Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18


Rekomendowane odpowiedzi

14 minut temu, kosmonauta80 napisał:

Serio, szczekanie na psa działa?

No.  I to nadpodziw skutecznie :D  Coś większego od niego szczeka i jedzie wprost na niego... w świecie zwierząt to znak że dobrym pomysłem jest uciekać.  Jak jedziesz cicho jesteś sarną Jak szczekasz wyjesz drzesz się jesteś cholera wie czym ale zdecydowanie czymś co moze zrobić krzywdę.  A zabawa jest jak on poluje a nie na niego polują. 

Tak samo jak odpowiednie przekleństwo nakazujące powrót do budy. Tylko musisz trafić to po którym od właściciela dostaje w łeb.  Jak trafisz podwija ogon i zmienia kierunek.  Jak nie trafisz robisz podjazd z prędkościami 30+ 😁

Zabawa z pieskami jest o tyle do bani że nie wiadomo które chcą się pobawić które iść na spacer które upolować a które szukają właściciela bo się zgubiły. 

Wiekszość chce się zaprzyjaźnić.  Zdarzył mi się taki który chciał pobiegać i widząc mnie zwiał właścicielowi myśląc że jedziemy na spacer.   Musiałem go do właściciela podcholować.  Najgirsze są watachy wsiowych psów na gigancie. Niebezpieczne i głupie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zorientuj się najpierw z jaką prędkością biegają przeciętne psy, a później 

8 minut temu, KrisK napisał:

robisz podjazd z prędkościami 30+ 😁

dodaj trochę... Tak informacyjnie żebyś się nie zdziwił kiedyś 😏.

9 minut temu, KrisK napisał:

Musiałem go do właściciela podcholować.

Już ja bym go podholował....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, chudzinki napisał:

Tak informacyjnie żebyś się nie zdziwił kiedyś

Między 30 a 35 się im zazwyczaj nudzi zabawa....  Najszybszy biegł za mną chwile z prędkości ~45...  o dziwo był to kundel na krótkich łapach.  
Jak będzie zdeterminowany to wiem, że moje szanse są nikłe.

37 minut temu, chudzinki napisał:

Już ja bym go podholował....

Ale to akurat był wesoły młody pies i zupełnie zero agresji.  Biegł koło mnie i cieszył pysk.  Właściciel sie na chwile zagapił i mu  zwiał  :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisze @KrisK - predkość psa to jakieś 30 km/h, chociaż potrafią osiągnąć chwilową prędkość 50-55 km/h, tyle że na dystansie ok. kilkudziesięciu metrów, w dodatku zaraz po starcie.

Chociaż psy rasy greyhound potrafią osiągnąć ponad 70 km/h (dotychczasowy rekord to bodajże 74 km/h).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@kosmonauta80 można tylko musisz to wyjąć, wycelować, trafić burka...  Nie trafić sobie w pysk, bo będzie bolało... W sumie łatwiej sie zatrzymać a wtedy burek sobie pójdzie poczekać aż ruszysz...   No i podstawa. Większość pościgów zaczyna sie tak ze burek leci skądś nie bardzo wiadomo skąd i pojawia się metr za twoją łydką. Wtedy albo dajesz po korbach albo będziesz sobie mógł zapryskać burka uwieszonego łydki. 
Burki, które sa przed tobą i widzisz to mały pikuś, bo możesz na nie naszczekać :D i przy odrobinie wprawy to ty je wtedy będziesz gonił...
Ale te, które wyskoczyły z dziury w płocie albo z rowu juz widzą w tobie sarnę i ciężko je z błędu wyprowadzić a każde zawahanie wykorzystają, żeby spróbować ciepłych nóżek rowerzysty. Poza tym średnia wzrasta :D 
Ty tam na wałach na dziki uważaj.  :D Przedwczoraj znowu uprawiały rodzinny  jogging wzdłuż wału jak jechaliśmy.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mulek1985 napisał:

predkość psa to jakieś 30 km/h

Dodaj. Zresztą mało istotne, bo:

1 godzinę temu, mulek1985 napisał:

chociaż potrafią osiągnąć chwilową prędkość 50-55 km/h, tyle że na dystansie ok. kilkudziesięciu metrów, w dodatku zaraz po starcie.

