Skocz do zawartości

[pogadajmy] czyli co dziś robiłeś rowerowego - reaktywacja cz. 18


Rekomendowane odpowiedzi

Pewnie ścieżki rowerowe wzdłuż Wisły też posolone ale zawsze się trafi zamarznięty kawałek a taka plama lodu przy 30 km/h :/ A za chwilę znowu odwilż i błoto po osie :/ Jednak trenażer ma zalety. Wada - to, że dostaję przez łeb bo w domu poniżej zera i wiatr hula na przestrzał :D

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, dovectra napisał:

 

 Ale tak wracając o co chodzi z tą temp. odczuwalną?

 Dla mnie jest to nieco mylące i subiektywne.

Temperatura odczuwalna jest powiązana z czynnikiem chłodzącym wiatru, zwłaszcza zimą, ale ponadto może zależeć od wilgotności i/lub nasłonecznienia. Programy to wyliczają.

Oczywiście jest jakoś tam wyliczana ale indywidualne, w zależności czy jesteśmy zmarźluchami czy nie, to różnie to możemy sami czuć :)

Edytowane przez Sansei6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I to całkiem słusznie. Czasem jest -15 i w ogóle się tego nie czuje - szczególnie po śródziemnomorskiej stronie Alp. Śnieg przyjemnie skrzypi, tylko buty jakieś takie sztywne się robią :D A czasem koło zera i przenikliwy ziąb - np. w Patagonii. Wilgotność !!!,  wiatr, pewnie też ciśnienie i oczywiście nasłonecznienie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Sansei6 napisał:

ale indywidualne, w zależności czy jesteśmy zmarźluchami czy nie, to różnie to możemy sami czuć

Do tego dochodzi wyspanie się, zmęczenie i co bardzo ważne JEDZENIE.  Tu jakikolwiek błąd potrafi prowadzić do tego, że zacznie nas trzepać a niestety  w lecie taki błąd da  się naprawić to w zimie może być to bardzo ciężkie. Szczególnie jak sie jedzie z kimś, kto jest ciągle głodny i musi jeść co 10km :D . Ale nadal głównymi czynnikami będzie wiatr, wilgotność i...  nastawienie.
 

41 minut temu, wkg napisał:

ja się zawsze obawiałem, że facet od smarowania się kosmetykami może dostać okresu

:D   Mnie zawsze tym smarowa matka za młodu.  Potem na mróz się szło na wiele godzin i ostatnią rzeczą, która odmarzała to była właśnie twarz. Inna sprawa, że kiedyś jakieś to wszystko lepsiejsze było. Oczywiście jak  było. Kurde nawet zimy były lepsze. :D

41 minut temu, wkg napisał:

Wczoraj pochodziliśmy po lesie, spotkaliśmy kilku rowerzystów ale oni nawet ci "pro" tak jakos bardzo zachowawczo jeździli no i ich nosiło na boki. Cisnąć raczej nie można.

Wszystko zależy co jest pod kołem.  Są miejsca, gdzie możne cisnąć, choć  to względne. 30 na śnieżnym twardym zjeździe powyżej 10% jest fajne tylko dohamowanie wymaga więcej myślenia i ewentualnie utrzymania sie w pionie jak oba koła zablokują.   Oczywiści zjazd z trasy przy takiej prędkości raczej nie jest dobrym pomysłem.   Ale ogólnie to dawno nie bolały mnie po kilkudziesięciu km nogi tak jak po ostatnich trzech dniach.  Dawno też nie  bawiłem sie tak z balansem i nie ustałem tylu sytuacji "na pewną glebę". W sumie to dzięki tym w sumie kilku jazdom bardzo poprawiło się moje czucie tego roweru,  którego nie mogłem jakoś wyczuć.  Tak że cisnąć może nie można za bardzo, ale zmęczyć się można. No i kwestia co znaczy cisnąć. Zupełnie inaczej jedzie się kilkanaście %  po śniegu a inaczej po twardej nawierzchni.  Niby te same górki a zupełnie inne.

41 minut temu, wkg napisał:

Z tymi wywrotkami też trzeba uważać. Takie czasy, że to jest jednak ryzyko.

Czy ja wiem...  Jak wylądowałem na SOR to błyskawicznie mnie pocerowali. W każdym razie cerowanie trwało o wiele dłużej niż czekanie fotki i cała reszta zabawy.
Ogólnie szybciutko to szło i nie było zastojów.  Tak że nie wiem, czy jak się rozwalać to nie lepiej teraz, bo na SOR jednak jakby mniejszy ruch niż w czasach przedcovidowych.  I przyjechałem sam, a nie karetką.
A inna sprawa, że zawsze mam ze sobą mini apteczkę dodatkowo koc NRC, kilka podstawowych tabletek niezbędnych w jeździe z kobietami  i  choćby wspomagacz w postaci glukardiamidu na wszelkie W. 
 

