Skocz do zawartości

[rehabilitacja po wypadku] złamane zebra, pęknięcie łopatki - pare pytań


tobo

Rekomendowane odpowiedzi

Proszę nie traktować tych informacji jako próby kwestionowania zaleceń lekarskich - bardziej zaspokojenie ciekawości.

 

W środę miałem wypadek - na skuterze, uderzyłem o asfalt. Złamanie 7 żeber, pęknięcie łopatki i jeszcze jednej kości w rejonie barku.

Nie założono mi żadnego sztywnego opatrunku gipsowego, zdanej innej formy oparcia.

Z informacji od lekarzy - ma sie zarastać "swobodnie", sugerowany czas od 4 do 6 tygodni.

Mój stan ogólny ulega powolnej ale codziennej poprawie.

Zastanawia mnie jedno.

Czy przy takim stopniu zabezpieczenia urazowych miejsc, przy sugestii bym starał sie w miarę możliwości poruszać to na ile próba podnoszenia sprawności na granicy balansu bólowego, upośledzenia ruchowego itp moze wpłyną cnegatywnie lub pozytywnie na moja kondycje?

Jeśli ktoś miał podobne złamania i w podobny sposób bezgipsowy potraktowane to proszę by podzielił sie swoimi doświadczeniami i spostrzezeniami.

Na pewno nie zamierzam siadać na rower czy motor przed zrosnieciem sie kości skoro jednak mam swobodę ruchu - brak gipsu - to wojakiem stopniu mogę to wykorzystać?

Rehabilitacja po długich okresach zagipsowania jest z pewnością dłuższa i bardziej utrudniona - czy brak gipsu daje mi jakaś przewagę?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popękane żebra miałem dwa razy i za każdym razem sprawa wyglądała inaczej.

 

Za pierwszym razem ból pojawiał się niemal wyłącznie rano przy wstawaniu i dość szybko znikał do poziomu gniecenia. Generalnie mi nie przeszkadzał, więc po ok. 2 tygodniach siadłem na rower.  Ale też całkowicie zrezygnowałem z ćwiczeń siłowych, co - jak pokazuje historia poniżej - było chyba dobrym pomysłem.

 

Za drugim razem dolegliwości na początku były podobne, czyli prawie żadne. Postanowiłem więc pojechać na spływ, a tam, jak to na spływie, popływać w rzece.  Więc popłynąłem, oczywiście w stylu macho, czyli pod prąd. 

 

To był zły pomysł.

 

Przy którymś zamachu poczułem, że coś mi jakby strzeliło w miejscu złamania. Natychmiast pojawił się ból i został jakieś trzy tygodnie.  Ból z gatunku chamskich, które nie pozwalają się śmiać, kaszleć, szybko ubrać czy położyć laptopa na półce w pociągu.  Miałem w karierze trochę kontuzji i to poważniejszych - i nie pamiętam żeby coś zbliżyło się upierdliwością do głupiego żebra.

 

IMHO aktywność fizyczną w okolicach złamania lepiej ograniczyć do minimum.  Plusem złamania żeber jest to, że nie pakują cię w gips, więc mięśnie nadal pracują, a to z kolei oznacza szybszy powrót do formy.

 

Oczywiście to ogólniki - u każdego sprawa może przebiegać inaczej.  Ale ponieważ empirycznie stwierdziłem, że lepiej nie szaleć, to tak podpowiadam.

 

BTW, 7 żeber na raz - niezły wynik ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na szczecie nie wszystko sie zgadza :)

Realnie zlamane sa 4 sztuki i lopatka - bledne info podala mi fizjoterapeutka, ktora przyszla jako pierwsza.

 

Nie chodzi o to, ze chce teraz podnosic ciezary i robic pompki - bo w zadnym przypadku nie jestem w tym momencie zdolny by ruszyc ramieniem w zadnym kierunku. Zastanawialo mnie tylko czy ktos obciazal sie czymkolwiek wiecej poza podnoszeniem szklanki i drapaniem sie po glowie w okresie do calkowitego zrosniecia sie - w moim przypadku glowny problem to zlamana lopatka i mocno obity bark. Gipsu nie mam wiec jest swoboda ruchu, co chce wykorzystac w najlepszy mozliwy sposob....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to może ja się wypowiem, miałem podobny przypadek niedawno. Złamane 2 żebra, pęknięta łopatka i naderwany mięsień obojczykowo sutkowy. Ja miałem założony gips na dwa dni, później usztywnienie barku i ręki za pomocą kamizelki desaulta przez okres 6 tygodni. Przez pierwsze 2 tygodnie nie byłem w stanie sam się podnieść z łózka ani się położyć,bóle przy mocnym oddychaniu mimo zażywania silnych środków przeciwbólowych. Głównie oczywiście bolały żebra. Nie mogłem też ruszać ręką, minimalne wygięcie powodowało bardzo mocny ból. Po około 3 tygodniach zalecono częściowe odpinanie kamizelki żeby nie zastał się łokieć. Po 6 tygodniach ściągnięta kamizelka, jeszcze chodziłem w temblaku bo ruchomość barku była praktycznie zerowa. Rozpocząłem rehabilitację. Najpierw w domu przez okres 2 tygodni próbowałem rozruszać bark przez ćwiczenia które zalecił lekarz, później miesięczna rehabilitacja w Ośrodku Rehabilitacyjnym (ćwiczenia z rehabilitantem + zabiegi laser + solar + magnetronik). Po miesiącu rehabilitacji sprawność barku przywrócona w 80%. Teraz ćwiczę we własnym zakresie żeby osiągnąć 100%

Podsumowując w moim wypadku:

