Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18


Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, kosmonauta80 napisał:

Uważasz, że jak ktoś włazi Ci pod koła to ok, gdy jedziesz ścieżką?

Nie!  Napisałem Ci tylko żebyś zjadł snickersa. Wziął cos na nerwy...

Godzinę temu, kosmonauta80 napisał:

Że nie można to nazwać amebą? Racja, to debil.

Nie no nie powinieneś..  ale w nerwach sie zdarzy nawet gorzej... Tylko ze jak wjadę na ciągi spacerowe to włączam tryb spacerowy i tyle. To miejsca dla "ameb" są tam w naturalnym środowisku i tyle.

Ten baran z filmiku z wałów powinien stracić rower. Po pierwsze to ciąg spacerowy po drugie CPR na którym pieszy ma pierwszeństwo po trzecie. tam jest taki tłum ze taś taś się powinno jechać.

Jeśli chodzi o debila to jednostka chorobowa. już lepiej się wyżywaj an amebach jak musisz.

Godzinę temu, kosmonauta80 napisał:

Do puszy mówisz. Trochę się obawiam jechać publicznymi drogami

No to kup trenażer.

Na WTRce praktycznie nie spotykam się z agresywnymi zachowaniami. Owszem czasem wyprzedzą blisko, ale poza tym jest spoko.  ruch... Umiarkowany.  Drugą stroną przebijesz sie bez ruchu. 
Do  drogi królewskiej masz ddrkę przez Niepołomice i pasy rowerowe.
Na drodze Królewskiej największym zagrożeniem są szosowcy któzy jadą aute z szosami na dachu. Ale też ogólnie to kultura.

Ja  się boisz jeździć to zmień sport na biegnie. Albo kup górala i szukaj szutrów.  Albo przestań być amebą i zacznij na swoim po szutrach jeździć. ;)  
Tylko przestań narzekać, że na ddrkach jest ciasno i na ciągach spacerowych ludzie spacerują.

 

Godzinę temu, kosmonauta80 napisał:

(sytuacja z 5:48):

Na coś trzeba umrzeć. LEpiej umierać młodym i pięknym niż "na starość".
A sytuacja była omawana na forum Pomijając kierowcę który jest winny rowerysta zachował się jak by nie miał instynktu samozachowawczego.  Nie sprawdził, czy coś nie leci lewym pasem.
Jak by jechał samochodem pewnie by go wycinali z auta i ze sporą dozą prawdopodobieństwa byłby mocno połamany. Jedno z najgorszych zderzeń. 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj włóczęga po Jurze z koleżanką córki.  Odwiedzona Skała potem Rudno...   Tak bez napinki regeneracyjne :D
1079m przewyższenia złapaliśmy, z czego większość na pierwszej połowie trasy, bo powrót był Po WTR. Po przejechaniu jury to WTR sie wydaje jeszcze nudniejsza.
Wyszło 132,7km średnia 20,2 :D kadencja  śr 66 :P Strasznie sie dzisiaj obijaliśmy.  Nawet na zjazdach rzadko dokręcaliśmy.
Ale czasem jak sie jedzie szczególnie taką trasą trzeba po prostu chłonąć jurę.  Napawać, się pogadać czy pojechać w ciszy  i zaliczać reset.  
Zupełnie przy okazji w tym tygodniu zrobiłem 533km.

@kosmonauta80 Jeździsz po trasach na których są ludzie. Często sa to bardzo uczęszczane ciągi spacerowe. Czego sie spodziewasz.
Bez kasku jeżdżę od małego a od pewnie 30 lat zasuwam w ciężkim ruchu. Jako smarkacz często z jury wracaliśmy Olkuską Teraz to kulturalna droga, ale wtedy była to rozjeżdżana przez sznury tirów DK.  O kaskach sie wtedy nie śniło nikomu.  Latałem po mieście po ATW.  Tak nie bałem się. 
Czy teraz się boję? NIE.  
Owszem nie lube buców co nie mogą wyprzedzić za 30s i muszą się pchać. Ale nie będę się bał i cały czas jechał spięty, bo ktoś dziś może postanowić mnie zabić. Bo ktoś może chcieć mi wyskoczyć pod koła...  Dziewczyny nauczyłem, że na ddrkach mają odpuszczać.  Pies zwolnić starsza pani zwolnić Dziecko niemal stanąć.  Zakochani... Też zwolnić bo ich tu nie ma tu są tylko ich ciała.

Chcą cisnąc?   jedziemy na szosę.  Tam mogą sie wyżywać do woli. Mogą zaliczyć zjazdy, na których sie leci po 60+ Podjazdy, które wyciskają łzy.   A jak nam maało to bierzemy rowery w las i szukamy gdzie by tu zjechać i osrać gacie.
 