30 minut temu, wkg napisał:

Wada - to, że dostaję przez łeb bo w domu poniżej zera i wiatr hula na przestrzał 

Może wystaw go na balkon :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, KrisK napisał:

A inna sprawa, że zawsze mam ze sobą mini apteczkę dodatkowo koc NRC, kilka podstawowych tabletek niezbędnych w jeździe z kobietami  i  choćby wspomagacz w postaci glukardiamidu na wszelkie W. 

No to ja przy Tobie jestem kompletnym amatorem, nie mam startu :)

Teraz, KrisK napisał:

Może wystaw go na balkon :D

Myślałem o tym ale zimno w stopy. No i rozkręcanie, przenoszenie, komputer - dużo z tym zabawy. 

Teraz, KrisK napisał:

Dawno też nie  bawiłem sie tak z balansem i nie ustałem tylu sytuacji "na pewną glebę". W sumie to dzięki tym w sumie kilku jazdom bardzo poprawiło się moje czucie tego roweru,  którego nie mogłem jakoś wyczuć. 

No to na pewno jest wielką zaletą. W końcu rower to nie tylko fizjologia wysiłku.

Teraz, KrisK napisał:

Tak że nie wiem, czy jak się rozwalać to nie lepiej teraz, bo na SOR jednak jakby mniejszy ruch niż w czasach przedcovidowych. 

Ja się naczytałem o wielogodzinnych kolejkach i odsyłaniu karetek i jakoś mnie to jakby ostudziło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, wkg napisał:

Z tymi wywrotkami też trzeba uważać. Takie czasy, że to jest jednak ryzyko. Wczoraj pochodziliśmy po lesie, spotkaliśmy kilku rowerzystów ale oni nawet ci "pro" tak jakos bardzo zachowawczo jeździli no i ich nosiło na boki. Cisnąć raczej nie można.

I właśnie po to są na zimę opony z kolcami. Jest ciężej, głośno na suchym, wciąż trzeba uważać (zwłaszcza na lodzie), ale jednak jest zdecydowanie większy margines bezpieczeństwa. Po prostu sposób w jaki opona z kolcami traci przyczepność i jak niewiele trzeba, by znów ją odzyskała czyni zasadniczą różnicę. Tego się nie da zastąpić nawet najlepszą techniką jazdy i rozwagą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A na dojeździe do lasu po zasolonych ścieżkach - tragedia. Zmiana opon co chwilę - niewygoda. Mleko się wylewa ... upierd i koszty.  Na zime to są narty :) Biegówki, śladówki, zjazdowe, slalomowe, skiturowe - co kto lubi. Rozwijają wszystkie partie mięśni, mróz nie dokucza, śnieg skrzypi, dusza się uśmiecha :)

Ciuchy narciarskie to niestety cenowa porażka - rowerowe kosztują grosze ale za to sprzęt narciarski tani - zupełnie odwrotnie niż w naszej pasji :)

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wkg nauczyłem sie od ojca. Zawsze w góry czy na rower brał podstawowy zestaw "awaryjny". Tak mi zostało, że trzeba mieć coś dającego minimalną samowystarczalność.  Kilka razy się przydawało i ratowało wycieczki.

14 minut temu, wkg napisał:

Ja się naczytałem o wielogodzinnych kolejkach i odsyłaniu karetek

Ja też się naczytałem nasłuchałem i bałem, że będę tam nocował . Rzeczywistość znów pokazała ze nie pokrywa się z przekazem medialnym. Tak pustego zorganizowanego i sprawnego SORu nie wydziałem nigdy. 

Teraz, wkg napisał:

rowerowe kosztują grosze ale za to sprzęt narciarski tani

No nie wiem.. Zestaw nart, który powinienem kupić to spokojnie pod 6k  Jednymi jak i w rowerach ciężko obskoczyć wszystko bez daleko idącego kompromisu.  W sumie to na Pilsko to należało, by brać co najmniej dwie pary nart :D A co do ciuchów to coraz częściej szukając na rower spoglądam na te skiturowe. Mam wrażenie, że są one o wiele dojrzalsze od rowerowych. 

Teraz, marvelo napisał:

Po prostu sposób w jaki opona z kolcami traci przyczepność i jak niewiele trzeba, by znów ją odzyskała czyni zasadniczą różnicę

Pytanie, czy ta utrata przyczepności nie jest kwintesencją zabawy na śniegu.  W sumie to opona 2,4 i ciśnienie w niej zejściowe powodują, że przyczepność sie traci dopiero w kopnym cięższym śniegu albo na zmrożonych koleinach, których nie wiać spod śniegu.  Czy tu kolce jeszcze coś zmienią?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, KrisK napisał:

No nie wiem.. Zestaw nart, który powinienem kupić to spokojnie pod 6k 

To jakie Ty narty chcesz kupić ? Chyba, że kilka par. Najwyższe możliwe modele komórkowe (w sklepach oczywiście nie do kupienia) Volkla, Rossi, Heada czy Dynastara to < 2000. Buty podobnie. Do analogicznego roweru trzeba dorzucić zero na końcu.

