Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18


Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem czy platformy z zimowymi butami są 100% odpowiedzią na zimno.

Po pierwsze mam wrażenie że jednak w tym momencie to zimno jest tożsame tożsame lekkim cierpnięcie palców.  Mam taki objaw w lecie i to dokładnie te palce w zimie marzną.   Po drugie w zimowych ciplych butach górskich Po kilku godzinach chodzenia potrafię mieć małe pale u nóg zmarznięte jednak. A jazda rowerem jest specyficzna.   Tak że wydaje mi się że powyżej tych 2h bardzo ciężko będzie nogi utrzymać ciepłe bez przynajmniej krótkich zejść z roweru. 

Jak jeździłem w letnich butach czy jak młoda miała letnie owijane folią to była walka i w ktorymś momencie walka z czasem, teraz to zwykłe mocne marznięcie które utrzymuje się na pewnym stałym poziomie w perspektywie 3-6h.    Mam Karolinie zamówić typowo zimowe buty spd więc jeśli to zrobię i a ona wsiądzie na rower to dam znać czy jest różnica. 

W sumie to strasznie się człowiek robi wygodny  miało się te kilka lat leciało się na pole na grube godziny i siedziało w śniegu w ubraniach nieraz całkiem mokrych,  nóg nie czuło, rękami ledwo ruszało i co? I głównym problemem było czy uda nam się przekonać mamę że jest świetnie i że to nie problem i wyrwać jeszcze z domu.... 

Już zupełnie pomijam że jako nastolatek potrafiłem w zimie w lekkich butach polecieć sobie na Jurę.  Ani ubrań sensownych ani butów ani telefonu... oczywiście o piciu czy jedzieniu na drogę się nie śniło  A 40-60km zimowe wpadało.   Z czapką i rękawiczkami wtedy jeszcze ba dokładkę byłem na bakier. Na samą myśl robi mi się zimno :wacko:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj jeszcze nie jeździłem, ale w planach jest godzinka regeneracji po intensywnym weekendzie w śniegu.
Sobota 82,5 km, wczoraj 100,5 km, więc jest się po czym regenerować. ;)

Udało się cały styczeń przejeździć na zewnątrz. Właściwie, to tej zimy jeszcze w ogóle trenażera nie rozłożyłem. :) Ostatnio używałem go - o ironio - w lipcu... :whistling:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

...w lipcu jeździłem 4 razy i zrobiłem całe 206 km - mniej niż np. w lutym ( 8 jazd i 329 km ) :icon_lol:

Dzisiaj lipa - w lesie lód, więc nawet nie było sensu wjeżdżać ( blisko lasu widziałem młodą kobietą z łyżwami na nogach )...
Potem fragment przez pola, i już jechałem w stronę Wisły, ale coś mnie podkusiło, żeby zjechać znowu w pola, więc lekka przeprawówka koło rowów melioracyjnych pokrytych lodem - niestety złe mi szeptało i musiałem zawrócić, żeby wjechać na prywatny tor motocross'owy w szczerym polu, gdzie słońce miejscami rozpulchniło ziemię, mimo kilkustopniowego mrozu ( -4/-5 ), więc jak łatwo się domyślić, po chwili moje koła zamieniły się w te od traktora  :wallbash:
Jak już zebrałem z grubsza marznące błoto ( na tylnych widełkach szybko zaschło ) - przy okazji sam się schłodziłem, to po niedługim czasie dojechałem do drogi pokrytej lodem, który miejscami był spękany, a miejscami dość gładki - powiedziałem, że pierniczę, nie jadę ( no dobra, może kawałeczek przejechałem ), i szedłem kilkaset metrów, podczas których kilka razy uciekał mi prowadzony rower...
Wyszło raptem 26 km, i pozostał niedosyt, ale nie wiem czy będzie mi się chciało w najbliższym czasie jeździć przy większym mrozie, zwłaszcza, że nie mam termosu, a w bidonie robi się lodowy szejk, albo zamarza ustnik...
Także tego - oby do wiosny, bo taką porypaną zimę ( pada śnieg, potem się topi, pada deszcz i zanim wszystko się roztopi, to znowu zamarza...), to ja czniam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mnie witki opadły i dzisiaj się przekonuje że naprawdę chce jechać na ten rower.... Ale otwarcie drzwi balkonu zdecydowanie daje mi do zrozumienia ze mi się klepki przestawiły.. 

Wymuszona przerwa bo musiałem trochę podratować sytuację osoby której mottem życiowym jest "nic nie musisz"...   kilkudnowy uryp po pachy gdzie nie wiadomo było w co ręce włożyć.... wczoraj powrót po drogach białych... cholera trochę śniegu i autostrady mamy w Polsce  białe jak mleko... A tu się szykuje tydzień nadrabiania w pracy  i wieczorami mrozy po kilkanaście st....    dzisiaj jeszcze wygwizdów taki że się zastanawiam czy nie mam w domu jakiejś kotwicy żeby na wszelki wypadek zabrać.... 