Dzisiaj zrobiliśmy 135km po jednych z najpiękniejszych rejonów polski.  Jedyna naprawdę niebezpieczna sytuacja bbyła na.... DDRce A dokładnie na przejeździe. No mistrz kierownicy patrząc sie na nas niemal w nas wjechał. Na szosie nie jeden koleś trochę za blisko wyprzedził na zakręcie, ale w sumie jak by z miarką podejść to pewnie był ten metr a zrobił to dość ospale. 
No ale Ty się boisz... Szutrów i szosy... To co my możemy Ci poradzić.

Ciągle tu obrażasz innych.  W mieście na wiekszosci ciągów masz ludzi którzy nie jadą treningowo. Są zajęci życiem i trochę ciapowaci.  A ddrki warte jazdy są przepełnione i pełnią funkcję rekreacyjną. Masz na wyciągnięcie korby takie tereny do jazdy że mózg  staje w poprzek.   Ale musisz sie odważyć i zaryzykować. Jak dla mnie te trasy są wart nawet narażenia życia. 
Sorry taki jestem. Ja naprawdę mogę i dzisiaj umrzeć.  TRUDNO.  Ale do tego czasu będę czerpał z życia ile wlezie bo nie wiem czy zostało mi go dzień czy miesiąc czy może jeszcze się będę prosił zeby wreszcie się skończyło.
Już się witałem z gąską więc wiesz...  

Na nasze śmieszki weź coś na uspokojenie. Dla mnie to one sie nadają tylko do zastąpienia porannej kawy i kilku tabletek kofeiny. Tam sie nie da pojeździć tam możesz albo całkiem odpuścić i sie turlać albo sie wiać i nabawić nadciśnienia,. 
Bawi Cię to to ok.
Przestań przeżywać ze ludzie są odmóżdrzeni.  Bywa.
Jak chcesz pojeździć... Widziałeś mojego komota?   Pdsyłałem Ci link.  
Masz tam masę tras większość jest naprawdę spokojnych.   Owszem sporo tam trafisz szutrów, ale my je robimy na cieńszych oponach niż pisałeś ze masz. Są piękne powiedział bym że epickie albo cytując klasyka "legendarne"  
Do Niepołomic dostaniesz się ddrką  jadąc Ptaszyckiego. Potem musisz objechać przez osiedle węzeł na WOK i przebić się za spalarnię. Masz tam przejazd, ale błotniste szutrowy albo podjeżdżasz 200m do igołomskiej i jedziesz ddrką i tam juz wbijasz w  stronę przylasku. Owszem ulicami, ale one są delikatnie mówiąc puste.

Ja się znudzisz wal na jurę. MASA asfaltów niemal pustych.  Zacznij od czerwonego pieszego do Ojcowa. Tylko nie w weekend. Tylko ze wyjazd z Krakowa do zielonego mostku ogarnij po ulicach, bo tam bywa błoto. Dalej chyba tylko kawałek jest nieogarnięty bo z fajnej łapanki zrobili tam asfaltowy trakt.   Jedno miejsce będziesz miał do sprowadzenia i potem w samej dolinie będziesz miał szuterki. Ale żadnego dramatu tam goście na kolarkach cisną.
Tylko wyjedź z ddrek.  

Niestety niemal wszystkie szlaki rowerowe wkoło KRK to jest sporo dróg i sporo szutrów. Wybacz tak to wygląda. Jak się zamkniesz w trasach bez aut to nabawisz sie nadciśnienia.

Jedyna droga, na którą sienie wpakuj na rowerze to z Zielonek do Skały (dk 794).  Nie wiem co w niej siedzi, ale tam kierowcy dostają sraczki i rodzą kamienie nerkowe naraz.  Nowobogackie barany w super furach po prostu nie mogą chwile poczekać i cisną jak by  to autostrada była. Za to jak się chcesz zahartować w byciu wyprzedzaniu na mm to to najlepsze miejsce :D  na kilku km przynajmniej kilku musi to tam zrobić. 