Teraz, KrisK napisał:

A co do ciuchów to coraz częściej szukając na rower spoglądam na te skiturowe. Mam wrażenie, że są one o wiele dojrzalsze od rowerowych. 

Ano masz ! Się wie :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, wkg napisał:

To jakie Ty narty chcesz kupić ?

Supershape e-Titan  na zryte stoki i inne Pilska no i na twardy stok Blizzard Quattro RS 

To takie minimum.  Myślałem nad Supershape E-Magnum ale ona w puchu jest poprawna i na twardym niby też ale nigdzie nie daje pełnej radości.  Taka nijaka. W blizaddach się zakochałem bo na twardym zlodzonym stoku szła jak po szynie i co ważne nie biła po nogach i moje śrubki się nie luzowały. 

No a do tego gdzieś tam zerkam na skiturowy sprzęt. A tu już ceny się robią większe.  Wprawdzie mam w piwnicy polsporty (ołówki ) z markerami po ojcu ale nie wiem czy się odważę  na nich spróbować jeszcze :icon_mrgreen:

Wiesz jak jest. Jeden rower to mało a w nartach przepaść między różnymi deskami jest chyba jeszcze większą. 

W zeszłym sezonie na same wypożyczenia wydałem ponad 2k.  Tak trochę się cieszę z tego zamknięcia stoków bo spokojnie z 7k na same wyjazdy weekendowe  w kieszeni zostanie.  Sport  jest strasznie drogi. A ja jeszcze dzieciaki tym zarażam. :wallbash:

Kupić smartfona raz na dwa lata pakiet telewizji i człowiek w 20 lat by na dwa mieszkania oszczędził :wacko:

55 minut temu, wkg napisał:

Się wie

Tylko nie mają dłuższego tyłu i to jedno mnie powstrzymuje... pomijając ceny :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, KrisK napisał:

Pytanie, czy ta utrata przyczepności nie jest kwintesencją zabawy na śniegu.  W sumie to opona 2,4 i ciśnienie w niej zejściowe powodują, że przyczepność sie traci dopiero w kopnym cięższym śniegu albo na zmrożonych koleinach, których nie wiać spod śniegu.  Czy tu kolce jeszcze coś zmienią?

Bez obaw. Na kolcach wciąż jest zabawa w śniegu, nawet lepsza. Właściwie to w przypadku opon nie możemy mówić o jakiejś zero-jedynkowej przyczepności, czyli że albo jest, albo ją straciliśmy. Nie ma tylko dwóch stanów: (1) koło toczy się, (2) koło ślizga się. Jest siła tarcia zależna od stopnia poślizgu (0-100%). Jest poślizg wzdłużny i poślizg boczny. Dobra opona na zimę to taka, która ma płaską charakterystykę, czyli nie tylko możliwie wysoką przyczepność maksymalną, ale też szeroki zakres w którym ta przyczepność utrzymuje się na tym wysokim poziomie. Dla zobrazowania tego wkleję taki wykres (dotyczy opon samochodowych, ale zależność jest zapewne podobna w oponach rowerowych):

https://www.researchgate.net/figure/Characteristics-of-longitudinal-friction-coefficients-on-ice-road-with-respect-to-the_fig5_318886752

Po prostu oponę z kolcami jest dużo łatwiej utrzymać w zakresie optymalnej przyczepności. Moim zdaniem opony rowerowe (zwłaszcza takie z długimi kolcami) to pewnie nawet dają takie mechaniczne zazębianie się kolców z elementami faktury nawierzchni, co wymyka się takim wykresom, ale zdecydowanie to czuć w czasie jazdy. Tego się nie da opisać za bardzo słowami, to trzeba spróbować. Wystarczy zablokować na chwilę tylne koło i zarzucić rowerem na jednej i na drugiej oponie i to wychodzi jak na dłoni. Albo stanąć na pedały na śliskim podjeździe.

Na kolcach zabawa jest większa, bo można jechać bardziej dynamicznie, napędzać się mocniej, skręcać gwałtowniej i nawet jak przesadzisz, to zwykle masz czas i możliwości, by to poprawić.    

