie jest ona im do niczego nie potrzebna. Rower ma jechać i tyle.

 

Co ponownie nie zmienia faktu, że rowery triatlonowe istanieją, różnią się od zwykłych rowerów szosowych i wyobraź sobie, że nawet niektórzy triatlonisci ich używają. Szokujące :P

 

 

 

Ostatnio kumpel kupił Treka Superfly bo najfajniej mu się jeździło na nim z rowerów, które miał okazję testować. I kompletnie nie wnikał w wyposażenie roweru - dla niego to nieistotne, jak coś padnie odda do serwisu by mu zrobili.

 

O ile pad nie nastąpi w terenie, zdala od domu i serwisu. no ale to już nie mój problem, że wasklient-waszpan i ja-kupuję-ja-wymagam-resztę-mam-w-nosie. Ciekwe,czy dętki też zmiania w serwisie?

 

 

 

Ignorancja w tej czy innej dziedzinie nie zawsze jest czymś totalnie negatywnym, czasem niektóra wiedza jest zbędna.

 

To prawda, ale od wybiórczej ignorancji do powszechnej ciulofonizacji, tumiwisizmu i uniwersalnie tolerowanej bylejakości droga jest bardzo krótka.

 

Taki już jest neo-liberalizm. Moje prawo, moje przywileje, żądnych konsekwencji i odpowiedzialności.

 

I potem jest lament, że młodzi rosną na przygłupów, że nie potrafią przeczytać zdania podwójnie złożonego, lub dodac w pamięci 2 cyfrowych liczb.

 

Może trochę podkoloryzowuję, ale nie da się ukryć, że od małych, pozornie nieistotnych rzeczy zaczyna się zjazd w dól.

 

Pozytywistyczna praca u podstaw ma słabą prasę w dzisiejszych czasch, a szkoda, bo by się przydało od czasu do czasu postawić przed ludźmi pewne wymagania a nie tylko równać poziom do najsłabszych ogniw, żeby niedajpanie nie spowodować u nich stresu, złego samopoczucia...

 

Kiedyś ludzi dostawali lacze w szkole, byli krytykowani za lenistwo czy głupotę lub nawet zostawali przezimować w tej samej klasie i jakoś wyrośli na relatywnie normalnych ludzi a nie kłębki nerwów wymagające permanentnego wsparcia psychologa...

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan.

 

Widzisz udało mi się Ciebie sprowokować, a mniemałem, że jednak jesteś trochę bardziej wyluzowany.

 

(będzie trochę bez cenzury więc jakieś niepełnoletni to nie czytaj). Mnie tak naprawdę ignorancja też wia (tak to odpowiednie słowo) i śmieszy. Jednak przez ostatnie kilka lat stwierdziłem, ze mam na to totalnie wyane. Na wuj się denerwować głupotą, a czasem debilizmem innych. Dla idei? I tak ci nikt za to nie zapłaci, a za każde zdenerwowanie, to się kostucha cieszy.

 

Niech sobie dla mas OK będzie czymkolwiek, nawet poziomką ze skrętnym tylnym kołem. Z wiatrakami nie ma sensu walczyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

 

 

Widzisz udało mi się Ciebie sprowokować, a mniemałem, że jednak jesteś trochę bardziej wyluzowany.

 

Pochlebiasz sobie :P

 

 

 

Z wiatrakami nie ma sensu walczyć.

 

Czyli pozytywistą nie jesteś i pośrednio przyczyniasz sie do pono znienawidzonej przez Ciebie bylejakości i ciulofonizacji.

 

A jak wiemy diabeł w szczegółach tkwi i kropla drąży skałę.

 

No ale niektórym się nie chce...

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...