A tak na marginesie nie wiem co ma mój kask albo jego brak do tego, że powiem Ci parę słów prawdy.
A sygnały mogę ignorować albo nie. Ale jak bym w którymś momencie nie zignorował to bym na rower nie wrócił.
Brutalnie to pierwsze dwa sezony po powrocie po złamaniu to była jazda z łzami w oczach.  Lekarze się dzielili na tych, którzy mi mówili, że jestem po... i tych, co mówili, że musi boleć.     Na narty też miałem nie wrócić.  I wcale nie jest powiedziane ze nie ryzykuje nawet kalectwa.  Ale co mam siedzieć na dupie i hodować złość ze nie mogę, że nie powinienem?
Jak mnie samochód strzelił jak jechałem  na rowerze to wsiadłem na rower po tygodniu jak tylko go odebrałem z naprawy.
Nap.. to znaczy bolało wszystko.... Samo uderzenie przez auto to pikuś, ale uderzenie o ziemię po 10m lotu mnie dobiło.  I wiesz gdzie pojechałem? Tak dokładnie tą samą trasę gdzie mnie strzelili.  Po to, żeby wywalić z głowy niepewność i ewentualny strach.  I pomimo że mi sie czarno przed oczami robiło to wróciłem uchachany, bo to kocham.

Dzisiaj młoda zaliczyła abstrakcyjny upadek. Rozwaliła ręce i nogę. Kij, że jej się leje krwawi tu i tam... Obejrzała rower stwierdziła że ważne że rower cały.  Ucieszyła sie też ze jej sie nie udało mnie skosić jak ostatnio (oj a próbowała :D )
Dojechaliśmy i stwierdziła, że było zaje...  Rozumiesz ma zdartą skórę z rąk i z nóg i jest super.  I stwierdza ze jutro robi chyba przerwę (w weekend zrobiła pawie 250km a leczy kolana)  no chyba że we wtorek by miało być brzydko bo wtedy we wtorek sobie zrobbi przerwę. :D
Tak jestem porąbany i zarażam tym innych. Jestem gotowy na śmierć każdego dnia i tyle.
No podoba Ci się moje podejście to ok, ale na Boga nie daj sie ze strachu zamknąć na inf rowerowej. Toż to ciężki grzech nie zjeździć tych dróg wkoło KRK.  Ja może zostanę rozsmarowany po jezdni przez jakiegoś mistrza, ale Ty się przekręcisz, bo Ci pikawa nie wytrzyma jak nie zjesz tego snikersa.
Weź też pod uwagę, że ludzie giną idąc chodnikiem. Idzie upada wali głową w krawężnik i koniec.  I co przestaniesz chodzić ?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz zdrowie do tych wypracowań :D

Co do kasku - ja wiele lat jeździłem bez kasku i na nartach i na rowerze. Kiedyś na wylodzonym stoku miałem bliskie spotkanie z jakimś kolesiem i wieczorem kupiłem kask nie patrząc na cenę. A chwile potem rowerowy. Uważam, że to były świetne decyzje. 

Fakt, że jak się jeździ w kasku to zaraz potem ten kask się przydaje - pewnie człowiek odruchowo mniej chroni głowę - nie wiem jak to działa ale wierz mi - choc dziecku kup kask. Dla spokoju sumienia. Bo w razie czego sobie nie wybaczysz i nic na to nie pomoże.

39 minut temu, KrisK napisał:

Nap.. to znaczy bolało wszystko.... Samo uderzenie przez auto to pikuś, ale uderzenie o ziemię po 10m lotu mnie dobiło.  I wiesz gdzie pojechałem? Tak dokładnie tą samą trasę gdzie mnie strzelili. 

Oczywiście. Klina klinem. Cza być twardy a nie mientki. Ale w kasku :)

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już wczoraj, ale po południu kilka km, zrobione, żeby najmłodszy dokręcił do 700 km w tym roku... a przed chwilą wróciłem z małego nocnego wypadu... cóż noc cieplutka, spokojna, bo burze jeszcze daleko, a komary jakby już przysnęły ;p

Edytowane przez Sansei6
  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bontrager SE Elite powodzi się.

A skoro to już taki off-topowy temat to zna ktoś jakiś dobry sposób, jak oduczyć się jazdy na "luzie" z korbą w pionie co by była w poziomie?

Edytowane przez Gość
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No a ja dzisiaj leniwie... W sumie miałem nie jechać, bo misie i zgoniony jestem po weekendzie. Ale miałem taką zamułę, że siedziałem przed kompem i nic nie mogłem zrobić. Więc wsiadłem z przekonaniem, że będzie beznadzieja i że będzie boleć i że będę zmordowany. Nic bardziej mylnego. Początek trochę leniwy, ale potem sie jechało bardzo zacnie.
36km   średnia 26,1    Ale z drugiej i trzeciej 10  było po prawie 29   biorąc pod uwagę że to jednak nieszczęsny deptak wałami i zwolnień, a nawet stopów jest tam sporo to nieźle.
Fajnie, bo z zapasem pod nogą  momentami po płaskim po 40 na liczniku... 