Dla mnie najprzyjemniejsza jazda też jest w śniegu (bo miękki i cały czas nosi na boki), a nie po lodzie, ale zima ma tak zróżnicowaną nawierzchnię, że zwykle zanim trafię na śnieg muszę przejechać trochę po suchym, trochę po lodzie, trochę po ubitym i zeszklonym śniegu, w ruchu ulicznym po lodowych koleinach i tam nie interesuje mnie zabawa, tylko przeżycie. Kolce zdecydowanie zwiększają szanse na przeżycie.   

 

Edytowane przez marvelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@marvelo na ten moment poza takim dość specyficznie rozjechanym śniegiem na przyczepność nie narzekam.  Jeszcze nie ma za dużo szczerego lodu i lodowych brył, bo to będzie mocniejsze wyzwanie.  Na ten moment gruba agresywna opona z niskim ciśnieniem zachowuje sie bardzo bardzo dobrze. Już kilka razy na podjazdach słyszeliśmy, że memy specjalne opony albo pytania o opony.  Zdarzało mi sie ślizgać na butach a opona szła.

Niestety z kolcami mam za małe doświadczenie, żeby porównać na ten moment, a i zima dość  wygodna do jazdy jest na razie.
Rozważam zakup kolców z alli   i jakichś tańszych opon i sprawdzić. Bo 400zł za oponę to mnie jakoś odstrasza a zabawa ze wkrętami również nie jest czymś, co by do mnie przemawiało. Zresztą czy wyjdzie wiele taniej niż te kolce ? Trochę tego żelastwa trzeba kupić. 

A z ciekawostek lodowych to na szosowej oponie miałem taki przypadek, że jadąc nie zauważyłem gołoledzi.  Jak bym po suchym jechał a jak sie zatrzymałem i postwiłem nogę na ziemi mało nie wywaliłem sie, bo normalnie mi noga odjechała. Ale też opona miękka a ciśnienie takie, że już na zakrętach pływa sie na nich.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś sobie ponad dwie godziny pokręciłem na chomiku ale nie w trybie ERG tylko normalnie - jazda swobodna. Chciałem sprawdzić czy potrafie jeździć regularnie - z w miarę stałą mocą. No nie potrafie. Wykres mocy wygląda jak elektrokardiogram. Dodatkowo stwierdzam po raz kolejny, że dwa dni przerwy są do kitu. Jeden dzień - OK, trzy dni - OK ale po dwóch dniach jakoś drewnieję. 

2 godziny temu, KrisK napisał:

Supershape e-Titan  na zryte stoki i inne Pilska no i na twardy stok Blizzard Quattro RS 

To takie minimum.  Myślałem nad Supershape E-Magnum ale ona w puchu jest poprawna i na twardym niby też ale nigdzie nie daje pełnej radości.  Taka nijaka. W blizaddach się zakochałem bo na twardym zlodzonym stoku szła jak po szynie i co ważne nie biła po nogach i moje śrubki się nie luzowały. 

Ja objeździłem wszystkie Heady. Titany uznałem za tragiczne. Wolne z kawędzi na krawędź a w puchu i ciężkim śniegu nie podmywają sie do freerideowych. Potem kupiłem zwykłe Magnumki - no niby fajne ale wypożyczyłem w centrum testowym Volkle SL i dzień później je kupiłem. Magnumki sprzedałem. Volkl sam jedzie ! No nie sposób na tych nartach jeździć brzydko, wcale nie sa za twarde. Heady SL sa twarde, dają większego kopa przy wyjściu z zakrętu, takie troche dzikusy ale mam Volkle. Gigantek nie chce bo za szybkie.

2 godziny temu, KrisK napisał:

Wprawdzie mam w piwnicy polsporty (ołówki ) z markerami po ojcu ale nie wiem czy się odważę  na nich spróbować jeszcze :icon_mrgreen:

W skiturowych to odpadłem sprzętowo kilka lat temu - mam kilka par Dynafitów - inne na żley typu Świnicki czy Zawrat inne na puch ale to droga zabawa i nowych nie kupuję ...

Jak chcesz na puch, rozmiękły śnieg, kalafiory to: https://sklep.majestyskis.pl/outlet/narty-dirty-bear/, tak lekko powyżej wzrostu. Do tego wiązania z wolną piętą jakieś typowo zjazdowe Markery to i czasem podejść można byle nie za daleko. Te Titany się do miśków nie podmywają !

W sumie na boisko rasowe slalomki + miśki poza trasę i wszystko się obskoczy :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, KrisK napisał:

A co do ciuchów to coraz częściej szukając na rower spoglądam na te skiturowe.

A ja zaglądam do lokalnych ciuchlandów. Ostatnio za 12 zł kupiłem taki podkoszulek/golf z długim rękawem z wełny z merynosów (80%).Producent Devold (Norwegia), niby damski, ale leży dobrze i ma przedłużony tył. Ta wełna naprawdę czyni cuda.