A miałem być w górach  :(

O poranku omiotlem śnieg  z rowerów stojących na balkonie.... Nie wiem jak ale świństwo jest nawet na parapecie... 

Zima zaczyna mnie męczyć.... więcej błota i lodu niż fajnego śniegu.... zimno ciemno i ogólnie do d....

15 godzin temu, KrissDeValnor napisał:

termosu

 Kupiłem 0.7 i 1l  z deca.... mniejszy wchodzi w uchwyt rowerowy bez problemu nawet z luzem  ale to rozwiążesz owijając go dętką.  Qiekszy wchodzi do jednego mojego uchwytu i w fullu na widelcu.  W każdym razie są tanie i działają bardzo dobrze.   A ciepła herbatką zmienia zasady gry. 

Na lodzie świetnie działa zejściowe ciśnienie w kołach.   Ja mam około 1.5... już kilka razy się mało nie wywaliłem odstawiając nogę. Lód szczery pod kolem A ja o tym nie wiedziałem.  Ale kolce pewnie pewniejsze.... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Mod Team

Ja w tej chwili mam wyższe ciśnienie niż kiedy warunki były dobre, ale to w celu zminimalizowania ryzyka dobić i chęci wydłużenia życia opony z pękniętą ścianką ( zamówiłem już upatrzoną, ale po kupnie okazało się, że jest niedostępna...)
Też mi chodzą myśli o jeździe, ale ten dobry podpowiada mi, że to nie najlepszy pomysł...
Może wypada przyjąć zasadę "co się odwlecze, to nie uciecze" ?  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie w piątek troche pojeździłem. Mróz - byłem pewien, że rower wróci w miarę czysty. No - nie wrócił czysty :) Opony zadziwiająco dobrze trzymały na śniegu i zamarzniętych kałużach, tylko raz miałem uślizg tylnego koła ale na błocko nie ma rady. Uwalony rower i ubranie tak, że strach wrzucac do pralki :DZ kolei gdy sie zatrzymałem by cyknąć fotkę to potem zimno w głowę mimo membrany pod kaskiem. W sobotę pociagam nosem więc tylko się wybrałem na myjkę odgruzowac i czekam na zapowiadany śnieg smarując narty :) W końcu zima to zima :)

 

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zrobiłem zawrotne 16km :wacko:   Ale było wszystko co trzeba.  Lód lód jeszcze więcej lodu.... zaspy że śniegu wiatr i śnieg walący w pysk z prędkością ponad 30km   No i 8 na minusie.... 

Ubranie na mnie zamarzło. Warstwa lodu pokryła wszystko od kurtki przez cały rower aż po moje oczy... chyba się ubrałem.i tak minimalnie za ciepło.  Garmin miał na wyjeździe 35% naładowania a  zdechł po 13km  niby mówił że ma 24% Ale się wyłączył.  W domu wstał z 5%. Teraz po jakimś czasie ma 13....   cholerna elektronika. A to tylo -8 

Chyba musze dopompować tylne koło... pi lodzie wprawdzie idzie jak po suchym asfalcie ale jazda po czymkolwiek innym stała się upiornie ciężka.  Jak bym miał że sobą kotwice

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja w domciu. Przy otwartych oknach sześć stopni na poziomie kierownicy, niżej zimniej bo stopy zmarzły ale postanowiłem się nie przemęczać. Póltorej godzinki, potem goracy rosołek i nirvana :) 

Ale śmieszną rzecz zauważyłem - właściwie dosyć oczywistą. Co wiatr zawiał i zimniej w plecy to puls spadał o 2-3 uderzenia. Jednak natlenienie na powietrzu jest większe mimo, ze okna na oścież i wiatr hula. 

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, KrissDeValnor napisał:

Masz doświadczenia z zimówkami ?

Jakieś mam ale nie uznam siebie za eksperta. Za mało modeli mam objeżdżone, za rzadko są dobre warunki do ich pełnego wykorzystania.

W mieszczuchu ujeżdżam od 11 lat Schwalbowe Marathon Winter (240 kolców) i Winter (120) z dociągnięciem do Marathon (dodałem brakujące kolce - gra nie warta zachodu, a człowiek urobi się po pachy), 1,6".
Na twardym śniegu są ok, na częściowo ubitym zapadają się, na mieszance śniegu z solą też słabo. Na lodzie dają kontrolę ale bez szaleństw. Ot taka na miejskie warunki, a jak ktoś się zaprze to idzie pojechać w teren. Może szersze lepiej sobie radzą.