Jaką prędkość osiągasz na rowerze (załóżmy na prostym odcinku)? Jak większą to gratulują, a jak mniejszą to uważaj na nią i nie tylko, bo nie tylko małe psy się szwendają tam gdzie nie powinny...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś zrobiłem test napędu. Najpierw starego - taki miał być na dobicie na marzec. Pięknie wyszejkowane trzy łańcuchy, kaseta, stara korba wymyta. No i ZONK, jakos nie chciał już żaden działać, jeden łańcuch prawie prawie ale przy depnięciu przeskakiwał że mało z roweru nie spadłem. pewnie się w szafie sam zużył :) Całe szczęście w SPD. No to od nowa - przekładanie kasety, blatów, skrócenie łańcucha :D 

Ale działa i to sie liczy ! Powiedziałbym "jak nowy" ale to w sumie nowy :D 

A psy koło mnie jakoś przyjazne. Zwierzęta wyczuwają dobrego człowieka :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj miałem odpuścić, ale skoro taka ładna pogoda... Więc kolejne 24 km do kolekcji. Dzięki temu w statystykach luty jako-tako będzie wyglądał. Nadal bez szaleństw (średni puls poniżej 70%HRmax), aczkolwiek pozwoliłem sobie na chwilę aktywować warp. Nie ma to jak uczucie wiatru na mordzie, gdy licznik pokazuje ponad 35 km/h :voodoo:

Niby nie za sucho, nie za mokro, ale rower się zakurzył. Z drugiej strony wszystko ładnie działa. Fajna sprawa zjechać na bulwary. Zapach jak i piasek sprawiają wrażenie, że to plaża nad morzem :teehee: Szkoda tylko, że przed kołem pałętają się ameby nie zdające sobie sprawy, że właśnie pędzi kosmonauta80 :w00t:

W każdym razie tak podsumuję dzisiejszą i wczorajszą jazdę: O YEEEEEEH TO JEST TO :icon_cool:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, wkg napisał:

Już trochę mi doskwiera - chomik ma wiele zalet ale ja nie jestem sportowcem - jeżdżę głownie dla przyjemności i żeby utrzymać jako taką formę, a jednak co rower na powietrzu to rower na powietrzu ;)  Byle nie było pluchy, błocka pośniegowego i podobnych atrakcji :)

W sumie to mam podobnie. Ale formę chcę utrzymać w miarę dobrą - dorzuciłem dziś 83 km w ramach beer ride na żywo z chłopakami ;).
W sobotę ostatni wyścig zimowej ligi na zwifcie...

154214300_3758560377545828_7220251725468257584_n.thumb.jpg.8add265636603adc07bdd1379aeb02b8.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siedzę właśnie i weryfikuję segmenty na stravie, które stworzyłem.
Kto wpadł na pomysł, aby wyciąć synchronizację odcinków o nachyleniu ponad -0,25% nie wiem, ale chyba go "poprawność" poniosła, albo mu sie przecinek przesunął....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dzisiaj wcisnąłem 32km. Niby nic ale jak na 2,5h  snu w nocy i deszcz w trasie to i tak ok. Przy okazji test endury Freazing Point  w porządnym deszczu pozytywnie zdany.  Zakładałem ze przemoknie a przy 4st było sucho i ciepło. 

W sumie nieźle się jechało i temponiezle było.... Ale końcówka przez miasto w deszczu spacerowa i finalnie średnia nawet do 19 nie dobiła 🤣. Ale jazda pomimo warunków przyjemna. W sumie deszcz w niczym nie przeszkadzał tylko ten syf z ulic irytuje

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i lutowe Gran Foundo  zaliczone. A już zaczynałem się godzić że się nie uda :)

Zupelnie nie wiem czemu nie spotkaliśmy  dzisiaj żadnych kolarzy.  Zero null nikogusieńko... zwiało ich?  