Większość rowerowych ciuchów mam z ciuchlandu. Nie brzydzę się. 

Dziś znów godzinka na mrozie (mniej więcej, bo licznik mi zamarzł w połowie drogi, pokazywał wtedy -18,5C, ale po naciśnięciu podświetlenia baterię wyssało i się zresetował). Na początku trochę zmarzły mi palce u rąk, ale potem puściło. Stopy pod koniec już trochę odmarzały i też przydałyby się takie skarpety z merynosów. No i gluty pod nosem mi zamarzały na wąsach (tak, jestem "januszem z wąsami").

Półtorej godziny w takiej temperaturze to już dla mnie byłoby za dużo. Zdążyłem wrócić  na styk. Ale i ta godzinka dobra. No i to skrzypienie śniegu. Uwielbiam. 

Na nartach jako dziecko sporo jeździłem po okolicznych górkach. Moja mama umierała ze strachu, bo miałem takie enerdowskie plastikowe bez krawędzi, z linkowymi zapięciami, pięta latała na boki,  a prędkości były spore. Potem były zielone Polsporty (już wyglądały jak prawdziwe) i trochę lepsze wiązania (jakieś kombinowane z części fabrycznych i dorabianych przez wujka w WSK Świdnik na obrabiarkach). Niestety, w górach na nartach nigdy nie byłem i takich dorosłych się nie doczekałem. Nawet na żadnym wyciągu. Żeby zjechać, zawsze trzeba było najpierw wejść. Nic za darmo.

Ze sportów zimowych jednak najbardziej lubię rower.

Edytowane przez marvelo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj tak skromniutko wieczorne 23km z córką pojechaliśmy.  Niestety świństwo białe zaczyna topnieć i zaczyna się zabawa z grząskim syfem i lodem.  Zabawa nadal niezła.
Na weekend był ambitny górski plan w postaci Turbacza ale niestety odwilż... Zastanawiam sie czy pchanie się tam jak będzie topnieć ma sens, bo utknięcie w brei po pachy średnio mi się podoba. Jeszcze powyżej 1000m powinno być ok ale od rdzawki może być błotniście.

 

W dniu 19.01.2021 o 00:33, marvelo napisał:

Większość rowerowych ciuchów mam z ciuchlandu. Nie brzydzę się. 

 

Ciężko z tym u nas.  Kiedyś było kilka takich, w których był sensowny wybór, ale od kilku lat to trochę szkoda czasu.
W jednej kupowałem ciuchy skandynawskie i   Endury i to nieraz z metkami. Wprawdzie głównie rozmiary dziecięce, ale za grosze.   Ale się skończyło.
Teraz szczególnie męskie cuchy to bida z nędzą. Jeszcze dla kobiet to jest tego sporo, ale wydaje mi sie, że mężczyźni jednak po prostu mniej wyrzucają ubrań. Jak kupimy to zużywamy i w kosz. Kobiety zmieniają, bo się kolor znudził. Zresztą co tu dzo mówić. Moja żona co jakiś czas robi miejsce w szafie i sporo dobrych ciuchów leci an zbiórki. Ja wyrzucam jak ilość dziur zaczyna niebezpiecznie przewyższać ilość materiału. :D
Każde ubranie ma ze cztery życia. Do chodzenia, do chodzenia po domu, do spania do robót brudnych, do robót bardzo brudnych... szmata do podłogi/roweru....

 

W dniu 19.01.2021 o 00:33, marvelo napisał:

Ta wełna naprawdę czyni cuda.

 

Czyni, ale  kurcze nie schnie....  Przy większym mrozie i jak wystygniemy mocno to niestety daje sie we znaki.
Ale ciekawostka. Wsiadłem po jeździe do auta w koszulce merino i narzuciłem na to mt500 zapiętą szczelnie,  po 45min w aucie byłem suchy. Wracam do domu i zostanę w tej koszulce przepoconej to franca nadal jest mokra... to już kolejny raz obserwuje, że endura wpływa na lepsze dosuszanie ubrań pod nią.

 

W dniu 18.01.2021 o 21:17, wkg napisał:

Ja objeździłem wszystkie Heady. Titany uznałem za tragiczne.

hmmm   No to by znaczyło, że magnum nijakie nie są z mojego powodu a takie są...  Miałem wrażenie, że są strasznie wolne, ale myślałem ze to przez kontrast do blizzardów, które były zdecydowanie szybkie i kapitalnie oddawały co się w nie wcisnęło.     Titanów nie udało mi sie w końcu przejeździć, ale opierałem sie na opinii osoby "zaufanej" i przymierzałem się do wypożyczenia na Pilsko i sprawdzenia ich. magnumki w śniegu po pas dawały w sumie radę, pomimo że były jak pisałem nijakie.     Dla mnie bardzo ważne jest, żeby narta dobrze tłumiła drgania. Niestety po 4h jazdy na nierównym stoku jak narta jeszcze sobie poklepuje to moje śrubki umierają.  Nie wspominając o goleniach wiecznie w siniakach... Ale to już problem z doborem butów. 
No nic jak się jakieś opcje nart pojawią to wypróbuję te co podałeś.. Coś kupić muszę bo moje narty kupione po połamaniu zrobiły sie upiornie miękkie i po wizycie na Chełmie podziękowałem im na zawsze. 