Wróciłem świeży i co ciekawe obolałe nogi odpuściły.  Cały dzień kolano mi dawało sobie znać i nagle spokój. Nie mówiąc już  o mięśniach, które cały dzień takie ociężałe były i odpuściły.  Ogólnie bardzo regenerujący wyjazd i fizycznie i psychicznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Danuel napisał:

A skoro to już taki off-topowy temat to zna ktoś jakiś dobry sposób, jak oduczyć się jazdy na "luzie" z korbą w pionie co by była w poziomie?

Trzeba za każdym razem przekręcić o 90 stopni :D;) 

A ja znów przyjechałem do pracy. Pora deszczowa chyba na dobre się skończyła :) 

Edytowane przez JWO
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56km  takie tam włóczenie się... ale dzisiaj jakoś tak słabo się jechało.

W dniu 27.07.2020 o 19:40, Danuel napisał:

jak oduczyć się jazdy na "luzie" z korbą w pionie

Załóż sobie czujnik kadencji i pilnuj, żeby było tam zawsze 90 na wyświetlaczu. 
A w sumie co za różnica czy w pionie czy w poziomie jak na luzie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie udało sie dzisiaj przejechać do pracy na zielonej fali. Zatrzymałem sie na światłach tylko 5 razy (i na dwóch przejechałem na czerwonym :sweat: ) reszta była zielona jak trawa na wiosne. 40km w 1:35:00, to moja najszybsza czterdziestka do pracy (odkąd jeżdzę z zegarkiem)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Danuel napisał:

Już kilka razy zdarzyło mi się zaczepić niegroźnie pedałem przy skręcie w prawo - mimo wszystko wolałbym nie ***** kiedyś w jakiś korzeń.

Też mi sie tak zdarzyło "zgrzytnąć" na zakręcie, bo niby kusi niższy środek cieżkosci i takie tam hehe. ;) :D  ale teraz szczególnie staram sięzwsze tą nogę od wewnętrznej trzymać w górnym położeniu... po kilku takich przypilnowanych sytuacjach stajesie to już nawykiem.

A co do jazdy, mam przeprowadzkę, i trochę zostało drobiazgó, więc plecak, torba i rowerkiem transportuję, co prawda tylko około 1 km mam odległosći, no ale tak ze 3 kursy jeszcze mozę zostało z drobiazgami, a co tam, szkoda na to załatwiać auto ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Danuel napisał:

Już kilka razy zdarzyło mi się zaczepić niegroźnie pedałem przy skręcie w prawo

Nie no ale w skręcie to może jednak nie poziomo trzymać a na dole noga po zewnętrznej....  W terenie z kamerdolcami się prawa bardziej komplikuje, ale wtedy to chyba trudno mówić o jeździe na luzie.  
 

15 minut temu, Sansei6 napisał:

a co tam, szkoda na to załatwiać auto

Było sobie przyczepkę rowerową skołować albo rower cargo ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, KrisK napisał:

Nie no ale w skręcie to może jednak nie poziomo trzymać a na dole noga po zewnętrznej....  W terenie z kamerdolcami się prawa bardziej komplikuje, ale wtedy to chyba trudno mówić o jeździe na luzie.  

To jak skręt jest planowany, czsami trzeba skręcic nagle, więc pozioma pozycja jest optymalna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wdało się tu nieporozumienie, :D przez luz rozumiem luz jak w samochodzie - czyli bez pedałowania :D Nie no oczywiście to problem czysto humorystyczny, bo po prostu muszę się oduczyć i nauczyć innego sposobu trzymania stóp.

Dzisiaj tylko 30km z zerową prędkością - wszystko przez przygody z gumą. Na pocieszenie dodam, że pojechałem w stronę, w którą nigdy nie jeżdżę (za dużo samochodów na dojeździe) i jest genialnie - same długie wspinaczki przez lasy i pola a na końcu długi zjazd do domu. Czegoś takiego szukałem na podniesienie wytrzymałości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, mulek1985 napisał:

Chyba trochę przekroczyłem prędkość w terenie zabudowanym ;)

Jakbym podawał, co mi strava czasami wywali, to by się okazało, że moturem jeżdżę :P.

@KrisK no dobrze powiedzmy 1,5 km/h :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Danuel napisał:

Jakbym podawał, co mi strava czasami wywali, to by się okazało, że moturem jeżdżę :P.

U mnie to było wg licznika rowerowego na zjeździe, w tym miejscu: https://www.google.pl/maps/@52.4180218,16.9404983,3a,75y,310.2h,76.81t/data=!3m6!1e1!3m4!1si5Use5L3UaMziAv42_gv3Q!2e0!7i13312!8i6656?hl=pl

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...