A co do samej jazdy to początek senny ale potem całkiem fajnie się jechało i tempo całkiem fajne było pomimo w mordę zefirku (22km/h).  Czasem tylko porywy próbowały zrzucić nas z drogi. Po 50km wpadliśmy do puszczy i się zaczęła zabawa po sporo białego g zlodzonego było.   Poza tym szutry powymywane i z wodą w dziurach więc i trzeba było mocno odpuścić.   No i ostatnie 30km z wiatrem w pysk większość po wale i innych otwartych terenach.  Jeszcze Wika zaliczyła kryzys żywieniowy więc przez moment się snuliśmy a nie jechaliśmy ale sytuację uratował burgerking   🤣.   

Tak że ciężko szaro buro ale satysfakcja jest. Ni i w sumie jazda całkiem przyjemna była poza końcówką.  Jedzenie młodej to dramat.   Plan zrealizowany i nie odpuszczony co ważne.  

Jutro spróbujemy złapać trochę sztruksu w ramach regeneracji.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja dzisiaj bardzo rowerowy dzień miałem, wszystkiego po trochu.
Po 12. wybierałem się na rower, ale podczas smarowania łańcucha coś kazało mi sprawdzić luzy na korbie...poszarpałem się więc z nią i wyszło, że skończyły się łożyska w suporcie i korba ma duży luz. Skręciłem na ile się dało i ruszyłem w teren, suport i tak jest do wymiany.
Z jazdy wyszło niecałe 45km, 2 godziny błotnego spa. Następnie kolejne 2 godziny mycia siebie, ubrań i roweru.
Po przerwie obiadowej wziąłem się za naklejanie na nowe koła naklejek i w sumie to zajęło mi najwięcej czasu. ;) Gdyby nie pomoc mej lubej, pewnie do tej pory bym się z tym pierdzielił. :P
A teraz chwila z Wami... ;)

Edytowane przez TheJW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja sobie rowerowo odpoczywam po wczorajszym ostatnim wyścigu zimowej polskiej ligi Zwifta w grupie B.
Było 37 km ostrego zapier.. + rozgrzewka i rozjazd. Łącznie wyszło 60km + 850 w pionie.  Linię mety przekroczyłem jako 13-ty. Po odrzuceniu tych, którzy przekraczali moc B  - takie zasady wyścigu, wyszło 6 miejsce. Tym sposobem uzyskałem chyba 4 miejsce w generalce. Łącznie było 12 wyścigów, z czego jechałem 8 ze względu na chorobę. Do generalki liczy się właśnie 8 najlepszych, więc mogę napisać, że mi się udało wyrobić. Niestety nie ma nic za darmo. Ze względu na ogólne zmęczenie odpuściłem dzisiejszy wyjazd na szosówkach.
Dobrze, że to już koniec, bo mi się znudziło ciągłe wybieranie między realnymi jazdami a zwiftem. Nawet wirtualnych mistrzostw za tydzień mi się nie chce już za bardzo kręcić, chyba że pogoda ograniczy jazdę na zewnątrz.
Kurcze a może by dziś jakąś aktywną regenerację jednak zrobić... Do celu tygodniowego zostało mi raptem kilkanaście km...

 

 

  • +1 pomógł 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, wkg napisał:

Narty póki można : )

Idąc tym tokiem rozumowania dojechaliśmy kolana i zdecydowanie poczuliśmy resztę mięśni zmęczonych wczorajszą przepychanką z wiatrem...  :)  tak z trochę ponad godzinę rano było jakiej takiej jazdy a potem to już walka z odsypami. Jeszcze jak by to były muldy ale nie... kopne odsypy. Na nogi skarżyła sie i moja najmłodsza córka wiec musiało być trudno bo ona to po tej swojej gimnastyce jest mięśniowo  niezdzieralna. 

Ale pomimo że warunki takie średnie to dzień udany i to bardzo bo moja młodsza wreszcie się przełamała i zaczęła jeździć jak przed poprzednim sezonem.  

Tak że regeneracyjne narty bardzo przyjemne ale z regeneracją przynajmniej nóg  dzisiaj nie miały dużo wspólnego. Nalożone jeszcze z wczorajszą walką i pierwszy raz od miesięcy czuję cos na wzór zakwasu Za to wietrzenie umysłu i fajny dzień więc na plus. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...