W dniu 18.01.2021 o 21:17, wkg napisał:

Jak chcesz na puch, rozmiękły śnieg, kalafiory

Tych nart nie kojarzę... I widze, że raczej nie są jakieś mocno popularne więc pewnie szans na wypożyczenie wielu nie bedzie :( 
A jak się zachowują na lodzie?  Ale na lodzie lodzie a nie na twardym stoku.   Na Pilsku to kocham jak wywieje. Jeździ sie po puchu a na stoku  pod schroniskiem łyżwy trzeba mieć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie pokręciłem z 35 km ale widze, że najwyższy czas na regenerację bo  świeżości już nie ma. Jakoś też zniknęła radość z jazdy - normalne na zmęczeniu. W końcu kiedyś trzeba dać sobie czas na hiperkompensację bo takie mielenie bez sensu tylko szkodzi. A mamy do tego tendencje :D Także chyba czas na wypad w góry.

6 godzin temu, KrisK napisał:

No to by znaczyło, że magnum nijakie nie są

Co do magnumków - "nijakie" to bardzo względne pojęcie. To bardzo fajne narty, wcale nie miekkie, wykonane w technologii sandwich, jak trzeba, z drewnem, ciężkie ale to są narty "slalomawe" a nie slalomowe. Kupiłem Volkle SL bo to po prostu inna liga. Head z supershapeami zrobił furorę i wypuścił je w bimbalionie wersji - nie kupuj Titanów czy innych szerokich bez objeżdżenia !

Miśki na lodzie hmmmm ... jakoś tam jadą ale to są narty freerideowe, niezbyt twarde za to z solidnym camberem raczej nie na lód. Oczywiście na stokach ich nie widać. Są świetne poza trasą oraz na rozmiękłej dziabarydze i w puchu ! Rozmiar: wzrost + kilka centymetrów i banan. Carvingowo pójdą ale trzeba mieć gdzie bo to narty o dużym promieniu. Doradziłem je do takiego przywyciągowego freeride'u, na prawdziwe skitury są za ciężkie ! No, ale skiturowe narty gorzej zjeżdżają. Ot - wjechać na Kasprowy, podejśc na Beskid i zrobić jakiś żlebik albo poszaleć na boisku po sporym opadzie. Solidna decha, ma wyporność i idzie jak przecinak.

Na lód to ja mam slalomki https://voelkl-outlet.pl/pl/p/NARTY-VOLKL-RACETIGER-SL-RMOTION2-12/269?gclid=CjwKCAiAo5qABhBdEiwAOtGmbpFNbqGP-TBOluX2F5UvhyoUWvnn4PTKX_WfaJQN2vl_lQCc8q6xfRoC8agQAvD_BwE To model sprzed 2 lat ale one się rożnią głównie malowaniem. Aktualne pewnie takie same https://www.nartywarszawa.pl/narty-volkl-racetiger-sl-rmotion2-12-gw-race-2020.html?gclid=CjwKCAiAo5qABhBdEiwAOtGmbiDpLagTJazqPKkbnmE8uUQsTFfrWEvwB1W6gkOhLX9t8rshXS3FSRoC-5oQAvD_BwE Polecam w ciemno. Jeżeli nie jeździ się zawodniczo to narta cud, miód i orzeszki. I uwaga ! Mają ten tłumik na dziobie. Ludzie się śmieją, ja też się śmieję, że to marketing ale działa to jak tłumik w pojazdach szynowych podwieszony pod zawieszenie. Te narty nie klepią !

Bardziej wymagające, jeszcze lepsze na lód, dające solidnego kopa po wyjściu z zakrętu są Heady world cup i.SL https://ski24.pl/narty-meskie/23667-16774-narty-head-worldcup-rebels-isl-rp-head-freeflex-evo-11.html?gclid=CjwKCAiAo5qABhBdEiwAOtGmbijsm6Ta6L4MQf1bpAXVsYUwI0Snhe-cSYK7VlWkm8tL_b30Or37LhoC29gQAvD_BwE#/58-dlugosc_cm-150 Ale to narta nad która trzeba umiec zapanować. Typowa slalomka choć sklepowa. Ja bym nie szalał. No i jakość wykonania, krawędzie Volkla - Niemcy zrobili porządną nartę.