- 4 miesiące przerwy od roweru

- po 6 miesiącach jeszcze lekko odczuwam bóle w barku

Najgorsze w moim przypadku było to że bark się zastał, mięśnie zwiotczały i długo trzeba było przywracać do jako takiej sprawności, więc jeżeli lekarz zalecił poruszanie ręką to poszedł bym do dobrego rehabilitanta i zapytał o jakieś konkretne ćwiczenia jakie możesz wykonywać w domu. Ja miałem takie ćwiczenie że ustawiałem się przodem do ściany, dłonią dotykałem tej ściany i za pomocą palców starałem się podciągać rękę do góry (chodzenia palcami po ścianie). Tak samo robiłem ustawiając się bokiem do ściany. Tylko ja te ćwiczenia wykonywałem po 6 tygodniach po złamaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Oszwtwarz... Po pierwsze to jak najszybciej wracaj do zdrowia Kolego.

 

Żebra. Miałem (chyba) pęknięte wiosną 2013. Objawiało sie to tym, że podczas śmiania się niemal umierałem z bólu. Nie miałem żadnych opasek, kamizelek czy innych wynalazków. Ciągneło się to-to dobre 3 miesiące...

 

Obciążenia. Nieco z innego regionu bo z nogi. Zerwane więzadło krzyżowe w lewym kolanie. Zalecono mi ćwiczenia izomeryczne - a byłem wsadzony w gips, z reszta zupełnie niesłusznie jak się okazało, gdyż zdiagnozowano mnie błędnie - których z lenistwa zaniedbałem. To był bardzo zły pomysł. Dochodziłem do sprawności chyba 9 czy 10 miesięcy :(

 

Ja bym oną rehabilitantke przyatakował mocno w temacie wszelkich ćwiczeń i możliwych obciążeń, gdyż doświadczenie uczy, iż pomaga to szybciej i mniej boleśnie wrócić do sprawności...

 

Szacunek...

I.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj dostalem wypis.

Zlamane zebra 2-6 po prawej, pekniete 1 po lewej, zlamana prawa lopatka. Na skierowaniu na rehab bylo vist co innego...

 

Po 10 dniach od wypadku: moglbym praktycznie odstawic dlugodzialajace leki przeciwbolowe, reka nadal w znacznym stopniu bez ruchu, troche wahadlowo przod-tyl. Podnoszenie sie z pozycji lezacej i siedzacej nadal mocno trudne ale mozliwe.

Wg mnie to praktycznie nic mi sie nie stalo: moglem w rozny sposob uszkodzic glowe, kregoslup, zlamane zebra mogly przebic np pluco, wiec kazda z tych rzeczy o wiele gorsza od tego co sie stalo.

Codziennie widze postepy w powrocie do sprawnosci, probuje wykonywac proste czynnosci w domu i ogarnac sam siebie bez pomocy.

Jeszcze 2 tygodnie pierwszego zwolnienia, zobaczymy co dalej; gdyby nie to ze w pracy musze podnosic rowery to byloby szansa ze wrocilbym do pracy, bo jest calkiem dobry progres zdrowotny. Zaluje ze kibluje w domu - trzy najblizsze miesiace sa najlepszy zarobkowo, wiec moge nie miec kast na gadzety. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym takim optymistą nie był co do L4, ja byłem ponad 3,5 miesiąca na nim a gdybym chciał to nawet dłużej. Złamanie łopatki zrasta się około 6 tygodni, a później też nie ma co go od razu nadwyrężać. Jeszcze jedna ważna sprawa przy złamaniu żeber. Nie wiem czy pouczono Cie w kwestii ćwiczeń oddechowych. Jest to dość ważna rzecz. Z tego co pamiętam to przy złamaniu żeber nie wykorzystujemy całkowicie płuc ze względu na ból i nie wydychamy całkowicie zarazków na zewnątrz. Dlatego jest takie proste ćwiczenie które trzeba wykonywać parę razy dziennie po parę minut w celu uniknięcia zapalenia płuc. Do małej butelki (0,5-0,7 L) wlewamy wodę i wkładamy słomkę (taką do drinków), nabieramy do płuc powietrza i wydmuchujemy przez słomkę robiąc bańki. Warto też po pewnym czasie iść do lekarza ogólnego żeby osłuchał czy wszystko jest ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostałem sprzęt do ćwiczeń, jeszcze jak byłe w szpitalu. 10 mocnych wydechów co godzinę.

RTG mam za 3 tygodnie, wizytę u lekarza na koniec pierwszego zwolnienia, czyli za miesiąc.

Zdolność oddychania jak na porównanie z pierwszymi dniami jest dla mnie zaskakująco dobra.

Co do wysilania się - o powrocie na normalny rower nie myślę na razie, w zależności od mobilności ewentualnie spinning, trening zorganizowany, bo kontrola nad kierownicą i własnym ciałem na pewno w warunkach polowych byłaby kiepska; poza tym ryzyko powtórnego upadku ze wszystkimi komplikacjami. Mam ewentualnie ambicję by wrócić do jazdy skuterem, jeśli ból nie będzie upośledzał kierowania i możliwości stawiania na podpórce.

Na razie poprawa sprawności jest dla mnie zaskakująco duża. Chcę odzyskać poprawną władzę nad ręką, to najważniejszy cel. 

Zobaczę co pokaże prześwietlenie. Jeśli nie będzie dobrze to oczywiscie na spokojnie, bo dodatkowych kłopotów z własnej głupoty nie chcę.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Zarchiwizowany

Ten temat przebywa obecnie w archiwum. Dodawanie nowych odpowiedzi zostało zablokowane.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...