W góralu mam Kendy Klondike 29x2,1" (ponoć 400 kolców), straszne kowadła.
Po śniegu o twardości pozwalającej wgryźć się w miarę ok, po twardym tak sobie (może jakby miała lamelki to by było lepiej). Na wyślizganym ale jeszcze nie lodzie potrafią zawiść, dzisiaj kilku podjazdów nie zrobiłem, mimo że generalnie warunki były dobre (temp. śniegu <-8°, czyli szorstki i w miarę przyczepny).
Na lód trzeba mocno z ciśnienia zejść, co dodatkowo z wagą mocno męczy, zdarzało mi się (o ile pompka nie przekłamała) zejść poniżej 1bar (na dętce ;) ). Tył powiedziałbym, że trzyma jak przyklejony, trzeba się trochę postarać żeby zerwać na przyśpieszeniu (lub mieć więcej siły). Przód gorzej, nie jest tak dociśnięty.
Dzisiaj ponad 10km po zamarzniętej części plaży, jak dobrze pamiętam to tył 1,5bar, przód 1,2bar (trochę podpompowałem, żeby lżej się jechało). Generalnie ok ale momentami na pochyłych poprzecznie kawałkach lekko uciekały. Może jakbym się nie bał upadku, to bym dokładniej sprawdził jak trzymają ale jakoś tak po ostatnich przygodach z żebrami nie mam odwagi sprawdzić gdzie nie dadzą rady. W 2017 udało mi się pobawić na zamarzniętym bajorze. Po zejściu nisko z ciśnieniem była zabawa, łącznie z testowaniem jazdy na zaciśniętym przednim hamulcu (bez wywrotki :devil:) https://www.forumrowerowe.org/topic/247839-ciśnienie-jakie-ciśnienie-na-śnieg-opona-z-kolcami/?do=findComment&amp;comment=2262526

 

A w kontekście tematu głównego, to dzisiaj trochę przegiąłem. W sumie wyszło 50km, choć na 2 raty (8+42), w jakieś 5h. Temperatura w okolicach -10°, po zachodzie pewnie spadła.
Tak dobrze mi się po tej plaży jechało, że chyba trochę za daleko się zapuściłem, zwłaszcza że było z wiatrem. Powrót niby w osłonie lasu ale ostatnie 10km i tak bolesne. Więcej zjazdów, a człowiek już zmęczony i rękawice przepocone - bolało. Najgorzej na zjazdach, trochę miej źle na płaskim, ale palce bolały, a w pewnym momencie maiłem wrażenie, że w jednym tracę czucie. Mało przyjemnie i na mój gust już lekko niebezpiecznie :wacko:
Sytuację ratowały podjazdy, powoli czyli bez wiatru i więcej ruchu. Dodatkowo musiałem kilka wazy się zatrzymać i próbować rozgrzać palce, ruszając nimi, potrząsając rękami, czy ruszając ramionami podczas jazdy (coś a'la pompki, ciepło z mięśni, pobudzenie krążenia).

O dziwo w domu nie było problemu z rozgrzaniem (nie ma to jak mieć od każdej strony podjazd ;)) i nic nie bolało, no jedynie policzki lekko piekły.
Cała morda w soplach, pierwsze odpuściły na wąsach i zamiast kapać, to się ciągnęły :yucky:. Chusta na szyi oszroniona i sztywna, nawet chwyty były lekko oszronione.
Także dzisiaj zdecydowanie zimno albo po prostu za długo.

A warunki były super, śnieg ubity i zmrożony trzymał dobrze. Dawno też nad morzem nie jechałem, nie wspominając o plaży. Na minus fotochromy, jak się ściemniło to nie chciały się rozjaśnić na mrozie.
Po drodze myślałem, że mnie znajomi wołają ale okazało się, że to Ukraińcy. Chwilę pogadaliśmy i wymieniliśmy doświadczeniami z jazdy po lodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, zekker napisał:

Dodatkowo musiałem kilka wazy się zatrzymać i próbować rozgrzać palce, ruszając nimi, potrząsając rękami, czy ruszając ramionami podczas jazdy

Rada: Na zdrętwiałe palce najlepiej mocne krążenia ramion - taki wiatrak 360 stopni. Siła odśrodkowa pompuje krew do palców - działa zawsze. Stary, gorski sposób :) Na początku palce zaczynają boleć potem swędzić a potem jest OK. No i nadmuchać rękawice przed założeniem ciepłym ppowietrzem z płuc :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie niestety wiatr tak skutecznie wywiewal biale że jak by wcale nie padało...   Za to pojawiały się zaspy miejscami, dwa razy zarylem kołem w taką  że mało nie wysiadłem z roweru.  Jak jie przestanie qiac to i nas nie będzie efektu dosypania  białego.  No może poza drogami gdzie drogowcy skutecznie zlali i spowodowali że śnieg jest mokrą breja 

Ale fakt że jak się jeździ to ślisko przestaje być jakimś wielkim problemem.   Dzisiaj 13% po lodzie i to z serpentynką  dało radę zrobić.   Już się zastanawiałem jak się ratować jak będę leciał ale kapeć z tyłu nawet nie zauważył że jade po szczerym lodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie marznacy deszc tylko taka kasza drobniutka kasza.  Jest -8 i na deszczyk nie ma szans.  I dokładnie w takim sypiacym poziomo syfie dzisiaj jechałem więc jak by to powiedzieć.... :rolleyes:

Ja odpuszczam jak "misie" albo częściej jak mnie obowiązki rozjadą.  Bo z misami walczę żeby się  nie panoszyły a poza tym mam motywatorki którym się chce jak mi się nie chce i na odwrót.  Więc misie na ten moment sa pod kontrolą.   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...