Jakby co to mam na sprzedaż Rossignole World Cup Oversize S9. Miękkie nie są ale już trochę wyjeżdżone.

Sorry za offtop - dalej o nartach na priv bo nas wyklną i będą mieli rację.   Choć narty moim zdaniem świetnie uzupełniają rower - szczególnie skiturowe. Niesamowicie robią noge !

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, wkg napisał:

Jakoś też zniknęła radość z jazdy - normalne na zmęczeniu

Dla tego odpuszczam sobie jakieś treningi i nawet nie patrzę w stronę chomika, bo wiem, że bym stawiał sobie cele które by mogły zabijać radość dla podnoszenia poprzeczki.  Mam łatwiej, bo jeżdżę bardziej pod dziewczyny niż siebie. One wyznaczają kierunek i ich  chęć czas i siła wyznacza co damy radę zrobić. Np więcej jest graveli niż asfaltu. 
Jak widzisz ostatnio sie opierniczam.  Bardziej jadę, żeby nie zasiedzieć się i żeby się aklimatyzować w zimnie i nie mieć za chwile problemu z wyjściem, a nie żeby cyferki sie zgadzały. Był wprawdzie pomysł, żeby się szarpnąć na 1200km w tym mc bo nawet z tego mógłby jakiś benefit być :D Ale sobie daruję :D...  Chyba :D

Wczoraj w sumie bym nie ruszył sie zdomu gdyby nie to że Karolina stwierdziła, że pojedzie zobaczyć jak jej pasuje użeranie się w śniegu w terenie.  Barwiła się dobrze, ale chyba Turbacz odpuszcza...    :(   
Dzisiaj za oknem piękna odwilż... Tak że chyba nie pcham sie na rower  (chyba bo czasem nagle mi odbija i zmieniam zdanie) Rozglądam się za butami zimowymi dla Karoliny i rozważam tanie RAIKO.   Dodatkowo szukam miejsca z  info o stanie szlaków na Turbacz coby nie wpakować się w kopna papkę. XXIw a taka informacja nie jst oczywista... Miliony pierdół ludzie wrzucają w sieć a tu cisza. Trailforks też swą użytecznością jest takie sobie w tej dziedzinie.
  No i może wreszcie zerknę na napęd w fullu bo chodzi jak ruski czołg...  Gdzieś przeoczyłem i zardzewiał łańcuch i chyba nie udało się go odratować... A może to co innego?   W każdym razie muszę to ogarnąć, bo świrowanie na najlżejszych przełożeniach strasznie nogi męczy.

Co do nart to dzięki za kierunki... będę testował. Sezon do bani jest.  Miały być skitury ale nie bardzo chce brać dziewczyny (zresztą siebie też) gdzieś w góry jak nie pojedziemy kilka razy na jakieś boisko, żeby mięśnie przypomniałyby sobie jak to sie robi.  Ale zobaczymy w sumie zima w Polsce to od połowy lutego do połowy marca więc jest szansa... Druga opcja to po raz kolejny olanie zachowawczego podejścia i dostać po łbie od rodzinki...  Na razie plan jest na rowerowy Turbacz ewentualnie coś innego, ale nie bardzo mam rozeznanie gdzie można się wybrać żeby było miło przyjemnie i nie koniecznie, żeby wyciskało łzy.  Ogólnie ten rok ma być mocniej w górach  :DTrzeba się od nowa nauczyć jeździć i wreszcie wyzbyć się  starczego strachu (niektórzy to zdaje sie nazywają rozwagą czy jakoś tak :D ).

Co do tłumików to zdecydowanie to nie marketing. Moja śrubka swoje wie i jest jak wykrywacz ściem marketingowych. W RS-ach  Różnica była taka że 30min na stoku na moich starych nartach i myślałem, że zejdę (ze stoku i tak ogólnie ). Jednak stwierdziłem, że sobie wezmę Blizzardy na godzinkę... i 4h później szkoda było ze stoku schodzić. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.01.2021 o 16:07, wkg napisał:

A na dojeździe do lasu po zasolonych ścieżkach - tragedia. Zmiana opon co chwilę - niewygoda. Mleko się wylewa ... upierd i koszty.  Na zime to są narty :) Biegówki, śladówki, zjazdowe, slalomowe, skiturowe - co kto lubi. Rozwijają wszystkie partie mięśni, mróz nie dokucza, śnieg skrzypi, dusza się uśmiecha :)

Ciuchy narciarskie to niestety cenowa porażka - rowerowe kosztują grosze ale za to sprzęt narciarski tani - zupełnie odwrotnie niż w naszej pasji :)

Pełna zgoda :) co do warunków i sprzęt.

Ale nie co do ubrań. Dobre spodnie kupiłem za 400 zł, bielizna i pierwsza warstwa tak samo jak w rowerowych, kurtka potrafi kosztować sporo, ale kupujesz raz na 10 lat. Zresztą jak jadę w Polskę (znaczy że może będzie padać mokry śnieg) to ubieram Softshell a na to hardshell. Oba z Decathlonu, więc w sumie dałem za nie z 500 zł. I daje mi to taki komfort jakiego na rowerze nie dadzą mi ciuchy za nie wiem jaką kasę - inne tętno po prostu.. no i może to że na nartach jeżdżę bez przerwy od 5 roku życia i wiem jak się ubrać po prostu, a na rowerze... no też gdzieś od 5go :) ale z bardzo długą przerwą ;)

Aha a co do sprzętu, to przynajmniej można go wypożyczyć. Chyba wszystko co było na rynku objezdziłem z wypożyczalni zanim wybrałem odpowiednie narty. Trzy lata sprzęt testowałem.

A żeby nie był taki off topić to napiszę że dziś pierwszy śnieg od kontuzji pleców, było ciężko ale zajefajnie.

W dniu 18.01.2021 o 17:51, KrisK napisał:

Supershape e-Titan  na zryte stoki i inne Pilska no i na twardy stok Blizzard Quattro RS 

Wprawdzie mam w piwnicy polsporty (ołówki ) z markerami po ojcu ale nie wiem czy się odważę  na nich spróbować jeszcze :icon_mrgreen:

Wiesz jak jest. Jeden rower to mało a w nartach przepaść między różnymi deskami jest chyba jeszcze większą. 

W zeszłym sezonie na same wypożyczenia wydałem ponad 2k.

  Tak trochę się cieszę z tego zamknięcia stoków bo spokojnie z 7k na same wyjazdy weekendowe  w kieszeni zostanie.  Sport  jest strasznie drogi. A ja jeszcze dzieciaki tym zarażam. :wallbash:

 

Jeździłem na nich i jakoś mnie nie zachwyciły, ale każdy ma inne odczucia.

Też mam takie w piwnicy :)

Rozumiem że te 2 tys na próby? Ja się dogadywałem z wypożyczalniami że daję x kasy na dzień i mogę wziąć ile par chcę (po jednej). To jest fajne bo parę było takich że po dwóch zjazdach już wiedziałem że to nie to.

oj drogi :( i stosunkowo krótko sezon, stąd w sumie mój powrót do roweru

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja dziś pokręciłem przeszło godzinę i stwierdziłem, że czas na regenerację.  Tętno nie chciało wyjść nad 150, jakas porażka. Musze na trochę odpuścić. 

26 minut temu, Bonnum napisał:

rowerze nie dadzą mi ciuchy za nie wiem jaką kasę - inne tętno po prostu..

No fakt, na boiskowych to taki krótki wysiłek i odpoczynek. Rower to długi, w miarę stały wysiłek stąd tętno. 

26 minut temu, Bonnum napisał:

Chyba wszystko co było na rynku objezdziłem z wypożyczalni zanim wybrałem odpowiednie narty. Trzy lata sprzęt testowałem.

I na co padło ?

W dniu 18.01.2021 o 17:51, KrisK napisał:

spokojnie z 7k na same wyjazdy weekendowe  w kieszeni zostanie.  Sport  jest strasznie drogi.

No jest. Choć nie zawsze. W ubiegłym roku za apartament tydzień dla 2 osób w Livigno w grudniu daliśmy 420E. Skipass gratis. Kwiecień to samo. Polska jest potwornie droga no i warunki tragiczne :(

Edytowane przez wkg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, wkg napisał:

 

I na co padło ?

Uśmiejesz się :) na Heady V8 2019 bo...

... bo były bardzo lekkie a ja ostatnio targam zawsze swoje i żony narty i/lub córki, a plecy mam kontuzjowane :D

Były też zadziwiająco żywe, fajne jeździły w puchu (lekkie), nie najgorzej trzymany na lodzie (jak na taką wagę) i miały wąskie tyły, a ja lubię zmieniać style i sobie czasem pośmigać starym i straszne ładnym śmigiem :)

Nigdy bym ich nawet nie spróbował jakby nie szata graficzna która mi się spodobała. Rower mogę kupić przez internet bo słabo ogarniam, ale narty muszą mieć w sobie to "coś".

Traktuje je trochę na przeczekanie zanim córka nie podrośnie. A, no bo co ważne, to nie nudzą mnie zbytnio na bardziej płaskich trasach, na których z nią jeżdżę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Unfortunately, your content contains terms that we do not allow. Please edit your content to remove the highlighted words below.
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...